To współcześni rycerze i wojownicy, którzy mimo zajęć codziennego życia, znajdują czas na dalszą formację religijną, duchową i modlitwę.
Światowy Różaniec Mężczyzn
Wydarzenie, które miało miejsce w drugą sobotę różańcowego miesiąca października, odbyło się w Jeleniej Górze. To inicjatywa, która zrodziła się w Polsce i Irlandii. Zamierzeniem organizatorów jest tak przeprowadzić całe wydarzenie, z wykorzystaniem różnic czasowych między kontynentami i krajami, aby trwało ono całą dobę. Tym samym staje się ono wydarzeniem ogólnoświatowym. W Jeleniej Górze, w parafii św. Wojciecha, wzięli w nim udział mężczyźni (niektórzy ze swymi rodzinami), którzy reprezentowali różne wspólnoty, grupy, stowarzyszenia, do których należą, ale łączy ich jedno – modlitwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Żołnierska formacja
Jedną z takich osób jest Konrad Sokołowski, który przynależy do wspólnoty Żołnierzy Chrystusa. – Spotkania formacyjne odbywają się raz w miesiącu, a składają się na nie: udział we Mszy św., katechezy w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego, wszystko w oparciu o wiarę katolicką, Pismo św., to co jest utrwalonym filarem Kościoła katolickiego, a nie o nowinki tego świata – mówi p. Konrad. Zaznacza, że formacja to proces, w którym się człowiek nawraca. Filarem jest Eucharystia, a Męski Różaniec to dzieło, które ma na celu dawanie świadectwa innym.
Reklama
– Staram się moją niedoskonałą modlitwą omadlać różne intencje. Wierzę, że Duch Święty czuwa i unosi tą modlitwę. Są różne wspólnoty, które też mają swoje spotkania i jako owieczki Boże wołają: Jezu, ufam Tobie. Ale wiemy, że też są inne owieczki, które raczej wołają: telewizorze, ufam tobie; polityku, ufam tobie… I to świadectwo jest potrzebne głównie dla nich, aby wrócili do tego, co jest Prawdą i Życiem, na łono Kościoła katolickiego, na którym wyrosła nasza wiara, tradycja, korzenie. Tylko Bóg, a przez Maryję do Jezusa.
Z Różańcem nigdy się nie rozstaję
– Pierwszej modlitwy nauczyła mnie babcia. Pochodzę z rodziny wierzącej. Rodzice, na ile mogli, wpajali mi wiarę. Obecnie wraz z moją małżonką, mamy dwójkę dzieci, i też to czynimy. Jest różnie, z krzyża się nie schodzi. Chciałbym to robić – tak jak mówi Hymn o Miłości – w duchu cichości, łagodności, ale jest teraz czas, kiedy mamy krnąbrne nastolatki i jest czasem trudno. Zawsze jest jednak w domu modlitwa rodzinna. Najpierw poranna z dziećmi. Krzyżyk na błogosławieństwo. Córkę wożę do szkoły samochodem, podczas jazdy też się modlimy. Staramy się, aby Bóg był na pierwszym miejscu – jak mówił św. Augustyn, bo Bóg musi być w centrum. Czasem nieudanie, ale staram się to robić. Oczywiście, jest też wspólny posiłek. Modlitwa na zakończenie dnia. Prosta, taka jakich nauczyła mnie babcia – i znowu wracamy do tego trzonu, do naszych kochanych babć.
W codzienności myślę, że trzeba zdobywać umiejętność dziękowania Bogu za każdy dzień, za nawet najmniejszą rzecz, za to że mogę tu być, że mogę żonie pomóc obierać ziemniaki, przygotować obiad. Za małe, codzienne rzeczy. W tym pomocą jest Różaniec.