AGNIESZKA DZIARMAGA: – Księże Biskupie, z czego wynika wyjątkowość świąt Bożego Narodzenia?
BP MARIAN FLORCZYK: – Trzeba powiedzieć, że w odbiorze społecznym te święta są istotnie wyjątkowe, gdy tymczasem liturgicznie pierwszeństwo mają święta Wielkanocne. Spróbujmy zastanowić się nad wyjątkowością świąt Bożego Narodzenia, nad genezą społecznej percepcji tych świąt.
Wynika ona na pewno z charakteru wydarzeń zbawczych, z faktu wcielenia i narodzenia Syna Bożego. Sam „Bóg stał się jednym z nas”, stał się we wszystkim podobny do człowieka, oprócz grzechu. Pokazał Oblicze Boskie, ale i właściwe oblicze człowieka. Miłość Boża ukazana w Jezusie zaspokaja tęsknotę człowieka, która przejawia w tęsknocie za Bogiem (za tym co transcendentne) i miłością. Bóg objawia miłość przez to, że staje się jednym z nas. Wchodzi we wspólnotę miłości z każdym człowiekiem. Przez to odsłania nam wielkość, godność człowieka i przynagla nas do wzajemnej miłości. Te święta to wołanie Boga o inny świat, o godne miejsce człowieka na ziemi i o godne jego życie. To, że Bóg stał się jednym z nas – mobilizuje, dowartościowuje każdego człowieka i wzbudza w nim wielką radość.
– Czy tylko radość jest tak charakterystyczna dla Bożego Narodzenia?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Skoro Bóg stał się człowiekiem – i stał się jednym z nas to Boże Narodzenie jest także wezwaniem do naszego międzyludzkiego braterstwa. Św. Paweł tak mówi o Jezusie: „On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość (Ef 2,11-22)”. Narodzenie Jezusa jest zatem także wezwaniem do burzenia murów między człowiekiem a człowiekiem, aby jeden dla drugiego był bratem. Samotność jest smutna, przygnębiająca i niesie lęk. We wspólnocie miłości radość nabiera swojej mocy i siły. Tą radością jest obecność bliskiej, kochanej osoby. Zatem z Bożego Narodzenia płynie głębokie przynaglenie do wspólnoty miłości. Pierwszy etap to realizacja tej miłości we wspólnocie małżeńskiej i rodzinnej. I dobre, i właściwe jest to, że przy okazji tych świąt tęsknimy za rodzinnym domem.
Bóg, który się rodzi, wnosi w życie społeczne istotne wartości. Zatem kolejne wezwanie wypływające z Bożego Narodzenia to wezwanie do miłości. Nasi przodkowie doskonale to rozumieli, co przejawia się w tradycji wigilijnej; nie ma wtedy wrogości, podajemy sobie ręce i chleb, którego symbolem jest opłatek. To piękna polska tradycja, która powoli zdobywa sobie miejsce w innych społecznościach, w których mieszkają Polacy. Poprzez święta Bożego Narodzenia robimy miejsce dla Boga, aby zrobić miejsce człowiekowi w świecie i aby sam siebie człowiek odnalazł. Jest to przyjście Boga do i dla człowieka, by mógł on budować swoje szczęście na ziemi i dążyć ku szczęściu wiecznemu.
– Na ile polska tradycja tak pojmuje Boże Narodzenie?
– Polska i w ogóle chrześcijańska tradycja jest bardzo bogata i pełna głębokich symboli. Dla przykładu popatrzmy na świąteczną choinkę. W przeszłości było to drzewo iglaste, ciągle żywe, bez względu na porę roku. Nam przypomina rajskie drzewo życia, a tym samym drzewo, na którym ukrzyżowano Chrystusa. Było i jest ono bogato oświetlone, do niedawna jeszcze świecami, co doskonale pamiętamy. Skąd to światło? Światło podkreśla, że to Jezus Chrystus jest światłem na drodze życia człowieka. „Ja jestem światłością świata” – mówi. Święta są tak pełne znaków, symboli. Mamy przepiękne w melodii i treści kolędy. Odnajdziemy w nich prawdę o życiu ludzkim i tęsknotę za Bogiem, który przychodzi do każdego człowieka. Czujemy w nich bliskość Boga, który jednoczy i gromadzi nawet zwaśnionych. Mamy piękną, polską tradycję, którą można wnieść i nią się chlubić w całej Europie, mającej problemy właśnie z jednością.
– Ale ta piękna tradycja wydaje się ostatnio być zainfekowana.
Reklama
– Dwa sprzymierzone procesy w świecie współczesnym: laicyzm i sekularyzacja, które wzięły swój początek w drugiej połowie XVIII wieku, dziś destrukcyjnie wpływają na piękno tradycji chrześcijańskiej. Myślę o laickości państwa – procesie postępującym po rewolucji francuskiej, a zarazem o rewolucji przemysłowej, które przekształcały i wciąż przekształcają społeczeństwa. Ten laicyzm i sekularyzacja oraz wypływające z nich akcenty polityczne i społeczne, doprowadzają do eliminacji sacrum. Sacrum i profanum były zawsze, ale dzisiaj następuje całkowita eliminacja sacrum na rzecz profanum. Odbywa się to ze szkodą dla kultury Polski, Europy i świata, życie człowieka, nie tylko duchowe, upraszcza się i spłaszcza. Ta walka posługuje się zacieraniem prawdy i robieniem zamętu. Sekularyzacja doprowadziła np. do tego, że dziecko już nie wie, kim był naprawdę św. Mikołaj, kojarzy go tylko z reklamami i postaciami z marketów. Pamiętna była dyskusja w jednej ze stolic europejskich, gdy zakwestionowano obecność bożonarodzeniowego drzewka na głównym placu miasta. W miejsce drzewa choinkowego ułożono choinkę z jakichś pudełek. W niektórych krajach wyeliminowano kartki świąteczne ze słowami „Boże Narodzenie”. Jest po prostu jakieś święto, ale jakie? W ten sposób wkraczamy w niepojęte zakłamanie, które sami akceptujemy, na które przyzwalamy. Zadziwiające, że człowiek rozumny tak łatwo ulega postępującej wciąż sekularyzacji.
Czas, abyśmy oprzytomnieli i sami poddali się refleksji, co tak naprawdę świętujemy? Jakiego źródła radości i miłości szukamy? Czy tym źródłem jest objawienia się Syna Bożego?
– Obok sekularyzacji, widoczna jest także postępująca komercjalizacja świąt.
– To wszystko jest spójne i łączy się ze sobą. Choinka w celach komercyjnych pojawia się w sklepach już na początku listopada, ma ona swoim blaskiem przyciągnąć klienta. Reklamy dotyczące świąt nie są wezwaniem do refleksji, co jest istotą Bożego Narodzenia, a więc do głębszej radości, do gojenia ran i szukania zagubionych przyjaciół, ale do zapełniania galerii handlowych i tworzenia ruchu wózkami pełnymi zakupów. Duchowe wartości zastępują towary w pudełkach. Ta głębsza radość zostaje zastąpiona chwilową przyjemnością, uciechą. To, co głębokie, duchowe ustępuje przedmiotowości. Zakupy, owszem, są ważne – ale nie najważniejsze. Staliśmy się społeczeństwem konsumpcyjnym, i to się pogłębia.
Bardzo czytelnie widać, jak człowiek przez to, że chce za wszelką cenę „mieć”, zapomniał o swoim „być”. Święta dzisiaj to nie przeżycie radości z Bożego objawienia, ale nasycenie tylko tym, co ziemskie. Dlatego też przy stole zastawionym przysmakami niekoniecznie odnajdziemy miłość, radość, brata. Zaspokajamy ciało, a nie ducha. I to jest dzisiaj problem w przeżywaniu świąt Bożego Narodzenia. Konsumujemy, a nie przeżywamy tego co istotne. W polskiej tradycji Wigilia i Boże Narodzenie to jedność, pokój dla całego świata, dlatego szło się z opłatkiem do zwierząt. Cały świat zjednoczony w miłości oddaje pokłon Bogu narodzonemu. Opłatek – znak miłości, pamięci, jedności, był posyłany najbliższym mieszkającym za granicą. W te świąteczne dni pamięć o najbliższych nabierała siły, tęsknoty. Dzisiaj koncentrujemy się na tym, aby więcej spożyć, a także otrzymać; zatracamy te wartości, a czynimy sobie tylko namiastki.
Najwyższy czas, aby wrócić do pełni i głębi tych świąt, aby zaspokoić potrzebę ducha. Nie wystarczy usiąść przy pełnym stole, trzeba czegoś więcej.