Reklama

Niedziela Przemyska

Na koniec świata

Młody, wykształcony, z perspektywą kariery prawnika w Warszawie, wybiera wyjazd na misje do Ameryki Południowej, na kraniec świata, aby żyć wśród ubogich i tam głosić Dobrą Nowinę. Oto historia Przemka, który już za kilka dni leci na misje.

Niedziela przemyska 3/2021, str. VI

[ TEMATY ]

misje

misjonarze

Przemysław Puzio

Wyprawa misyjna do Indii

Wyprawa misyjna do Indii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mam na imię Przemek, mam 24 lata, jestem z Radymna. W lipcu 2020 r. skończyłem prawo, od 1,5 roku pracowałem w warszawskiej kancelarii prawnej. Po niełatwych studiach, po 5 latach próby odnalezienia się w Warszawie, nie zdecydowałem się na karierę, choć zapowiadało się całkiem nieźle. Postanowiłem wylecieć na misję i zamieszkać w Domu Serca w Chile. Kiedy oznajmiłem ten fakt swojemu szefowi, ten odpowiedział: „a ja cię miałem właśnie awansować”.

Bóg wzywa

Perspektywa pieniędzy, kariery, wygodnego życia naprawdę kusiła. Jednak od lat czułem, że Bóg mnie wzywa do czegoś więcej. Na początku studiów rozmawiałem z rodzicami o tym, że chciałbym wylecieć na misje. Początkowo się nie zgodzili, powiedzieli, że gdy skończę studia, będę miał wolną rękę. Nie byli świadomi, że przez cały okres studiów to pragnienie wcale nie gasło. Miesiąc przed obroną pracy magisterskiej oznajmiłem im swoją decyzję. Nie byli najszczęśliwsi z tego powodu, mama płacząc, powiedziała: „jeśli Pan Bóg rzeczywiście cię wzywa, to ja ci błogosławię”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Potrzebna pomoc

Reklama

Lecę do Chile, do slumsów Valparaiso. Nie ja wybierałem miejsce. Decydując się na misję z Domami Serca, powiedziałem, że jestem w stanie polecieć wszędzie, gdzie tylko potrzebna jest pomoc. Przypadł sam koniec świata. Lecę na 14 miesięcy, ale w trakcie misji jest możliwość przedłużenia jej do dwóch lat. Na czym polega misja z Domami Serca? Pierwszym elementem jest współczucie i pocieszenie. Słowa dziś bardzo dobrze znane i o których znaczeniu trochę zapomniano. Współczucie to ból, który wzmaga się w nas przez doświadczenie bólu innych osób. Nie jest to tylko emocja, ale przede wszystkim szansa, aby wzbudzić w nas chęć niesienia pomocy, kochania. I właśnie odpowiedzią na współczucie jest pocieszenie. Różnie się ono objawia – czasem przez milczące wysłuchanie czyjegoś problemu, czasem przez kubek wody, czasem przez wspólne pogranie w piłkę. Domy Serca zawsze znajdują się w najuboższych dzielnicach miast, głównie w krajach Trzeciego Świata; to 40 domów w 26 krajach na 4 kontynentach. Aby misjonarzy Domów Serca nie dzieliła żadna bariera z ludźmi z dzielnicy, w której mieszkają, składają przyrzeczenie życia w ubóstwie. Chcemy jak najbardziej zbliżyć się warunkami do osób potrzebujących. Współczucie możliwe jest przede wszystkim nie przez samo patrzenie na nędzę, ale żyjąc w niej.

Potrzebna modlitwa

Drugim istotnym elementem jest modlitwa. W każdym z domów znajduje się kaplica z Najświętszym Sakramentem. To tam wolontariusz każdego dnia modli się Jutrznią i Nieszporami, odbywa godzinę indywidualnej adoracji, odmawia Różaniec. Każdego dnia uczęszczamy też na Mszę św. Misja ma w sobie dużo z kontemplacji. Zanim zechcemy zanieść pomoc ubogim, a poprzez nią samego Chrystusa, sami najpierw musimy zaczerpnąć u Źródła.

Potrzeba wspólnoty

Reklama

Trzecim elementem jest wspólnota. Każdy Dom Serca zamieszkuje od 4 do 6 wolontariuszy – to świeccy misjonarze z różnych stron świata. Ja zamieszkam z osobami z USA, Argentyny i Salwadoru. Będę więc jedynym Europejczykiem. Każdy z nas będzie się różnił, ale mimo to chcemy stworzyć wspólnotę, która zaniesie Ewangelię w slumsach, w których zamieszkamy. W ubóstwie, daj Boże – pochłonięci modlitwą, chcemy dawać nadzieję bezbronnym wobec przemocy domowej dzieciom, samotnym starcom, którym ciężko związać koniec z końcem, i wszystkim innym ludziom, którzy tracą sens życia, topiąc nierzadko swe troski w moralnym ubóstwie (w alkoholu, seksie, narkotykach, broni, kradzieży). To właśnie obraz dzielnicy, w której zamieszkamy. W całej tej biedzie, nie tylko materialnej, ale i ludzkiej chcemy stworzyć zaufane miejsce, bezpieczną przystań, do której będzie mógł przyjść każdy, o każdej porze dnia i nocy, z problemem czy bez. Oprócz codziennej pracy w dzielnicy, raz w tygodniu będziemy odwiedzać więźniów osadzonych w zakładzie karnym oraz chorych w szpitalu dla osób z porażeniem mózgowym.

Zostałem wybrany

Fakt, że lecę tam sam, do osób, których nie znam, którzy mówią w języku, którym jeszcze nie władam, cechuje ich zupełnie inna kultura, budzi we mnie strach. To jednak determinuje wielką potrzebę zaufania Bogu. Mam wewnętrzne przekonanie, że chce mnie w tym miejscu i czasie. Znając swoje słabości, wiem, że ze względu na nie mnie tam powołuje. „Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich, została dana ta łaska: ogłosić poganom Dobrą Nowinę” (Ef 3, 8). Św. Paweł właśnie zapewnia mnie o tym, że nie zostałem wybrany ze względu na moje zdolności, predyspozycje, ale właśnie ze względu na moje wady, moją biedę. Pewnie chce pokazać przez to swoją moc, zapewnić o tym, że nawet najmniejszym narzędziem potrafi sprawić jakieś dobro.

Odpowiedzią na współczucie jest pocieszenie. Różnie się ono objawia – czasem przez milczące wysłuchanie czyjegoś problemu, czasem przez kubek wody, czasem przez wspólne pogranie w piłkę.

Podziel się cytatem

Mam już małe doświadczenie misyjne, w zeszłym roku przez miesiąc budowałem kościół w Indiach. Teraz jednak przyjdzie mi spełniać to, do czego zawsze czułem się wezwany, żyć wśród ubogich. W szarej codzienności, ofiarując im przede wszystkim swój czas.

2021-01-12 18:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zakochany w misjach brazylijskich

Niedziela toruńska 21/2017, str. 6

[ TEMATY ]

misje

misjonarz

Archiwum ks. Wacława Dokurno

O. Zdzisław Kamiński CSsR

O. Zdzisław Kamiński CSsR

W Salwadorze 24 kwietnia zmarł długoletni misjonarz redemptorysta w Brazylii, pochodzący z Torunia o. Zdzisław Kamiński

Przed piętnastu laty w liście do róż różańcowych w naszej diecezji tak m.in. opisywał drogę swego powołania: „Sięgam do minionych lat, miejsc i pracy, której nigdy nam nie brakuje... 2 lutego 2003 r. będę obchodził 25-lecie od złożenia ślubów zakonnych w Zgromadzeniu Najświętszego Odkupiciela, do którego wstąpiłem w 1976 r. Święcenia kapłańskie otrzymałem w Tuchowie k. Tarnowa w niedzielne popołudnie 5 czerwca 1983 r. Było nas dwunastu. Po święceniach zostałem skierowany do mojego rodzinnego Torunia. Tam, na Bielanach, ukończyłem roczne tzw. tirocinium przygotowujące do pracy misyjnej w Polsce.
CZYTAJ DALEJ

Tramwaj na Jagodno w interesie Świdnicy? Znamy założenia rozbudowy linii kolejowej 285

2025-12-17 13:00

[ TEMATY ]

Świdnica

Wrocław

pociąg

PKP

Linia kolejowa 285

Hubert Gościmski

Przejazd kolejowy na ul. Bardzkiej we Wrocławiu - w perspektywie kilku lat biegnąca w poziomie jezdni linia kolejowa 285 zostanie wyniesiona na widoczny w tle wiadukt towarowej obwodnicy.

Przejazd kolejowy na ul. Bardzkiej we Wrocławiu - w perspektywie kilku lat biegnąca w poziomie jezdni linia kolejowa 285 zostanie wyniesiona na widoczny w tle wiadukt towarowej obwodnicy.

W połowie listopada ogłoszono plan przebudowy wrocławskiego węzła kolejowego. Wśród licznych prac znalazło się przedsięwzięcie, które z jednej strony umożliwi budowę słynnej na całą Polskę trasy tramwajowej, zaś z drugiej – usprawni podróże koleją do stolicy województwa.

Choć linia kolejowa z Wrocławia do Świdnicy przez Sobótkę wróciła na kolejową mapę zaledwie trzy lata temu, patrząc na coraz większe zainteresowanie pasażerów połączeniami na tej trasie, śmiało można mówić o sukcesie. Jednak mieszkańcy południowych osiedli Wrocławia patrzą też na drugą stronę medalu, którą są przejazdy kolejowe zlokalizowane przy najbardziej ruchliwych ulicach w tej części miasta. Dodatkowo jeden z nich – przy ul. Bardzkiej – utrudnia budowę trasy tramwajowej na osiedle Jagodno.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Grzegorz Ryś do kapłanów: Milczenie jest lekiem na niewiarę

2025-12-18 07:17

[ TEMATY ]

rekolekcje

Archidiecezja Krakowska

Podczas rekolekcji przed swoim ingresem do katedry na Wawelu, kard. Grzegorz Ryś wskazał na postawę kapłana, który powinien być „dla ludzi”. Podkreślił także, że milczenie jest lekarstwem na niewiarę. - To bardzo piękna podpowiedź, by tak jak dbamy o liturgię, zadbać o milczenie, które jest lekiem na niewiarę – mówił metropolita krakowski-nominat.

Na początku metropolita krakowski-nominat nawiązał do oryginalnego zapisu rodowodu Jezusa z Ewangelii św. Mateusza. – Pierwszą księgą jaką Bóg pisze, jaką Bóg się posługuje, pierwszą księgą jest zawsze człowiek – mówił, przywołując przykład dziecka, które dostaje pierwszą lekcję od swoich rodziców. – Bóg przemawia do dziecka najpierw przez osoby rodziców, a potem dopiero przez wszystkie książki, jakie będzie miało czas czytać w życiu. Rekolekcje są pewnie po to, żebyśmy byli czytelni, żeby ludzie mogli nas czytać – zauważył.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję