Ostatnia niedziela października w wielu świątyniach obchodzona jest jako uroczystość rocznicy poświęcenia kościoła. Przy tej okazji postawmy pytanie: po co, czasami ponosząc niemałe koszty, budujemy nasze świątynie oraz staramy się je nie tylko utrzymać, ale i ciągle upiększać? Odpowiedź jest prosta. Nie z powodu koncertów, wrażeń estetycznych ani ludzkich braterskich spotkań, tylko dla Boga i Jego zbawczego dzieła w naszym życiu. Jak obrazuje nam cała Ewangelia, zbawcze działanie Boga w życiu człowieka jest uwarunkowane postawą wiary w Jezusa Chrystusa oraz przyjęcia Go jako jedynego Pana i Zbawiciela.
Godnym naśladowania przykładem człowieka, który z radością przyjął Jezusa, jest Zacheusz. Jako zwierzchnik celników przez ludzi uważany był za grzesznika współpracującego z Rzymianami, a z powodu niskiego wzrostu i otaczającego go tłumu nie mógł zobaczyć Jezusa. Miał jednak coś i zrobił coś, co wystarczyło, by Jezus zatrzymał się w jego domu. Tym czymś było nie tyle wejście na sykomorę, ile wielkie pragnienie zobaczenia Jezusa, a następnie natychmiastowa gotowość ugoszczenia Go w domu. Radość z przyjścia Jezusa, przyjęcie Go jako Pana i przemiana życia Zacheusza spotkały się, niestety, z dezaprobatą tych, którzy mówili, że „do grzesznika poszedł w gościnę”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do grona zagubionych, których Jezus „przyszedł odszukać i zbawić”, należy także wielu nam współczesnych. Twarze i historie niektórych z nich przedstawia telewizyjny program Ocaleni. W jednym z odcinków swoje świadectwo dał Piotr, który przez wiele lat był zaślepiony, uzależniony od heroiny, alkoholu, przemocy i pornografii. Będąc wrakiem człowieka, po kilku próbach samobójczych, pod wpływem namowy kolegi, być może też pociągnięty ciekawością, ale przede wszystkim z nadzieją, że coś się zmieni, przyjechał na Mszę św. i spotkanie modlitewne do archikatedry w Częstochowie. Tam dotknięty mocą Bożą oddał swoje życie Panu Jezusowi i wtedy w jego życiu zaczęły się dziać cuda. Dziś (od 10 lat) jest wolnym i szczęśliwym człowiekiem.
A ty – z jakim pragnieniem przychodzisz na Mszę św. i przyjmujesz Jezusa Zbawiciela? Siostra zakonna Briege McKenna w książce Cuda się zdarzają opisuje Eucharystię sprawowaną pod gołym niebem w pewnym górzystym kraju Ameryki Łacińskiej. Na tę Mszę św. przybyło wielu bardzo biednych ludzi, przyniesiono też ciężko chorego małego chłopca i położono go pod stołem, na którym sprawowana była Eucharystia. W momencie konsekracji, ku jej zdziwieniu, wszyscy położyli się krzyżem, wznieśli oczy do góry i adorowali Jezusa. Po Mszy św. s. Briege, urzeczona wiarą tubylczych ludzi, chciała zobaczyć, co się dzieje z chłopcem. Nie znalazłszy go pod stołem, który posłużył za ołtarz, już miała zapytać jego matki, gdzie on jest, ta jednak uprzedzając pytanie zakonnicy, wskazała na grupę biegających dzieci, pośród których był jej uzdrowiony syn, i powiedziała: „Czyż Jezus do nas nie przyszedł?”.