Wielki Tydzień to najważniejsze dni Wielkiego Postu, prowadzące do jasnego poranka Zmartwychwstania. Żeby odnaleźć wtedy prawdziwą radość, trzeba najpierw wyciszenia i głębokiej refleksji. Czterdzieści
dni fioletu i smutku są czasem przygotowania do najważniejszych świąt chrześcijańskich. Dla uczniów I LO im. Jana Zamoyskiego w Zamościu szczególne ważne były pierwsze dni Wielkiego Tygodnia, kiedy odbywały
się rekolekcje szkolne.
Rekolekcje to czas przemian, wniknięcia w siebie, poczucia bliskości kochającego Ojca. Mottem tych trzech dni była miłość Boga, Jego miłosierdzie i przebaczenie. Rekolekcjonista ks. Andrzej Traczykiewicz
z parafii Matki Bożej Królowej Polski przybliżał te tematy młodzieży i gronu nauczycielskiemu najstarszej szkoły średniej w mieście, kultywującej chlubne tradycje sławnej Akademii Zamojskiej.
Każdy dzień rekolekcji rozpoczynał się o godz. 9.00 w kościele rektoralnym pw. św. Katarzyny. Po wstępnej refleksji i chwilach śpiewu młodzież udawała się do szkoły, gdzie odbywała się konferencja,
a potem "drama" przygotowana i odgrywana przez uczniów pod kierunkiem katechetów. Każde spotkanie wieńczyła Msza św., której oprawę liturgiczną przygotowywali: s. Zofia, pani Bożena i niezastąpiony ks.
Marek Żur.
W poniedziałek (14 kwietnia) tematem przewodnim było Boże Miłosierdzie. Bóg nie jest groźnym, starotestamentowym, bezwzględnym "Panem nagrody i kary", ale przede wszystkim Bogiem Miłości, który zawsze
czeka na człowieka i wyciąga przebaczające ramiona, gdy skruszony grzesznik wraca do domu. Wielki aplauz zdobyła sobie malutka Wielka Miłość, w czerwonej sukience, występująca w scence przygotowanej przez
panią katechetkę Bożenę Kukułowicz.
W kościele, w ciszę trwania wdzierały się ostre słowa Drogi Krzyżowej. Pierwszą moją spontaniczną reakcją było zdumienie i oburzenie. Ania z mojej klasy obraziła się kiedyś, gdy "obrażono" jej idola,
w dobrej wierze i z całą determinacją broniła idola młodzieży, który na to nie zasługuje, a ilu młodych obeszły słowa lekceważące Chrystusa? Kto z nas czuje się osobiście znieważony, gdy plugawi się Obraz
Zbawiciela w drugim człowieku - naszym bliźnim? Kto potrafi jeszcze oburzać się na hańbiące godność człowieka reklamy, billboardy, pornograficzne czasopisma, wszechobecne wulgaryzmy? A może jest to tak
powszechne, że stało się niezauważalne, po prostu "normalne"? Czy potrzeba aż tak mocnych słów, żeby to sobie uświadomić? Każda stacja tej "podwójnej" Drogi Krzyżowej, kończąca się słowami: "Masz dwie
drogi, którą wybierasz"? pobrzmiewała dla mnie jak: "Kładę przed tobą dobro i zło, życie i śmierć, wybieraj". Ale czy w tej zagmatwanej rzeczywistości potrafimy właściwie wybrać bez wyraźnych drogowskazów?
We wtorek rozważaliśmy problem grzechu, który nie zawsze musi być czarny, ohydny, ale może na początku wydawać się miły, pociągający, atrakcyjny, w "błyszczącym opakowaniu", jak różowe więzy, krępujące
dziewczynę w scence ilustrującej właśnie grzech. Tak trudno zerwać pęta, kiedy wpadnie się w jego sidła. Jednak żal za popełnione błędy i ufna wiara przywracają wolność i prawdziwą miłość. To Chrystus
rozrywa te więzy. Na drodze życia są upadki, ale trzeba umieć powstawać. Trzeba w ciemnym lesie ludzkich namiętności, wygórowanych ambicji, egoizmu i pychy dostrzec światło Wiecznej Miłości i Przebaczenia.
Takie właśnie przesłanie miały bardzo sugestywne scenki przygotowane przez siostrę katechetkę - Zofię Nowak.
Ks. Andrzej opowiedział historię grzechu Dawida, który zakochał się w Batszebie - żonie Uriasza Hetyty.
W kościele trwała spowiedź. Czyste serca i dusze jasnym spojrzeniem wpatrywały się w Przenajświętszy Sakrament, który rzucał złote promienie na ciszę modlitwy.
Trzeciego dnia rekolekcji odbył się koncert ewangelizacyjny. Wszyscy śpiewali, klaskali, panowała radosna, żywiołowa atmosfera. Wykonawcy dzielili się swoimi świadectwami nawrócenia. Rekolekcje zakończyła
Msza św.
Pomóż w rozwoju naszego portalu