W homilii bp Nitkiewicz wskazał na Maryję jako przewodniczkę po drogach życia i wspomożycielkę w trudnych chwilach. – Bóg wybrał każdego z nas podobnie jak Maryję. Uwolnieni od grzechu w wodach chrztu otrzymaliśmy czyste serca i zostaliśmy wszczepieni w Chrystusa, jedynego Zbawiciela człowieka. Staliśmy się dziećmi Bożymi. Niekiedy o tym zapominamy i dopiero szczególne okoliczności, przeżycia czy potrzeby uświadamiają nam, jak bardzo Go potrzebujemy. Czyż nie doświadczamy tego w związku z pandemią, gdy legło w gruzach wiele mitów i żyjemy w ciągłym zagrożeniu życia? O ile „człowiek jest religijny z samej swojej natury” – przypomina papież Benedykt XVI – „pragnienie Boga pozostaje wpisane w jego serce, bo został przez Boga i dla Boga stworzony”. Maryja jest na tej drodze naszą przewodniczką, gdyż sam Jezus Chrystus dał ją nam za Matkę. Tym właśnie kierowali się wasi praojcowie, gdy przed dwustu laty wyruszyli w pielgrzymkę do sulisławskiego sanktuarium. Za ich przykładem, 25 marca, powierzyłem Maryi całą naszą diecezję, a dzisiaj wołam razem z wami: „Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko” – mówił bp Nitkiewicz.
Reklama
Po Mszy św. pielgrzymi wyruszyli na pątniczy szlak z zachowaniem przepisów i wskazań służb sanitarnych. W godzinach popołudniowych doszli do krzyża staszowskiego, który stoi w miejscu krzyża ustawionego przez pielgrzymów, którzy szli podczas pierwszej pielgrzymki do Sulisławic. Dzień zakończyli Apelem Jasnogórskim w sulisławskim sanktuarium.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak powiedział ks. Szczepan Janas, proboszcz parafii św. Bartłomieja w Staszowie: – Nasze pielgrzymowanie ma charakter dziękczynienia za tamten cud , który miał miejsce 200 lat temu, ale chcemy również podziękować za to, że obecna epidemia szczęśliwie omija nasze miasto. Każdy pielgrzym niesie także własne intencje, które chce przedstawić Maryi Sulisławskiej.
Kult Matki Boskiej Sulisławskiej w Staszowie jest wyjątkowo żywy. Pierwsza zorganizowana pielgrzymka miała miejsce w 1821 r. Wtedy to wskutek epidemii cholery grupa staszowian wyruszyła z drewnianym krzyżem do Sulisławic prosić o ustąpienie zarazy. Według przekazów ustnych pątnicy wyszli z miasta nocą, ukradkiem, bo nie wolno było opuszczać miasta. Nad ranem dotarli do Wiązownicy-Wzgórska, skąd widać było wieże kościoła. W tym miejscu postawili krzyż, który z sobą nieśli. Dalej nie wpuściły ich carskie posterunki. Gdy w drodze powrotnej zbliżali się do rogatek miasta, zobaczyli tłum ludzi, którzy powiedzieli, że po ich wyjściu do Sulisławic epidemia ustąpiła. Na pamiątkę tego zdarzenia, każdego roku, na zakończenie oktawy Bożego Ciała ze Staszowa wyrusza do Sulisławic pielgrzymka.