Reklama

Niedziela w Warszawie

Kościół na straży niepodległości

Z ks. dr. Henrykiem Małeckim, historykiem i proboszczem parafii św. Tomasza w Warszawie, rozmawia Artur Stelmasiak

Niedziela warszawska 45/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Artur Stelmasiak

Ks. dr Henryk Małecki

Ks. dr Henryk Małecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ARTUR STELMASIAK: – Jaki wkład miał Kościół w odzyskanie niepodległości w 1918 r.?

KS. DR HENRYK MAŁECKI: – Ogromny i mam wrażenie, że wciąż niedoceniany. Kościół był jedyną instytucją, która poszczególne pokolenia wychowywała do wolności, ale także był depozytariuszem utraconej państwowości. To parafie i zakony przechowywały pamięć o historii narodu. Duchowni mówili zarówno o wolności wewnętrznej – osobistej, jak i społecznej oraz politycznej. Dlatego na przestrzeni lat niewoli naród zachował zdolność do odbudowy samodzielnego państwa, gdy pojawią się sprzyjające okoliczności. Pojawiły się one wraz z wybuchem I wojny światowej, w którą uwikłali się zaborcy.

– Dlaczego historycy tak mocno podkreślają rolę Kościoła w podtrzymywanie tożsamości narodowej w XIX wieku?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Gdy Polska straciła niepodległość, to tylko niewielka część społeczeństwa była świadoma konsekwencji, jakie to za sobą niesie. Dla większości była to sprawa ambiwalentna. Ludzie uważali, że niewiele się w ich życiu zmieni. Propaganda zaborcza oferowała im łatwość robienia kariery i imperialny paszport. Kościół przestrzegał, że są to pokusy, z którymi należy walczyć. Przypominał także, że miłość Ojczyzny jest ważną powinnością chrześcijańską.

– Polska znika, a większość Polaków mówi, że nic się nie stało?

– Niestety, ale taka była społeczna świadomość w tamtych dramatycznych czasach. Ale wrócę jeszcze do tych, którzy byli głęboko przejęci utratą niepodległości. To przede wszystkim intelektualiści i duchowieństwo, którzy stanowili elitę naszego kraju. Dzięki nim Kościół miał świadomość tego, co się dzieje i stawał się bastionem niepodległości, którego wrogom nie udało się zniszczyć przez cały okres zaborów. W kościołach były przechowywane zdobyczne chorągwie, odznaczenia wojskowe i polska literatura. Kultywowany był także polski język. Wszystko to, co przypominało o dawnej świetności Rzeczpospolitej i budziło nadzieję na przyszłość.

Reklama

– Czy wówczas zaczęto doceniać Kościół katolicki jako instytucję broniącą Polaków?

– Dosyć szybko społeczeństwo zorientowało się, że Kościół jest ostoją polskości, a świątynie miejscem, gdzie naprawdę jesteśmy wolni. Również zaborcy nie mieli w tym względzie żadnych wątpliwości. Szczególnym znakiem tożsamości narodowej stała się ikona Matki Bożej Częstochowskiej, która wieszana była w magnackich pałacach, szlacheckich dworach i w wiejskich chatach. Choć Rzeczpospolita na mapach nie istniała, to jednak wszyscy wiedzieli, że to Ona jest prawdziwą królową naszego narodu.

– A jak do tych patriotycznych wymiarów działalności Kościoła można odnieść zwykłe duszpasterstwo?

– Oprócz kultywowania polskiej tradycji i historii duchowni bardzo mocno stawiali na odnowę moralną narodu. Zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że wolność będą mogli wywalczyć jedynie ludzie prawego sumienia. Taki program podjął i realizował m.in. arcybiskup warszawski i późniejszy zesłaniec – św. Zygmunt Szczęsny Feliński. Duszpasterze wiedzieli, że zaborcy próbują demoralizować Polaków: rozpijać naród, relatywizować zasady moralne, a także przekupywać ich wysokimi urzędami, tytułami i odznaczeniami. Takim pokusom mogły się oprzeć tylko osoby o wysokich walorach moralnych. Przy różnych okazjach, takich jak na przykład misje parafialne czy rekolekcje, duchowni tłumaczyli, że Polacy nie mogą godzić się na kolaborację, bo przynoszą wstyd Ojczyźnie. Niestety, zdarzały się przypadki, gdy ludzie zniewoleni donosili na taką działalność kapłanów. W konsekwencji wielu księży przypłaciło to zsyłką na Sybir lub innymi szykanami.

– Zabory, to również czas powstań narodowych. Jak w czasie walki zbrojnej odnajdywał się Kościół?

– Należy podkreślić, że Kościół solidaryzował się z narodem, a nawet częściowo zastępował nieistniejące państwo. W świątyniach ludzie dowiadywali się o kolejnych powstaniach i poborze do wojska. Plebanie były miejscem wymiany informacji, poczty i działalności konspiracyjnej. W czasie walki zbrojnej Kościół organizował duchową, materialną i medyczną pomoc dla walczących oraz ich rodzin.

– Ale przecież biskupi rozmawiali z władzami zaborczymi. Czy nie było tak, że Kościół na poziomie hierarchów stosował dyplomację, a na poziomie zwykłych księży i zakonników działał konspiracyjnie?

– W pewnych sprawach biskupi musieli komunikować się, a nawet układać się z władzą zaborczą. Ale generalnie sytuacja Kościoła była bardzo trudna. Diecezje były nękane wakatami, które trwały nawet po kilkanaście lat. Władze carskie wpływały na obsadzanie stolic biskupich tak, aby ich nominat był spolegliwy lub po prostu stary i niezdolny do radykalnych działań.

– Zaborcy robili dokładnie to samo, co później komuniści. Władze PRL-u miały gotowy schemat walki z Kościołem.

– Dokładnie. Uważam, że komuniści powielali wcześniejsze wzorce walki z Kościołem katolickim. Również chcieli wpływać na wybór biskupów oraz inwigilowali duchowieństwo przy pomocy specjalnych służb. Pocieszające jest, że zarówno zaborcy jak i komuniści przegrali, a Kościół trwa nadal i realizuje swoją misję.

– Wychodzi na to, że wrogowie niepodległej i suwerennej Polski zawsze byli też przeciwnikami Kościoła.

– To jest oczywiste dla wszystkich, którzy choć trochę znają historię.

– To dlaczego wciąż są ugrupowania, które próbują uzyskać kapitał polityczny na walce z Kościołem i tanim antyklerykalizmie?

– Bo w dalszym ciągu jest on ostoją polskości i moralności, a grzechem pierworodnym lewicowej ideologii jest destabilizacja takiego stanu dla realizacji własnych, utopijnych wizji budowy nowego społeczeństwa. Głównym hamulcowym tak rozumianego postępu społecznego jest Kościół katolicki. Jego przeciwnicy doświadczyli tego, że walka z Kościołem prowadzona wprost kończy się niepowodzeniem. Dlatego też zmieniają taktykę i stosują strategię małych kroków. Zgodnie z zaleceniami Antoniego Gramsci’ego pozyskują instytucje kultury, edukacji i wpływają na stanowienie prawa. Dzięki takim działaniom mniejszość może stopniowo narzucać swoją wolę większości. Kościół zawsze wspierał i nadal wspiera osobistą i społeczną wolność Polaków. Jest także strażnikiem politycznej suwerenności i niepodległości. Dlatego też lewica dąży do osłabienia katolicyzmu i związanej z nim tożsamości narodowej. Według niej budowa nowego społeczeństwa będzie możliwa, gdy dotychczasowe wartości przestaną mieć znaczenie.

– Czasami jak patrzę na losy III RP, to widzę sporo analogii z historii II RP. Wówczas też były walczące ugrupowania lewicowe, konserwatywne, narodowe i ludowe.

– Tak. Ale, gdy Ojczyzna była w potrzebie potrafili ze sobą współdziałać. Przykładem może być współpraca Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Dla wszystkich niepodległość była wartością nadrzędną i trzeba, aby taką pozostała dla współczesnych polityków. Nie odrobiliśmy wszystkich lekcji, jakie zadał nam Jan Paweł II. Ojciec Święty mówił nam, że wolność trzeba stale zdobywać i nad nią pracować. Co więcej, trzeba zaczynać od siebie.

– Jesteśmy po wyborach prezydenckich i parlamentarnych. W kampanii politycy przyznający się do Kościoła i jego nauczania byli za to mocno atakowani. Jak powinien zachowywać się chrześcijanin w życiu publicznym, aby nie narażać się na szykany?

– Powinien słuchać swojego sumienia i nieustannie je doskonalić. Niestety, dostrzegam zagrożenie w tym, że w niektórych środowiskach akceptuje się model „idealnego” polityka, który nie stroni od kłamstwa i przewrotności. Polityka, który pod wpływem zmieniającej się koniunktury może być zarówno katolikiem, jak i lewicowym antyklerykałem. Przypomnę tylko, że taka polityczna sprzedajność była zakałą życia publicznego u schyłku I Rzeczpospolitej. Wówczas wiele osób odpowiedzialnych za państwo było skorumpowanych przez obce mocarstwa.

– Czasem słyszy się, że Kościół nadmiernie wtrąca się do polityki. Co by Ksiądz odpowiedział na takie zarzuty?

– A czy nadmiernie wtrącał się także w czasach PRL-u i w czasie zaborów? Czy nie jest tak, że ludzie wierzący mają pełnię przysługujących im praw obywatelskich? Duchowni mają obowiązek upominać się o moralność i wychowywać do pełnej wolności. Polityka jest troską o dobro wspólne, a Kościół z założenia ma stać na straży tego dobra i bronić fundamentalnych wartości takich jak prawo do życia, wolności czy zachowania godności człowieka. Oczywiście, ksiądz nie powinien na ambonie wspierać konkretnych partii, ale nie może rezygnować z obowiązku moralnej oceny ich programów oraz postulatów.

– Panuje przekonanie, że w życiu politycznym jest jakaś inna moralność, a nawet amoralność. Ksiądz mówił, że w czasach zaborów postawy patriotyczne szlifowano w konfesjonale. Czy dziś ludzie spowiadają się z polityki? Czy mówią, że np. źle zagłosowali?

– Starsze pokolenie nie zawsze dostrzega związek pomiędzy życiem społeczno-politycznym, a grzechem osobistym. Natomiast młodzi zaczynają zwracać coraz częściej na to uwagę. Potrafią odkryć manipulacje, którym byli poddawani, potrafią przyznać się do błędów w dokonywanych przez siebie wyborach. Powinniśmy bardziej uświadamiać wiernych, że wybory dokonywane w sferze politycznej nie są pozbawione wymiaru moralnego i trzeba się z nich rozliczać również przed Bogiem.

2015-11-05 12:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Tamkevičius: w łagrze Mszę św. odprawiałem w futerale od okularów

[ TEMATY ]

wywiad

Hans/pixabay.com

Franciszek ustanowi dziś kardynałem abp. Sigitasa Tamkevičiusa, legendarnego litewskiego opozycjonistę czasów komunizmu, tajnego jezuitę, więźnia łagrów, wydawcę „Kroniki Kościoła Katolickiego na Litwie”, która była jednym z najbardziej znanych samizdatów w ZSRR. Kard. Tamkevičius jest jedynym kardynałem z Europy środkowo-wschodniej, który otrzyma biret na obecnym konsystorzu. Publikujemy przeprowadzony specjalnie z tej okazji wywiad z nim.

Kard. Sigitas Tamkevičius: Żadnych sygnałów, było to absolutne zaskoczenie. Mam 81 lat, i nie zabiegam o zaszczyty. Ale jeśli Pan Bóg chce, abym był kardynałem, to ma w tym plan - bardziej dla Kościoła na Litwie, niż dla mnie. Franciszek zapewne pragnie zwrócić uwagę światu na Kościół na Litwie, który jest Kościołem męczenników, przez ponad 50 lat prześladowanym. Ludzie wierzący, całe ich masy, byli poddawani represjom. Odważnie nieśli krzyż i przyjmowali męczeństwo. Tylko spośród księży - 360, czyli co trzeci, było więzionych bądź zesłanych. A spośród biskupów niemal wszyscy zostali aresztowani lub internowani. Zlikwidowano zakony. Nawet trudno jest podać pełną statystykę represji.

CZYTAJ DALEJ

"A nie mówiłem" czyli Trump

2024-06-28 14:53

[ TEMATY ]

felieton

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Kilka tygodni temu na okładce jednego z tygodników politycznych ukazało się duże zdjęcie Donalda Trumpa i mniejsze moje wraz z zajawką wywiadu, którego główna teza była bardzo prosta: polska prawice powinna postawić na byłego prezydenta, bo ma on bowiem wielkie szanse wygrać listopadowy wyścig do Białego Domu!

Mówiłem to w czasie, gdy urzędujący premier mojego kraju, a także dwóch wicepremierów atakowało Donalda J. Trumpa. Uznałem to wówczas publicznie za karygodne. Mogę sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której obóz rządowy „gra” na Bidena, utrzymuje z jego formacją dobre relacje (ale nie tylko na zdjęciach!) – i w cichym porozumieniu z prawicową opozycją w Polsce zostawia nam kontakty z Republikanami. Jednak atakowanie bardzo poważnego kandydata na prezydenta i prawdopodobnej Głowy Państwa – i to najbardziej znaczącego państwa na świecie! – uważałem za polityczne szaleństwo. Podkreślałem, że trzeba nie znać Trumpa, żeby coś takiego robić. Oto bowiem każdy polityk ma własną ambicję – bo inaczej nie mógłby być politykiem, jednak Trump ma niesłychanie rozbudowane ego, które każe mu – nie oceniam, stwierdzam fakt – zapamiętywać personalne ataki na niego i na tej podstawie określać stosunek do takich osób. Tymczasem większość polityków jest bardzo pragmatyczna, ma grubą skórę i potrafi "nie chcieć pamiętać", przejść do porządku dziennego, a nawet podejmować współpracę dzisiaj z tymi, którzy wczoraj danego polityka atakowali. Wiem, co mówię – bo wiem to po sobie. Trump przy wszystkich swoich wielu zaletach, jest jednak strasznym egotykiem i zamiast grubej skóry, mówiąc metaforycznie, zapisuje wszystkie ataki na niego na skórze wołu.

CZYTAJ DALEJ

Ukraina/ Zełenski: szczegółowy plan zakończenia wojny będzie gotowy jeszcze w tym roku

2024-06-28 18:34

[ TEMATY ]

plan

Wołodymyr Zełenski

wojna na Ukrainie

PAP/SERGEY DOLZHENKO

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przemawia podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydent Słowenii

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przemawia podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydent Słowenii

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział w piątek, że jasny i szczegółowy plan zakończenia wojny z Rosją opierający się na punktach ogłoszonej przez niego tzw. formuły pokoju zostanie opracowany i przedstawiony jeszcze w tym roku.

Na wspólnej konferencji prasowej w Kijowie z prezydent Słowenii Nataszą Pirc Musar podkreżlił, że to Ukraina zdecyduje, jak i kiedy negocjować z Rosją.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję