Reklama
Artur Stelmasiak: W 2010 r., jako prezydencki minister, czekał Pan w Katyniu na przylot prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego przyjazd na uroczystości. Od tego czasu sporo się zmieniło w naszej części Europy. Jak Pan postrzega Rosję i tamto wydarzenie z perspektywy lat?
Wicepremier Jacek Sasin: Dla wszystkich jest już chyba jasne, że imperialne zapędy Putina zagrażają bezpieczeństwu całej Europy. Dziś jak na dłoni widać, że mój obóz polityczny oraz prezydent Lech Kaczyński słusznie ostrzegali, iż z Putinem nie można wchodzić w żadne układy i nie można mu ufać. Nie można też robić z nim interesów, bo celem jego działań jest odbudowa imperium sowieckiego. 1 września 2009 r. na Westerplatte prezydent Kaczyński ostrzegał świat przed ryzykiem powrotu demonów XX wieku. Mówił to wobec kanclerz Angeli Merkel i Władimira Putina. Rozumiał, jak niebezpieczny sojusz zawiązali. Musimy o tym męstwie śp. prezydenta pamiętać. Gdy inni tchórzliwie udawali, że nie widzą zagrożeń, bo bali się łatek rusofobów, on niewzruszenie stał na straży interesu narodowego Polski, prawdy i bezpieczeństwa całego regionu. Mogę ubolewać, że nasi polityczni przeciwnicy, zamiast realizować politykę zgodną z polską racją stanu, przyjmowali Putina na salonach i wchodzili z nim w różne układy. Rok po rosyjskiej agresji na Ukrainę świat powoli budzi się z letargu i zaczyna dostrzegać prawdziwą twarz prezydenta Rosji. Niestety, nadal w niektórych europejskich stolicach jest pokusa, by przeczekać i dalej prowadzić interesy z Rosją.
Jaką receptę ma rząd Zjednoczonej Prawicy na wygranie kolejnych wyborów?
Recepta jest prosta. Ciężka praca, by móc rządzić dalej. To będą wybory, które zdecydują o pozycji Polski na wiele kolejnych lat. Nie mam wątpliwości co do tego, że nasi polityczni rywale zrobią wszystko, by zmienić politykę, którą realizuje obóz Zjednoczonej Prawicy. Dotyczy to zarówno polityki wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Nasza strategia na wybory opiera się na kilku kwestiach. Po pierwsze, konieczna jest pełna mobilizacja. Musimy postawić na jak najmocniejsze, bezpośrednie dotarcie do społeczeństwa. Po drugie, musimy wyciszyć wewnętrzne spory i zamknąć tematy, które dzielą, by skupić się na sprawach, które łączą nasz obóz, i na pozytywnym programie dla Polaków. Wreszcie po trzecie, musimy pokazywać prawdziwe oblicze opozycji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Co ma Pan na myśli?
Naszym obowiązkiem jest ostrzeżenie wyborców przed tym, co naprawdę oznaczałby powrót tych ludzi do władzy, jak niebezpieczne jest to dla Polski. Wystarczy posłuchać ostatnich wypowiedzi p. Bogusława Grabowskiego, który chyba dość jasno wyłożył prawdziwy program tej ekipy. To wyprzedanie i oddanie w obce ręce wszystkiego, co jest dziś nasze. Mowa nie tylko o spółkach Skarbu Państwa, które mają kluczowe znaczenie dla kraju, ale też o infrastrukturach. To absolutnie szokujące. Dlatego będą to wybory najważniejsze po 1989 r. Jesteśmy w momencie przełomowym, w którym rozstrzygnie się los gospodarczy Polski. Tak naprawdę musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy naszym celem jest silna, konkurencyjna Polska z mocnym komponentem naszej własności i wrażliwości społecznej, czy mamy być neoliberalną kolonią, w której głównym atutem są niskie płace pracowników, gospodarka podporządkowana obcym interesom, a decyzje zapadają gdzie indziej. Zdecyduje się nasza zdolność do odparcia rosyjskiej agresji. Rozstrzygnie się też to, czy obronimy suwerenność przed trendami, które są nam obce kulturowo.
Dlaczego jesteście lepsi od Waszych politycznych oponentów, których rządy cały czas przypominacie?
Odpowiedź jest prosta: my dotrzymujemy słowa. Mierzymy się z wyzwaniami i jesteśmy w tym skuteczni. Przykład z brzegu: proszę sobie przypomnieć te lamenty opozycji, że zabraknie prądu, gazu, a nawet węgla, że ludzie będą marznąć w domach, a paliwo będzie po 10 zł. Jednym słowem – miała być całkowita katastrofa. I co? Jest totalna kompromitacja opozycji. Dzięki działaniom naszego rządu te opozycyjne prognozy się nie ziściły. Po raz kolejny wykazaliśmy się skutecznością. Dzięki naszym działaniom i przewidywaniu nie tylko nie zabrakło węgla i gazu, ale paliwo też nie jest po 10 zł. To istota tego, co nas różni od naszych politycznych konkurentów. Skutecznie zapewniamy bezpieczeństwo Polakom.
Reklama
Mówił Pan o zasypaniu wewnętrznych podziałów. W obecnej sytuacji to może być trudne. Politycy Solidarnej Polski robią w ostatnim czasie wiele, by się od PiS odróżnić. W jaki sposób zamierzacie okiełznać ten żywioł?
Jestem głęboko przekonany, że więcej nas łączy, niż dzieli. Nasi przeciwnicy polityczni doszukują się, oczywiście, spisków i liczą, że dzięki temu uda się nas podzielić i skłócić. Udowodniliśmy jednak, że mając na względzie interes kraju i bezpieczeństwo jego mieszkańców, jesteśmy w stanie działać wspólnie i być w tym skuteczni. W czasach, gdy za naszą granicą trwa regularna wojna, w której giną ludzie, świat zmaga się z bezprecedensowym kryzysem energetycznym, który został wywołany przez rosyjską agresję na Ukrainę – Polacy mogą powiedzieć, że są bezpieczni. I owszem, pojawia się wiele problemów, ale dzięki działaniom rządu obywatele mogą liczyć na wsparcie. Proszę sobie wyobrazić, jak to by wyglądało, gdyby rządziła Platforma Obywatelska i stosowała takie recepty, jakie proponuje p. Grabowski.
Co jest największym sukcesem Wicepremiera i Ministra Aktywów Państwowych?
Nie chcę mówić o sukcesach, bo wyszedłbym na samochwałę. Mogę tylko jeszcze raz powtórzyć – zachowanie bezpieczeństwa w tak ekstremalnie trudnych czasach. I dodam: w 2015 r., czyli pod koniec rządów PO-PSL, Polska była w 90% uzależniona od rosyjskiego gazu. Dziś nie mamy go wcale. A zatem – jak by to wyglądało, gdyby rządziła Platforma, która chciała nas uzależnić od gazu z Rosji na wiele kolejnych lat?
Opozycja twierdziła, że w Polsce zabraknie prądu, paliwa i, oczywiście, węgla, a ten, który sprowadziliście, miał się nie palić. Skąd biorą się te wszystkie zarzuty?
Najkrótsza odpowiedź jest taka: opozycja i jej media kierują się logiką, że im gorzej, tym lepiej. Tymczasem węgiel jest i się pali, prąd w gniazdkach również jest, mamy rekordowo niskie bezrobocie, zdecydowanie wyższe emerytury, wsparcie dla rodzin, radykalnie wyższą płacę minimalną oraz inwestycje w regionach oddalonych od Warszawy. To kolosalna zmiana.
Z dystrybucją węgla były problemy. Czy wyciągnięto już wnioski, by podobne sytuacje się nie powtórzyły?
Gdzie Pan widział te problemy? W TVN24? Biblijne przysłowie mówi: „Po owocach ich poznacie”. Wspólnym wysiłkiem bardzo wielu osób oraz spółek Skarbu Państwa udało się sprawnie przeprowadzić całą operację. Oczywiście, wymagała ona pokonania gigantycznych problemów – od pozyskania surowca, przepustowości portów przez sortowanie po dystrybucję. W efekcie jednak węgiel jest w realnej cenie 1 tys. zł. Przeprowadzaliśmy to po raz pierwszy na taką skalę. Trudno, by obyło się bez błędów, ale na bieżąco je korygowaliśmy i wyciągaliśmy wnioski. Dzięki temu dziś możemy już chyba powiedzieć, że ta ekstremalnie trudna i skomplikowana operacja zakończyła się sukcesem.
Jeżeli zielona polityka UE nadal się nie zmieni, to węgiel będzie musiał iść w odstawkę. Na czym będziemy opierać nasze bezpieczeństwo energetyczne?
To jest rozstrzygnięte. Dziś nasza energetyka w 70% jest oparta na węglu. I od razu powiem, że nie jest prawdą to, co zarzuca nam opozycja, iż zaniechaliśmy transformacji w kierunku źródeł niskoemisyjnych. Wręcz przeciwnie. Działamy tu bardzo dynamicznie. A na czym będzie oparte nasze bezpieczeństwo energetyczne w przyszłości? Na atomie. Tu również działamy błyskawicznie. Rząd zdecydował już o budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej na Pomorzu. Równolegle mówimy o budowie drugiej – w partnerstwie z Koreańczykami. Nie przypominam sobie, by za Platformy przebiegało to równie sprawnie.
Jacek Sasin wicepremier i minister aktywów państwowych