Jeszcze tylko cztery apele i czas zacząć wakacje!
Idąc na pierwszy z nich, poważnie zastanawiam się, czy nie pomyliły mi się uroczystości, i czy nie zmierzamy przypadkiem na rozpoczęcie roku szkolnego (na to wskazywałaby aura), ale radość najmłodszej z naszych uczennic utwierdza mnie w przekonaniu, iż koniec wakacji to, na dzień dzisiejszy, koszmarny wytwór mojej wyobraźni. „Odprowadzę cię!”– słyszę propozycję najstarszej córki. Hmm, nie lada to gratka, bowiem na spacery umawia się raczej z rówieśnikami. Idziemy razem i nie doświadczam ani chwili ciszy. Dziewczyna opowiada jak nakręcona! Hmm, ciekawa sytuacja, myślę sobie, najbardziej refleksyjnej z naszych córek nie zamyka się buzia – coś jest na rzeczy. U celu przechadzki jej słowotok kończy się frazą: „I jeszcze muszę ci coś pokazać!”. Nastolatka odsłania ucho z drugim kolczykiem. „Jesteś zła? Bo mama koleżanki zrobiła jej awanturę!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie, zła nie jestem. Myślałam tylko, że pójdziemy z twoim pragnieniem do kosmetyczki...
Jak widać, wyobraźnia zawodzi. A młodej już przy mnie nie ma. Ośmielona pokojem, z którym przyjęłam jej nowy image, pobiegła zaprezentować się tacie.
Reklama
Syn pakuje walizkę. Towarzyszą mu radość i podekscytowanie, sporo lęków i... matka. Ubrania są, kosmetyczka spakowana, wikt na długą podróż i książka gotowe. Telefon się ładuje. Już w autokarze okazuje się, że syn wyjeżdża z ładowarką. Telefon, który miał spełniać rolę aparatu fotograficznego, a wieczorami łączyć z rodziną, został w domu. Trudno. Świat się nie zawali. Choć cieszyłam się na rodzinne oglądanie zdjęć z podróży.
Na wakacje czekamy z nadzieją. Mamy wobec nich wyobrażenia, pragniemy odpocząć, zmienić otoczenie, pozwiedzać, ponudzić się, doświadczyć ciszy albo niecodziennych wrażeń, a także słońca, swobody...
Ale los płata figle. Niepokorna pogoda, ekscentryczne pomysły współtowarzyszy wypoczynku, uciążliwi sąsiedzi czy zapomniane, a „niezbędne” rzeczy mogą mocno pokrzyżować nasze plany i zmienić nastawienie...
Na czas letnich wyjazdów życzę Państwu Pana Boga w plecaku. Żeby każdy trud, ale i każdą radość, móc z Nim dzielić. I ufać, że niełatwe doświadczenia mają sens, i sensownie przeżywać je w pokoju, który od Boga pochodzi. Za to nie ma sensu przyzwyczajanie się do własnych wyobrażeń. Ciasne są okropnie i zabierają więcej miejsca w walizce, niż trzeba. Ot, refleksja z pierwszych dni wakacji.