Reklama

Niedziela Przemyska

Jesteśmy Napełnieni Duchem Świętym

Tu jest twój dom

Z ks. dr. Piotrem Baraniewiczem, wiceoficjałem Sądu Metropolitalnego w Przemyślu, rozmawia ks. Zbigniew Suchy (cz. 1)

Niedziela przemyska 44/2018, str. VI

[ TEMATY ]

wywiad

Stanisław Gęsiorski

Ks. dr Piotr Baraniewicz

Ks. dr Piotr Baraniewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Zbigniew Suchy: – Na początek proszę przybliżyć naszym Czytelnikom swoją drogę do kapłaństwa?


Ks. dr Piotr Baraniewicz: – Pochodzę z pięknej, malowniczej, bieszczadzkiej miejscowości, jaką jest Bezmiechowa Górna, znana przede wszystkim ze szkoły szybowcowej, która do 1938 r. była jedną z najsłynniejszych takich szkół. Niestety, II wojna światowa zniszczyła ten dorobek, ale w latach 90. XX wieku szkoła została reaktywowana i funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Bezmiechowa to więc przede wszystkim miejscowość rozsławiona przez szybowników. Największym z nich jest pan Tadeusz Góra, który w 1938 r. przeleciał na szybowcu ponad 577 kilometrów, z Bezmiechowej Górnej do Solecznik Małych, i za wyczyn ten jako pierwszy pilot szybowcowy na świecie otrzymał medal Lilienthala, przyznany przez Międzynarodowy Związek Lotniczy.
W Bezmiechowej Dolnej chodziłem do szkoły podstawowej. Pamiętam, że w tamtym okresie część wakacji spędzaliśmy z kolegami głównie w powietrzu, gdyż za dziesięć pociągnięć liną, która była przyczepiana do szybowca, można się było raz nim przelecieć, oczywiście z panem instruktorem. To była wielka frajda dla dzieciaków. Po szkole podstawowej poszedłem do liceum ogólnokształcącego w Lesku. Chodziłem do klasy, w której, oprócz mnie, jednego chłopaka, były same dziewczyny. Była to klasa biologiczno-chemiczna. Przygotowywaliśmy się na medycynę. Pamiętam, że w czasie licealnym praktycznie na każdej długiej przerwie chodziliśmy z koleżankami na ciastko do pobliskiej kawiarni. Pewnego dnia, kiedy wróciłem ze szkoły do domu, mama mówi do mnie: „Synu, chciałabym z tobą porozmawiać. Sąsiadki mówią, że ty codziennie chodzisz z inną dziewczyną. Jak to jest w twoim życiu? Musisz się zdecydować?”.
Pięknym doświadczeniem w dzieciństwie była dla mnie nauka gry na klarnecie. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej wraz z ks. Markiem i moją siostrą Małgorzatą uczyliśmy się gry na klarnecie. Ówczesny proboszcz, ks. Tadeusz, zabierał nas do różnych sanktuariów maryjnych, gdzie graliśmy fanfary, na wzór fanfar jasnogórskich. To było wielkie dowartościowanie dla tak młodych ludzi. Z ks. Markiem przyjaźniliśmy się od dzieciństwa. Można powiedzieć, że od zawsze byliśmy dla siebie jak bracia, których obaj nie mieliśmy.

– Powołanie przyszło nagle, czy zrodziło się dopiero po dłuższych przemyśleniach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Powołanie rodziło się we mnie powoli. Moim marzeniem była medycyna, która mnie interesuje do dzisiaj (chętnie bym ją postudiował), ale jak sięgam pamięcią, od najmłodszych lat nie było dnia, w którym bym nie uczestniczył w Eucharystii. Godziny 18.00 czy 19.00 to były dla mnie zawsze godziny zarezerwowane dla Jezusa i Eucharystii. I tak było do momentu wyboru seminarium. Wracając do czasów licealnych, mogę powiedzieć, że wiele razy, nie tłumacząc się rodzicom, wyjeżdżaliśmy wraz z ks. Markiem do różnych miejsc prowadzonych przez zakonników, ale było to bardziej z chęci poznawania różnych miejsc i osób, a nie z chęci wstąpienia przeze mnie do zakonu. Wiele razy byliśmy na Świętym Krzyżu, gdyż ks. Marek chciał wstąpić do zakonu Księży Oblatów Najświętszej Maryi Panny i wyjechać na misje. Myślę, że u mnie zaczęły się wówczas myśli o kapłaństwie. Po wielu z nim rozmowach ostatecznie jednak, w jednym momencie zdecydowaliśmy, że pójdziemy do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. I tak się zaczęło...

– Jakie były pierwsze doświadczenia kapłańskie Księdza?

– Moja pierwsza parafia to Dubiecko. Nigdy nie zapomnę ojcowskiego przywitania przez proboszcza, ks. Ryszarda, który powiedział mi z wielką powagą: „Piotr to jest twój dom i chciałbym, żebyś się tu czuł jak najlepiej”. Byłem wtedy trochę zalękniony, bo Ksiądz Arcybiskup wręczając mi dekret, powiedział, że „czeka mnie trudna praca”. Kiedy się dowiedziałem, że mam pracować w Dubiecku, to najpierw musiałem sprawdzić, gdzie to jest, gdyż nigdy nie słyszałem o takiej miejscowości. Na miejscu, pierwsze kroki skierowałem oczywiście do kościoła i byłem przerażony jego ogromem. To przepiękna, wielka świątynia. Pomyślałem wtedy, że trafiłem do parafii, która liczy wiele tysięcy wiernych. Ksiądz Proboszcz, bardzo dobry człowiek, troszczył się o nas, wikariuszy, po ojcowsku. Pamiętam, że każdego ranka, po tym jak odprawił Mszę św. i odmówił modlitwy, przynosił nam świeże bułki na śniadanie, które przygotowywał. My, wikariusze, tylko schodziliśmy do kuchni, żeby zjeść i pójść do szkoły. Od pierwszych dni czułem się tam więc naprawdę jak w domu. Ksiądz Prałat zawsze odnosił się z sercem i troską zarówno do nas, jak i do parafian.

– To była Księdza jedyna parafia?

– Kiedy w maju Ksiądz Prałat przyjechał z Przemyśla, był trochę zasmucony. Jeździliśmy wtedy na rowerach, gdyż Ksiądz Prałat był wielkim miłośnikiem aktywnego trybu życia. Trasa była zawsze ta sama – z Dubiecka, przez Nienadową, Sufczynę, do Birczy i z powrotem. Zatrzymaliśmy się nad Sanem i Ksiądz Prałat powiedział mi, że ma dla mnie informację, która jest dla niego trochę niedobra, a dla mnie chyba dobra. Poinformował mnie wtedy, że Ksiądz Arcybiskup chciałby mnie wysłać na studia. Kilka dni później Ksiądz Arcybiskup zaprosił mnie na rozmowę i zaproponował mi studia w Rzymie, wraz z pobytem na parafii w charakterze pomocy duszpasterskiej, gdyż dzięki temu mogłem uzyskać stypendium naukowe. Wybór padł na teologię duchowości. I tak zacząłem studia na Teresianum.

2018-10-31 08:30

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kaja Godek: codziennie zabija się troje dzieci

[ TEMATY ]

wywiad

rodzina

Artur Stelmasiak

Przypominamy posłom, że w ramach polityki społecznej i prorodzinnej nie ma nic ważniejszego od życia bezbronnych dzieci - mówi Kaja Godek, pełnomocnik inicjatywy ustawodawczej #ZatrzymajAborcje.

Artur Stelmasiak: - Przychodzicie pod Sejm, by domagać się szybkiego procedowania zmiany w ustawie. Może posłowie mają jakieś ważniejsze sprawy. Czemu tak ponaglacie posłów ws. ochrony życia?

Kaja Godek: - Przynieśliśmy posłom prawie milion podpisów polskich obywateli. Przynieśliśmy je nie po to, by trafiły do sejmowej zamrażarki, ale po to, by zmienić prawo. Codziennie ginie troje dzieci... i właśnie upominamy się ich życie. Nie ma na co czekać.

- Projekt został skierowany do Komisja Polityki Społecznej i Rodziny. Przewodnicząca Komisji wicemarszałek Beata Mazurek powiedziała, że w planach na najbliższe pół roku nie ma waszego projektu.

- Chcemy, aby członkowie komisji uaktualnili te plany, bo do komisji trafił ważny projekt podpisany przez rekordową liczbę obywateli. Wystarczy dopisać do porządku obrad komisji punkt dotyczący ustawy #ZatrzymajAborcję. Regulamin Sejmu przewiduje uzupełnianie porządku obrad komisji. Jeżeli posłowie traktują serio obywateli, to powinni tak zrobić. Chyba, że ich zdaniem, zabijanie co 8 godzin kolejnego bezbronnego dziecka mieści się w pojęciu polityki społecznej i prorodzinnej naszego państwa.

- Pierwsze czytanie w Sejmie projektu #ZatrzymajAborcje odbyło się dosyć szybko. Kiedy się Pani dowiedziała, że ustawa trafia na salę obrad?

- W poniedziałek 8 stycznia wieczorem zadzwoniono do mnie, że pierwsze czytanie jest za dwa dni czyli w środę. Miałam więc o wiele mniej czasu na przygotowanie się, niż Barbara Nowacka, która prezentowała skrajnie lewicowy projekt, a o terminie swojego wystąpienia dowiedziała się z miesięcznym wyprzedzeniem. Ale teraz też jesteśmy gotowi do dyskusji. Możemy stawić się na Komisję Polityki Społecznej i Rodziny praktycznie w każdej chwili. Nam zależy na czasie, bo w ten sposób możemy ocalić kolejne dzieci.

- Spotykam się często z opinią, że najpierw trzeba zadbać o te dzieci niepełnosprawne, które już żyją. Trzeba zmienić politykę socjalną i opiekuńczą nad niepełnosprawnymi, a dopiero później zmienić prawo aborcyjne. Jak Pani odpowiada na takie argumenty?

- Wprowadzanie argumentów ekonomicznych do dyskusji o życiu i śmierci dzieci jest absurdem. Jaki miałby być poziom dochodu, ponad którym powinniśmy zagwarantować prawo do życia? Przecież jest wiele osób niedołężnych i starych, którym też brakuje pieniędzy na opiekę i leczenie. I co mamy z nimi zrobić? Zaproponować im eutanazję? Mieszanie argumentów ekonomicznych do debaty nad zakazem aborcji jest dobrą strategią, żeby grać na emocjach społecznych i blokować ochronę życia, ale intelektualnie jest nieuczciwe.

- Ale jeżeli zrobimy czysto ekonomiczny bilans zysków i strat, to zabijanie jest najtańszą i skuteczną formą "leczenia" niepełnosprawności.

- Jest najtańszą i jednocześnie najbardziej nieludzką. Chorych ludzi się leczy, rehabilituje lub – jeśli to niemożliwe – otacza najlepszą możliwą opieką, a nie zabija. Aborcja eugeniczna i również eutanazja sprawiają, że system opieki nad niepełnosprawnymi kurczy się, a nie rozwija. To samo zjawisko widzimy w medycynie, która zamiast się rozwijać w kierunku leczenia niektórych chorób i niepełnosprawności, idzie w stronę zabijania pacjentów. Eugenika hamuje wrażliwośc na drugiego człowieka, ogranicza postęp medycyny i prowadzi do zapaści kondycji moralnej człowieka.

- Jak Polacy mogą teraz wesprzeć waszą akcję?

- Mogą przyjść na pikietę pod Sejmem. Najbliższy protest organizujemy we wtorek 6 lutego o godz. 15.30. Zachęcam też do wysłania z naszej strony www.zatrzymajaborcje.pl laurek przygotowanych przez niepełnosprawne dzieci. Obecnie są dedykowane szczególnie tym posłom, którzy zasiadają w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która ma zaopiniować projekt. Na tej stronie jest też licznik pokazujący, ile dzieci prawdopodobnie straciło życie od chwili, gdy w Sejmie złożyliśmy podpisy obywateli pod ustawą. W tej chwili licznik pokazuje ponad 200 dzieci, czyli o ponad 200 zabitych ludzi za dużo.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 13.): Po drugiej stronie

2024-05-12 21:31

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co się zwierzać Jezusowi, skoro On i tak wszystko wie? Czy w modlitwie wystarczą same formuły? Czy każda myśl na modlitwie to rozproszenie? Zapraszamy na trzynasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o Maryi przynoszącej światu Boga z ludzkim sercem.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 14.): Starty

2024-05-13 20:55

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

W jaki sposób najlepiej rozpoczynać nowe sprawy? Co zrobić, kiedy życie nagle stawia przede mną niespodziewane zadania? Gdzie znajdę pomoc, jeśli boję się wyzwań i już na starcie mam ochotę się wycofać? Zapraszamy na czternasty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o Maryi w kontekście początków ludzkich dróg.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję