Reklama

Rodzina

Nasze zdrowie

Biomet i zdrowie

Biometeorologia, która zajmuje się wpływem warunków atmosferycznych na nasze zdrowie i samopoczucie, nie jest nową dziedziną.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wpływem klimatu i pór roku na ludzkie zdrowie interesował się żyjący 2,5 tys. lat temu ojciec medycyny – Hipokrates. Dość nowym pojęciem jest natomiast określenie „meteoropata”, które oznacza osobę szczególnie wrażliwą na zmiany pogody. – Ocenia się, że co trzecia osoba reaguje zmianami samopoczucia na pogodę, a co druga, w klimacie występującym m.in. w Polsce – na bodźce meteorologiczne, które przysparzają istotnych problemów zdrowotnych – tłumaczy dr hab. n. med. Andrzej Tomasik z II Katedry i Oddziału Klinicznego Kardiologii Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Najsilniej oddziałującymi bodźcami meteorologicznymi są: temperatura powietrza i jej wahania, wilgotność i przemieszczanie się frontów powietrza, prędkość wiatru, gwałtowne zjawiska pogodowe, np. burze, a także zmiany ciśnienia atmosferycznego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pogorszenie samopoczucia związane z pogodą to nic innego jak wolniejsza zdolność organizmu do adaptacji do nowej sytuacji atmosferycznej. Taka reakcja jest wynikiem ogólnego stanu zdrowia, zwłaszcza istniejących lub przebytych chorób. Powszechność tego zjawiska sprawiła, że w prognozach meteorologicznych pojawia się często komunikat na temat biometu. Zapowiedź, że będzie on korzystny, niekorzystny lub obojętny, ma charakter ogólny. Reakcje organizmu na czynniki zewnętrzne są indywidualne i związane z kondycją i wiekiem. U osób bez schorzeń przewlekłych niekorzystne zjawiska pogodowe mogą wywołać przejściowe niegroźne, choć nieprzyjemne, dolegliwości. Dla przykładu – zmiana ciśnienia atmosferycznego może u meteoropaty spowodować ból głowy, a silny, porywisty wiatr – problemy ze snem. Przy niekorzystnym biomecie meteoropaci skarżą się również na problemy z koncentracją, wolniejszy czas reakcji, osłabienie; może wystąpić u nich również stan apatii lub przeciwnie – nadmierne pobudzenie. Obok doraźnie stosowanych środków zaradczych, takich jak filiżanka kawy czy chwila odpoczynku, meteoropatom można zalecić systematyczne dbanie o wzmacnianie kondycji. Służą temu przede wszystkim zwiększona aktywność fizyczna oraz dotlenianie organizmu, najlepiej przez wyjście w plener.

Reklama

Inaczej wygląda sytuacja osób cierpiących m.in. na: nadciśnienie, choroby serca i układu krążenia, astmę, POChP, reumatyzm oraz choroby psychiczne, u których niekorzystne zjawiska meteorologiczne mogą wywołać zaostrzenie choroby.

Skrajne temperatury, a zwłaszcza upały, są niebezpieczne dla sercowców, pacjentów poradni pulmonologicznych i neurologicznych. – Musimy pamiętać, że upały również zwiększają ryzyko umieralności z powodu udaru cieplnego, chorób układu sercowo-naczyniowego, chorób układu oddechowego czy ośrodkowego układu nerwowego – przestrzega dr Tomasik.

Zmienne warunki pogodowe mogą być niekorzystne dla astmatyków. Przykładowo – gorące, wilgotne powietrze może podrażniać drogi oddechowe i zaostrzyć objawy astmy oskrzelowej. Przenoszone przez wiatr zarodniki pleśni czy pyłki roślin mogą doprowadzić do zaostrzenia astmy i innych postaci alergii, takich jak katar całoroczny, sienny czy zapalenie spojówek. Osoby, dla których alergenami są pleśnie lub pyłki, powinny obserwować prognozy dla alergików, unikać ekspozycji na źródło uczulenia, ewentualnie zwiększyć dawkę przyjmowanych leków. Od dawna wiadomo również, że niektóre sytuacje pogodowe nasilają dolegliwości bólowe u osób cierpiących na choroby gośćcowe.

Nie można kwestionować wpływu aury na nasze samopoczucie, zwłaszcza osoby z chorobami przewlekłymi powinny się interesować zmianami pogody, bo nagła zmiana warunków atmosferycznych może im przysporzyć problemów zdrowotnych.

2021-08-31 12:08

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję