Reklama

Tytan ducha i charakteru

„Starałem się żyć tak, aby w godzinie śmierci móc się raczej cieszyć niż lękać”. Czy taka była dewiza życiowa rotmistrza Witolda Pileckiego? O cechach charakteru rotmistrza, jego wierze, stosunku do kobiet i roli ojca opowiada Anna Mandrela, autorka książek poświęconych jego postaci.

Niedziela Ogólnopolska 25/2021, str. 28-29

Adobe.Stock.pl

Anna Mandrela

Anna Mandrela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: Jaką rolę w życiu Witolda Pileckiego odgrywała wiara? Wypływała z zaczerpniętych „siłą rozpędu”, odziedziczonych tradycji rodzinnych i narodowych czy miała charakter osobistej relacji z Panem Bogiem? Była to głęboka wiara czy zewnętrzna pobożność?

Anna Mandrela: O wychowanie go w duchu katolickim zadbała jego matka Ludwika. Witold wyniósł m.in. głębokie nabożeństwo do Matki Bożej Ostrobramskiej. Jeśli chodzi o osobistą relację do Boga, to niewiele byśmy wiedzieli, gdyby trzeba było polegać tylko na jego słowach, jako że rotmistrz był człowiekiem skrytym, małomównym. Wydaje się, że duży wpływ na jego rozbudzenie duchowe miały refleksje o śmierci, o wiecznym przeznaczeniu człowieka, do których okazji w czasie walk z bolszewikami w latach 1919-20 miał aż nadto. Wiemy również, że zagłębiał się w lekturę książki O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis. To z niej pochodziły słowa, które Witold umieścił na ścianie celi więzienia mokotowskiego: „Starałem się żyć tak, aby w godzinie śmierci móc się raczej cieszyć niż lękać”. Wolno nam sądzić, że tak właśnie brzmiała dewiza życiowa rotmistrza.

Reklama

Rotmistrz przykładał ogromną wagę do pracy nad swoim charakterem...

Stawiał sobie wysokie wymagania, unikał łatwizny, wybierał to, co trudniejsze. Był niezwykle ofiarnym człowiekiem, skupionym nie na sobie, ale na innych. Jego wielkoduszność, z której wypłynęła decyzja o dobrowolnym pójściu do Auschwitz, była rozwinięta w stopniu heroicznym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jaki był stosunek Pileckiego do kobiet? Czy stawiał sobie na tym polu jakieś wymagania?

Za odpowiedź niech posłużą słowa z jego listu do Kazimiery Daczówny, kobiety, z którą wiązał poważne plany życiowe. „Należę do ludzi – napisał – którzy muszą mieć kogoś kochanego, jakąś kobietę, dla której by można było pracować. Kiedyś myśl o kochanej i kochającej dawała zawsze bezmiar sił. Marną by była praca, gdybym miał żonę, której bym nie potrafił kochać”. Pileckiego nie interesowała miłość bez zobowiązań, bez potwierdzenia jej słowami przysięgi małżeńskiej, dlatego po kilku latach zerwał kontakt z Kazimierą, która podchodziła do ich relacji lekko i powierzchownie, nie chcąc założyć rodziny.

Znany jest też jego stosunek do problemu prostytucji, z którym zetknął się jako pracownik sądu w Wilnie. O ile wobec samych kobiet parających się tym procederem odczuwał litość, to samo zjawisko osądzał surowo jako niszczące ich zdrowie i godność. Z obozowych zapisków wynika też, że rotmistrz ze zgrozą patrzył na nieludzkie traktowanie kobiet w Auschwitz.

Reklama

Jakim mężem okazał się dla Marii?

Najpierw musiał zdobyć jej wzajemność. Zachowały się relacje o tym, jak przejeżdżał konno koło jej domu i wrzucał przez okno kwiaty. Musiał też poradzić sobie z konkurentem, pewnym lotnikiem, który przyjeżdżał do Marii rowerem z pobliskiej Lidy. Pewnego razu rower... zniknął, po czym w tajemniczy sposób odnalazł się w Lidzie obok kwatery lotnika, zmuszonego w ten sposób do pieszego powrotu. Konkurent „odpuścił”, a Pilecki miał wówczas podobno stwierdzić, że lotnicy powinni latać, a nie pedałować...

Był oddanym mężem, kochał i szanował żonę. Dbał o dobrą atmosferę w domu, dzieci wspominają, że często przygotowywał niespodzianki, które miały rozweselać Marię, gdy wracała z pracy w szkole.

Czy, Pani zdaniem, stanął na wysokości zadania jako ojciec? Co dał swoim dzieciom, a czego je pozbawił swoimi wyborami życiowymi, które wiązały się np. z długotrwałą nieobecnością?

Pierwszą próbą była choroba żony i jej dłuższy wyjazd na leczenie. Witold ofiarnie opiekował się w tym czasie dwojgiem małych dzieci (Andrzej miał 2 lata, Zofia – roczek). Jako ojciec dbał o wychowanie syna i córki. Starał się przekazać im wiarę, uczył też samodzielności, zaradności, odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji swoich decyzji. Obowiązywał styl wojskowy: codziennie rano Andrzej i Zosia, zanim mogli zasiąść do śniadania, musieli zdać meldunek: „Pacierz zmówiony, łóżko posłane, zęby wymyte”.

Reklama

Na dobre zabrała go dzieciom dopiero wojna. Witold rzucił się wtedy w wir pracy konspiracyjnej i rzadko bywał w domu. Maria rozumiała powody tej rozłąki i nie żywiła żalu do męża, wychowywała Andrzeja i Zofię w swego rodzaju kulcie dla postawy ojca. Ich tęsknotę Witold starał się koić ciepłymi listami, pełnymi optymizmu, a zarazem stanowiącymi próbę przekazania wartości czy nawet pewnych praktycznych umiejętności (w ten sposób np. nauczył Andrzeja posługiwania się piłą, tzw. laubzegą).

Jaki był stosunek Pileckiego do kariery, zaszczytów, bogactw i dóbr materialnych?

Był w tym względzie człowiekiem wolnym, nieuwikłanym w układy, a przy tym niezwykle pokornym. Dziś wiemy np., że już w 1938 r., jako pracownik wywiadu, otrzymał stopień kapitana, tyle że pod innym nazwiskiem, a zatem bez podania do wiadomości publicznej. Efekt był taki, że oficjalnie ten sam stopień (a ściśle mówiąc – odpowiadający mu w kawalerii stopień rotmistrza) został mu przyznany po ucieczce z Auschwitz. Witold żartował, że wreszcie w awansach doścignął samego siebie. Podczas Powstania Warszawskiego służył początkowo jako szeregowy strzelec i nie prostował tej pomyłki.

Był człowiekiem nieprzekupnym, odpornym na pokusę korupcji (a miewał takie w okresie międzywojennym jako urzędnik). Gdy sortował rzeczy przybywających do Auschwitz więźniów, mógł sobie przywłaszczać ich kosztowności, ale uważał to za niemoralne i nigdy tak nie postąpił. Z tego samego powodu odrzucił też propozycję Amerykanów, którzy oferowali mu „grube dolary” za prawo do opublikowania raportów z Auschwitz.

Czy miał jakieś słabości?

Niewątpliwie jakieś miał, ale świadkowie jego życia nie bardzo potrafią wskazać, jakie...

Czego Witold Pilecki mógłby nauczyć nas, Polaków żyjących w 2021 r.? Co ma nam do zaoferowania przez przykład swojego życia?

Psychologowie biją na alarm – w wyniku lockdownu bardzo pogorszył się stan psychiczny Polaków, którzy licznie popadają w depresję i załamanie. Witold Pilecki w nieporównanie cięższych warunkach nie załamał się, pozostał wierny wartościom. Bo jak porównać pandemię do jego trzyletniego pobytu w obozie koncentracyjnym czy brutalnych tortur w mokotowskim więzieniu, wobec których – według słów samego rotmistrza: „Oświęcim to była igraszka”! Nawet w komunistycznym lochu, katowany przez ubeków, nie tracił nadziei i optymizmu. ,,Podkreśla, że optymizm ten nie zawiódł go nawet w najcięższych chwilach w Oświęcimiu, a więc i teraz go nie zawiedzie” – relacjonował jeden ze współwięźniów. Przyjrzenie się jego krzyżom życiowym może ustawić we właściwych proporcjach nasze.

Anna Mandrela, doktor filozofii, autorka książek. Od kilku lat przybliża biografie bohaterów prześladowanych po wojnie przez komunistyczne władze. Napisała dwie książki o rotmistrzu Witoldzie Pileckim – Duchowość i charakter Witolda Pileckiego. Sylwetka ochotnika do Auschwitz oraz Kto zdradził Witolda Pileckiego? Aktualnie pracuje nad biografią s. Izabeli – Zofii Łuszczkiewicz.

2021-06-15 11:59

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kiedy papież nie może spać... uczy się języków obcych w internecie

2025-12-22 07:07

[ TEMATY ]

Leon XIV

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Gdy papież Leon XIV nie może w nocy spać, czasem uczy się np. języka niemieckiego w popularnej aplikacji - poinformowała w sobotę włoska „La Repubblica”. Wypatrzyli go tam inni użytkownicy tej platformy.

„Jesienią inny użytkownik (aplikacji) zauważył profil z imieniem Robert, ten sam, którego kardynał Prevost używał na Twitterze, nim został papieżem” - podkreślił rzymski dziennik. Osoba używająca tego konta najczęściej uczyła się, gdy w Rzymie było po godz. 3 - dodał. Jeden z użytkowników zwrócił się do niej bezpośrednio z pytaniem: „Ojcze Święty, jest trzecia nad ranem, co Ojciec tu robi o tej porze?”.
CZYTAJ DALEJ

Ostatnie dni Adwentu ze św. Józefem

2025-12-21 15:18

ks. Łukasz Romańczuk

Na zakończenie peregrynacji ikony św. Józefa w parafii Wniebowzięcia NMP we Wrocławiu- Ołtaszynie uroczystej Mszy świętej przewodniczył abp Józef Kupny, który także zawierzył parafię św. Józefowi. Na zakończenie poświęcona została odnowiona figura św. Józefa, która została ustawiona na placu kościelnym przy południowej ścianie kościoła.

W słowie wprowadzającym w Liturgię ks. Mariusz Sobkowiak, proboszcz parafii zaznaczył także okoliczność 20. rocznicy nominacji na biskupa. - 21 grudnia 2005 roku papież Benedykt XVI ogłosił nominacje ks. Józefa Kupnego na biskupa pomocniczego Archidiecezji Katowickiej. Chcemy podczas tej Mszy świętej otoczyć księdza arcybiskupa swoją modlitwą - podkreślił kapłan.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: W rodzinnym gronie

2025-12-22 10:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Marek Kamiński

Wigilia Duszpasterstwa Głuchoniemych Archidiecezji Łódzkiej

Wigilia Duszpasterstwa Głuchoniemych Archidiecezji Łódzkiej

W dolnym kościele parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła, przy pięknie udekorowanych stołach, zasiadły do wieczerzy wigilijnej osoby głuche i słabo słyszące. Spotkanie zorganizowało Duszpasterstwo Głuchych Archidiecezji Łódzkiej i Oddział Łódzki Polskiego Związku Głuchych. Wieczerzę rozpoczęło odczytanie i „wymiganie” fragmentu Pisma Świętego o narodzeniu Chrystusa przez ks. Wiesława Kamińskiego duszpasterza głuchych Archidiecezji Łódzkiej, który życzył wszystkim jak najlepszych Świąt Bożego Narodzenia, przeżywanych rodzinnie z wzajemną miłością i szacunkiem. Piotr Kowalski dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej życzył takiego przekonania, że jest się dobrym w tym co się robi, ale jednocześnie, że można zrobić coś więcej. - Trzeba dostrzegać drugiego człowieka, spotykać się z nim, bo ta wspólnota osób, które mówią jednym językiem, jest ważna i trzeba ją pielęgnować.

Maciej Kowalski prezes Oddziału Łódzkiego PZG wskazał na problemy z jakimi musi borykać się ich środowisko. - Jednymi z nich jest orzecznictwo i medycyna pracy. Przykładem jest sytuacja w jakiej znalazł się chłopiec. Lekarz wyraził zgodę na naukę zawodu hydraulika. Po ukończeniu 3 - letniej szkoły zawodowej znalazł firmę, w której mógłby podjąć pracę. Niestety lekarz tym razem nie wyraził zgody na pracę, ponieważ może być ona prowadzona na wysokościach. Lekarze mają taki pogląd, że każdy głuchy ma zaburzenia równowagi. Najnowsze badania naukowe udowodniły, że głusi od urodzenia, nie mają uszkodzonego błędnika równowagi, a tylko ci którzy stracili słuch w późniejszych latach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję