Reklama

Bydgoszcz

Niebieska ławeczka. Historia dwojga, którzy wymodlili „przypadek”, dzięki któremu się spotkali

On pochodzi z Bydgoszczy, ona – z Górnego Śląska. Oboje wymodlili „przypadek”, dzięki któremu się spotkali, zakochali się w sobie, a następnie założyli rodzinę. Osiedlili się na Kujawach, niedaleko Bydgoszczy.

Niedziela Plus 2/2022, str. IV-V

[ TEMATY ]

świadectwa

Archiwum rodzinne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oboje są muzykami. Janusz gra na waltorni, a Julia – na flecie. W swoim CV mają kilkuletni angaż w bydgoskiej Operze Nova; Janusz grał też w Toruńskiej Orkiestrze Symfonicznej, a obecnie jest solistą w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Koncertuje w kraju i za granicą. W 2018 r. obronił doktorat. Wspólnie prowadzą własną firmę, należą do Domowego Kościoła oraz do Skautów Europy.

Rok 2005. Julia, świeżo upieczona maturzystka i absolwentka średniej szkoły muzycznej, przyjeżdża z Mikołowa do Bydgoszczy na egzamin wstępny w tutejszej akademii muzycznej. Ma to być tylko „przetarcie szlaków”, próba generalna, bo tak naprawdę planuje studia w Krakowie. Do grodu Kraka już nie dociera – a wszystko dlatego, że...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

4 dni, które zmieniły wszystko

– Zobaczyłam Janusza na korytarzu, gdy czekałam na egzamin. Pomyślałam: „Jaki przystojny!”. I dodałam: „Na pewno zajęty”...

– Zastanawiałem się, skąd ją znam. Mam fotograficzną pamięć do twarzy i byłem pewien, że musieliśmy się gdzieś wcześniej spotkać.

Między kolejnymi egzaminami mieli dużo czasu na rozmowy i spacery po Bydgoszczy. Po 4 dniach zostali parą. Wcześniej, nie wiedząc jeszcze, że to, co się w nich rodzi, jest obustronne, weszli do bydgoskiej fary – diecezjalnego sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości.

Reklama

– Jak się później okazało, oboje modliliśmy się o to samo: żeby ta druga strona też „chciała” – śmieje się Janusz. – Z kościoła poszliśmy do pizzerii i tam „stało się”. Wyszliśmy z lokalu, trzymając się za ręce. Pizzę zostawiliśmy nietkniętą. Z wrażenia.

Poznać się bez seksu

– Na wakacje wróciłam do domu – wspomina Julia. – Po 10 dniach Janusz do mnie przyjechał i wybraliśmy się we dwoje na wyprawę w góry. Ledwie ruszyliśmy na szlak, a on wypalił: „Ale z seksem to poczekamy do ślubu, prawda?”. „To świetny chłopak!” – pomyślałam. Zaimponował mi.

Zgodnie z postanowieniem podjętym w górach, a wbrew panującej modzie, nie zamieszkali razem. Studia na tym samym roku pozwalały im spędzać razem mnóstwo czasu, dzięki czemu mogli się dobrze poznać.

– Trafiliśmy do duszpasterstwa akademickiego, zdecydowaliśmy się na wspólnego kierownika duchowego, którego prowadzenie bardzo pomogło nam w uporządkowaniu naszej relacji i w walce o czystość przedmałżeńską – wspomina Julia. – Wiemy, że warto było i do dzisiaj jesteśmy z tego dumni.

– Wzięliśmy też udział w „Wieczorach dla zakochanych” – cyklu warsztatów organizowanych przez Spotkania Małżeńskie, które pomagają rozeznać, czy dwojgu młodym ludziom rzeczywiście jest „po drodze” – dodaje Janusz. – Spotkania te stworzyły nam przestrzeń do bardzo zasadniczych rozmów, w trakcie których ustaliliśmy np. wspólną hierarchię wartości – rzecz fundamentalną dla każdego małżeństwa.

– To właśnie tam dowiedziałam się, że uczucia nie podlegają ocenie moralnej, że nie ma uczuć dobrych i złych, a liczy się dopiero to, co z nimi dalej robimy – mówi Julia.

Reklama

Rok intensywnej pracy nad łączącą ich relacją przyspieszył decyzję o zaręczynach.

– Jako narzeczony chciałem dać sygnał Julii, jak bardzo poważnie ją traktuję – podkreśla Janusz. Mieli wtedy niespełna 20 lat.

Rozwód – pojęcie wykreślone ze słownika

Oboje jako utalentowani muzycy jeszcze na studiach usamodzielnili się finansowo, co umożliwiło im zawarcie małżeństwa. W rozeznaniu tej decyzji pomogły im wspólny spowiednik jezuita i duchowość ignacjańska. Ślubowali 4 października 2008 r., we wspomnienie św. Franciszka z Asyżu, patrona Skautingu Europejskiego, w który są teraz zaangażowani wraz z dziećmi.

– Kiedy staliśmy się małżeństwem, wykreśliliśmy z naszego słownika pojęcie „rozwód” – mówi Julia. – Po prostu taka opcja dla nas nie istnieje i oboje jesteśmy tego świadomi. Kiedy coś się psuje – trzeba to naprawić, a nie wyrzucać do kosza. A tego drugiego właśnie uczy współczesny świat. Kto dzisiaj naprawia sprzęty elektroniczne lub cokolwiek innego? Jak coś się psuje, to raczej się to wyrzuca i kupuje nowe. Wiele osób myśli w ten sposób również o współmałżonku. Właśnie m.in. stąd bierze się plaga rozwodów.

Rodzicielstwo nas przeorało...

Trzynaście lat po ślubie mają sześcioro dzieci. Czwórkę na ziemi, jedno w niebie i jedno pod sercem Julii.

Reklama

– Wszystkie nasze dzieci były zaplanowane. Naturalne planowanie rodziny jako metoda naukowa sprawdza się u nas rewelacyjnie. Tylko nasze trzecie dziecko było planowane rok później – w jego przypadku zastosowaliśmy metodę „na czuja”, co zwykle tak się kończy – śmieje się Julia. – Od początku znajomości myśleliśmy o dużej rodzinie i (z Bożym błogosławieństwem!) konsekwentnie to marzenie realizujemy, choć nieraz jesteśmy przeorani ze zmęczenia czy bezsilności, choć popełniamy różne błędy wychowawcze, których konsekwencje potem ponosimy – i to są takie nasze małe krzyże. Dużą pomocą są dla nas psychologia czy psychoterapia, po które sięgamy w razie potrzeby. Niezależnie od trudności dzieci są dla nas źródłem nieporównywalnej z niczym radości i szczęścia, a także motorem nieustannej pracy nad sobą. Najbardziej zachwyca mnie fakt, że każde nasze dziecko to nowy człowiek, nowa dusza, nowa historia i wieczność, której początek daliśmy razem z Bogiem.

Teoria dwóch linii

Od 14 lutego 2018 r. Julia i Janusz prowadzą blog niebieska-laweczka.pl , który powstał na bazie wcześniejszych osobnych blogów: malzenstwo-moja-pasja (Janusza) oraz antytrend i mamarazycztery (Julii). Blog zawiera ponad 100 wpisów ukazujących od różnych stron to, co oboje przeżywają jako małżonkowie i rodzice.

Mamy taką naszą małą teorię „graficzną”. Składa się ona z dwóch linii. Pierwsza linia jest prosta, ma punkt początkowy i biegnie bez końca. To linia naszej miłości: w momencie ślubu (punkt początkowy linii) podjęliśmy decyzję, że będziemy razem. Tego już nic nie zmieni. Prosta linia. Taka stała matematyczna. Druga linia to sinusoida, która przebiega równolegle do pierwszej linii, tylko raz jest powyżej, a raz pod nią. To linia uczuć. Bardzo zmienna. Od szczytów rozkoszy po doliny skrajnie negatywnych emocji pod adresem żony czy męża. Skacze sobie ta linia, jak jej się podoba.

Dlatego właśnie nieraz nie znoszę Jasia, a on nieraz nie cierpi mnie, ale i tak wiemy, że się kochamy i że tak będzie zawsze. Bo mamy świadomość tej stałej linii. Ona jest ciągła i niezmienna. Decyzja – ona trwa zawsze. Ta świadomość ratuje nasze małżeństwo prawie każdego dnia. Bo prawie każdego dnia nasze dwa charaktery wchodzą sobie w drogę, nadeptują na odciski, zderzają się ze sobą, aż iskry lecą.

Jeśli nie dialog, to poduszki...

Reklama

Trzeba naprawiać wszystko na bieżąco. Rozmawiać do skutku. Wałkować temat, choćby w nieskończoność. Krzyczeć, płakać, załamywać się, płakać, krzyczeć, mówić, tłumaczyć, tłumaczyć, rozmawiać i rozmawiać. Aż emocje opadną, łzy się wyleją, dłonie uścisną na zgodę. Tak długo, aż ramiona znów przytulą, atmosfera na nowo stanie się czysta, wszystko będzie wyjaśnione. Aż oboje poczujemy się zrozumiani i znajdziemy rozwiązanie dobre dla obu stron.

A kiedy słowa i łzy nie starczają, trzeba sięgnąć po bardziej radykalne środki... Poduszki. Zawsze niezawodne. Czasami stosujemy. Zwłaszcza kiedy nasza kłótnia utknie w martwym punkcie – gdy widzimy, że nie umiemy nic wskórać, albo kiedy już nie wiemy, o co właściwie my się kłócimy i czujemy tylko buzującą w nas wściekłość, wtedy najczęściej pada hasło: „Przynieś poduszki!”. Milusio jest się trochę „ponaparzać”...

Przysiądź się – pogadamy...

Na ganku naszego domu stoi niebieska ławeczka. Lubimy na niej razem przesiadywać w letnie popołudnia, wpatrując się w rozciągającą się przed nami łąkę. Przysiądź się – zapraszamy. Pogadamy o naszej pasji, którą jest życie, miłość i wiara, małżeństwo i rodzina.

Drodzy Czytelnicy Niedzieli, jeśli macie ochotę, przysiądźcie się: NIEBIESKA ŁAWECZKAczeka na was!

2022-01-04 18:35

Oceń: +17 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Był narkomanem, dziś wyciąga innych z dna

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwa

Archiwum Artura Skowrona

Artur Skowron przeżył nawrócenie w wieku 26 lat. Był tak uzależniony od heroiny, że nie powinien w ogóle żyć. Rodzice wyrzucili go z domu, a on pomieszkiwał na wrocławskim dworcu i klatkach schodowych. Kiedy od matki usłyszał słowa, że lepiej by było gdyby umarł, niż miałby tak dalej żyć, przeżył silny wstrząs. Wykrzyczane na ulicy słowa: „Jezu, jeśli jesteś, to mnie uratuj!”, okazały się punktem zwrotnym w jego życiu.

Artur Skowron jest mężem, doktorem teologii biblijnej, liderem wspólnoty dla dzieci i młodzieży – Kompania Jonatana. Przez wiele lat żył z dala od Pana Boga. Jego przygoda z narkotykami zaczęła się przypadkowo – jeden z kolegów przyniósł na imprezę heroinę i poczęstował działką pozostałych. U Artura ciąg narkotykowy trwał sześć lat. – W tym czasie miałem wiele zdarzeń, które naprowadzały mnie na Boga. Spotykałem osoby, które mi o Nim mówiły, i zacząłem się nad tym zastanawiać – mówi Artur Skowron w rozmowie z tygodnikiem Bliżej Życia z Wiarą.
CZYTAJ DALEJ

Polski ksiądz w Castel Gandolfo o emocjach podczas wizyty Leona XIV

2025-05-29 20:33

[ TEMATY ]

ksiądz

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

Vatican Media

Pałac Apostolski w Castel Gandolfo

Pałac Apostolski w Castel Gandolfo

Z wielkim zaskoczeniem i radością mieskańcy i turyści w Castel Gandolfo dowiedzieli się o przyjeździe Papieża Leona XIV w czwartek przed południem. Ksiądz Tadeusz Rozmus, proboszcz parafii św. Tomasza z Villanuevy mówił Vatican News o ogromnych emocjach, towarzyszących wizycie.

Wizyta Leona XIV w Castel Gandolfo wzbudziła w czwartek radość i wielkie poruszenie. Leon XIV dotarł do Castelli Romani przed południem, aby odwiedzić Borgo Laudato si’ – projekt stworzony przez Franciszka w 2023 roku na terenie Willi Papieskich, jako przestrzeń formacji w zakresie ochrony środowiska naturalnego.
CZYTAJ DALEJ

Ciała 6 sióstr katarzynek były odnajdywane i ekshumowane przez IPN

2025-05-30 20:57

[ TEMATY ]

siostry katarzynki

Vatican News

W sobotę, 31 maja 2025 r. o godz. 11.00 na placu przy bazylice św. Katarzyny w Braniewie odbędą się uroczystości beatyfikacyjne piętnastu sióstr katarzynek - męczennic ofiar komunizmu, w tym sześciu odnalezionych i ekshumowanych przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Liturgii przewodniczyć będzie kard. Marcello Semeraro, prefekt watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. W uroczystościach wezmą udział zastępcy prezesa IPN: dr hab. Karol Polejowski oraz dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, po. dyrektor Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.

Zespół Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w wyniku trzech etapów ekshumacji przeprowadzonych w 2020 roku w Gdańsku (lipiec), Olsztynie (19-30 października) i Ornecie (grudzień) odnalazł i ekshumował szczątki siedmiu sióstr katarzynek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję