Reklama

Zapiski znad sekwany

... Wszak myśmy z twego zrobili nazwiska pacierz, co płacze, i piorun, co błyska (Juliusz Słowacki, „O Polsko!”)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W pierwszym tygodniu września byłem wraz z małżonką we Francji. Dziś polityczne relacje polsko-francuskie nie należą do najlepszych. Łączy nas jednak tak wiele, że warto w pamięci podtrzymywać bliskość naszych historycznych przeżyć, wspólnotę wartości opartych na chrześcijańskich korzeniach oraz biografie konkretnych ludzi, którzy wzajemnie nieśli sobie pomoc w trudnych chwilach. A te spotykały zarówno nas, jak i Francuzów. Doświadczyłem tej prawdy, jeżdżąc po wybranych dość przypadkowo miejscach.

Zaczęło się niedobrze; już pierwszego dnia zostaliśmy poinformowani via polskie media elektroniczne, że przy Trocadéro i na wieży Eiffla dzieją się dziwne rzeczy – ktoś krzyknął po arabsku i znów zamknięto ludzi w windach, by oczyścić cały teren. I znów nikt nic nie wie. Ostatecznie skończyło się dobrze. Francuskie media zupełnie zignorowały tę informację. Byliśmy w tym czasie w dzielnicy łacińskiej, nieopodal kościółka Saint-Séverin, w którym znajduje się m.in. kopia obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej autorstwa Walentego Wańkowicza, zawieszona przez grupę towiańczyków w 1841 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na szczęście, poza Paryżem Francja nadal jest piękna i pełna niespodzianek. Tym razem m.in. pojechaliśmy do pobliskiej Normandii, by zobaczyć śliczne Honfleur. Piękne, historyczne miasteczko, z kamieniczkami stojącymi wzdłuż nabrzeża malutkiego portu. Jachty czekają na otwarcie mostu zwodzonego. Ludzie nie czekają, a wędrują wzdłuż i wszerz malutkiego, a urokliwego centrum. W nim – przede wszystkim piękny kościółek, a naprzeciwko dzwonnica. Kościółek ma formę odwróconych dwóch statków. Są też dwa ołtarze główne, a portal składa się z dwóch wejść. Specyficznym materiałem budowlanym w Honfleur jest ciemnoszary kamień, który w formie płytek pokrywał fasady wąziutkich kamienic, czasem sięgających sześciu pięter. Nieopodal drugi kościół gotycki, św. Leonarda, wielokrotnie niszczony – m.in. świadek i współofiara zbiorowego mordu dokonanego w XVI wieku na miejscowych katolikach, spalonych w jego wnętrzu. Obok zaś kamień upamiętniający tych wszystkich, którzy 25 sierpnia 1944 r. wyzwolili miasteczko z rąk niemieckich, i tych, którzy zginęli za wolność mieszkańców Honfleur; jest, oczywiście, i polska flaga. Północna Francja była mocno zniszczona w 1944 r., m.in. Rouen. Zniszczenia wojenne to niejedyne podobieństwo w dziejach Polski i Francji.

I jeszcze Montmorency. Niezwykły kościół z licznymi polskimi akcentami, w tym z grobowcem i rzeźbami przedstawiającymi gen. Karola Kniaziewicza i Juliana U. Niemcewicza, o którym napisano w pierwszym rzędzie: szlachcic. W tym słowie kryła się miłość do Polski, z jej dziedzictwem i zobowiązaniem. Cisza i spokój, nie tylko na cmentarzu, gdzie spoczywają m.in.: Cyprian K. Norwid i jego towarzysze z Domu św. Kazimierza, Delfina Potocka, Olga Boznańska i Józef Pankiewicz, księża z Polskiej Misji Katolickiej powstałej w czasach Wielkiej Emigracji czy Władysław Pobóg-Malinowski i zmarły niedawno ks. inf. Witold Kiedrowski, żołnierz AK, kapelan i emigrant, prezes SPK we Francji. Gdy patrzy się na kolejne groby i tablice poświęcone polskim zmaganiom w imię wolności, widać, jak ci wielcy Polacy tęsknili za ojczyzną, jak jej dzielnie służyli do ostatniego tchnienia życia. Jak wielbili jej imię. Jest też skromny grób Stanisława Łuckiego, działacza Stronnictwa Narodowego, członka wywiadowczej konspiracyjnej sieci F2, działającej w latach okupacji na rzecz Wolnych Francuzów, Rządu RP na uchodźstwie i ich sojuszników. Po wojnie m.in. opiekował się cmentarzem polskim w Montmorency. Dziś takich jak on już nie ma; los chylących się ku upadkowi grobów, napisów i pięknych inskrypcji zależy od polskiej ambasady i od nas, żyjących w kraju.

Historyczna Francja była pierwszą córką Kościoła. Dziś wydaje się, że opuściła Stolicę Świętą, ale bliższe spotkanie z Francją poza Paryżem skłania do innych wniosków.

Jan Żaryn, Redaktor naczelny „wSieci Historii”, historyk, wykładowca INH UKSW, publicysta i działacz społeczny, m.in. prezes SPJN, członek Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, senator RP

2017-09-13 11:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Różaniec, który może wszystko – tajemnice bolesne

2025-10-02 20:57

[ TEMATY ]

różaniec

rozważania różańcowe

Karol Porwich/Niedziela

Różaniec jako sposobność do „podglądania Nieba”? Tak, ono daje nam się w nim zobaczyć.

Funkcję okien w murze odgradzającym naszą doczesność od komnat Bożego Królestwa pełnią święte ikony – pisane według specjalnych, surowo przestrzeganych kanonów, korzystające z wielowiekowych doświadczeń sztuki i mistyki. Farby ikon są nakładane pędzlami mnichów, ascetów, ludzi przygotowujących się do tego zadania przez długie posty i modlitwy. Patrzymy na ikonę, i nagle obraz staje się mistycznym okienkiem: „otwiera się” przed nami Niebo. Już nie patrzymy na farby, złocenia i kształty. Spoglądamy w głąb ikony. Patrzymy za nią. W wieczność.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

W Warszawie rozpoczął się XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina

2025-10-02 20:20

[ TEMATY ]

Warszawa

konkurs

Fryderyk Chopin

Adobe Stock

Fryderyk Chopin

Fryderyk Chopin

Czworo zwycięzców minionych edycji Konkursu Chopinowskiego - Julianna Awdiejewa, Bruce Liu, Garrick Ohlsson i Dang Thai Son - występuje w czwartek w warszawskiej Filharmonii Narodowej na inauguracji XIX. odsłony pianistycznej rywalizacji.

Konkurs Chopinowski zainaugurowało czworo jego zwycięzców, którzy wystąpili z Orkiestrą Filharmonii Narodowej pod batutą Andrzeja Boreyki. W interpretacji Bruce’a Liu (zwycięzcy z 2021 r.) zabrzmiał V Koncert fortepianowy F-dur Camille’a Saint-Saënsa, Julianna Awdiejewa (2010) i Garrick Ohlsson (1970) zagrajli natomiast Koncert na 2 fortepiany i orkiestrę Francisa Poulenca. W Koncercie na 4 fortepiany Johanna Sebastiana Bacha spotkali się: Julianna Awdiejewa, Bruce Liu, Garrick Ohlsson i Dang Thai Son (1980). Galę rozpoczął Polonez A-dur Fryderyka Chopina w wersji orkiestrowej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję