Reklama

Błogosławieństwo i przekleństwo

Niedziela Ogólnopolska 13/2019, str. 38-39

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Ponad pół wieku temu ówcześni medioznawcy mówili o „galaktyce Gutenberga”, „globalnej wiosce”, zastanawiali się nad przyszłością świata kreowanego przez rozwijające się szybko media elektroniczne. Cieszono się z możliwości wspaniałej międzyludzkiej komunikacji, ale już wtedy pojawiały się pewne niepokoje, które z czasem zaczęły się nasilać. A dzisiaj już chyba nie bardzo wiemy, z czego się cieszyć, a czego się bać...

DR HAB. PIOTR DRZEWIECKI: – Nie powinniśmy się bać współczesnych mediów, lecz wykorzystywać je z wielką rozwagą. I tak było zawsze. Do dziś aktualny pozostaje dialog Platona „Fajdros”, w którym jest zawarta krytyka pisma; mimo argumentów na rzecz pisma – np. że upowszechnienie go ułatwi ludziom przekazywanie ich dziedzictwa, Platon zasiewa też pewną wątpliwość: może się okazać, że przez ten wynalazek ludzie przestaną wchłaniać wiedzę... Sokrates zaleca ostrożność przy posługiwaniu się pismem, twierdzi, że korzystanie z pisma nie ćwiczy pamięci, pozwala człowiekowi na błędne interpretacje.

– Wygląda na to, Panie Doktorze, że od 25 wieków niewiele się w tej sprawie zmieniło, bo nowe media to zawsze tylko narzędzie, które człowiek może głupio lub mądrze wykorzystać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To prawda. W dobie mediów elektronicznych ten ostrzegawczy dialog Platona przypomniał już kilkadziesiąt lat temu Neil Postman, medioznawca i filozof, który wyznaje tzw. determinizm technologiczny – czyli to, że postęp techniczny nieuchronnie określa kierunek rozwoju cywilizacji i kultury – jednak ostrzega też przed „nowym wspaniałym światem”, przed duchowym spustoszeniem, przed infantylizacją rzeczywistości i bezmyślnością. Bo – jak mówi Postman – każda nowa technologia to zarazem dar i ciężar, błogosławieństwo i przekleństwo, miecz obosieczny.

– Jak dziś wytłumaczyć tę potrzebę krytycznej refleksji tym, którzy już nie potrafią żyć w tzw. realu, np. bez mediów społecznościowych?

– Rzeczywiście, ta odwieczna dyskusja „za i przeciw” staje się coraz trudniejsza. Nadal są tacy, którzy ogromnie pochwalają rozwój mediów cyfrowych, społecznościowych, uważając, że są one przyszłością rozwoju gospodarki i kultury i należy w nie inwestować. Ale inni – chyba mniej liczni – uważają, że te media już w obecnym swym kształcie zabijają kulturę, a przede wszystkim niszczą bezpośrednią komunikację międzyludzką. Spór trwa.

– Jak rozsądzić, kto tu ma rację?

– Wydaje się, że ten odwieczny – a dziś tak bardzo aktualny – dylemat najlepiej rozwiązał Kościół katolicki, który w swojej ewolucji poglądów na media przeszedł od pierwszego stadium nieufności (indeks ksiąg zakazanych, krytyka prasy w XIX wieku, krytyka kina) aż do encykliki Piusa XII „Miranda prorsus” z 1957 r., o środkach masowego przekazu, filmie, radiu i telewizji, w której papież mówi, że są to podziwu godne dary Boże. Czyli, że technologia sama w sobie jest dobra, że jest przedłużeniem aktu stwórczego. To podejście Kościoła do nowych mediów zostało potem potwierdzone przez Sobór Watykański II (dekret „Inter mirifica”), przez nauczanie papieskie, kolejne orędzia na światowe dni środków społecznego przekazu.

– Kościół zatem nie podziela obaw niektórych deterministów technologicznych, że nieokiełznana ekspansja mediów może sprowadzić ludzkość na manowce cywilizacji?

– Kościół uznaje media za rzecz dobrą dla człowieka i neutralną. Zwraca natomiast uwagę, że złe mogą być sposoby ich wykorzystania.

– I tu właśnie pojawia się poważna obawa, czy nie dochodzi już do poważnych zagrożeń z tytułu bezrozumnego korzystania z mediów... Nieuzasadniona?

– Niestety, jak najbardziej uzasadniona. Po raz pierwszy w dziejach ludzkości życie społeczne aż tak bardzo przyspieszyło. W przeszłości na kolejne ułatwiające życie wynalazki czekało się dość długo, równie długo można było je potem „oswajać”. Teraz wystarczy dziesięć lat, by wszystko wokół nas gruntownie się zmieniło; upowszechnianie się nowych technologii medialnych postępuje niemal błyskawicznie.

– A my po prostu nie nadążamy mentalnie?

– Tak. Chętnie media wykorzystujemy, zupełnie nie rozumiejąc ich natury. Gwałtowne tempo nowych zjawisk technologiczno-medialnych wbrew pozorom prowadzi do swoistego opóźnienia kulturowego; jako społeczeństwo wciąż wolno adaptujemy się do tych niezwykle szybkich zmian, potrzebujemy więcej czasu na dojrzewanie humanistyczne, kulturowe, duchowe.

– Ale tego czasu mamy coraz mniej!

– I w związku z tym odczuwamy pewien lęk związany z poczuciem tzw. wykluczenia cyfrowego. Jeżeli ktoś nie potrafi się dostosować do nowych technologii, to staje się gorszy; ma gorszą sytuację materialną, życiową.

– Czy nie mniej niebezpiecznym zjawiskiem jest „wykluczenie duchowe” tych, którzy bezrefleksyjnie „nadążają” za technologią?

– Benedykt XVI w wydanej w 2007 r.encyklice „Spe salvi” mówi, że postęp technologiczny już wyprzedził postęp duchowy. I że prawdziwy postęp ludzkości zachodzi wtedy, kiedy technologie i duchowość rozwijają się równolegle.

– Najwyraźniej tak nie jest. I chyba można nawet mówić o zjawisku technologicznego wykluczenia człowieczeństwa...

– O tym się mówi już od co najmniej trzydziestu lat, powstało na ten temat wiele prac naukowych. Pamiętam wymowny tytuł jednego z esejów z lat 80. XX wieku: „Czy będziemy potrzebni w przyszłości?”. Potem przyszły jeszcze rozmaite, dość przerażające wizje z gatunku science fiction...

– ... a niektóre z nich się już urzeczywistniają.

– Na razie to wszystko, co się dzieje w dziedzinie nowych technologii medialnych, traktujemy jako istotnie niepokojący kierunek zmian technologicznych. Ale wziąwszy pod uwagę współczesne nauczanie Kościoła – że technologia jest dobra, a tylko jej niewłaściwe wykorzystanie może spowodować jej złą ocenę moralną – to sam człowiek musi nieustannie rewidować swoje podejście do każdej nowej technologii.

– Może po prostu jej nie przyjmować, być poza nią?

– To bardzo trudne i – wobec ogromnej konkurencji rynkowej, pojawiania się coraz to doskonalszych produktów i ofert medialnych – coraz mniej możliwe. Aczkolwiek pojawiają się też głosy naukowców, że powinniśmy ten postęp nieco zatrzymać, w przeciwnym razie sami możemy się zniszczyć. Jednak, moim zdaniem, bardziej realistyczne i rozsądne jest postawienie na odpowiednią edukację medialną, która pozwoli w obecnej rzeczywistości technologicznej bardziej uwzględnić nasze człowieczeństwo, czyli rozwijać te wartości duchowe, artystyczne, moralne i kulturowe, które stanowią o tym, że pozostaniemy samodzielnie myślącymi i czującymi ludźmi.

– Niestety, tzw. edukacja medialna jest w dzisiejszym świecie raczej lekceważona i pojmowana prawie wyłącznie jako umiejętność korzystania z nowych technologii. Czy jednak, Panie Doktorze, powinniśmy się naprawdę cieszyć z tego, że młode pokolenie tak bez reszty i tak sprawnie z nich korzysta?

Reklama

– Z jednej strony się cieszę, z drugiej – bardzo obawiam. Niewątpliwie mamy tu bardzo poważny problem cywilizacyjny całej ludzkości. Zgodnie z obowiązującą zasadą wolnego rynku wszystko, co jest technologicznie możliwe, jest dopuszczane do powszechnego użytku. Wprawdzie stawiane są już dziś pewne granice etyczne, są też ostrzeżenia o zagrożeniu zdrowia, lecz nie stanowią one żadnej przeszkody we wdrażaniu nawet tego, co nie jest korzystne dla człowieka, ale budzi jego zainteresowanie, kreuje popyt. Już dziś wiemy, że np. skutki społeczne nomen omen social mediów są ogromne. Widać to choćby na wyższych uczelniach: oto młodzież – nawet na wydziale dziennikarskim! – ma coraz większe trudności z prostymi tekstami, z dłuższą lekturą tekstów naukowych i literackich, itp.!

– Czy to nie zapowiada intelektualnej katastrofy ludzkości, Panie Doktorze?

– Daleki jestem od snucia jakichkolwiek katastroficznych wizji, ale nie możemy sobie pozwolić na lekceważenie problemu. Dziś trudno jeszcze przewidzieć, w jakim kierunku pójdą zmiany społeczne spowodowane lawinowym rozwojem mediów cyfrowych i jakie będą tego konsekwencje. Niewątpliwie znajdujemy się w samym środku wielkiego eksperymentu cywilizacyjnego. Wiemy jedynie, że zdolności adaptacyjne człowieka są przeogromne. Ale też mamy nadzieję, że człowiek ma w swojej naturze niezbywalny zasób podstawowych wartości i cech genetycznych. Nadzieją jest też to, że... stare zawsze wraca.

– To ze zmęczenia i znużenia nowymi technologiami?

– Niewątpliwie tak. Obserwujemy dziś ciekawy proces nawrotu do starych technologii. „Cyfrowa” młodzież chętnie wraca do płyt winylowych, do rzutników przeźroczy itp. Jest jakaś tęsknota za spowolnieniem, za spokojem. To zjawisko jest bardzo interesujące zwłaszcza dla Kościoła.

– Dlaczego?

– Kościół wprawdzie bardzo mocno inwestuje w social media – jako że chce być obecny wszędzie tam, gdzie jest człowiek – ale z drugiej strony, moim zdaniem, nieco zaniedbuje swoje stare wypróbowane media, takie jak ambona, słowo, chorał gregoriański, medytacja, skupiona cisza, zaduma... Chodzi więc o to wszystko, czego tak brakuje w dzisiejszym świecie. Można więc przypuszczać, że wkrótce będą zachodziły takie procesy społeczne, jak w czasach pustelników, że aby odnaleźć świat, ludzie zaczną od niego uciekać. Zapewne trzeba będzie zrozumieć i w jakiś sposób wspierać tego rodzaju „kontrkulturowe” zachowania. A to rola Kościoła – i wielkie wyzwanie dla niego – właśnie w dobie nowoczesnych technologii.

– Nowoczesne technologie medialne ułatwiają życie, ale też wytwarzają w nim specyficzny chaos, w którym ludzie się gubią, tracą rozeznanie, oduczają się samodzielnego myślenia, bez Internetu w smartfonie stają się bezradni. Może ludzie już potrzebują terapii odwykowej?

– Pilnie potrzebna jest szeroka edukacja medialna; nie tylko nauka obsługi komputera i programowania niemal od pierwszej klasy szkoły podstawowej – a takie są propozycje programowe – ale przede wszystkim pokazywanie istoty działania tzw. nowoczesnych mediów ze wszystkimi niesionymi przez nie zagrożeniami. A te są naprawdę wielorakie: od manipulowania zachowaniami ludzi, wymuszania konkretnych postaw kulturowych, społecznych lub politycznych, po doprowadzenie do bardzo konkretnych chorób kręgosłupa, które już są tzw. chorobami cywilizacyjnymi.

– Jednak tego rodzaju edukacja nie jest traktowana dostatecznie poważnie w programach szkolnych. Co stoi na przeszkodzie?

– Wspomniany przeze mnie Neil Postman stwierdził, że gdy technologia bardzo szybko się rozwija, to wszystkie nasze instytucje społeczne – rodzina, szkoła, Kościół – są w kryzysie. Obecnie mamy taki właśnie kryzys. I nie bardzo jeszcze wiemy, co robić. Bo młodsi już nie słuchają przestróg „zapóźnionych technologicznie” starszych. Jednakże już samo mówienie o konsekwencjach nowoczesnych technologii medialnych wiele daje; jest pierwszym krokiem do właściwej edukacji medialnej, czyli do świadomego i odpowiedzialnego korzystania z dobrodziejstw Internetu – YouTube’a, Facebooka i innych.

Piotr Drzewiecki
Medioznawca, doktor habilitowany teologii środków społecznego przekazu, specjalista w zakresie edukacji medialnej; profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Autor m.in. programu i pierwszego w Polsce podręcznika edukacji medialnej „Media Aktywni. Dlaczego i jak uczyć edukacji medialnej?” (2010).

2019-03-27 10:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pogrzeb ks. Jerzego Witka SBD

2024-05-07 16:42

ks. Łukasz Romańczuk

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Rodzina Salezjańska pożegnała ks. Jerzego Witka SDB. Na Mszy świętej modliło się ponad 100 księży, wspólnoty neokatechumenalne oraz wierni świeccy dziękujący za posługę tego kapłana.

Msza święta pogrzebowej sprawowana była w kościele pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu. Przewodniczył jej ks. Piotr Lorek, wikariusz Inspektora Prowincji Wrocławskiej, a homilię wygłosił ks. Bolesław Kaźmierczak, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Poznaniu. Podczas Eucharystii czytana była Ewangelia ukazująca uczniów idących z Jerozolimy do Emaus, którzy w drodze spotkali Jezusa. Do tych słów nawiązał także ks. Kaźmierczak podkreślając, że uczniowie pełnili ważną misję w przekazaniu prawdy o zmartwychwstaniu. Kaznodzieja nawiązał także do osoby zmarłego kapłana. - W naszych sercach jest wiele wspomnień po nieżyjącym już ks. Jerzy, który posługiwał tutaj przez wiele lat. Wspominamy jego piękną pracę w Lubinie, w Twardogórze, posługę pośród młodzieży i studentów w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu. Organizował koncerty, na które przychodzili ludzie. Będąc proboszczem u św. Michała Archanioła zapoznał się z życiem św. Teresy Benedykty od Krzyża. Bardzo się zaangażował i to on przyczynił się do tego, że powstała kaplica Edyty Stein w kościele na Ołbinie – zaznaczył ks. Kaźmierczak dodając: - Ksiądz Jerzy założył Towarzystwo im. Edyty Stein. Zabiegał o to, aby dom Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej był otwartym miejscem spotkań. Organizował tam wykłady.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: cztery zakonnice będą pielgrzymować prosząc o błogosławieństwo dla USA

2024-05-06 19:07

[ TEMATY ]

świadectwo

Fotolia.com

W ramach przygotowań do ogólnokrajowego Kongresu Eucharystycznego, który w dniach 17-21 lipca odbędzie się w Indianapolis, cztery członkinie Stowarzyszenia Apostolskiego „Córki Maryi” zamierzają odbyć prawie 1000-milową pielgrzymkę, aby prosić m.in. o „błogosławieństwo Chrystusa dla całych Stanów Zjednoczonych”. Będą one szły szlakiem św. Elżbiety Anny Seton (1774-1821) - pierwszej rodowitej Amerykanki, którą kanonizowano

Jest to jedna z czterech tras pątniczych, którymi od połowy maja podążać będą wierni, aby w połowie lipca dotrzeć na wspomniane wydarzenie religijne w stolicy stanu Indiana. Trasy te liczą one łącznie ok. 6,5 tys. mil i obejmują następujące szlaki: Maryjny (Droga Północna), św. Elżbiety Seton (Droga Wschodnia), św. Jana Diego (Droga Południowa) i Sierra (Droga Zachodnia).

CZYTAJ DALEJ

Śp. Jan Ptaszyn Wróblewski. Prawdziwy multitalent

2024-05-07 22:05

[ TEMATY ]

wspomnienie

PAP/Piotr Polak

Jeden z najważniejszych polskich muzyków jazzowych, saksofonista Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł we wtorek w wieku 88 lat. Wiadomość przekazała rodzina za pośrednictwem mediów społecznościowych.

"Z przykrością i głębokim bólem informujemy, że Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł dziś w Warszawie" - poinformowała we wtorek rodzina muzyka.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję