Twórcą pomnika był prof. Edward Wittig, wybitny rzeźbiarz okresu międzywojennego. Do projektu figury pozował Leon Kula, młodszy brat Leopolda. Prezydentowi RP towarzyszyła małżonka Józefa Piłsudskiego – Aleksandra z córkami, gen. Kazimierz Sosnkowski oraz matka pułkownika Liska-Kuli – Elżbieta Kulowa.
Plac Farny udekorowany był trybuną o biało-amarantowych barwach. Defilada garnizonu rzeszowskiego wojska oraz pięciu tysięcy strzelców trwała na placu ponad dwie godziny. Ale w opinii rzeszowskich gazet... zabrakło serca okazanego prezydentowi. „Wszystko było tamowane szczelnymi kordonami policji, którzy nie pozwalali ludziom na bliższy kontakt z Mościckim, gdyż wnet ukazywały się gumowe pałki, chwytanie za bary i tarmoszenie opornych”. Ponoć przejście prezydenta z samochodu pod pomnik było niemal niezauważalne z powodu srogich min policji, która jakby obawiała się, że wśród publiczności znajduje się potencjalny zamachowiec z bombą, podobnie wyglądał przejazd do starostwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ziemia Rzeszowska z przekąsem pisała: „Widok rabina w swej wysokiej futrzanej czapce na poczesnym miejscu obok pomnika, a nieobecność Proboszcza, przedstawiciela kilkunastotysięcznej ludności katolickiej w następstwie usunięcia z Komitetu musiało wpłynąć przygnębiająco na ludność miasta”. Uroczystości odsłonięcia zebrały ponad 40 tys. osób, czyli więcej niż wówczas mieszkało w Rzeszowie. Wspomnijmy, że pomnik został zdemontowany przez Niemców w 1940 r. i przetopiony.
7 maja 1938 r. prezydent Mościcki ponownie odwiedził miasto. Po spożyciu obiadu w specjalnym pociągu prezydent w towarzystwie wojewody lwowskiego Biłyka oraz dowódcy okręgu wojskowego Wieczorkiewicza zwiedził fabrykę obrabiarek H. Cegielskiego oraz wytwórnię silników lotniczych pod Łysą Górą. W rzeszowskim ratuszu powitał Ignacego Mościckiego prezydent miasta Niemierski, a gość usiadł na krześle, na którym siadywał ponoć król Jan III Sobieski. Wiceprezydent Pelc zwrócił też uwagę, że w archiwum miejskim znajduje się dokument z 1578 r., w którym król Stefan Batory udzielił Rzeszowowi przywileju organizowania jarmarków. Na dokumencie widnieje podpis Marcina Mościckiego, dalekiego krewnego prezydenta, który był wtedy notariuszem królewskim.