Reklama

Idą po nasze dzieci

Widzą to rodzice, nauczyciele, wychowawcy. Na naszych oczach „rodzi się” nowy człowiek. Kim są jego deprawatorzy, jak działają i co możemy zrobić, by im przeszkodzić?

Niedziela Ogólnopolska 36/2021, str. 50-51

Adobe.Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miliony was, chamy, miliony. I co my mamy z wami zrobić? Ale przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dnia zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska, dławiąca się pychą, jakąż to ona jest «prawdziwą» i «wierną» jest. I narodzi się Polska ludzi przyzwoitych, kulturalnych, wiedzących coś o świecie i zdolnych do myślenia społecznego i obywatelskiego”.

Jan Hartman „błysnął” powyższym wpisem, gdy ktoś zastrzelił z wiatrówki jego psa. Dlaczego krakowski filozof założył, że sprawcą tego odrażającego czynu jest katolik, tego nie wiem, ale dając w niewybredny sposób upust oburzeniu, niechcący zdradził strategię środowisk, które chciałyby „oczyścić” dusze Polaków z – ich zdaniem, zbędnego – chrześcijańskiego „nalotu”. Droga do realizacji tego celu jest prosta: wystarczy „przechwycić” młode pokolenie, wlewając mu do głów i serc nowy kanon wartości, zastępując „kruchtę” „europejskością”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zanim zastanowimy się nad skutecznością tej strategii, poczyńmy jedno zastrzeżenie, którego Jan Hartman zdaje się kompletnie nie rozumieć: katolicyzm (autentyczny, a nie jego podróbka!) nie ma nic wspólnego z pychą, uczuciem pogardy dla innych, przekonaniem o swojej wyższości ani z okrucieństwem wobec zwierząt. Wyróżnikiem prawdziwego katolika jest wiara w Chrystusa jako Syna Bożego i Zbawiciela, naśladowanie Go przez miłość bliźniego, życie w prawdzie i szacunek dla stworzonego przez Boga świata. Z tego, czy tak jest, trzeba nieustannie przeprowadzać rachunek sumienia.

Idą czy nie idą?

Idą. Widzą to rodzice, nauczyciele, wychowawcy. To już nie jest kwestia chwilowego buntu pokoleniowego, po którym następuje opamiętanie i powrót do wartości wyniesionych z domu rodzinnego. Na naszych oczach „rodzi się” nowy człowiek – niestety, bynajmniej nie ten, o którego chodziło twórcy ruchu oazowego ks. Franciszkowi Blachnickiemu. Kim są deprawatorzy? To funkcjonujący poza kategoriami dobra i zła cyniczni właściciele wytwórni filmowych, reżyserzy, twórcy reklam i gier komputerowych, muzycy, literaci, dziennikarze z większości kolorowych czasopism, seksedukatorzy, branża porno, tęczowi aktywiści, influencerzy, patostreamerzy, piewcy nieskrępowanej niczym wolności, pojętej w myśl hasła „róbta, co chceta”.

Reklama

W jaki sposób działają?

Niekiedy klasycznie – opakowując zło w pozory dobra, grając na szlachetnych pragnieniach i porywach młodzieży. Kiedy indziej – występują z otwartą przyłbicą, sławiąc brutalność, pogardę dla innych, egoizm, znieczulicę i cynizm jako sposób na życie. Z psychologicznym znawstwem – bazując na naturalnej skłonności młodych do kwestionowania zastanego systemu wartości. Inteligentnie – uderzając w najwrażliwsze sfery życia młodego człowieka, w jego podatność na grzech (najczęściej wypaczają pojęcie miłości, sprowadzają ją do emocji i seksu). Bezwzględnie – wychwytując i punktując bezlitośnie każdą słabość, każdy błąd popełniony przez obrońców wartości.

Demaskują zło dziejące się w Kościele i rodzinie, a pomijają milczeniem niezliczone przejawy dobra. Sięgają po kłamstwo i oszczerstwo, wykorzystując medialną dominację. Ukazują małżeństwo jako przeżytek, jako coś niewartego wysiłku, by je zawierać i w nim trwać. W zamian podsuwają z sufitu wzięte idylliczne obrazki z życia konkubinatów i par homoseksualnych. Zniekształcają wizerunek rodziny, przedstawiając ją jako środowisko przemocy i obojętności, niegodne tego, by o nie dbać, by w nim żyć. Drwią z patriotyzmu, szydzą z historii, głoszą pochwałę cwaniactwa, życia bez wysiłku, bez stawiania sobie wymagań, bez wytyczania ambitnych celów, życia sprowadzającego się do posiadania i używania za wszelką cenę.

Czy nasze dzieci dają się zwieść?

Niestety, znaczna część tak. Zamiast zdobywać solidną wiedzę, grzęzną w szkolnej, a potem uczelnianej bylejakości. Zamiast czytać książki, oglądać filmową klasykę, chodzić na koncerty i uprawiać sport, okupują stoliki w McDonaldzie i ćwiczą palcówki na ekranach smartfonów. Zamiast pracować nad charakterem, zaspokajają wszystkie zachcianki, zwłaszcza te niskiego lotu. Zamiast stopniowo i po kolei przechodzić od koleżeństwa, przez przyjaźń, do dojrzałej miłości – przedwcześnie sięgają po jej namiastki w postaci przypadkowego seksu z kim popadnie.

Reklama

Faktycznie – grozi nam, że zgodnie z życzeniem Jana Hartmana „narodzi się” Polska młodych ludzi: „przyzwoitych”, „kulturalnych”, lecz niekoniecznie wiedzących coś o świecie, a już na pewno niezdolnych do myślenia społecznego i obywatelskiego. Swoją „przyzwoitość” i „kulturę” oraz „obywatelskie” postawy pokazali oni podczas „rewolucji październikowej” Anno Domini 2020. Wtedy to (przy zadziwiającej bierności państwa) mimo pandemii maszerowali w ulicznych manifestacjach proaborcyjnych, niosąc pełne pogardy hasła wymierzone we władzę, Kościół, dzieci nienarodzone, obrońców życia. Jeszcze dziś trudno się otrząsnąć na wspomnienie ich pełnego agresji języka, naszpikowanego przekleństwami i pogróżkami. Patrzę na fotografie i nie rozumiem młodych, pięknych dziewcząt, które w tak wulgarny sposób opisywały na transparentach swoją intymność, deklarowały gotowość zabicia poczętego dziecka, upatrując w tym symbol postępu i wolności.

Czy można tu coś „odkręcić”?

U Boga nie ma nic niemożliwego, więc można, ale patrząc po ludzku – dość czarno to widzę. Bo Pan Bóg, choć wszechmogący, nigdy nie łamie człowieczej wolności, a tu potrzebowałby mądrych i chętnych współpracowników. Czy znajdzie wystarczająco wielu? Przede wszystkim rodziców zdolnych do mądrej miłości – takiej, która stawia wymagania, ale jednocześnie jest czuła, miłosierna i wspierająca. Rodziców z prawidłowo poukładaną hierarchią wartości, w której jest miejsce na dziesięć przykazań, na miłość i wzajemną służbę jako styl życia małżeńskiego, na radość i poczucie bezpieczeństwa jako budulec życia rodzinnego; odpornych na pokusę kariery i dorabiania się za wszelką cenę.

Reklama

Liczne przypadki szczęśliwych, kwitnących rodzin świadczą o tym, że taki międzypokoleniowy przekaz wartości jest możliwy – i to jest pocieszające. Ale odnoszę wrażenie, że statystycznie rzecz biorąc, u młodych przeważa trend odwrotu od tradycji, którą próbuje im wszczepić (prawda, że czasem nieudolnie, bez polotu, mało wiarygodnie) starsza generacja, i wybierają moralny chaos „nowoczesności”.

Alarm!

Pobudka! Czas zejść z kanapy i podjąć walkę o młode pokolenie z przeciwnikiem, który jest pozbawiony skrupułów i wydaje się silniejszy (chociaż to tylko pozór). Czas podjąć regularną modlitwę za dzieci, za ich wytrwanie w wierności Chrystusowi jako kotwicy w życiowych wyborach. Nie gadać, tylko czynem pokazywać, czym są prawda, dobro, piękno. Bez gwarancji sukcesu, za to z niemal stuprocentową gwarancją, że jeśli z góry się poddamy lub będziemy serwowali młodym karykaturę, atrapę wartości, to oni odwrócą się plecami do Boga, Honoru i Ojczyzny, i pójdą w moralną siną dal.

Zadanie

Na koniec jedno konkretne, proste zadanie dla rodziców dzieci w wieku szkolnym. Na pierwszej wywiadówce w nowym roku szkolnym dajcie się wybrać do tzw. trójki klasowej, a najlepiej na jej przewodniczącego. W ten sposób dostaniecie się do rady szkoły i uzyskacie realny wpływ na realizowany w niej program wychowawczy. Może się to bardzo przydać (oj, jak bardzo!), gdy do bram placówki zapukają różnej maści „edukatorzy”...

2021-08-31 12:08

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Prymas Polski: gdy czynisz znak krzyża, głosisz miłość Boga

2024-05-05 16:06

flickr.com/episkopatnews

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Gdy z wiarą patrzysz na krzyż, gdy czynisz znak krzyża na sobie, gdy znakiem krzyża błogosławisz drugich, głosisz miłość Boga potężniejszą niż grzech, potężniejszą niż śmierć. Miłość, która zwycięża obojętność i nienawiść, która niesie przebaczenie i pojednanie, która przygarnia i jednoczy” - mówił w niedzielę w Pakości Prymas Polski abp Wojciech Polak.

Metropolita gnieźnieński przewodniczył uroczystościom odpustowym na Kalwarii Pakoskiej, w Archidiecezjalnym Sanktuarium Męki Pańskiej, z okazji święta znalezienia Krzyża świętego. W homilii przypomniał, że właśnie na Krzyżu, w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, najpełniej objawiła się miłość Boga. „To miłość, która rodzi życie” - podkreślił, przypominając, że znakiem tej miłości każdy chrześcijanin został naznaczony w dniu swojego chrztu świętego. „I choć znaku tego nie widać na naszych czołach, to powinien być w naszym sercu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję