Aleksandra Zapotoczny: Spotkanie Księdza Prałata z ks. Dolindem Ruotolem było niezwykłe. Miało miejsce w 1997 r., podczas gdy ks. Dolindo zmarł w... 1970 r. Jak to możliwe?
Reklama
Ks. prał. Giacomo Pappalardo: Tak, to był 1997 r., pamiętam dobrze, bo właśnie wtedy rozpocząłem swoją pracę w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Byłem wówczas kapłanem z 5-letnim stażem. Przybyłem do Neapolu, by odwiedzić moich krewnych. Jak zawsze w takich okolicznościach niedzielną Mszę św. odprawiałem w kościele San Pasquale a Chiaia. Pamiętam, że byłem już trochę spóźniony, Msza św. miała się rozpocząć za mniej więcej 15 minut. Aby dojść do zakrystii, trzeba było przejść za ołtarz. Pamiętam, że w tej przestrzeni na jakimś niskim stołeczku siedział kapłan, staruszek. Był w sutannie, miał okrągłe okulary. Na posadzce obok niego leżała czarna torba – wydawała się wypełniona i ciężka. Ksiądz trzymał w swoich rękach jakąś książeczkę i się z niej modlił. Przyznam szczerze, że wyglądał trochę zabawnie. Pomyślałem, że pewnie tu siedzi, by ewentualnie być dyspozycyjnym do udzielenia spowiedzi św. Ja też miałem potrzebę, by się wyspowiadać, dlatego podszedłem do niego, by o to poprosić. On podniósł głowę znad książeczki, spojrzał na mnie i odpowiedział mi: „Aniołku mój, a nie jest zbyt późno, żeby się spowiadać? Przecież za chwilę musisz odprawić Mszę”. Sposób, w jaki się do mnie zwrócił, naprawdę był uroczy i czuły. Ksiądz kontynuował zadawanie mi pytań: „Skąd przyjechałeś?”. Odpowiedziałem mu, że jestem z diecezji Rieti, ale od niedawna pracuję w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. On zareagował na to pytaniem: „A zrobisz mnie świętym?”. „Księże – zauważyłem – przecież zanim dojdzie do ogłoszenia kogoś świętym, najpierw trzeba umrzeć i iść do nieba”. Odpowiedział mi, śmiejąc się: „Ach, to jest jedynie mały szczegół”. Poszedłem do zakrystii, odprawiłem Mszę św. Po celebracji ponownie przechodziłem przez kościół, ale księdza staruszka już w nim nie spotkałem. (...) Dopiero później uświadomiłem sobie, co to było za spotkanie. Mogło się wydawać jedynie krótką wymianą zdań, a stało się rozmową, podczas której uderzyły mnie czułość tego księdza, jego serdeczność i duch pełen radości... A także, oczywiście, te trzy sprawy: forma, w jakiej się do mnie zwrócił: „mój aniołku”, jego czarna torba – dziś już wiem, że była pełna kamieni, oraz dowcip – zawsze na miejscu.
Kiedy Ksiądz Prałat odkrył, kim był staruszek spotkany w kościele?
W Neapolu zatrzymałem się na kilka tygodni i w tym czasie spotykałem wiele osób. Jedną z nich był podeszły już w latach mężczyzna, który podczas naszej rozmowy o Ojcu Pio, którego jestem czcicielem, przedstawił się jako syn duchowy ks. Dolinda i pokazał mi jego zdjęcie – obrazek. Na zdjęciu widniał... ksiądz staruszek, którego spotkałem kilka tygodni wcześniej w kościele. Dopiero od tamtej chwili zacząłem odkrywać jego postać. Dowiedziałem się, że miał kontakt z Ojcem Pio, że napisał dużo książek, nosił torbę pełną kamieni (m.in. tak pokutował za Kościół i dusze cierpiące w czyścu – przyp. red.). Dotarł do mnie także Akt oddania się Jezusowi – modlitwa, która pomaga mi w apostołowaniu i która jest balsamem dla duszy. Niektórzy twierdzą, że to od samego ks. Dolinda otrzymałem niezwykły mandat, zważywszy, że pracuję w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Ja odpowiadam, że w tej kwestii trzeba się dostosować do czasu Kościoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do kwestii ewentualnej beatyfikacji ks. Dolinda jeszcze powrócimy, tymczasem zapytam: jak dzisiaj, po latach, tłumaczy Ksiądz Prałat – sam sobie – to niezwykłe spotkanie z ks. Dolindem?
W Credo wypowiadamy słowa: „wierzę w świętych obcowanie”, ale nie wszystkim było dane „rozmawiać” z osobą post mortem... Mogę powiedzieć szczerze – fakt, że rozmawiałem z osobą, która już nie żyje, zaszokował mnie i myślę, że jest to normalne, iż człowiek szuka racjonalnych wyjaśnień. Ale racjonalizm pomaga w zrozumieniu rzeczy tylko do pewnego momentu, potem trzeba je rozpatrywać w perspektywie Boga. Ja, oczywiście, wierzę w świętych obcowanie, w zmartwychwstanie, bo Jezus powiedział: „Kto wierzy we Mnie, będzie żył na wieki”. Następną rzeczą jest kwestia ciała (...): ciało jest świątynią Ducha Świętego. Życie, w Jezusie Chrystusie, po śmierci nie zostaje nam zabrane, a jest jedynie zmienione. Święci mają inną wizję Boga, dlatego sytuacja, która mi się przydarzyła, jest sytuacją niezwykłą, ale nie niemożliwą. Giuseppe Moscati, też z Neapolu, po swojej śmierci rozmawiał ze swoim przyjacielem, a on nie wiedział, że Giuseppe już nie żyje. W żywotach świętych jest wiele takich przypadków. (...) Jako ludzie Boga, ochrzczeni, musimy być gotowi przyjąć niezwykłość w zwyczajności naszego życia. Tak jak Apostołowie przyjęli Jezusa Zmartwychwstałego. (...) Ewangelia opowiada o niezwykłych zjawiskach wyrzucania złych duchów z ciał ludzkich, dlatego (...) spotkanie z ks. Dolindem wytłumaczyłem sobie tak, że wszyscy święci – a w rozumieniu św. Pawła wszyscy przez chrzest jesteśmy uświęceni – mogą się spotkać w Eucharystii, ale także w formie bardziej konkretnej.
Na pytanie, kiedy możemy oczekiwać beatyfikacji ks. Dolinda, Ksiądz Prałat odpowiada, że trzeba być posłusznym czasowi Boga...
Tak, to prawda, trzeba pozwolić Mu działać i próbować odczytywać Jego znaki. Historii mojego spotkania z ks. Dolindem przez całe lata nigdy nikomu nie opowiadałem. Dziś myślę, że być może to nie był przypadek, iż wyszła ona na jaw właśnie teraz. Jubileusz 50 lat, które upłynęły od śmierci ks. Dolinda (wywiad do przygotowywanej książki Ksiądz Dolindo, jakiego nie znacie został przeprowadzony rok temu – przyp. red.), uruchomił serię wydarzeń. Ożywione nabożeństwo do ks. Dolinda, lokalny kult neapolitańskiego kapłana, który umarł w opinii świętości, wyszedł poza granice Neapolu; opublikowano liczne materiały o nim i wielu pielgrzymów przybywa do jego grobu. Myślę, że właśnie teraz nadszedł czas... W neapolitańskiej kurii został mianowany kapłan odpowiedzialny za procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne na jej terenie. Powołana komisja bada i przygotowuje dokumenty dotyczące życia i pracy duszpasterskiej ks. Dolinda. Później nadejdzie moment, kiedy w grę wejdą watykańskie procedury i sprawy techniczne, które doprowadzą kandydata na ołtarze. Dzisiaj my wszyscy czujemy się niejako wezwani przez ks. Dolinda do szerzenia pamięci o nim i propagowania jego osoby, a nad wszelkimi działaniami czuwa ręka Boża. Rozpoznać w człowieku osobę świętą to rozpoznać dzieło Boże, a ono dojrzewa zawsze powoli.
Ks. prał. Giacomo Pappalardo - pracownik watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Bada życie kandydatów na ołtarze i cuda zdziałane za ich wstawiennictwem