Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Szpital leśny AK „665” oczami Janusza Skowrońskiego

Z inicjatywy Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Wir” w lasach aleksandrowskich został otwarty zrekonstruowany szpital leśny „665”. W nawiązaniu do tej tematyki 23 czerwca w sali konferencyjnej Urzędu Gminy w Biłgoraju odbyło się spotkanie z historykiem i dziennikarzem, autorem książki zatytułowanej „Szpital Leśny AK «665»”, Januszem Skowrońskim. W rozmowie z Joanną Ferens autor zdradzał, w jaki sposób powstawała ta publikacja i jak wyglądały prace nad poszukiwaniem materiałów

Niedziela zamojsko-lubaczowska 28/2017, str. 6, 8

[ TEMATY ]

wywiad

książka

Joanna Ferens

Janusz Skowroński podpisuje książkę wójtowi gminy Biłgoraj Wiesławowi Różyńskiemu

Janusz Skowroński podpisuje książkę
wójtowi gminy Biłgoraj Wiesławowi Różyńskiemu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JOANNA FERENS: – Proszę przybliżyć czytelnikom historię tego szpitala leśnego. Dlaczego taka nietypowa nazwa?

JANUSZ SKOWROŃSKI: – Był to kryptonim Obwodu Biłgorajskiego AK 665 i uważam, że to jest wielki fenomen w historii II wojny światowej, że jednostka Armii Krajowej zdecydowała się na otworzenie szpitala leśnego z prawdziwego zdarzenia. Muszę powiedzieć, że zanim szpital powstał, to istniała taka potrzeba, aby leczyć i partyzantów, i miejscową ludność, a nawet partyzantów radzieckich. Ludzie, którzy w późniejszych latach kierowali tym szpitalem, wcześniej leczyli chorych w ziemiance Konrada Bartoszewskiego „Wira”, a także pracowali w biłgorajskim szpitalu dr. Pojaska. Byli to m.in. Lucjan Kopeć ps. Radwan, Zbigniew Krynicki ps. Korab i szefowa sanitariuszek Janina Rogucka ps. Nina (późniejsza Bartoszewska). Całym inspiratorem szpitala był komendant Józef Gniewkowski ps. Orsza. Oni wszyscy stworzyli ten szpital w bardzo nietypowy sposób, ponieważ zakradli się do Długiego Kąta, gdzie rozebrano właśnie barak niemiecki, który potem przewieziono furmankami do lasu. Tak, w lasach aleksandrowskich, 29 maja 1944 r. otworzono szpital leśny „665”, który funkcjonował do operacji Sturmwind II, czyli do tego punktu kulminacyjnego, który się kończy bitwą pod Osuchami (25-26 czerwca 1944 r.). Dobę przed bitwą szpital musiał być zlikwidowany ze względu na obławę niemiecką. Szpital ewakuowano na tabory, zaś ranni leżący przeszli do swoich oddziałów.

– Dlaczego w ogóle zainteresował się Pan właśnie tą tematyką, terenami Zamojszczyzny i okolicami Biłgoraja oraz Puszczy Solskiej? W jaki sposób książka daje nam nowe spojrzenie na historię?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Jestem takim dziennikarzem historycznym, który już wiele lat zajmuje się tymi tematami, a pochodzę z miejscowości Lubań na Dolnym Śląsku, o tyle ciekawej, że dr Lucjan Kopeć, komendant szpitala „665”, był u nas na ziemi lubańskiej od 1951 r., zaś od 1953 r. był lekarzem i dyrektorem szpitala w Lubaniu, a nota bene, także moim przełożonym, z którym miałem okazję pracować przez dwa lata. Wtedy nie wiedziałem zupełnie, kim on jest, tylko ogólnie słyszałem, że miał kontakt z partyzantką, że jego siostra zginęła w bitwie pod Osuchami. Dopiero później zacząłem te wątki zamojskie i biłgorajskie kojarzyć z Dolnym Śląskiem, ponieważ wielu partyzantów, którzy później mieli problemy w tzw. drugiej konspiracji, musiało wyjeżdżać, uciekając przed NKWD i represjami UB. I zauważyłem taką prawidłowość, że wielu z nich, pochodzących właśnie z okolic Biłgoraja i Zamojszczyzny, ewakuowało się w różnorodny sposób, uciekając właśnie na Dolny Śląsk, gdzie zmieniano nazwiska i tożsamość. Tak trafili tutaj właśnie dr Kopeć, dr Krynicki, który później zorganizował całe Centrum Rehabilitacyjno-Ortopedyczne we Wrocławiu, gdzie ściągnął do pracy samego „Wira” Bartoszewskiego. I ja zacząłem kojarzyć te wątki „wasze” i „nasze”, i choć jestem dziennikarzem piszącym o sprawach dolnośląskich, uznałem, że jest to bardzo ciekawy sposób na przedstawienie tej prawdy historycznej, ponieważ losy bohaterów mojej książki są związane zarówno z tym, jak i z tamtym terenem. Było mi o tyle łatwiej, że znałem osobiście dr. Kopcia, później, po jego śmierci poznałem jego żonę, która przekazała do poczytania wspomnienia swojego męża i pomogła mi odnaleźć zdjęcia, które były autorstwa Edwarda Buczka, zaprzysiężonego fotografa AK z Biłgoraja. I powoli zacząłem „rozpracowywać” losy ludzi z tych zdjęć, których bardzo ciekawe i wstrząsające historie są zawarte w mojej książce i warto się nad nimi pochylić.

– Na okładce książki znajduje się również podtytuł „Śladami partyzanckich fotografii z Puszczy Solskiej”. Co to za fotografie i czego możemy się z nich dowiedzieć?

– Są to fotografie Edwarda Buczka robione głównie 29 maja 1944 r., właśnie podczas otwarcia tego szpitala w sercu Puszczy Solskiej, ale nie tylko te. Fotografie odnajdywałem w bardzo różnych, dziwnych miejscach, gdyż mam oczywiście zdjęcia, które pozyskałem od rodzin moich bohaterów, ale mam też takie, które znalazłem w Stanach Zjednoczonych poprzez rodziny innych partyzantów. I poszedłem śladami ludzi z tych zdjęć. Marek Skrzyński, stryjeczny wnuk Mieczysława Skrzyńskiego ps. Magik, powiedział do mnie: „Proszę sobie wyobrazić, że te zdjęcia to taka jakby ostatnia wieczerza”. Naszła mnie wtedy refleksja, że rzeczywiście, przecież ci ludzie za trzy, cztery tygodnie już nie żyli… To są ich ostatnie zdjęcia, bo za chwilę była bitwa pod Osuchami, gdzie większość z nich zginęła. I, niestety, świat też o wielu z nich zapomniał. Warto przywołać tu przykład „Ksantypy”, czyli Barbary Kopciówny, siostry dr. Lucjana Kopcia, bardzo dobrze zapowiadającej się dziennikarki z Warszawy, która tutaj przyjechała razem z bratem i pod Osuchami zginęła. Tak naprawdę ona nie ma nawet swojego grobu na Osuchach, bo zaginęła na tych bagnach i do dnia dzisiejszego nie odnaleziono jej ciała. Tragiczna postać, znana, dobrze rozpoczynająca karierę adeptka dziennikarstwa, która przeprowadzała wywiady chociażby z Januszem Kusocińskim czy Szczepciem i Tońciem. A na Osuchach jest tylko jedna mała wzmianka o niej na jednej z tablic pamięci, a tu jest na tych zdjęciach, które tak naprawdę są jej ostatnimi.

Reklama

– W książce jest jeszcze jeden dodatek, niezwykły i bardzo cenny – są to mapy partyzanckie Puszczy Solskiej. Komu one mogą być pomocne?

– To był mój pomysł, gdyż pomagałem Dominikowi Rogowi, gdy wydawano tutaj partyzancką mapę Puszczy Solskiej i pomyślałem, że dobrze byłoby fragmenty tej mapy dołączyć do książki, aby czytelnik miał pełny obraz tych wydarzeń, aby nie szedł na bezrefleksyjny spacer po lesie, lecz miał okazję, aby pomyśleć, przyjrzeć się miejscom, w których walczyli i przebywali partyzanci, aby spojrzał na te miejsca oczami bohaterów książki. Mam nadzieję, że szlak partyzancki Puszczy Solskiej będzie rozbudowywany, lecz nie ma to być przewodnik po lesie. Ta mapa powinna pomóc w przybliżeniu historii, w czytaniu tej książki i w szerszym spojrzeniu na bohaterów.

– Książka ma zapis dziennika wzbogaconego nieznanymi dotąd dokumentami. Dlaczego zdecydował się Pan właśnie na tę formę?

– Niedawno usłyszałem takie stwierdzenie, że dobry jest czasami płodozmian. Pracując nad tą książką, czytałem pozycję Małgorzaty Szejnert pt. „Śród żywych duchów”, która jest właśnie w formie dziennika, w jaki sposób ona docierała do prawdy o swoich warszawskich bohaterach i to właśnie podsunęło mi pomysł tej formy. Ponadto jest to również wyraz szacunku dla Zygmunta Klukowskiego, lekarza ze Szczebrzeszyna, i Tadeusza Gumińskiego, partyzanta i szefa biura informacji i propagandy, którzy też prowadzili dzienniki. Istniał podobno dziennik Tadeusza Błachuty „Oldana”, ale nigdy nie został odnaleziony. Ponadto chciałem zachęcić do lektury młodego czytelnika, aby sam mógł wyciągnąć wnioski, zachęcić do samodzielnych poszukiwań historii, popytania znajomych, sąsiadów czy własnych dziadków. Chciałem pokazać, w jaki sposób docierałem do tej „historii prawdziwszej”, do tej, o której wcześniej nie pisano.

2017-07-06 10:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rekolekcje o liturgii

Potrzebujemy odkrywać na nowo piękno liturgii, zwłaszcza młodzież, która często ma problemy, żeby odnaleźć siebie i swoje miejsce w przestrzeni Eucharystii – wyjaśnia ks. Adam Czeponis, moderator Diecezjalnej Diakonii Liturgicznej Ruchu Światło-Życie, w rozmowie z ks. Adrianem Putem

Ks. Adrian Put: Proszę przypomnieć, czym jest KODAL.

CZYTAJ DALEJ

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Czego uczy nas świętość Jana Pawła II? Msza św. z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża

2024-04-27 17:55

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

@VaticanNewsPL

Odważny, zdecydowany, konsekwentny, człowiek pokoju, obrońca rodziny, godności każdego ludzkiego życia, prawdziwy i szczery przyjaciel młodych oraz wielka pobożność Maryjna - tak scharakteryzował św. Jana Pawła II kard. Angelo Comastri. Emerytowany archiprezbiter bazyliki watykańskiej w homilii podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża Polaka starał się odpowiedzieć na pytanie: Czego uczy nas świętość Jana Pawła II - niezwykłego ucznia Jezusa w XX wieku?

Hierarcha nawiązał do dnia pogrzebu Jana Pawła II, 8 kwietnia 2005 roku na Placu Świętego Piotra, wspominając księgę Ewangelii, której strony zaczął przewracać wiatr. "W tym momencie wszyscy zadaliśmy sobie pytanie: `Kim był Jan Paweł II? Dlaczego tak bardzo go kochaliśmy?`" - powiedział kardynał i dodał: "Niewidzialna ręka przewracająca Ewangeliarz zdawała się mówić nam: `Odpowiedź jest w Ewangelii! Życie Jana Pawła II było nieustannym posłuszeństwem Ewangelii Jezusa, i z tego powodu - mówił nam wiatr! - z tego powodu go umiłowaliście!`"

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję