Przedziwne, że tak wielu ludzi chętnie uczestniczy w wielkopostnych nabożeństwach. I że poza tymi najbardziej znanymi, jak Droga Krzyżowa, „Gorzkie żale” czy rekolekcje, jesteśmy otwarci na nowe formy praktyk pokutnych. Świadczy o tym niezbicie choćby nabożeństwo adoracji Krzyża, które od kilku lat, w oryginalnej formie, co piątek w Wielkim Poście organizują klerycy w kościele seminaryjnym przy Krakowskim Przedmieściu. Jest chyba jedyne tego typu w Warszawie.
Nazwa musi być właściwie rozumiana. Bo przecież „adoracja” to oddawanie czci i uwielbienia samemu Bogu. Ale tak jest także w tym przypadku. Bo przecież krzyż to znak śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Całując go czy przyklękając przed nim, uwielbiamy samego Boga. Dlatego we wszystkich kościołach na świecie mamy „adoracje Krzyża” w Wielki Piątek. Wtedy podchodzimy i całujemy krzyż, oddając w ten sposób cześć krzyżowi, na którym umarł Jezus Chrystus. Nie jest to jednak taka sama cześć jak ta, którą oddaje się Najświętszemu Sakramentowi.
Chociaż według prawa kanonicznego wobec Najświętszego Sakramentu należy uklęknąć, gdy wobec krzyża wystarczy skłon głowy, jednak w Wielki Piątek oraz – jak w tym przypadku – także we wszystkie piątki Wielkiego Postu, klękamy także przez krzyżem, rozważamy jego znaczenie i całujemy go jako znak naszego zbawienia dokonanego przez miłosiernego Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu