Nie ma chyba kraju na świecie, w którym nie mieszkałby jakiś Polak, albo gdzie nie udałoby się znaleźć śladu bytności Polaków. Narzuca się więc pytanie: dlaczego? Na wędrówkę Polaków po świecie złożyło
się wiele - poszukiwanie lepszych warunków życia, chęć przygód, tragedie wojenne czy też warunki polityczne. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej były i są Ziemią Obiecaną dla emigracji polskiej z powodów
politycznych i ekonomicznych.
Pierwsi Polacy przybyli do Chicago w 1837 r. Transkontynentalna Kolej (Union Pacific Railroad), która powstała w 1850 r. stworzyła szansę dla ekonomicznego rozwoju tzw. środkowego Zachodu. Polak Antoni
Smarzeński był jednym z pionierów. Pierwsza polska dzielnica powstała w 1850 r. w okolicy Noble i Bradley niedaleko Divison. Ponieważ prawie każdy Polak to katolik, dlatego konieczne stało się zbudowanie
polskiego kościoła. Piotr Kiełbasa, jako pierwszy Polak zaangażowany w sprawy polityczne, przekonał bp. Duggana o zapotrzebowaniu w Chicago na polskich duszpasterzy. W 1859 r. zakupił on cztery działki
przy ul. Noble za sumę $1700 na potrzeby przyszłej polskiej parafii. Co więcej, na prośbę Biskupa, napisał list do Księży Zmartwychwstańców, prosząc ich o opiekę duszpasterską nad rosnącą Polonią chicagowską.
Kiedy bp Duggan zachorował, jego wikariusz chciał, żeby Polacy popierali istniejące już irlandzkie i niemieckie kościoły. Kiedy Zmartwychwstańcy przybyli do Chicago, aby zająć się budową polskiej
parafii i kościoła, spotkał ich wikariusz biskupi John Halligan tylko po to, aby zwrócić im pieniądze za podróż i odesłać z powrotem jako niepotrzebnych.
Diecezjalny kapłan, ks. Józef Juszkiewicz został poproszony, aby zajął się duszpasterstwem polonijnym. Ze względu na brak taktu i zrozumienia polskich emigrantów ks. Juszkiewicz był ciągle uwikłany
w różne konflikty. Pewnej nocy został nagle wezwany do chorego. Po drodze sześciu zamaskowanych mężczyzn napadło księdza i pobiło go dość poważnie. Po tym incydencie ksiądz spakował się i wyjechał.
W tym samym czasie, kiedy sytuacja była dość krytyczna, o. Adolf Bakanowski ze Zgromadzenia Zmartwychwstańców jechał z Teksasu do Rzymu i po drodze zatrzymał się w Chicago. Ówczesny bp Foley nie widząc
innego wyjścia, zaproponował o. Bakanowskiemu objęcie duszpasterstwa polonijnego. Nowy duszpasterz szybko zyskał sobie sympatię Polonii.
18 czerwca 1871 r. odbyła się uroczystość konsekracji pierwszego polonijnego kościoła pod wezwaniem św. Stanisława Kostki. Do parafii należało wówczas 2200 Polaków. O. Bakanowski, jako dobry i zaangażowany
duszpasterz, odszukiwał mniejsze środowiska polonijne, podróżując do South Bend, Peru i La Porte w stanie Indiana, jak również do Lemont i Momence w Illinois.
18 lipca 1871 r. bp Foley, zadowolony z pracy duszpasterskiej Zmartwychwstańców, poprosił Przełożonego Generalnego, aby podpisał umowę zobowiązującą Zgromadzenie do odpowiedzialności za duszpasterstwo
polonijne w Chicago przez 99 lat. Przez 20 lat Zmartwychwstańcy mieli poważne kłopoty z realizacją tej umowy, gdyż powołań było niewiele, a potrzeby ciągle wzrastały ze względu na przybywające nowe fale
emigrantów z Polski.
Przez następne trzy lata pod kierowniczą rolą zmartwychwstańca, o. Wincenta Barzyńskiego, powstały polonijne parafie w stanach: Illinois, Indiana, Michigan, Nebraska i Wisconsin. To właśnie on zaprosił
Siostry Nazaretanki, aby szczególnie zajęły się szkołami parafialnymi. W tym samym czasie Siostry Nazaretanki zajęły się sierocińcami. Co więcej, wspominany o. Barzyński rozpoczął pracę polskiego wydawnictwa
tzw. "Polish Publishing Co". Również za jego przyczyną powstało Polskie Zjednoczenie Rzymsko-Katolickie w Ameryce. Zjednoczone wysiłki i dobra współpraca z Siostrami Nazaretankami doprowadziły do założenia
Szpitala Nazaretanek. On również zainspirował s. Teresę Dudzik, która w późniejszym czasie założyła Franciszkańskie Zgromadzenie Sióstr w Chicago, aby zajęły się opieką nad domami starców.
W 1874 r. parafia św. Stanisława Kostki liczyła 400 rodzin, a w ciągu następnych 25 lat urosła do 8000 rodzin (40 tys. ludzi). 40 sióstr ze Zgromadzenia Notre Dame i 7 świeckich nauczycieli uczyło
ponad 3000 dzieci. Klasy liczyły po 70 dzieci. Pięciu księży ze Zgromadzenia Zmartwychwstańców pracowało w parafii, gdzie działało 51 organizacji. Dla ciekawości należy dodać, że chór parafialny liczył
wówczas 300 członków.
Możemy sobie wyobrazić, jak przeludniona była okolica i jak wielkie były potrzeby duszpasterskie, skoro w 1872 r. w niewielkiej odległości od kościoła św. Stanisława Kostki powstała parafia Świętej
Trójcy. Niefortunnie było to przyczyną podziału nie tylko parafii, ale i ludzi. Grupa Polaków o nastawieniu nacjonalistycznym założyła nową organizację, przeciwną w stosunku do Polskiego Zjednoczenia
Rzymsko-Katolickiego, o nazwie Związek Narodowy Polski. Ten podział był tak widoczny, że Zmartwychwstańcy musieli opuścić parafię Świętej Trójcy. W 1893 r. słynny kapłan Kazimierz Sztuczko ze Zgromadzenia
Świętego Krzyża został proboszczem parafii Świętej Trójcy i pełnił tę funkcję aż do 1943 r.
Rozpoczęta schizma wzrastała również w założonej w 1888 r. parafii św. Jadwigi. Młody i energiczny ks. Kozłowski został pominięty w nominacji na proboszcza. Uraza była tak wielka, że postanowił założyć
tuż obok nową parafię. Doprowadziło to wkrótce do przekształcenia w parafię Polskiego Kościoła Narodowego.
Centrum Polonii ciągle znajdowało się w okolicy skrzyżowania ulic Milwaukee i Divison i przez tę okolicę przechodzili praktycznie wszyscy nowo przyjezdni ze Starego Kraju. Parafia św. Stanisława Kostki
była jedną z największych parafii w całych Stanach Zjednoczonych. Około 4000 dzieci uczęszczało do parafialnej Szkoły Podstawowej, w której uczyło 67 zakonnic ze Zgromadzenia Notre Dame i 6 nauczycieli
świeckich. W każdą niedzielę odprawiano w kościele górnym i dolnym 12 Mszy św., za każdym razem kościół był wypełniony po brzegi. W ciągu 47 lat historii parafii ochrzczono 50451 dzieci i dorosłych.
Trzecią wśród najstarszych polskich parafii w Chicago jest parafia św. Wojciecha pod adresem 1656 W. 17th Str., która powstała w 1874 r., kiedy Polska zniknęła z map świata. Kościół urzeka swoją potęgą
i wspaniałymi freskami z historii Polski. Freski wykonał uczeń Jana Matejki, Tadeusz Żukotyński.
Stalownia Illinois Steel Works, gdzie znalazło zatrudnienie wielu Polaków, była przyczyną powstania w 1888 r. parafii, a w 1907 r. potężnego kościoła św. Michała. Budowa kościoła była ukończona w
1909 r. i kosztowała 240 tys. dolarów, same witraże tylko 20 tys. dolarów. Dla porównania dobra płaca w 1921 r. wynosiła około 200 dolarów rocznie. Przy okazji warto wspomnieć, że pierwszy polski biskup
w Ameryce został mianowany w lipcu 1908 r. Był to drugi proboszcz parafii św. Michała Archanioła, ks. Paul Rhode.
Śledząc niezwykłą ofiarność na rzecz Kościoła polskich emigrantów nie sposób pominąć powstałej w 1899 r. parafii Matki Bożej Anielskiej. Architektura kościoła jest wzorowana na Bazylice św. Piotra
w Rzymie - miała to być świątynia godna pierwszego polskiego biskupa w Ameryce.
Chciałbym jeszcze wspomnieć parafię pod wezwaniem Jana Kantego powstałą w 1893 r. dla ciągle rozrastającej się Polonii, która nie mieściła się w kościele św. Stanisława Kostki. Budowę jednego z największych
kościołów w Stanach Zjednoczonych, w stylu romańsko-barokowym, zakończono w 1898 r. Pierwsza i druga wojna światowa spowodowały wiele nieszczęść, a jednocześnie wzrost zatrudnienia. Co bogatsi Polacy
przeprowadzali się w lepsze dzielnice w kierunku północno-zachodnim miasta. Najsilniej na wyludnienie polskiej dzielnicy wpłynęła budowa trasy "Kennedy Expressway", która podzieliła polskie parafie, wiele
domów zostało wyburzonych pod budowę trasy. W planach było również wyburzenie kościoła św. Stanisława Kostki, którędy to miała przechodzić trasa.
Kiedy Polacy zaczęli się coraz liczniej wyprowadzać do północno-zachodnich przedmieść w Logan Square, parafia św. Jacka stała się centrum Polonii. Okolica przy Milwaukee, od Central Park aż po Belmont,
stała się prawie w stu procentach polską. historia lubi się powtarzać i tak jak kiedyś, tak dzisiaj, ci co się dorobili - dalej wędrują w kierunku północno-zachodnim. W ten sposób powstawały i powstają
nowe silne skupiska polonijne, a w konsekwencji nowe parafie.
Pisząc o wspaniałych polskich parafiach, które powstały jak grzyby po deszczu, nie mogę pominąć parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Cicero, gdzie jestem proboszczem, a której historia sięga roku
1895. Imigrantów ściągały potężne kamieniołomy, a później Zachodnia Kompania Elektryczna, gdzie tysiące ludzi znajdowało zatrudnienie. Dopiero w 1917 r. rozpoczęto budowę przepięknego kościoła w stylu
neogotyckim. Urzekające są ołtarze wykonane we Włoszech z najdroższego na świecie marmuru z Carrary.
Nie sposób jest omówić w tak krótkim artykule, nawet pobieżnie, wszystkich parafii i przepięknych świątyń wznoszonych przez Polaków, którzy mogą nam być ciągle niedoścignionym wzorcem miłości Boga
i Kościoła. Chciałbym wspomnieć, że w 1900 r. na terenie diecezji chicagowskiej były 23 polskie parafie, w 1918 r. (koniec I wojny światowej) 35 parafii, a w 1945 r. (koniec II wojny światowej) aż 57
parafii. Warto wspomnieć, że obecnie na terenie archidiecezji chicagowskiej polska Msza św. jest odprawiana w 48 kościołach. Jest to dużo, a jednocześnie mało, jeśli się zważy fakt, że Chicago i okolice
zamieszkuje najliczniejsza Polonia na świecie. Biorąc pod uwagę trzecie i czwarte pokolenia tych, po których zostało nazwisko i nikłe wspomnienie pochodzenia, jak również i tych z najnowszej emigracji,
którzy tutaj tworzą drugą Polskę, stanowimy dość liczną grupę etniczną, sięgającą 1.450.000. Jaka będzie nasza przyszłość, zależy w dużej mierze od nas samych. Jedno, co może nas ciągle cieszyć to fakt,
że Polacy na przestrzeni historii wiążą swoje życie z Bogiem i Kościołem. Niech z tego będzie dumny nasz wielki rodak Papież Jan Paweł II, który w tym roku obchodzi Srebrny Jubileusz Swojego Pontyfikatu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu