Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Mój krzyż – świadectwo Janiny i Stanisława Trafalskich

Niedziela zamojsko-lubaczowska 44/2017, str. 4

[ TEMATY ]

krzyż

peregrynacja

Adam Łazar

Krzyż wielkopiątkowy św. Jana Pawła II

Krzyż wielkopiątkowy św. Jana Pawła II

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nazaproszenie pasterza diecezji zamojsko-lubaczowskiej przybyło małżeństwo – Janina i Stanisław Trafalscy ze Stefkowej, tak blisko związanymi z tym krzyżem.

Zostawić wszystko

Reklama

– Zostawiliśmy piękne, kolorowe Bieszczady i z radością przyjechaliśmy do was. Bardzo dziękujemy księdzu biskupowi za zaproszenie. Jest to dla nas wielki zaszczyt. Jesteśmy wdzięczni, że na koniec peregrynacji tu jesteśmy, by podziękować za wszystkie łaski, jakie otrzymaliśmy – powiedziała Janina Trafalska, od 1990 r. poruszająca się przy pomocy wózka inwalidzkiego. O opowiedzeniu swojej historii życia poprosił dziekan lubaczowski ks. kan. Andrzej Stopyra. – Ta piękna historia krzyża, nakreślona przez Pana Boga, zaczęła się od nas. Bóg wybrał nas niegodnych na jej początek. Wszystko się zaczęło w naszym domu. W 1997 r. mąż wyrzeźbił dla mnie ten krzyż, który później przedstawiciele Urzędu Gminy podczas audiencji podarowali Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. A wszystko zaczęło się od mojego nieszczęsnego wypadku, od mojego cierpienia. W 1990 r., w Wielkim Tygodniu myłam okna w domu; wypadłam z tego okna i złamałam kręgosłup. Był to dla nas bardzo trudny moment życiowy. Byliśmy młodzi, syn Sebastian miał zaledwie 6 lat. Wtedy myśleliśmy, że przegraliśmy wszystko w życiu, że wszystko się skończyło. Długie miesiące leczenia w szpitalu, potem powrót do domu. Nie mogłam się pogodzić z tym cierpieniem. Buntowałam się. Ciągle miałam pretensje do Pana Boga, dlaczego tak drastycznie? Dlaczego w takim momencie, kiedy człowiek ma tyle planów, marzeń, tak wiele chciał zrobić w życiu? A tu wszystko się urwało. Ten bunt trwał trzy lata. Dobry Pan Jezus nie zostawił nas samych. Przysyłał kapłanów. Mówili: „Pan Jezus tak cię kocha i dlatego masz to cierpienie”. Odpowiadałam: „Jesteście zdrowi, dobrze wam tak mówić. Co to za miłość, gdy ja cierpię?”. Aż pewnego dnia przyszedł młody ksiądz, dopiero po święceniach i powiedział mi tak: „Wiesz co, Pan Jezus wie, co dla ciebie jest dobre. Powinnaś Mu podziękować za cierpienie”. Coś dotarło do mojego serca. Najpierw pomyślałam sobie, że za wszystko mogę dziękować, ale nie za cierpienie. Otrzymałam jednak od Pana Jezusa taką łaskę, że w naszym kościele, gdy ksiądz podchodził do mnie z Panem Jezusem, z serca powiedziałam: „Dziękuję Ci, Panie Jezu, za cierpienie”. Otrzymałam piękną łaskę – radości w cierpieniu. To cierpienie z Panem Jezusem jest lżejsze. Zaczęłam się otwierać na Pana Boga. Mój mąż jest rzeźbiarzem. W 1997 r. podarował mi krzyż, który peregrynuje po diecezjach, który jest dziś u was. Powiedziałam: „Dziękuję ci bardzo za ten krzyż. Powieś go nad moim łóżkiem. To jest «Mój krzyż»” – opowiadała Janina Trafalska.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pójść z krzyżem

Reklama

To wzruszające opowiadanie i zwierzenia pani Janiny uzupełnił jej mąż Stanisław Trafalski. On też mocno przeżywał to nieszczęście. – Nie wiedziałem, jak się zachować. Nie wiedziałem, co robić. Z czwartku na piątek w Wielkim Tygodniu syn był u mojej teściowej. Ja byłem sam i słyszę głos: „Weź krzyż i chodź za mną”. Nie mogłem spać. Zabrałem za sobą narzędzia rzeźbiarskie, siekierkę i poszedłem w góry. Sporządziłem krzyż z surowego drzewa. Postanowiłem odbyć z nim Drogę Krzyżową. Pomyślałem, że by zobaczyć Pana Boga, muszę wyjść na górę. Wynieść ten krzyż na szczyt. Szedłem dwa, a może i więcej kilometrów. Trudno było, ale z zadowoleniem postawiłem krzyż na szczycie. Tam przyszło oświecenie. „Nie bój się, ja ci będę pomagał”. Wstąpiła we mnie wiara, że z Panem Jezusem dam sobie radę. Żona przez rok była w szpitalu w Piekarach Śląskich. Po wyjściu z szpitala zaczęliśmy budować dom. W 1994 r. wprowadziliśmy się do niego. W 1997 r. przyjechał ksiądz z Rzeszowa i powiedział: „Niech pan wykona dwa krzyże, a ja jeden wybiorę”. Dla kościołów robiłem wiele krzyży. Nigdy nie podnosiłem ich do góry. Tym razem przyszła myśl: „Podnieś krzyż do góry”. Podniosłem. Otrzymałem cudowne błogosławieństwo, jakbym się uniósł. „Nie dam księdzu tego krzyża. Podaruję go żonie”. Tak zrobiłem. Po trzech latach, w 2000 r. spotkałem wójta gminy. – Wybieramy się z grupą krakowską samorządowców do Ojca Świętego. Zrób jakąś pamiątkę – zagadnął. – Zobaczę, co da się zrobić – odpowiedziałem. Porozmawiałem z żoną. Bez wahania powiedziała: – Podaruj Ojcu Świętemu mój krzyż. Ściągnąłem go ze ściany, dałem ucałować żonie i zawiozłem do wójta.

Pierwsza peregrynacja

– 20 lipca 2000 r. na audiencji u Ojca Świętego wręczono mu ten krzyż – mówił pan Stanisław. I dodał: – Przez następne lata nie zapomnieliśmy o nim. Rozmawialiśmy z żoną, gdzie on może być. Żona mówi: „Ojciec Święty tych prezentów dostaje tak dużo z całego świata, że nasz krzyż to tylko jeden z nich”. – Może jest gdzieś w magazynie albo komuś go podarował – mówię. W Wielki Piątek u nas nie włącza się telewizora. W 2005 r. syn Sebastian, który studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, przyjechał do domu i włączył telewizor. Zobaczył, jak Ojciec Święty trzyma nasz krzyż. Rozpoznał go. „Mamo, chodź! Zobaczysz, jak Ojciec Święty przytula się do naszego krzyża”. Żona z niedowierzaniem powiedziała: „Może to tylko podobny do naszego”. Ja w tym czasie byłem w pracowni. Jeszcze raz wieczorem wspólnie oglądaliśmy tę scenę pokazaną w dzienniku telewizyjnym. Upewniliśmy się, że to nasz krzyż. Z opowiadania abp. Mieczysława Mokrzyckiego dowiedzieliśmy się, jak to się stało, że trafił on w ręce Ojca Świętego, i jak z nim przybył do Polski.

Świadectwo modlitwy

Reklama

Janina Trafalska poprosiła bp. Mariana Rojka, by podał jej krzyż. Posłuchał. Wzięła go w swoje ręce, ucałowała i rozpoczęła rozmowę – modlitwę do Ukrzyżowanego: „Panie Jezu, ja Cię kocham. My wszyscy Cię kochamy. Uwielbiamy Twój święty krzyż i dziękujemy Ci, że za nas umarłeś, za Twoją wielką miłość do nas. I pragnę Cię, Panie Jezu, przeprosić za te moje bunty. Chcę Ci oddać to moje cierpienie, trudy za Kościół, za wiarę, za pokój na świecie, za duszpasterzy, siostry zakonne, chcę Ci z całego serca oddać całe życie i chcę Cię prosić o tę łaskę, siłę i moc, aby nikt nigdy nam nie wydarł krzyża z naszych serc. Abyśmy mogli powiedzieć wszyscy, że droga z Tobą przez życie jest pewną drogą. Jesteś naszą największą miłością. Bardzo Cię kocham, Panie Jezu, i dziękuję Ci za Twój święty krzyż”. Podczas tej modlitwy wierni uklękli, u niektórych pojawiły się łzy. Te modlitewną ciszę w kościele przerwał pan Stanisław. – By dojść do Chrystusa, trzeba podjąć trud, wyjść na szczyt – powiedział. Jego żona uzupełniła: – Chcę jeszcze podziękować Chrystusowi, że dał mi taką łaskę, że my nie odrzuciliśmy Go podczas tego cierpienia. Jego Krzyża. Dziś taki piękny dzień Matki Bożej Fatimskiej, w którym możemy się tu z wami modlić i dziękować Jezusowi za Jego i naszą Matkę.

Wspomnienie księdza biskupa

Bp Marian Rojek poinformował, że z rodziną Trafalskich spotkał się wcześniej podczas wizytacji parafii Stefkowa, gdy był biskupem pomocniczym archidiecezji przemyskiej oraz podczas peregrynacji krzyża wielkopiątkowego św. Jana Pawła II w tej archidiecezji i tej parafii. – Pamiętam do dzisiaj to doświadczenie. Pani Janina trzymała ten krzyż w swoich dłoniach, mąż wózkiem wjeżdżał, wprowadzał ten krzyż do tej świątyni – wspominał. Zapytał p. Stanisława, czy rzeźbi takie krzyże i jak to robi. – Takie same nie. Mam zamówienia na krzyże. U nas w Bieszczadach, w Jankowicach ksiądz proboszcz wybudował nowy kościół. Przyjechał do mnie i mówi tak: „Gdyby to było możliwe, to chcę mieć naturalnej wielkości replikę krzyża wielkopiątkowego św. Jana Pawła II”. Zrobiłem. Jest ta repla w tym nowym kościele. A jak robię? Podchodzę do klocka i modlę się. Jak widzę już nogi, to je całuję. Trzeba oddać całe serce, żeby była w tym dusza, żeby Jezus w tym żył. Trzeba mieć nastawienie duchowe do rzeźbienia krzyży – podkreślił artysta.

Otrzymana misja

Państwo Trafalscy poprowadzili Koronkę do Bożego Miłosierdzia, a później uczestniczyli w nabożeństwie zakończenia peregrynacji ich krzyża po diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Była też sposobność do prywatnej rozmowy. – Dziękuję Duchowi Świętemu, że mnie natchnął do podarowania tego krzyża św. Janowi Pawłowi II.

Nie rozmyślałam, nie zastanawiałam się, czy wypada, czy tak trzeba zrobić. Wisiałby w moim pokoju, byłby taki zwyczajny, jak w każdym domu. Dzięki Ojcu Świętemu, jego świętości, krzyż ten stał się piękniejszy, jest cudowną relikwią. Przedmiotem kultu. Nie mogliście pomyśleć, że ten krzyż będzie miał taką historię. Otrzymaliśmy misję dawania świadectwa, jak dźwigać krzyż cierpienia. Ludzie mówią: „My się za was modlimy”. Pragnę podziękować za ten ogrom modlitwy. Nie wiem, jak byśmy dźwigali to cierpienie bez wsparcia modlitewnego ludzi, tego wszystkiego, co uczynił dla nas św. Jan Paweł II – powiedziała „Niedzieli Zamojsko-Lubaczowskiej” Janina Trafalska.

2017-10-25 12:07

Oceń: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyż w miejscu publicznym nie narusza wolności

[ TEMATY ]

krzyż

rozmowa

archiwum dr. Błażeja Pobożego

dr. Błażej Poboży

dr. Błażej Poboży

O tym, kto w Warszawie boi się krzyża, pozornej bezstronności władz publicznych i dążeniu do starcia światopoglądowego mówi dr Błażej Poboży, doradca Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Dr Błażej Poboży: To jest w mojej ocenie odbieranie obywatelom, urzędnikom prawa do okazywania swoich uczuć religijnych i swojego związku z religią. Jest to sytuacja absolutnie niedopuszczalna i oburzająca. Stanowi pewną konsekwencję działań, które stołeczny ratusz podejmował od dłuższego czasu. Pamiętam, jako radny Warszawy z pięcioletnim stażem, jak najpierw niektórym radnym z zaplecza prezydenta Trzaskowskiego przeszkadzały kolędy w windach, które jeździły w Pałacu Kultury. Później, już dwa lata z rzędu, zrezygnowano z tradycyjnego „opłatka”, który przez lata, niezależnie od tego, kto był prezydentem stolicy, był czymś zupełnie naturalnym w okresie świątecznym. A teraz, w myśl zasady jednego z aktualnych ministrów w rządzie Donalda Tuska, który mówił o opiłowywaniu katolików z przywilejów, mamy skandaliczne, niezrozumiałe, w mojej ocenie sprzeczne z Konstytucją RP i z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zarządzenie prezydenta Trzaskowskiego.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: XVIII niedziela zwykła

2025-08-01 12:49

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Natanael Brewczyński

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami – wszystko jest marnością. Jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu. To także jest marność i wielkie zło. Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju. To także jest marność.
CZYTAJ DALEJ

Casa Polonia podczas Jubileuszu Młodych w Rzymie - podsumowanie

2025-08-03 16:01

[ TEMATY ]

Jubileusz Młodych w Rzymie

Jubileusz Młodzieży

Jubileusz Młodych

Vatican News / ks. Marek Weresa

Msze św. pod przewodnictwem polskich kardynałów, dominikańskie katechezy o wierze, nadziei i miłości, modlitwy uwielbienia i spotkania z dziennikarzami, a także muzyczne widowiska z udziałem znanych artystów - to tylko niektóre punkty programu skierowanego do polskich uczestników Jubileuszu Młodych w Rzymie. Odbywały się one przez pięć dni w Casa Polonia - miejscu zgromadzenia pielgrzymów znad Wisły. - To, czego młodzi najbardziej pragnęli to budowanie relacji i więzi z innymi młodymi, którzy tak jak oni chcą wierzyć w Pana Boga i ufać Kościołowi. I to się udało - powiedział KAI bp Grzegorz Suchodolski, przewodniczący Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży.

Centrum polskich pielgrzymów podczas Jubileuszu Młodych w Rzymie była Casa Polonia ("Dom Polski") utworzony w Instytucie Salezjańskim przy Via Tiburtina. Tam od 29 lipca do 2 sierpnia odbywały się tam Eucharystie, katechezy, modlitwy, koncerty i spotkania dyskusyjne.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję