Reklama

Kościół

Szczęście w kolorze biało-czerwonym

Polska jest dla nich wzorem troski o rodzinę, strażnikiem chrześcijańskich wartości, a także doskonałą przestrzenią do pracy i rozwoju. Tutaj chcą budować swoje życie, na nowo.

Niedziela Ogólnopolska 39/2020, str. 20-21

[ TEMATY ]

ludzie

Anna Bandura

Natalia Kostina, projektantka mody i jej 12-letnia córka Alina znalazły swój nowy, polski dom w Krakowie

Natalia Kostina, projektantka mody
i jej 12-letnia córka Alina znalazły
swój nowy, polski dom w Krakowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obywatelka Kirgistanu, etniczna Ukrainka, Natalia Kostina, z wykształcenia muzykoznawca i projektantka mody, od półtora roku mieszka w Krakowie. Artiom i Anastazja, młodzi rodzice z Białorusi, 2 miesiące temu osiedlili się w Białymstoku. Dzień Migranta i Uchodźcy, obchodzony w Kościele 29 września, jest doskonałą okazją, by poznać ich historie.

Z dalekiego kraju

– Moje serce jest tu, w Polsce – mówi Natalia Kostina, która w 2019 r. przeniosła się do stolicy Małopolski. Decyzja o przeprowadzce z Kirgistanu do kraju nad Wisłą poprzedzona była trudnymi doświadczeniami wywołanymi falą kulturowych, społecznych i politycznych przemian w ojczyźnie projektantki. Do niedawna Rodzina Kostinów prowadziła szczęśliwe życie w Kirgistanie. Natalia przez 20 lat zarządzała dobrze prosperującą firmą odzieżową w Biszkeku; zatrudniała 70 osób. Regularnie wyjeżdżała na targi mody do Moskwy, gdzie prezentowała swoje kolekcje. Po rozpadzie Związku Radzieckiego nastąpiły zmiany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Coraz częściej słyszałam od Kirgizów, żebym wracała do Rosji, chociaż nie jestem Rosjanką, bo urodziłam się w Kirgistanie – mówi Natalia. To przyniosło jej poczucie wyobcowania, które nasilało się w kolejnych latach. – Do Biszkeku przyjeżdżało coraz więcej muzułmanów, zaczęła się upowszechniać obca dla nas kultura. Zmienił się język, nie miałam w moim sklepie muzułmańskiej odzieży – dodaje. Przychody rodziny zaczęły spadać. Pracownicy firmy, ze względów ekonomicznych, wyjeżdżali do Rosji. Ostatecznie, 2,5 roku temu, projektantka sprzedała swój podupadający biznes. – Niestety, świat dookoła nas się zmieniał i nie potrafiliśmy tego zatrzymać – wyznaje Natalia.

Problemem był również poziom edukacji w kirgiskich szkołach. Na uniwersytetach szerzyła się korupcja – coraz częściej ostateczny wpływ na oceny z egzaminów miała nie zdobyta wiedza, a wysokość wręczonej łapówki. – To było trudne, bo chcieliśmy, żeby dzieci uzyskały dobre wykształcenie, a poziom nauczania w Biszkeku nie spełniał naszych oczekiwań – tłumaczy Natalia.

Nasz wybór

Gdy najbliższe osoby zaczęły wyjeżdżać za granicę, państwo Kostinowie również rozważali przeprowadzkę. Małżeństwo zastanawiało się nad zamieszkaniem w Europie. – Miałam przyjaciółki w Niemczech, ale dla mnie to bardzo odległy światopoglądowo kraj, zresztą jak wszystkie państwa Europy Zachodniej. Rozważaliśmy przeprowadzkę do Czech, ale gdy przeczytałam, że prawie wszyscy mieszkańcy są niewierzący, również skreśliłam je z listy. Pomyślałam też o ich północnym sąsiedzie. I... zatrzymałam się na dłużej – podkreśla.

Jak wyznaje, tym, co przeważyło o wyborze Polski, była silna wiara Polaków. – Co znaczy wiara? Wiara to znaczy Bóg; to wartości chrześcijańskie, rodzina. Wszystko, co jest nam bliskie – mówi z przejęciem.

Reklama

Wybór nowego miejsca zamieszkania był dopiero początkiem. Aby otrzymać wizę, pani Natalia musiała podjąć starania o znalezienie polskiego pracodawcy, który zgodziłby się przejść przez żmudny proces wyrabiania dokumentów pracowniczych. Konieczna była również podróż rodziny do Kazachstanu, bo w Kirgistanie nie ma polskiej ambasady. – Przez pół roku zbierałam dokumentację i uczyłam się języka polskiego. Pojawił się człowiek, który chciał mnie zatrudnić. Pojechałam do ambasady i dostałam wizę – tylko ja. Moje dzieci i mąż – nie – opowiada.

Opatrzność czuwa

– Na szczęście Pan Bóg od początku o wszystko się zatroszczył – mówi Natalia. – Znalazłam pokoik na Ruczaju w Krakowie, u starszej pani, która przekazywała mi wiedzę o Polsce, opowiadała np. o czasach wojny. Przez Facebooka poznałam kobietę z Kirgistanu, która do dziś jest moją przyjaciółką, bratnią duszą, siostrą. Później, dzięki Bożemu prowadzeniu, zaczęłam nawet śpiewać w chórze w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Gdybym 3 lata temu próbowała wyobrazić sobie swoją przyszłość, to nigdy bym nie wpadła na coś podobnego – wyznaje z uśmiechem. Kurs języka polskiego okazał się źródłem największej radości. – Pokochałam język polski. Mam wrażenie, że lekcje zawsze trwają za krótko! – dodaje. Po 8 miesiącach przyszła upragniona wiadomość – zgoda na przyjazd 12-letniej córki, Aliny.

Obecnie Natalia realizuje się jako projektantka w luksusowej firmie odzieżowej. Tę możliwość otrzymała tuż po zakończeniu kwarantanny narodowej. Jej córka uczy się w szkole podstawowej; jest otoczona życzliwymi nauczycielami i uczniami. – Teraz czekamy na przyjazd męża i syna. Tu chcemy budować nasz nowy dom – podsumowuje.

Postawić na rozwój

Reklama

Artiom i Anastazja, 25-latkowie z Białorusi, rodzice kilkumiesięcznego Andrzejka, w Polsce, kraju swoich przodków, poszukują nowych możliwości rozwoju. – Przeprowadziliśmy się do Białegostoku na początku sierpnia. Postanowiliśmy zamieszkać tutaj, bo miasto jest niewielkie, dobre na początek. Chcemy tu podszkolić język polski, a później przenieść się do Warszawy – mówi młoda mama.

Małżonkowie ukończyli studia prawnicze i marzą o tym, aby móc pracować w swoim zawodzie. Emocjonalne wsparcie okazują Artiomowi i Anastazji ich rodzice chrzestni, którzy mieszkają pod Białymstokiem. – Myśleliśmy o tym, żeby przyjechać tu już w czasach narzeczeństwa. W końcu po ślubie, a także po rocznym kursie językowym złożyliśmy stosowne dokumenty – mówi Artiom.

Tęsknota za polskimi korzeniami była jedną z motywacji do przeprowadzki. Aklimatyzacja nie przebiegała jednak bez przeszkód, dlatego że małżonkowie zostali niemalże sami – bez przyjaciół, rodziców i rodzeństwa, a bariera językowa utrudniała im budowanie nowych relacji. – Mnie jest trudniej, bo będąc na urlopie macierzyńskim, jestem codziennie w domu z synem. Mąż adaptuje się szybciej, gdyż chodzi do pracy. W wolnym czasie oglądamy filmy w języku polskim, aby jak najszybciej móc swobodnie rozmawiać. Staramy się nawiązywać relacje z sąsiadami, jeździmy do naszych chrzestnych – mówi nieśmiało Anastazja.

W wolnym czasie rodzina poznaje Białystok. Spacery po starówce i przystanki w maleńkich kawiarniach sprawiają rodzinie mnóstwo radości. Artiom gra też w piłkę ręczną z miejscową drużyną. W Polsce czują się bezpiecznie i widzą lepszą przyszłość dla swoich dzieci.

– Cieszymy się, że mogliśmy tu zamieszkać. Mamy to, co dla nas najważniejsze – Kościół. Mamy też przed sobą nowe doświadczenia i wyzwania, czyli naukę języka oraz wychowanie syna w dwujęzyczności. Wierzymy, że wszystko się ułoży – mówi Anastazja.

Imiona bohaterów z Białorusi zostały zmienione

2020-09-23 09:43

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ignacy Jan Paderewski

Niedziela Ogólnopolska 43/2018, str. 34

[ TEMATY ]

Polska

ludzie

Polska

100‑lecie niepodległości

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Ignacy Jan Paderewski (1860 – 1941)

Ignacy Jan Paderewski (1860 – 1941)
Urodził się w Kuryłówce na Podolu. Jego ojciec był administratorem majątków ziemskich, matka była córką polskiego zesłańca.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: włoski kapłan drugim sekretarzem osobistym Leona XIV

2025-09-27 16:08

[ TEMATY ]

Watykan

Papież Leon XIV

Agata Kowalska

Biskup San Miniato, Giovanni Paccosi, ogłosił, że ks. Marco Billeri, prezbiter diecezji toskańskiej, został mianowany przez Ojca Świętego jego drugim sekretarzem osobistym.

Wyświęcony w 2016 roku, ks. Billeri kontynuował studia w Rzymie, uzyskując doktorat z prawa kanonicznego. Mianowany sędzią Trybunału Kościelnego Toskanii oraz obrońcą węzła małżeńskiej przy Trybunale Diecezjalnym w San Miniato i Volterra, był również ceremoniarzem biskupim i sekretarzem Rady Kapłańskiej. Do tej pory pełnił funkcję wikariusza parafii św. Szczepana i Marcina w San Miniato Basso.
CZYTAJ DALEJ

Krzyż i chleb

2025-09-28 18:53

Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego

Dożynki wojewódzkie, zorganizowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego, odbyły się w nowej lokalizacji w Świdniku.

Czas wdzięczności za trud rolników i ich troskę, by nikomu nie zabrakło chleba, rozpoczął się od korowodu, który poprowadził pochodzący ze Świdnika Zespół Tańca Ludowego „Leszczyniacy”. Następnie gospodarze: marszałek Jarosław Stawiarski oraz starosta świdnicki Waldemar Jakson, powitali delegacje wieńcowe oraz gości. – W naszej tradycji dożynki to najpiękniejsze święto polskiej wsi, podczas którego wyrażamy wdzięczność Bogu, ale także kierujemy wzrok na rolników, ludzi ciężkiej pracy, którym zawdzięczamy chleb codzienny leżący na naszych stołach – powiedział J. Stawiarski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję