Reklama

Felietony

Czas gęgających generałów

Duże media już się nie zmienią, liczę jednak na rozsądek i dobroć zwykłych, porządnych ludzi.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez ostatnie 2 lata wszędzie w mediach grzmiał chór profesorków, ponoć specjalistów od medycyny i zakażeń. Zadufani w sobie i skupieni na swoich pożytkach usiłowali nam narzucać reżim sanitarny, który nie miał najmniejszego uzasadnienia naukowego, a nawet nie był spójny z racjonalnym podejściem do życia. Samozwańczy kreatorzy naszej codzienności tak się rozochocili, że poczęli grozić tym, którzy udowadniali nicość ich argumentów... I nagle wszystko się skończyło – ucichli „nieznośni pouczacze” z medycznymi cenzusami. Jakby Covid-19 przestał być już śmiercionośnym zabójcą. Praktycznie w jeden dzień unieważnił go Władimir Putin. Nagle najechał na Ukrainę i rozpoczął tam krwawą wojnę. Setki tysięcy uchodźców z terenów walk, którzy przyjeżdżają teraz do Polski, uświadomili nam, jak bardzo żyliśmy w „nierzeczywistości”. Jak bardzo się wydelikaciliśmy i jak pozwalaliśmy sobą sterować w najprostszy z możliwych sposobów. Wojna uświadomiła nam, ile znaczą: przyjaźń, bezpieczeństwo, pokój i możliwość pomocy bliźniemu. Wojna prostuje wszelkie relacje i pokazuje, ile są warte wyimaginowane strachy, dzięki którym usiłowano utrzymywać nas w ryzach.

Bardzo raduje mnie zryw Polaków po rosyjskiej agresji. Okazuje się, że potrafimy otworzyć swoje serca i nie jesteśmy obojętni, gdy naszym sąsiadom dzieje się krzywda. Jest to tym ważniejsze, że przecież z Ukraińcami mamy ciągle niewyjaśnione sprawy z przeszłości. Teraz jednak wygląda to na próbę, na którą wystawia nas Stwórca. Ten czas to sprawdzian: pokażcie, Polacy, jak głęboki jest wasz katolicyzm, ile jest warte wasze odczuwanie bezwarunkowego dobra. Kiedyś pomagaliśmy Czeczenom, których uciskał rosyjski reżim, dziś – na znacznie większą skalę – musimy pomóc Ukraińcom. Taki bezwarunkowy odruch dobra nastąpił, owszem – pomagamy, jesteśmy empatyczni. Mimo to zdaję sobie sprawę, że ten entuzjazm opadnie i pojawią się problemy codziennego życia. Będzie trochę konfliktów; już teraz pojawiły się hieny, które usiłują zarabiać na ukraińskiej tragedii. Nie szumowiny jednak będą decydować o przyszłości trzech narodów: polskiego, ukraińskiego i białoruskiego. Pojawiła się szansa, aby o tej rzeczywistości decydowali dobrzy ludzie. Putin pokazał swoją twarz bandyty, a my mamy okazję, aby po ludzku na ten bandytyzm zareagować. Niestety, małpie i papuzie media nie próżnują. Tak nauczyły się wciskać ludziom propagandę, że natychmiast zaczęły swój ulubiony taniec. Zamiast zgranych i niezbyt już wiarygodnych profesorków zaczęły zapraszać do swoich studiów emerytowanych generałów. Ci, zwietrzywszy szansę na odkurzenie przygasłej już sławy, wygadują, co im ślina na język przyniesie, czym kompletnie się nie różnią od dyżurnych specjalistów od medycyny i wirusologii. Początkowo słuchałem ich w skupieniu, ale po 2 dniach zrozumiałem, że nie tylko nie potrafią wytłumaczyć sytuacji frontowej na Ukrainie, ale nawet nie studiują dobrze map – ot, wygadują to, czego aktualnie się od nich oczekuje. Słowem: gęgających profesorków zastąpili gęgający emerytowani generałowie, a format przekazywanych przez media informacji niewiele się zmienił. Nadal gra się na emocjach i próbuje się budzić w widzach stadne odruchy, sterując strachem, a jednocześnie dając poczucie fałszywego bezpieczeństwa. Zmiana nastąpiła jedynie w wiodącym temacie narracji, a schematy pozostały takie same. Duże media już się nie zmienią, liczę jednak na rozsądek i dobroć zwykłych, porządnych ludzi. Wytrwałość i pokonywanie prozaicznych problemów mogą – na dłuższą metę – przynieść ogromne dobro. Kiedy już wszyscy ci, którzy postanowili mieć „swojego Ukraińca”, aby zaszpanować przed innymi, podobnymi sobie, znudzą się swoją pozą, trzeba będzie reagować, rozładowywać rosnące napięcia i zachować dobro. Nasi sąsiedzi znaleźli się w wielkiej potrzebie i nie czas pytać, co my będziemy z tego mieli. Czy oni będą chcieli się odwdzięczyć? Jeśli liczysz na natychmiastową odpłatę, to po co w ogóle robisz coś dobrego?!

I jeszcze jedna uwaga. Przyjeżdżają do nas potrzebujący ludzie, przeważnie kobiety i dzieci, którzy jednak nie chcą żyć na koszt innych. Są ambitni i mają swój honor. Nie minie wiele czasu i zaczną pracować. Przy naszych problemach demograficznych to wcale źle nie wróży ani naszej gospodarce, ani społeczeństwu. I wierzcie mi, nie ma takiej sytuacji, z której nie dałoby się wyprowadzić nieco dobra. Zostawmy teraz wszelkie waśnie, teraz nie pora się nimi zajmować. Jeszcze przyjdzie czas, kiedy będziemy mogli bez emocji o tym rozmawiać. Ważne, by nie oddawać inicjatywy ani gęgającym profesorkom, ani emerytowanym generałom, którzy dni świetności mają już dawno za sobą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2022-03-08 13:41

Ocena: +3 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Stronnictwa

Polska nie jest lubiana, bo kojarzy się ją z krzyżem i mundurem. To symbole odwagi i dobra, naszej historii i losu.

Polityka nie jest dziś wcale taka, jak nauczają o niej na uniwersytetach. Ma ona niewiele wspólnego z prawicą, lewicą i tradycyjnym napięciem między tak wyklarowanymi poglądami. Lewica została kupiona przez wielki kapitał i jest karmiona obfitą kroplówką z pozakładanych przez oligarchów fundacji. Jej działacze dostają luksusową jałmużnę – pod jednym warunkiem: mają się nie zajmować problemami nierówności kapitałowych i prawami pracowniczymi. Prawica natomiast jest wściekle atakowana przez źródła kontrolowane przez kapitał. Dzieje się tak z prostego powodu – nie została ona jeszcze w całości skolonizowana przez oligarchów i im podporządkowana. Tymi kilkoma zdaniami próbuję wyjaśnić dziwaczne harce, których jesteśmy świadkami, kiedy słuchamy wiadomości i rozmaitych elukubracji polityków.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Spotkanie proboszczów świata: chcemy usłyszeć, jak Jezus nadal działa dzisiaj

2024-04-30 11:06

[ TEMATY ]

synod

proboszczowie

kard. Mario Grech

Karol Porwich/Niedziela

- Nie przybyliście tutaj, by otrzymać nauczanie czy wykład nt. synodalności. Jesteście tutaj, by opowiedzieć nam swoją historię, ponieważ historia każdego z was jest ważna - mówił kard. Mario Grech otwierając spotkanie „Proboszczowie dla synodu”. Odbywa się ono w połowie drogi między kolejnymi sesjami Synodu Biskupów nt. synodalności i w pewnej mierze jest odpowiedzią na pojawiający się zarzut, że głos kapłanów odpowiedzialnych za wspólnoty parafialne został dotąd niewystarczająco wysłuchany.

Dostrzec Bożą obecność w naszych historiach

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję