Łukasz Krzysztofka: Na dobiegający końca rok jubileuszowy 200-lecia śmierci św. Klemensa nałożyła się pandemia. Jaki to był czas w Ojca posłudze?
O. Damian Simonicz: Mam wrażenie, że obecna sytuacja sprawiła, że wiele osób zatrzymało się i uświadomiło sobie, jak kruche jest życie i że musimy wrócić do budowania relacji z Bogiem. Najważniejsze jest bowiem szukanie Jego woli i w jej perspektywie należy odczytywać to, co dzieje się wokół nas.
Czy przez pryzmat pandemii możemy także spojrzeć całkiem inaczej na życie św. Klemensa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tak po ludzku można powiedzieć, że życie św. Klemensa było przegrane. Musiał wyjechać z Warszawy, choć powstawały tu z jego inicjatywy dobre dzieła. Wtedy były czasy zaborów. Nie było łatwo. Wspólnota, którą założył, rozsypała się. W oczach osób postronnych nic mu się nie udało. A on cały czas trwał przy Bogu. To na Nim budował swoje życie. Trochę podobnie było, gdy patrzymy na czas ostatnich kilkunastu miesięcy. W planach mieliśmy piękne obchody, kiedy miał się uroczyście rozpocząć rok św. Klemensa. Nie rozpoczął się, bo przyszła pandemia. Mijały tygodnie, puste kościoły. Ale gdzieś budziła się wielka tęsknota.
Na przykład?
Reklama
Gdy dzisiaj siadam do konfesjonału, sprawuję sakramenty, to widzę, jak bardzo ludzie, którzy są w kościele, przeżywają nawrócenie duchowe. Teraz widać ich tęsknotę za Bogiem. Odbyłem wiele rozmów z osobami, którzy do kościoła powrócili po latach. Opowiadali, że ich życie było puste, bo brakowało w nim Boga. Myślę, że to jest jednym z duchowym owoców mijającego roku.
Szczególnym owocem jubileuszu stanie się także powstająca w kościele kaplica adoracji Najświętszego Sakramentu. Jak będzie wyglądała?
Postanowiliśmy, że będzie to adoracja wdzięczności Bogu za dar niepodległości i świętych XX wieku. Na dzień dzisiejszy powstaje już ołtarz w pracowni artystycznej. Monstrancja będzie wyobrażała Matkę Bożą, a w głównym ołtarzu znajdą się: św. Jan Paweł II, kard. Stefan Wyszyński, bł. ks. Jerzy Popiełuszko, św. s. Faustyna, a także bł. ks. Michał Sopoćko. Projektowane są już także witraże okienne. Jeden z nich będzie przedstawiał Jezusa Miłosiernego, drugi upamiętni Bitwę Warszawską, trzeci będzie związany z historią warszawskich redemptorystów – w jednej jego części będzie ołtarz papieski z 1979 r. z pl. Zwycięstwa. Będą też obok trzy świątynie: kościół św. Benona, archikatedra warszawska i nasz kościół z upamiętnieniem rzezi Woli.
Święty Klemens przybył do Warszawy w 1787 r. Czym zajmował się w stolicy?
Reklama
Zamieszkał przy kościele św. Benona przy dzisiejszej ul. Pieszej. To właśnie tam otworzył jedną z pierwszych w Europie i pierwszą w Polsce szkołę zawodową dla dziewczyn. Ich nauczycielkami były panie z dobrych domów. To dzięki nim dziewczyny miały szansę zdobyć zawód. Tam też otworzył świetlicę dla dzieci, którym dawał jeść. Pozyskiwał na to pieniądze, chodząc i żebrząc wśród ludzi.
Pomimo że sam nie był Polakiem, czas spędzony w Warszawie poświęcił na budzenie patriotyzmu w sercach swoich podopiecznych. Czy dlatego po dwudziestu latach św. Klemens został wypędzony z Warszawy?
Tak. To, co robił przyszły święty, nie odpowiadało ówczesnym władzom rosyjskim i napoleońskim.
Łukasz Krzysztofka
O. Damian Simonicz, redemptorysta
Na czym polegała jego droga do świętości?
Przede wszystkim na wypełnianiu woli Boga. Był człowiekiem pokornym i skromnym. Proszę sobie wyobrazić, że został odznaczony przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego orderem Orła Białego, ale większość współbraci w ogóle o tym nie wiedziała. Dowiedzieli się o tym dopiero po śmierci Klemensa w 1820 r., kiedy znaleźli ten order w jego szufladzie.
Jak wygląda kult św. Klemensa w parafii przy ul. Karolkowej?
Działa u nas od wielu lat oratorium św. Klemensa dla dzieci z najuboższych rodzin. Każdego dnia przed pandemią dzieci mogły tu przychodzić, odrabiać lekcje, zjeść, otrzymać najbardziej potrzebną pomoc. Ponadto czcimy go każdego roku w jego uroczystość 15 marca. Wtedy zapraszamy cukierników, piekarzy, którym patronuje.
Święty Klemens nazywany jest też apostołem Warszawy. Czym jeszcze zasłużył się dla stolicy?
Reklama
Przez swoją posługę wśród najuboższych przypominał nieustannie o ludzkiej godności. Po Cudzie nad Wisłą warszawiacy przeprowadzili zbiórkę srebra. To z niego wykonano relikwiarz św. Klemensa.
Skąd ta wdzięczność?
Przez jego wstawiennictwo proszono o cud, który miał się dokonać.
Jak to wyglądało?
Kiedy 8 sierpnia 1920 r., gdy bolszewicy okrążyli Warszawę, wyruszyła procesja z kościoła Jezuitów na pl. Zamkowy, to urządzony był tam ołtarz, na którym umieszczono obraz św. Klemensa. Były wtedy też jego relikwie, które niesiono pośrodku procesji i nimi błogosławił całą Warszawę kard. Aleksander Kakowski.
Przez wstawiennictwo św. Klemensa modlono się także w czasie Powstania Warszawskiego. Niewiele osób wie, że redemptoryści z Woli mieli propozycję opuszczenia świątyni, ale nie zostawili ludzi, którzy przyszli się schronić w kościele...
Razem z nimi zostali wyprowadzeni, a potem rozstrzelani. Wierzymy, że jest to mocno połączone ze św. Klemensem, gdyż jest on patronem duchowym stolicy i w wielu sytuacjach jego pomoc oraz wstawiennictwo były wzywane. Bardzo pragniemy również, aby w tym roku św. Klemens został oficjalnie nazwany patronem Warszawy.
Czego możemy nauczyć się od św. Klemensa, patrona trudnych czasów, w dobie pandemii?
Zdecydowanie głębokiej modlitwy i bezgranicznego zaufania Bogu oraz budowania swojego życia tylko na Nim. Święty Klemens pozwalał się zawsze prowadzić Najwyższemu. To jest dla nas wskazówka na trudny czas. Pandemia nie może nas zamykać na potrzeby bliźnich, zwłaszcza najbardziej potrzebujących, ale być szkołą prawdziwej solidarności i miłosierdzia.