Reklama

Niedziela Małopolska

Diecezja Tarnowska

To absorbujący zawód

– Może i jest to trudna praca, może bez reszty absorbująca, ale zapewniam, że piękna – powiedział dr Jan Gładysz – organista, odznaczony przez papieża Franciszka złotym medalem Benemerenti z okazji jubileuszu 40-lecia pracy w tuchowskim sanktuarium.

Niedziela małopolska 5/2021, str. IV

[ TEMATY ]

Tarnów

muzyka organowa

Krzysztof Świderski/tuchowskie sanktuarium

Złoty medal wręcza jubilatowi bp Andrzej Jeż

Złoty medal wręcza jubilatowi bp Andrzej Jeż

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna-Sudor: Panie doktorze, jak się zaczęła Pana przygoda z muzyką kościelną?

Doktor Jan Gładysz: – Byłem uczniem szkoły podstawowej, gdy tato zaproponował, abym uczył się grać. Pomyślałem, że mogę spróbować, a ponieważ wujek mojej mamy był organistą, więc pierwsze lekcje nauki pobierałem u niego. Okazało się, że jestem pojętnym uczniem i nawet zacząłem zastępować wujka na nabożeństwach w maju i czerwcu. Potem była filia nowotarskiej szkoły muzycznej w Rabce. Spotkałem tam wspaniałych nauczycieli, bardzo wymagających i motywujących do pracy. Trudno dziś powiedzieć, czy już wtedy chciałem zostać organistą, ale fakt, że w tym czasie zastępowałem organistów czy w Skomielnej Białej, skąd pochodzę, czy w okolicznych parafiach, sprawił, że polubiłem to zajęcie. Później jako uczeń liceum grałem w kościele, gdzie posługiwali marianie. Rektor świątyni, ks. Tadeusz Rogalewski zasugerował, abym kontynuował naukę na KUL-u. Pojechałem, zdałem i przyjęli mnie na muzykologię. W czasie studiów grałem w kaplicy domu akademickiego. Byłem też organistą pomocniczym w jednej z lubelskich parafii. I tak to już trwa ponad 50 lat.

A jak trafił Pan do tuchowskiego sanktuarium?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Gry na organach na KUL-u uczył mnie redemptorysta, o. prof. Józef Ścibor, który zaproponował, abym wybrał się do Tuchowa. Tamtejszy organista, Stanisław Czachor przechodził na emeryturę. Wikariusz parafii, o. Leśniak moderował sprawy organistowskie. I to on zaproponował mi pracę organisty w sanktuarium. Miał być rok na próbę, a zrobiło się 40 lat (uśmiech).

Zapytam przekornie; nie znudziło się Panu?

Odpowiem przekornie; nie zmieniałem miejsca pracy, ale pracodawców – owszem. W czasie tych 40 lat organistowania miałem 7 proboszczów. Z każdym były inne relacje zawodowe; z jednymi nadawało się na tych samych falach, a z innymi trzeba było wspólnie wypracować najlepsze od strony muzycznej rozwiązanie dla parafii. Poza tym trudno się nudzić w sanktuarium, gdzie tak wiele się dzieje, a mnie ta praca autentycznie cieszy. Może i jest to trudna praca, może bez reszty absorbująca, ale zapewniam, że piękna.

O czym powinien pamiętać organista w kościele?

Reklama

Przede wszystkim o tym, że muzyka jest częścią liturgii, że liturgia Mszy św. ma stały schemat. I należy się z pieśniami i z muzyką w ten układ możliwie najdoskonalej wpisać, żeby tę stałość podkreślić. Osobiście jestem ostrożny co do wszelkiego rodzaju nowinek w Kościele. Z satysfakcją stwierdzam, że przez te 40 lat zawsze zauważałem potrzebę pokazywania jak najlepszej strony muzyki w liturgii. Staram się, aby czynności, które kapłan spełnia przy ołtarzu, które dla nas wierzących są święte, były niejako dopełniane, uzupełniane przez odpowiednio dobrane pieśni czy utwory muzyczne. Tu nie może być mowy o modzie. Równocześnie jestem za tym, aby muzykę religijną promować na różne sposoby, m.in. w trakcie koncertów, spotkań ewangelizacyjnych, ale nie na liturgii.

Powiedział Pan, że praca organisty to zawód niezwykle absorbujący. Jak rodzina przyjmowała niedzielne i świąteczne nieobecności męża, ojca?

Przyznam, że początkowe lata, kiedy byliśmy tylko z żoną, były trochę dziwne. Żona w niedziele pozostawała w domu sama – trudno jej było przez cały dzień przebywać ze mną w kościele. Później, gdy na świat przyszły nasze dzieci, z kolei ja miałem taki dyskomfort, zwłaszcza w niedziele i dni świąteczne. Oto w innych domach są całe rodziny, a mnie nie ma z najbliższymi. Toteż bardzo się cieszyłem, gdy dzieci razem z mamą zaczęły przychodzić do mnie na chór. A potem szybko udało się je wciągnąć do śpiewu w sanktuaryjnym chórze. Chórzyści stali się dla nich ciociami i wujkami. Wyjazdy chóru i te w Polskę, i za granicę były czasem, który spędzaliśmy wspólnie, jak wakacje. A tak w ogóle, to współczuję żonom organistów, bo muszą one być wyrozumiałe, cierpliwe, żeby to wszystko przepracować w sobie i zrozumieć sens pracy męża.

Jest Pan też nauczycielem muzyki, dyrygentem, dyrektorem szkoły muzycznej. Z których dokonań zawodowych jest Pan szczególnie dumny?

Reklama

Każda z tych aktywności ma swój odrębny wymiar, daje satysfakcję, ale szczególnie cenię pracę i współpracę z chórem sanktuaryjnym. Oczywiście, od lat to były godziny przygotowań, ćwiczeń, ale też wyjazdy i wspaniałe występy, w tym szczególnie koncerty dla Jana Pawła II, spotkania z wiernymi w sanktuariach maryjnych Europy. To było budujące i motywowało nas do pracy, uświadamiało nam, że warto się starać. Przyznaję, że jako dyrygent mam jasną wizję prowadzenia chóru, doboru repertuaru. To znaczy, jestem z chórzystami blisko, znam ich rodziny, lubię ich, ale gdy pracujemy, to nie dyskutuję. Pewne sprawy, które sobie przemyślę, staram się realizować zgodnie z planem. Dlatego jestem wdzięczny chórzystom za wytrwałość i za zrozumienie. Z czasem, gdy się poznaliśmy, oni też dostrzegali korzyści płynące z tej pracy. Było mi też miło, że się zmobilizowali i pomimo pandemii zaśpiewali na Mszy św., w czasie której dziękowaliśmy Bogu za 40 lat mojej pracy w sanktuarium.

A czym dla Pana jest złoty medal Benemerenti przyznany przez papieża Franciszka?


Pracując i jako organista, i jako nauczyciel kolejnych pokoleń organistów w Studium Organistowskim w Tarnowie, nie myślałem o odznaczeniach. Nagrodą jest dla mnie to, że inni akceptują moją pracę, pozytywnie ją odbierają. O jubileuszu wiedziałem, nawet z chórem planowaliśmy to, ale pandemia wszystko rozbiła. A później proboszcz, o. Bogusław Augustowski powiedział, że będzie Msza św. z okazji tego jubileuszu i że przyjedzie ksiądz biskup.
Medal przyznany przez Ojca Świętego Franciszka jest dla mnie wielkim wyróżnieniem i niespodzianką. Przypuszczam, że jest wielu, którzy bardziej na ten medal zasłużyli, którzy w tej materii zrobili więcej. Uważam jednak, że tym odznaczeniem papież podkreślił szczególną rolę, jaką w Kościele, w parafii spełniają polscy organiści. Przyznaję też, że cały czas nie mogę w to uwierzyć, ale medal jest, więc to się naprawdę stało.

2021-01-27 09:45

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życzenia bp. Gregera dla muzyków kościelnych

Życzę, aby wstawiennictwo Świętej Patronki było inspiracją, dawało nowe pomysły, ciekawe inicjatywy i siły do ich realizowania – powiedział bp Piotr Greger, przewodniczący Podkomisji ds. Muzyki Kościelnej z okazji wspomnienia św. Cecylii. Obchodzimy je 22 listopada.

Bp Greger podziękował wszystkim muzykom kościelnym za ich posługę. Przypomniał, że muzyka kościelna jest integralną częścią Liturgii.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Ekologiczne centrum w papieskiej posiadłości w Castel Gandolfo

Na terenie papieskiej posiadłości w Castel Gandolfo pod Rzymem powstał ośrodek inspirowany ekologiczno-społeczną encykliką papieża Franciszka "Laudato Si" (Pochwalony bądź). To miejsce edukacji i krzewienia wizji tego dokumentu, uznanego za przełomowy.

W piątek Borgo Laudato Si, jak nazwano tę inicjatywę o wielkim rozmachu, otworzy papież Leon XIV. We wtorek ośrodek ten zwiedzili dziennikarze akredytowani w Watykanie.
CZYTAJ DALEJ

Lwów: papieski legat odwiedził inwalidów wojennych

2025-09-05 16:23

[ TEMATY ]

Ukraina

legat papieski

inwalidzi wojenni

Karol Porwich/Niedziela

Abp Mieczysław Mokrzycki

Abp Mieczysław Mokrzycki

5 września 2025 r. przedstawiciel papieża Leona XIV na uroczystości 650-lecia metropolii halickiej, kardynał Crescenzio Sepe w towarzystwie arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego i zastępców burmistrza Lwowa odwiedził centrum rehabilitacyjne dla weteranów wojny rosyjsko-ukraińskiej „Unbroken”.

Emerytowany arcybiskup Neapolu rozmawiał z lekarzami i pacjentami szpitala, zapoznał się z warunkami, w jakich odbywa się leczenie, protezowanie i rehabilitacja najtrudniejszych ran, i udzielił błogosławieństwa wszystkim obecnym. Gość z Watykanu przekazał rannym żołnierzom serdeczne pozdrowienia od Ojca Świętego i obiecał pamiętać o wszystkich w modlitwie. Dzieląc się wrażeniami z tego, co zobaczył, kardynał Sepe powiedział: „To wielka tragedia, że tak wielu młodych mężczyzn doznało ciężkich ran, urazów, straciło kończyny, ale mają w sobie bardzo dużo siły, woli życia. To giganci! Niech ta wojna jak najszybciej się skończy. Trzeba zrobić wszystko, aby zakończyła się jak najszybciej”. Następnie przedstawiciel Ojca Świętego odwiedził braci albertynów, którzy opiekują się bezdomnymi mężczyznami we Lwowie, zapoznał się z ich działalnością i pobłogosławił ich posługę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję