Reklama

Moje widzenie Ameryki

Tęsknota

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mój pobyt w Ameryce, to wspomnienia - obrazy. Nie potrafię pamiętać tego kraju, bez pośrednictwa zasłyszanych opowieści, jakby ten potężny kraj ubożał i spłaszczał się bez wspomnień tych, którzy walczyli tu o przetrwanie. Ich historie miały klimat i odpowiednią temperaturę, tragizm i komizm na przemian, jak to w życiu bywa. Czasem puentowały je łzy, czasem śmiech, bo czas uczy dystansu do tego, co kiedyś bolało, dręczyło, nie dawało spać. Postanowiłam moim bohaterom zmienić imiona. Nie jestem pewna czy chcą, by ich opowieści poznał świat. Pewnie nie z taką intencją mówili mi o swoim amerykańskim losie, swoim nie zawsze spełnionym, amerykańskim śnie, swoim żalu po ojczyźnie. Chociaż,... zwierzając się dziennikarzowi zawsze ponosi się ryzyko, że on potem coś z tego wykorzysta.
Tęsknota, to trudne do zdefiniowanie uczucie. Marek tłumaczy, że to zwierz, który atakuje nagle, chwyta za gardło nagłym, niemęskim wzruszeniem. Tęsknota lubi zmrok, noc, kameralny nastrój. Wywołać ją potrafi na przykład zapach, krajobraz, czyjś gest, śmiech, jakaś stara piosenka, która wraca po latach na listy przebojów. Moi rozmówcy niechętnie przyznawali się do nostalgii. Może sądzili, że to objaw słabości. Jeden Marek, mimo ponad 20 lat życia na emigracji twierdzi, że nie przestaje tęsknić. Za czym konkretnie?
- Do tęsknoty tej potrzebne jest jakieś miejsce - tłumaczy. - Jest ono gdzieś tam, jak dawniej mawiano, w "Polsce klasy B", z dala od autostrad, tras szybkiego ruchu, szpetnych hal hipermarketów i zgiełku ulicznych reklam...
Zielony las podchodzi pod sam próg chaty, która pachnie żywicą i drewnem. Łąki, pełne dziewanny, zasypiają zmęczone słońcem. W ogrodzie, pod starą sękatą gruszą, stoi prosty stół i proste ławy po obu jego stronach. Kwaśne mleko w dzbanuszku przykrytym lnianą ściereczką okupują poirytowane owady. Małe, słodkie truskawki, wprost z grządki stoją w glinianej misce na parapecie szeroko otwartego okna. Cisza, która panuje wokół nie jest ciszą miejską, ani ciszą czterech ścian apartamentu, ale doskonałą muzyką, pełną łagodnego bzykania, westchnień, szeptów i śpiewu ptaków.
Gdzieś dalej, ale niezbyt daleko, płynie rzeka. Można do niej dojść jedynie piaszczystą drogą. Rzeka jest niewielka. Płynie szerokim nurtem, rozleniwiając się po zatoczkach i rozlewiskach. Nisko nad wodą zwieszają gałęzie drzewa, przez które słońce barwi taflę migotliwymi rozbłyskami promieni. Przysiądziemy tutaj, gdzie brzeg rzeki dotyka białej łachy piasku. Nad nami będzie tylko niebo koloru kwiatów lnu, a wokoło zieleń i chabry w łanach zbóż. Będziemy je zrywać i składać w niepokorny bukiet, dołożymy czerwonych maków, niewinnych margerytek, a dla zapachu trochę maciejki i mięty. Wieczorem rozpachną się cudownie, całą mocą swych niepozornych płatków.
Ganek oplata gęsty bluszcz, który wspina się odważnie po dachu i chwyta komin w zielone palce. Na ganku przyjemny chłodek i zapach świeżych jabłek przyniesionych z sadu. Na ławeczce, w głębi niszy, leży książka, właśnie ta, na której przeczytanie nie starczyło nam czasu przez cały rok. Teraz celebrujemy kartkę po kartce, smakując zdanie po zdaniu. Co chwilę przerywamy lekturę, by podnieść wzrok ku pejzażowi, jak ze starych polskich obrazów. Słońce grzeje mocno, choć wisi już nad linią lasu. Żegna się długo i niechętnie, jakby żałowało tego dnia i tego lata.
Zmrok przychodzi powoli, niespiesznie. Zatrzyma się chwilę w leśnych ostępach, zamarudzi w gałęziach drzew nim odważy się wypłynąć na otwarta przestrzeń. Zabarwi świat niebieskością, która zwiastuje noc. Powietrze straci swą przejrzystość, stanie się dojrzałe, balsamiczne zapachem ziół i świeżo skoszonej trawy. Pod płotami rozpachnie się maciejka, nad łąkami roztańczy zwiewna mgła, nim na niebo z porażającą jasnością wzejdzie wreszcie księżyc. Muzyka dołączy po chwili cykaniem świerszczy i gardłowym kumkaniem żab. Powoli ucichnie świat, jakby popadł w zadumę, a my długo będziemy jeszcze trwać nieruchomo na ganku, wsłuchani w siebie i noc.
Jest takie miejsce, gdzieś na mapie świata, jakieś własne miejsce, może w "Polsce B", może już w Ameryce, gdzie wszystko ma swój porządek, rytm i swojski smak. Gdy dopada nas smutek codzienności, warto na chwilę zamknąć oczy i znów tam być. Zaręczam, że pomaga...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Tragiczny stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu - komentarz bp. Tadeusza Bronakowskiego

2024-05-06 14:26

[ TEMATY ]

alkohol

bp Bronakowski

Adobe Stock

Stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu jest tragiczny - stwierdza bp Tadeusz Bronakowski. W komentarzu dla KAI przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych krytykuje samorządy za nie korzystanie z narzędzi umożliwiających ograniczenia w nocnym handlu alkoholem. Odnosi się też do policyjnego bilansu majówki na polskich drogach. - Obudźmy się wreszcie jako naród i popatrzmy na sprawę trzeźwości jako na polską rację stanu - apeluje biskup.

Bp Bronakowski wskazuje na brak konsekwencji oraz nierespektowanie wyników badań naukowych dotyczących uzależnień, zwłaszcza alkoholowych. Apeluje także: “Przeznaczajmy pieniądze na to, co nas wzmacnia i rozwija, a nie na alkohol - środek psychoaktywny, który niszczy nasze rodziny, zdrowie, pomyślność, który tak często zabija”.

CZYTAJ DALEJ

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

2024-05-06 20:10

[ TEMATY ]

śmierć

Autorstwa Mariusz Kubik - Praca własna, commons.wikimedia.org

Jacek Zieliński

Jacek Zieliński

W poniedziałek zmarł Jacek Zieliński - wieloletni członek krakowskiej grupy Skaldowie - podała w mediach społecznościowych Piwnica pod Baranami. Miał 77 lat.

W wieku 77 lat zmarł polski muzyk Jacek Zieliński. Był polskim kompozytorem, trębaczem, skrzypkiem oraz członkiem zespołu Skaldowie, a prywatnie - młodszym bratem Andrzeja Zielińskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję