Reklama

językowe pułapki

Język w strategii Gramsciego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy miałem cztery, a może już pięć lat, rozbolał mnie ząb i matka zaprowadziła mnie do dentysty. Nasłuchawszy się przerażających opowiadań dorosłych o straszliwych przeżyciach w dentystycznych gabinetach, szedłem tam z duszą na ramieniu, a kiedy wreszcie dentysta poprosił mnie o zajęcie miejsca w fotelu, przezwyciężając onieśmielenie, zapytałem, go, czy przypadkiem mi tego zęba nie wyrwie. – W żadnym wypadku – zapewnił mnie dentysta. – Ja go tylko usunę! Uspokojony usiadłem na fotelu, a ten wtedy mi tego zęba WYRWAŁ! Od tamtej pory zacząłem zwracać uwagę na sformułowania.

Reklama

Szczególnie podejrzane wydawały mi się zawsze sformułowania eufemistyczne. Językoznawcy, z „największym językoznawcą”, czyli Józefem Stalinem na czele, wymyślili mnóstwo takich sformułowań, pod którymi początkowo trudno było się doszukać złowieszczej treści. Na przykład – „agitacja kontrrewolucyjna”. Wydawać by się mogło, że skoro za rewolucją agitują rewolucjoniści, to kontrrewolucjoniści mogą też agitować przeciwko rewolucji. Była to tragiczna pomyłka, za którą zapłaciły życiem miliony ludzi. Ale nie to było najważniejsze czy najbardziej tragiczne. Najważniejsze było bowiem to, że nikt dokładnie nie wiedział, co to właściwie znaczy, więc mogło znaczyć COKOLWIEK, więc mogło znaczyć WSZYSTKO. Aleksander Sołżenicyn wspomina o więźniu, któremu po przejściu 25 lat łagru, podczas chruszczowowskiej odwilży, udało się obejrzeć akta swojej sprawy. W teczce była tylko kartka papieru z uwagą: „Zatrzymany podczas obchodu dworca”. W tej sytuacji samo słowo „kontrrewolucja” stawało się złowieszcze, stawało się – jak to nazywał nieżyjący już prof. Bogusław Wolniewicz – „słowobijem”, a więc słowem, które już samo przez się wzbudzało – i miało wzbudzać – grozę. Józef Mackiewicz wspomina podróż pociągiem podczas pierwszej sowieckiej okupacji Kresów Wschodnich. Siedzący w przedziale mężczyźni, dzięki butelce wódki, byli w wesołym nastroju – co zauważył oficer NKWD. Zajrzał do przedziału i ni to pytając, ni to stwierdzając, powiedział: Wiesielitieś grażdanie – na co jeden, najwyraźniej już w dobrym nastroju, odparł: A komuż to wiesielitsia, kak nie nam, starym kontrrewolucjonieram? Oficer bez słowa zamknął drzwi przedziału, a kiedy po przyjeździe na miejsce Mackiewicz opowiadał o tym towarzyszowi podróży, który dzięki wódce tego incydentu już nie pamiętał, tamten truchlał na samo wspomnienie: „Co pan mówi, co pan mówi?” – szeptał zmartwiały.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Potem były jeszcze inne wynalazki, jak np. „ostateczne rozwiązanie”, którego istotnym składnikiem była, jak wiadomo, „ewakuacja”, której też nie przeżyło kilka milionów ludzi, głównie Żydów. W swoim „Dzienniku 1954” Leopold Tyrmand wspomina, jak to któregoś wieczoru w warszawskiej kamienicy ktoś na schodach krzyknął: „Ewakuacja!”. W ciągu kilku minut wszyscy mieszkańcy, w dodatku spakowani jak na daleką drogę, byli już na ulicy.

W latach 20 XX wieku włoski komunista Antonio Gramsci, gdy rozmyślał nad kontynuowaniem komunistycznej rewolucji, doszedł do wniosku, że Marks się pomylił. Że formuła, jakoby „byt określał świadomość”, która w praktyce politycznej przekładała się na bolszewicką strategię zdobywania i utrzymania władzy, na pewno nie jest uniwersalna, a prawdopodobnie w ogóle fałszywa. Strategia bolszewicka składała się z trzech elementów: gwałtownej zmiany stosunków własnościowych (polegającej na ograbianiu z mienia tych ludzi, którzy posiadali go więcej niż inni), masowego terroru i masowego duraczenia. Przyniosła ona przerażające rezultaty, ale na dłuższą metę okazała się nieefektywna. Toteż od 1968 r. mamy do czynienia ze zmianą tamtej strategii na nową, początkowo nazywaną „eurokomunizmem”, ale ponieważ komunizm nawet z tym łagodzącym przedrostkiem wielu ludzi odstręczał, pojawiła się nowa nazwa w postaci „politycznej poprawności”. Oczywiście, polityczna poprawność to tylko eufemistyczna nazwa komunistycznej rewolucji, tyle że realizowanej według nowej strategii, zaproponowanej właśnie przez Gramsciego. W tej strategii głównym polem bitwy rewolucyjnej nie są bezpośrednio stosunki własnościowe, tylko sfera ludzkiej świadomości, sfera kultury. W związku z tym w tej strategii na pierwszy plan wysuwa się masowe duraczenie, realizowane przy pomocy piekielnej triady w postaci państwowego monopolu edukacyjnego, mediów i przemysłu rozrywkowego. Narzędzia terroru są wprawdzie stworzone, ale nie używane w skali masowej, przede wszystkim dlatego, że masowe duraczenie przynosi znakomite rezultaty. Pierwszym zadaniem tej rewolucyjnej bitwy jest zapanowanie nad językiem mówionym, co jest osiągane przy pomocy nieustającego nacisku, dyskretnie wspieranego przymusem. Wskutek tego nie mówimy już „kalecy” („młodzi kalecy siedzą przed szpitalem” – pisał w jednym z powojennych wierszy Leopold Staff) czy „inwalidzi”, tylko „niepełnosprawni”. Słowo „zboczeńcy” zostało już wyrugowane z dyskursu publicznego, a nawet uznane za „mowę nienawiści”, jest określane jako „stygmatyzacja”, a zamiast niego w szkołach, mediach i przemyśle rozrywkowym używa się określenia „kochający inaczej” albo mówi się skrótowo: „osoby LGBT”. Ci „kochający inaczej” to po prostu sodomici albo gomorytki i warto zatrzymać się chwilę nad ładunkiem informacyjnym, który to określenie ze sobą niesie. Otóż jedni kochają tak, drudzy „inaczej”, ale każdy sposób jest jednakowo normalny. Zatem – normą jest cokolwiek, normą jest wszystko. W tej sytuacji traci sens samo pojęcie „normy”, bo ma ono sens tylko w logice dwuwartościowej, w której po jednej stronie jest prawda, a po drugiej – fałsz, po jednej norma, a po drugiej – dewiacje. Zatem określenie „kochający inaczej”, przy pozorach neutralności, tak naprawdę ma charakter rewolucyjny, czyli wywrotowy. Wywraca ono bowiem jeden z filarów łacińskiej cywilizacji w postaci greckiego stosunku do prawdy, w którym za Arystotelesem uznajemy logikę dwuwartościową za zasadę prawidłowego myślenia i poznania. Nic dziwnego – bo komunistyczna rewolucja jest nakierowana na zniszczenie łacińskiej cywilizacji, zgodnie z buńczuczną zapowiedzią „Międzynarodówki”: „Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”. To znaczy – konkretnie co? Ano właśnie – wszelki ślad łacińskiej cywilizacji, opartej na trzech filarach: greckim stosunku do prawdy, zasadach rzymskiego prawa i etyce chrześcijańskiej jako podstawie systemu prawnego. W tej wojnie nie ma kompromisu, bo jakiż kompromis można zawrzeć z wrogiem? Wróg prowadzi wojnę na wyniszczenie – również przy pomocy panowania nad językiem, do którego na prawach obywatelstwa wchodzi określenie takie jak „prawa reprodukcyjne”, stanowiące synonim zwyczajnego dzieciobójstwa.

Stanisław Michalkiewicz
Prawnik, nauczyciel akademicki, eseista, publicysta, polityk i autor książek o tematyce społeczno-politycznej. Działacz opozycji w PRL. Wykładowca w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

2018-07-25 12:57

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Adrian Galbas: Jestem zdruzgotany wiadomością, że jeden z moich księży brutalnie zamordował człowieka

2025-07-25 22:19

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Słowo abp. Adriana Galbasa w związku z ustaleniami Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Siostry i Bracia, nie mam dziś dla Was słów pocieszenia, a tym bardziej wyjaśnienia czy wytłumaczenia. Jestem przybity i zdruzgotany wiadomością, że jeden z moich księży brutalnie zamordował człowieka – ubogiego i bezdomnego. Nie mam odpowiedzi na żadne pytanie zaczynające się od słowa: „dlaczego?”.
CZYTAJ DALEJ

Komunikat Archidiecezji Warszawskiej w związku ze zbrodnią dokonaną przez księdza

2025-07-26 19:01

[ TEMATY ]

komunikat

BP KEP

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z wnioskiem o wymierzenie najwyższej kary przewidzianej w prawie kanonicznym dla duchownego - wydalenia ze stanu kapłańskiego, a we wszystkich kościołach archidiecezji zostanie odprawione nabożeństwo ekspiacyjne - czytamy w przesłanym KAI komunikacie Archidiecezji Warszawskiej.

Przeczytaj także: Abp Adrian Galbas: Jestem zdruzgotany wiadomością, że jeden z moich księży brutalnie zamordował człowieka
CZYTAJ DALEJ

„Katolicki influencer” – czyli jaki? Misja na cyfrowym kontynencie

2025-07-27 10:26

[ TEMATY ]

Monika Przybysz

katoliccy influencerzy

sdecoret/fotolia.com

Żyjemy w epoce, w której cyfrowy świat stał się nowym kontynentem - miejscem rozmów, idei i poszukiwania sensu. Pojawia się pytanie: kim jest „katolicki influencer” i jak wygląda jego misja w cyfrowym świecie - przestrzeni pełnej możliwości, ale i zagrożeń? „W świecie ulotności i półprawd trzeba głosić nadzieję, która jest trwała i zakorzeniona w Chrystusie” - wskazała dr hab. Monika Przybysz, medioznawca z Instytutu Edukacji Medialnej Wydziału Teologicznego UKSW.

28 i 29 lipca w Rzymie odbędzie się jubileusz dedykowany katolickim influencerom i ewangelizatorom internetowym. To historyczne wydarzenie zgromadzi cyfrowych ewangelizatorów z całego świata, by wspólnie się modlić, dzielić doświadczeniami i umacniać w misji głoszenia Chrystusa w sieci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję