Reklama

Polska

Za wszystko dziękuję Panu Bogu

O swoich nieprzespanych nocach, rozterkach związanych z decyzjami papieskimi, o bliskości Pana Boga – z abp. Józefem Michalikiem rozmawia ks. Zbigniew Suchy

Niedziela Ogólnopolska 43/2016, str. 36-37

[ TEMATY ]

wywiad

Joanna Trudzik

Abp Józef Michalik

Abp Józef Michalik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. ZBIGNIEW SUCHY: – W książce Papieża Seniora wyczytałem, że w przededniu inauguracji pontyfikatu obudził się on o 2 w nocy i nie mógł zasnąć. Myślał, że będzie już czuwał do rana, ale o 4 jeszcze zasnął i obudził się o 6. Zainspirowało mnie to, ponieważ właśnie dziękowaliśmy za 30-lecie posługi biskupiej Księdza Arcybiskupa. Proszę opowiedzieć o tych latach – czy były jakieś nieprzespane noce? Jak przyjmował Ksiądz Arcybiskup kolejne zmiany w swoim życiu?

ABP JÓZEF MICHALIK: – Zasadniczo wybór do posługi biskupa dokonuje się poza wiedzą samego zainteresowanego. Przeczucie wewnętrzne, że coś może być na rzeczy, pojawiło się u mnie, kiedy Ojciec Święty zaprosił mnie na obiad do Castel Gandolfo i podczas tego spotkania zapytał, dlaczego chcę wrócić do Polski, i to na parafię. Napisałem wcześniej w tej sprawie list z prośbą, ponieważ pełniłem kilka funkcji i podejrzewałem, że ewentualne zwolnienie z nich będzie przebiegać etapami, a zatem będzie wymagało czasu. Prowadziliśmy wówczas w Papieskim Kolegium Polskim bardzo poważne remonty. Pewien ich etap został zakończony i kierowałem się myślą, że ja sam będę mógł je kontynuować albo zrobi to ktoś inny. W te wakacje zwołano zebranie rektorów polskich seminariów i domów dla duchowieństwa u Ojców Franciszkanów w Łodzi. Mój przyjaciel z lat studenckich ks. Stanisław Grad zaprosił mnie, żebym razem z nim wybrał się na to spotkanie. Gdy byłem u niego, nagle dowiedziałem się, że poszukuje mnie Ksiądz Prymas. Pomyślałem, że pewnie chodzi o omówienie jakichś spraw dotyczących Kolegium dla księży studentów w Rzymie, bo w takich kwestiach byliśmy zawsze w kontakcie. Pojechałem więc do prymasa Glempa i on mi powiedział: „Ksiądz Rektor pewnie wie, że Ojciec Święty mianował Księdza biskupem w Gorzowie. Ja mam tylko odebrać zgodę kanoniczną”. Ksiądz Prymas wyjął kalendarz, aby zaplanować termin konsekracji, najlepiej w Gorzowie. Dla mnie to był trochę szok. Nie miałem jednak żadnych powodów, które mogłyby uzasadniać odmowę, oprócz stanu zdrowia, które wtedy było w pewnym kryzysie, być może z powodu obciążenia pracą. Odpowiedziałem, że bardzo dziękuję za tę gotowość Księdza Prymasa, ale ze względu na szczególne relacje Ojca Świętego z Kolegium Polskim wypada mi to z nim skonsultować i go zaprosić, choć byłem przekonany, że Ojciec Święty nie będzie mógł w tym wydarzeniu uczestniczyć. Okazało się jednak, że Ojciec Święty czekał na to spotkanie i bardzo chętnie zgodził się być konsekratorem. Trzeba było wówczas załatwić kilka spraw, a czasu zostało bardzo mało, więc byłem wtedy nieco spięty duchowo i osłabiony zdrowotnie. Zaufałem. Stwierdziłem, że skoro Pan Bóg tego ode mnie chce, to ja nie będę niczego kombinował. Początkowo trochę się broniłem, mówiłem Ojcu Świętemu, że przez całe życie moim pragnieniem była parafia. Ojciec Święty odpowiedział, że po prostu będę miał trochę większą parafię i wikariusza generalnego zamiast zwykłego.

– A jak Ksiądz Arcybiskup przyjął wiadomość o przejściu z Gorzowa do Przemyśla po tych 7 latach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– W Gorzowie czułem się bardzo dobrze. Brakowało nam wprawdzie księży, co powodowało pewne trudności, ale też umożliwiało nawiązanie z nimi bliskich, bezpośrednich relacji. Ich wielka pracowitość przynosiła dobre owoce. Do dzisiaj mają liczne powołania, z czego się cieszę. To było dla mnie wyjątkowe miejsce. Mówiłem, że tamta diecezja to taki polski wschód na zachodzie, bardzo dobrze się z tymi ludźmi rozumiałem, byli bardzo otwarci. Co prawda było ich mniej w kościele niż tu, w Przemyślu, czy w Łomży, ale ci, którzy byli, bardzo się angażowali i byli gotowi do wysiłku, do ofiar. Zawsze można było liczyć na ich wsparcie, pomysły i inicjatywy. Bardzo związałem się też z Matką Bożą Rokitniańską. W pewnym momencie księża zaczęli szeptać o jakichś zmianach, ja jednak mówiłem, że dobrze się tam czuję i że chcę zostać. Pewnego razu nawet kard. Gulbinowicz próbował moją stanowczość: „Będą dwie metropolie do objęcia, Białystok i Przemyśl, więc może byś chciał przejść?”, a ja, znając jego poczucie humoru, odpowiedziałem, że poczekam na Wrocław. Wszyscy się z tego śmiali.
Pewnego razu, gdy byłem w Rzymie i Castel Gandolfo, na zebraniu przyjaciół fokolarynów, otrzymałem telefon, że Ojciec Święty zaprasza mnie na kolację. Pojechałem na Watykan. Kiedy oczekiwaliśmy na to spotkanie, ks. Dziwisz nadmienił, że są plany, bym jednak przeszedł do innej diecezji, więc trochę się duchowo najeżyłem, że przecież nie chcę się nigdzie przenosić. W czasie rozmowy Ojciec Święty także wyszedł z sugestią, że dobrze by było, bym zmienił diecezję. Podziękowałem, ale poprosiłem, bym mógł zostać w Gorzowie. Ojciec Święty zmienił temat rozmowy i zapytał o tamtejszych księży, o to, jak mi się z nimi pracuje. Opowiedziałem mu więc o gorzowskich księżach, o tym, że są bardzo pracowici, że często daleko dojeżdżają do kościołów filialnych, że realizują wiele programów. Przytoczyłem historię jednego z proboszczów, który miał kilka kościołów dojazdowych i ciężko pracował w swojej parafii już od wielu lat. Pomyślałem, że mógłbym go przenieść w miejsce, w którym byłoby mu trochę lżej. Pojechałem do niego i zaproponowałem zmianę, opowiedziałem mu o spokojnej parafii, która miała tylko jeden kościół. On się zastanowił i odpowiedział, że przyjmie każdą decyzję, ale o nic nie trzeba go pytać i że pójdzie wszędzie, gdzie trzeba, zwłaszcza jeśli będzie jakaś trudna parafia do objęcia, gdzie nikt inny nie będzie chciał przyjść. Kiedy opowiedziałem o tym Ojcu Świętemu, na koniec aż się spociłem ze wstydu, ponieważ zrozumiałem, że ja sam, będąc w podobnej sytuacji jak ten ksiądz, odmawiam Papieżowi objęcia trudnej „parafii”, jaką wtedy była diecezja przemyska. Nie podjąłem już jednak w rozmowie tego tematu. W nocy napisałem list z przeprosinami oraz że przyjmę każdą decyzję Ojca Świętego i że nie trzeba mnie o to pytać. Potem dowiedziałem się, że mam przejść do Przemyśla.

– Pan Bóg stawiał Księdza Arcybiskupa w obliczu trudnych prób. Chciał, żeby Ekscelencja wyrzekł się osobistych pragnień i planów. Czy Ksiądz Arcybiskup może powiedzieć, że po tych 30 latach zna Pana Boga bardziej z widzenia, a nie tylko ze słyszenia?

– Ta „wiedza” i ta bliskość są bardziej uzależnione od łaski Bożej niż od woli, chęci i pragnień człowieka. Każdy ma własną drogę wiary, poznawania Pana Boga, kontaktu z Nim i miłości. Jestem przekonany, że Pan Bóg wobec każdego człowieka ma indywidualną drogę do okazywania mu swojej miłości. Obiektywna droga to Chrystus, Jego wcielenie, ukrzyżowanie i Jego przekaz – to jest punkt obiektywnej weryfikacji. Oprócz tego pomaga rozważanie takich momentów, w których człowiek doznaje łaski Bożej – to jest droga pokory i świadomości, że Bóg przewyższa nas swoją miłością. Kiedy patrzę na swoje życie, to widzę ze wstydem własne lenistwo i grzechy, a nie widzę, żebym zasłużył na to, co stało się moim udziałem. To jest ciągle uprzedzający wybór Boży, Jego miłość i zaufanie. Dla mnie to zdumiewające, że Pan Bóg posługuje się takim byle kim i że z taką delikatnością przeprowadza człowieka przez różne swoje plany. Widzę wyraźnie w niektórych punktach, że Panu Bogu zależało na tym, bym to ja wykonał konkretne zadania, które mi wyznaczył, mimo że wiedziałem, iż jestem do tego nieprzygotowany, jestem słaby i grzeszny. Niekiedy to są drobne sprawy, niezauważalne dla innych, ale dla mnie wymowne, w których szczególnie odczuwam Bożą pomoc.
Czy moja wiara płynie ze słyszenia, z doświadczenia innych, czy z kontaktu? To są raczej ciągłe zmagania z mojej strony, ciągły wysiłek, żeby było lepiej. Teraz dochodzę do przekonania, że nie powinno się za dużo myśleć o tym, co się nie udało, w czym człowiek był i jest słaby i grzeszny, a raczej powinno się otwierać na to, co można przeżyć dziś, bo tylko to „teraz” należy do mnie i ważne jest, jak dziś spełnić wolę Pana Boga, i to, by dziś być gotowym na ostateczne z Nim spotkanie. W modlitwie chcę teraz uczyć się słuchać Pana Boga. Do tej pory więcej mówiłem do Niego, niż słuchałem. Teraz, gdy mam więcej czasu, widzę wartość, piękno wsłuchiwania się w Pana Boga, w Jego działanie – nie tylko we mnie samym, ale i w ludziach, których mam obok siebie. Czytam teraz książkę znanego w Polsce człowieka z tzw. elity duchowości i widzę, jak on bardzo kocha Kościół swoich wyobrażeń, a nie ten Kościół, który jest na ziemi. Idealny Kościół to nie ten, który człowiek sobie wymarzył. Idealny i maksymalnie dobry Kościół to ten Chrystusowy, w którym żyjemy – Kościół świętych i grzeszników, w którym żyje Chrystus. Staram się więc teraz mniej oczekiwać, a bardziej obserwować i kontemplować, i modlić się za żyjący Kościół Chrystusowy.

– Życzymy Księdzu Arcybiskupowi wszystkiego najlepszego i dziękujemy za życzliwość oraz cierpliwość przez te wszystkie lata.

2016-10-19 08:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ważne zaplecze misji

Niedziela bielsko-żywiecka 41/2019, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

misje

Archiwum

Pochodzący z Międzyrzecza o. Jan Kukla odprawia Mszę św. dla więźniów w boliwijskim Montero

Pochodzący z Międzyrzecza o. Jan Kukla odprawia Mszę św. dla więźniów w boliwijskim Montero

Z ks. Januszem Talikiem, diecezjalnym dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych, o misyjnym zaangażowaniu rozmawia ks. Piotr Bączek

KS. PIOTR BĄCZEK: – Czy był Ksiądz kiedyś w misyjnym kraju?

CZYTAJ DALEJ

Niebo – misja na co dzień!

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

Zmartwychwstały Pan dał swoim uczniom wystarczająco wiele dowodów na to, że żyje. A teraz, przed wstąpieniem do Ojca, przygotowuje ich do nowego etapu w dziejach zbawienia ludzkiej rodziny. Rozstający się z Apostołami Pan objawia im swoje (i Ojca) dalekosiężne plany. Oto dość zwyczajni ludzie – uczniowie Jezusa, chrześcijanie – mają maksymalnie zaangażować się w rozwój królestwa Bożego na ziemi. Wnet ruszą w świat z Dobrą Nowiną. Pamiętają też, że mają się modlić, wiedzą, jak to czynić i o co prosić Ojca: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Podczas licznych spotkań ze Zmartwychwstałym uczniowie zostali obdarowani tchnieniem Ducha Pocieszyciela. Ale będzie Go „więcej”. Jezus uroczyście obiecał, że wydarzy się cud zstąpienia Ducha Świętego, który obdarzy uczniów mocą i licznymi nadprzyrodzonymi darami. Tak wyposażeni będą zdolni nieść Ewangelię „aż po krańce ziemi”. Dobra Nowina o zbawieniu powinna być zaniesiona do wszystkich ludzi. A tymczasem Jezus – po wydaniu misyjnego polecenia i złożeniu obietnicy – „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»”. Osamotnieni uczniowie, a po nich kolejne pokolenia wierzących mają się przystosować do nowego rodzaju obecności Zbawiciela. Już się boleśnie przekonali, że nie potrafią zatrzymać Go przy sobie. Teraz mają codziennie pielęgnować i doskonalić sztukę słuchania słowa Bożego, by odradzała się i rosła ich ufna wiara w Jezusa obecnego pośród nich – obecnego i udzielającego się szczególniej w eucharystycznej Ofierze i Uczcie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski do nowych diakonów: bądźcie mądrzy mądrością Boga, a nie świata

– Dzisiaj bardzo potrzeba mądrych diakonów w tym świecie takim rozbitym, relatywnym. Bądźcie mądrzy mądrością Boga, mądrością Bożych przykazań, a nie mądrością tego świata. Bądźcie mądrzy mądrością Kościoła, a nie jakąś własną mądrością – powiedział bp Andrzej Przybylski.

Biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej 11 maja w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie udzielił święceń diakonatu trzem seminarzystom Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Częstochowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję