Reklama

Niedziela Wrocławska

Być dla drugiego

Nie trzeba wiele, aby nieść radość ludziom na drugim końcu świata. O swojej dwuletniej misji na Kubie opowiada nam Aleksandra Mielewczyk.

Niedziela wrocławska 9/2021, str. IV

[ TEMATY ]

misje

Kuba

Aleksandra Mielewczyk

Zabawa z dziećmi to także element ewangelizacji

Zabawa z dziećmi to także element ewangelizacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Łukasz Romańczuk: Twoja podróż na misję rozpoczęła się od poznania wspólnoty „Domy Serca”. Możesz nam przybliżyć jej działalność?

Aleksandra Mielewczyk: Została założona we Francji i ma charakter misyjny, co powoduje, że człowiek czujący potrzebę wyjechania na misję ma taką możliwość. Jest ponad 30 domów na całym świecie. Charyzmatem „Domów Serca” jest współczucie i pocieszenie. Staramy się być obecni i stawać się przyjaciółmi osób samotnych czy cierpiących. Można to porównać do postawy Maryi u stóp krzyża. Ona nie walczyła z cierpieniem, ale była przy Jezusie. Tę wspólnotę poznałam podczas studiów w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Prowadziłam wtedy program „Westerplatte Młodych”. W moim sercu pojawiały się myśli, aby po zakończonych studiach udać się na misje. Po programie bardzo się zainteresowałam „Domami Serca”. Miałam jeszcze 1,5 roku studiów. Skończyłam je i pojechałam na Kubę.

A jak jest z wyborem miejsca? Sama decydowałaś, gdzie chcesz pojechać, czy jest ono wyznaczane?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wolontariusz chcąc wyjechać na misję, w liście zobowiązania może napisać miejsce, do którego chciałby zostać posłany, np. chcę pojechać do danego kraju, bo znam tamtejszy język, dana kultura mnie interesuje itp. Na pierwszym spotkaniu wypisałam kraje, do których chciałam pojechać, ale po namyśle stwierdziłam, że zawierzę tę sprawę Panu Bogu. Skreśliłam wszystko i zdałam się na Bożą Opatrzność.

Jak wyglądały przygotowania do wyjazdu na misję?

Początkowo przygotowanie jest weekendowe. Pierwsze z nich jest informacyjne, można się wówczas wszystkiego dowiedzieć. Następnie jest czas na zastanowienie się i podjęcie decyzji. Kolejny krok to trzy weekendy formacyjne. Ja robiłam formację letnią, więc przeszłam dwutygodniowy staż lipcowy. Na ten czas wyjechaliśmy do domu na Kaszubach, gdzie mieszka zaprzyjaźniona rodzina opiekująca się dwójką niepełnosprawnych dzieci. Oprócz konferencji mówiących o życiu na misji, zobowiązaniach (życie w ubóstwie, posłuszeństwie i czystości), świadectw wolontariuszy, żyjemy takim rytmem, który obowiązuje w domach misyjnych. Jest to bardzo intensywne życie modlitewne. Uczymy się języka obcego. Poza tym jedna osoba ma dyżur przy osobach niepełnosprawnych, co pozwala uczyć się być przy drugim człowieku, inna odpowiada za liturgię, inna za kuchnię itd.

Jakie uczucia towarzyszyły ci, gdy nadszedł czas wyjazdu?

Reklama

Powiem szczerze, nigdy nie byłam sama tak daleko. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, co się dzieje. Nie bałam się, bo byłam bardzo podekscytowana tym wyjazdem. Gdy dotarłam na miejsce, nastąpiła konfrontacja moich oczekiwań z rzeczywistością. Nie znałam dobrze języka hiszpańskiego, ale liczyłam, że będę mogła porozumieć się po angielsku. Niestety, nie było takiej możliwości. Musiałam w pełni zaufać osobom, których nie znałam. Było to trudne, a zarazem piękne. Poza tym było to pełne zaufanie Panu Bogu, że po coś mnie tam wysłał.

Jak wyglądał dzień na misjach?

Dni różniły się od siebie. Duża zmiana nastąpiła w czasie pandemii. Dzień rozpoczynałyśmy Mszą św. o godz. 7.00, odprawianą w kościele parafialnym. Idąc sprawnie, drogę pokonywało się w ok. 8 minut. Po powrocie do domu modliłyśmy się Jutrznią, następnie jadłyśmy śniadanie i do obiadu, czyli do godz. 13.00 miałyśmy czas dla siebie. Można go było zagospodarować na godzinną, prywatną adorację w ciszy, w naszej kaplicy, gdzie znajduje się Najświętszy Sakrament. We wtorki w tym czasie chodziłyśmy do ośrodka dla niepełnosprawnych. Każdego dnia jedna z nas miała dyżur w kuchni i do jej obowiązków należało przygotowanie posiłków, odbieranie telefonów. O 14.00 była siesta, o 15.00 modlitwa różańcowa. Po Różańcu wychodziłyśmy po dwie z naszego domu i odwiedzałyśmy naszych przyjaciół. W ciągu dnia starałyśmy się odwiedzić dwa domy. W soboty wychodziłyśmy do biedniejszej dzielnicy, gdzie bawiłyśmy się w parku z dziećmi. Było o tyle łatwiej, bo byłyśmy już tam znane.

Jakie najpiękniejsze momenty wspominasz z Kuby?

Reklama

Najpiękniejsze nie były te wzniosłe momenty, ale takie najmniejsze, kiedy mogłam otrzeć czyjąś łzę albo moja obecność wywoływała uśmiech na czyjejś twarzy. Były to chwile, które pokazywały mi, że moja obecność tam ma sens. Mam przyjaciółkę o imieniu Rui, teraz ma 30 lat. Pochodzi z Bułgarii i jest dzieckiem adoptowanym. Choroba spowodowała u niej pewne upośledzenie. Nie wychodzi z domu i przez to nie ma wielu znajomych. Było to w dniu jej urodzin na moim drugim roku misji. Z racji jej niepełnosprawności, nie można się z nią w pełni porozumieć. Rozmowa polega na podstawowych komunikatach. Całe to popołudnie spędziłyśmy w bardzo prosty sposób. Taniec, gry itp. Na koniec powiedziała nam: „Cieszę się, że przyszłyście, bo inaczej musiałabym spędzić urodziny sama”.

Dwa lata to sporo czasu. Co dały ci misje na Kubie?

Trzy rzeczy: moją relację z Panem Bogiem, intensywne życie modlitewne i środowisko, które pozwoliło mi podejmować tematy związane z wiarą. Nie spodziewałam się, że relacja z Panem Bogiem może być taka osobista i intymna. Mogę śmiało powiedzieć – spotkałam Pana Jezusa twarzą w twarz. To zmienia człowieka. Odkryłam także sprawy dotyczące mojej osoby. Uczę się akceptować swoje słabości i mam wrażenie, że pozwoliłam Panu Bogu wejść w głąb mojego serca. I już nie chcę się ukrywać przed Nim. Trzeci aspekt to relacja z innymi ludźmi – spojrzenie na drugiego człowieka tak, jak widzi go Pan Bóg, czyli docenienie jego piękna i nie ocenianie go. To pozwala mi inaczej patrzeć na moją rodzinę i bliskich.

2021-02-23 11:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Urodziła 220 tanzańskich dzieci

Niedziela Ogólnopolska 1/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

misje

pomoc

Archiwum Moniki Nowickiej

„Położna w świecie kobiet Sukuma” to tytuł książki Moniki Nowickiej, świeckiej misjonarki Stowarzyszenia Misji Afrykańskich (SMA).
Gdy czytam ten dziennik z misji, urzeka mnie postawa położnej, pełna szacunku dla życia, szczególnie tego, które gaśnie chwilę po narodzeniu, jest nosicielem HIV czy było na początku niechciane. Większość opisanych historii to zachwyt nad cudem, jakim jest przychodzący na świat człowiek

Z Polką, która urodziła 220 Tanzańczyków, umawiamy się w Krakowie, gdzie za kilka godzin spotka się z tutejszymi położnymi. – U nas w kraju przy komplikacjach okołoporodowych często przeprowadza się cesarskie cięcie. W przychodni, w której pracowałam w Bugisi, takich operacji nie wolno nam było wykonywać, bo pozwolenie na nie miał tylko szpital. Przyjmowałam zatem porody miednicowe oraz inne, trudne, nieraz w bardzo ekstremalnych warunkach. Polskie położne chętnie tego słuchają, bo często przez całe życie takich porodów nie widziały – mówi Monika Nowicka.
CZYTAJ DALEJ

Apel o anulowanie długów krajom biednym

2025-02-26 10:42

[ TEMATY ]

Genewa

biedne kraje

anulowanie długów

Karol Porwich/Niedziela

Zysk nie jest jedynym kryterium pomiaru gospodarki: głównym jest godność osoby ludzkiej - powiedział podczas konferencji w Genewie watykański sekretarz ds. stosunków z państwami i organizacjami międzynarodowymi abp Paul Gallagher. Zaapelował o prace nad znalezieniem rozwiązania w kwestii redukcji i anulowania długów państwom rozwijającym się.

Abp Paul Gallagher podczas konferencji w Genewie zorganizowanej przez Stałą Misję Obserwacyjną Stolicy Apostolskiej oraz agendę ONZ ds. Handlu i Rozwoju nawiązał do trwającego Jubileuszu Nadziei i zachęcał do refleksji nad sprawiedliwością i miłosierdziem w relacjach międzynarodowych, także w kwestii długów obciążających najmocniej kraje najbiedniejsze.
CZYTAJ DALEJ

Wzrasta zjawisko agresji wobec księży

2025-02-27 13:14

[ TEMATY ]

duchowieństwo

księża

Karol Porwich/Niedziela

Wzrasta zjawisko agresji wobec księży - poinformował dr hab. Marcin Jewdokimow, dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Wstępne dane badań zostały zaprezentowane podczas posiedzenia Komisji Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski, która przez trzy dni obradowała w Radomiu. Udział w niej wzięli dyrektorzy wydziałów duszpasterskich poszczególnych kurii diecezjalnych w Polsce.

Dyrektor Jewdokimow zaznaczył, że szczegółowe wyniki badań zostaną niebawem przedstawione opinii publicznej. - Mogę jedynie powiedzieć, że wzrasta agresja wobec księży. Mamy tu na myśli, różne formy ataku wobec duchownych, również te obecne w sieci. Nie jest to zjawisko nowe, ale trzeba odnotować, że narasta. Dotyczy to również ataków na miejsca kultu religijnego - mówi szef ISKK.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję