Odkąd zacząłem pracować w prasie i w telewizji, zmienił się mój sposób patrzenia na świat. Zwyczajnie, wiele spraw zobaczyłem "od kuchni". Wiem, jak można "zrobić" Wiadomości, jeśli się tylko chce. A
ludzie ślepo wierzą w to, co widzą na ekranie. Jest tak, jak napisał Karl Popper, że telewizja zastąpiła im głos Boga. Wpływa, jak czytamy w dokumentach Stolicy Apostolskiej, nie tylko na sposób myślenia,
ale również na to, o czym ludzie myślą i o czym rozmawiają, a o czym będą milczeć.
Przed laty twierdzenia Poppera o zagrożeniu demokracji przez telewizję wydawały się niektórym wyjęte ze spiskowej teorii dziejów. Czas szybko je zweryfikował. To bowiem, co już wiadomo o kulisach
afery korupcyjnej z udziałem czołowych "autorytetów moralnych" i ludzi trzymających władzę, pokazuje, że naszą świadomością usiłuje zawładnąć dziwna koteria starych znajomych, którzy znaleźli sposób jak
usiąść naprzeciw siebie i równocześnie być po tej samej stronie. Taka to zaleta okrągłych stolików, że mają tylko jeden bok i łatwiej przy nich o bruderszafty. A dziś przy zakrapianych kolacjach nie muszą
już odgrywać podziałów na władzę i opozycję.
Ci, którzy od początku wiedzieli, że władza to media i banki, a nie fotel prezydenta i tymczasowa większość w parlamencie, nie zawracali sobie głowy startowaniem w wyborach. Budowali inną potęgę.
Dziś oni brylują na salonach, a inni chodzą na ryby. I z pewnością ci, którzy wiedzą na czym polega w demokracji rząd dusz, jeśli trzeba będzie, poświęcą rząd i parlament, byle tylko kulisy afery, które
mogłyby szkodzić ich samodzierżawiu w mediach, nie wyszły na jaw do końca. Bo po co im Pyrusowe zwycięstwo?
A my, ludzie Kościoła, musimy się jeszcze wiele nauczyć. Choćby tego, jak ważne jest posiadanie silnych mediów. Ważniejsze nawet od konkordatu i wpisania Imienia Bożego do preambuły Konstytucji, nie
umniejszając znaczenia obydwu. Przecież mury Jerycha runęły od dźwięku trąb!
Pomóż w rozwoju naszego portalu