Reklama

Niedziela Podlaska

Pani Domanowska. Droga do koronacji (cz. 2)

Niedziela podlaska 22/2015, str. 6

[ TEMATY ]

historia

P. Jamski

Pani Domanowska

Pani Domanowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Matka Zbawiciela ukazuje nam Boży plan zbawienia ludzi we wspólnocie Kościoła. Pierwsze doświadczenie wiary, czyli zawiązanie więzi człowieka z Bogiem, dokonuje się w Kościele domowym. Matka i ojciec przekazują dzieciom wiarę, wprowadzając je w swoje osobowe relacje z Bogiem Stwórcą i Odkupicielem. Z kolei liczne wspólnoty rodzinne tworzą szerszą wspólnotę zbawienia – parafię.

Reklama

Dzisiaj często biskup powołuje do istnienia parafię, wydzielając już z wcześniej istniejącej jakąś część terytorium i zamieszkałych na nim ludzi, mianuje proboszcza, którego wyposaża w odpowiednią władzę duchową, i uruchamia proces organizowania życia religijnego oraz wznoszenia kościoła, który jest prawdziwym centrum życia religijnego parafii. Inaczej było kiedyś w Domanowie. W 1460 r. miejscowy dziedzic Piotr Koc zadeklarował prawnie, że ofiaruje plac pod budowę kościoła, plebanii, zabudowań gospodarskich razem z sadzawką od wiejskiej drogi do tryby pomiędzy miedzami spadkobierców Aleksandra Bogusza. Do tego dodał zakole łąki pomiędzy rzekami Patoczką i Domanówką, kawałek lasu i prawo księdza do połowu ryb w Nurcu. Sam fundator zatroszczył się o budowę kościoła, kierując się większą chwałą Bożą, głębokim nabożeństwem do św. Doroty i jedenastu tysięcy dziewic. Korzystając z uprawnień fundatora, wskazał też proboszcza ks. Stanisława ze Strugowicz. Swoje zobowiązanie uczynił w obecności Piotra Pachoła osadzonego przez księcia Janusza Mazowieckiego w pobliskim Mniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ze swoich zobowiązań fundator wywiązał się szybko, bo już dziesięć lat później w zachowanych księgach znajdujemy ślady duszpasterskiej pracy ks. Stanisława. Granice jednak jego posługiwania nie były ściśle określone. Dochodziło więc z pewnością do utarczek sąsiedzkich w kwestiach pobierania dziesięciny, czyli zbierania środków na utrzymanie kościoła i kapłana. Zwłaszcza, że fundatorskie uposażenie zapewniało zaledwie minimum potrzebne do przeżycia.

Następca ks. Stanisława – ks. Bernard Puchalski podjął energiczne starania o prawne uregulowanie spraw majątkowych. W efekcie tych starań 4 lutego 1519 r. biskup łucki Paweł Holszański uroczyście erygował nową parafię w Domanowie. Tworzyły ją następujące miejscowości i folwarki: Domanowo, Mień, Przeszeńscy, Rzepki, Łochy, Skłody, Krassowo, Tłoczewo, Przeździeccy, Wola Krassowska, Skupie, Skłody Przyrusi, Markowo, Wola Markowska, Pietraszki, Proszyńscy, Rybałtowie, Łopieńscy.

W ten sposób sieć parafialna zagarniała kolejnych ludzi, rodziny dla sprawy zbawienia w Jezusie Chrystusie. Każdy w parafii znajdował swoje miejsce określone przez przyjmowane sakramenty święte, osobistą i wspólnotową modlitwę i posty, wierność nauce ewangelii Chrystusowej i wkład w utrzymanie instytucji parafialnej. Obok tych religijnych wyznaczników parafia stanowiła też jednostkę administracji państwowej. To w księgach parafialnych znajdowały się informacje dotyczące liczby ludzi, miejsca ich zamieszkania. Na tej podstawie urzędnicy opisywali ich majątki i związane z tym powinności podatkowe. Wielofunkcyjność ówczesnych parafii z pewnością zwiększała stopień integracji i identyfikacji wiernych. Dzisiaj dla zaledwie kilku procent parafia jest ważną grupą odniesienia. Dlatego potrzeba coraz to nowych inicjatyw, które by angażowały ludzi w działaniu na rzecz wspólnego dobra. Koronacja Pani Domanowskiej jest niewątpliwie takim parafialnym działaniem, które stwarza kolejną płaszczyznę zbawczego dialogu człowieka z Bogiem.

Cdn.

2015-05-28 10:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Numer na plecach

Szczególnego rodzaju świadectwo o Marszałku Piłsudskim wydali przedwojenni dorożkarze z Wilna, którzy przyszli do niego kiedyś, prosić, żeby wstawił się za nimi w związku z upokarzającym zarządzeniem magistratu. Każdy z nich otrzymał numer i miał go nosić na ubraniu, na plecach. Byli oburzeni. Pytali - za co? Józef Piłsudski zrozumiał natychmiast. Była to sprawa godności tych ludzi. Potrafił ich obronić przed uwłaczającym przepisem. Dziś, gdy po ulicach chodzi tak wielu ludzi w ubraniach, na których „numery” są ozdobą, ta historyjka może się wydawać niezrozumiała. Ale wówczas ci prości ludzie i potomek wielkich książąt litewskich Ginetów nie mieli trudności, by rozpoznać afront, nad którym Polak nie może przejść do porządku dziennego. Człowiek to nie numer, ubranie to nie zabawa, dorożkarz to nie błazen, Polak to nie niewolnik. Józefa Piłsudskiego często (jeszcze dziś!) określa się mianem socjalisty, a tak rzadko przypomina się jego pochodzenie. I nie chodzi tu jedynie o splendor nazwiska. „Widziałem jeszcze w Mosarzu - wspomina ks. Walerian Meysztowicz - zapadający w ruinę, saskie czasy pamiętający, piękny pałac Piłsudskich, piękny kościół ich fundacji. Ukochana matka była z rodu Billewiczów, nieraz zasiadających w Senacie w wysokim krześle starosty żmudzkiego. Ojciec był marszałkiem szlachty wileńskiego, bodaj, powiatu”. Piłsudski to potomek tych, „którzy przez kilka wieków nieśli (…) odpowiedzialność za losy kraju. I to poczucie odpowiedzialności było w nim nie wymyślone, nie nabyte, ale odziedziczone, chciałbym prawie powiedzieć - przyrodzone…”. Decyzję o chwyceniu za broń w czynnej walce przeciw Rosji ułatwił młodemu Józefowi Piłsudskiemu upadek gospodarczy olbrzymiego majątku jego rodziców w Zułowie, znękanego przez popowstaniowe konfiskaty. Gdyby losy tego majątku potoczyły się inaczej, wrodzone każdemu szlacheckiemu synowi poczucie odpowiedzialności za ziemię ojców stanowiłoby być może istotną przeszkodę w podjęciu tej decyzji. Bowiem „broniono tej ziemi przez całą drugą połowę XIX wieku zaciekle, z wielkimi ofiarami: oszczędnością, życiem prawie w ubóstwie, wyrzekaniem się przez panny należnych im posagów…”. Ks. Walerian Meysztowicz, syn jednego z „żubrów” litewskich, stawia Józefa Piłsudskiego w jednym szeregu z królem Stefanem Batorym, Janem Kazimierzem (zwycięzcą z Potopu), Janem III Sobieskim. Pod przywództwem Marszałka wszak „Polska obroniła Europę przed zalewem sowieckiego bezbożnictwa”. Zaznacza też rzecz dziś całkowicie przemilczaną i ukrywaną, a dla uważnych analityków oczywistą, że Stalin bał się Piłsudskiego. „Osoba wąsatego szlachcica o twardym wejrzeniu trzymała go jak na łańcuchu. Odważny nie był. Ambasador Grzybowski widział go kiedyś, gdy w przerażeniu przed urojonym zamachem, prawie czołgając się, szukał ratunku. Dopiero, gdy nie stało Marszałka, gdy na szachownicy został tylko bladooki histeryk z kosmykiem na czole - wówczas dopiero Stalin odważył się na wojnę. Wykorzystał niemieckie szaleństwo. Po trupie Polski zajął Europę po Łabę…”. To Stalin był autorem słynnego stwierdzenia, że Polska szlachecka stanowi przeszkodę w zaszczepieniu u nas socjalizmu. Eksperyment socjalistyczny, istotnie, udał się w naszym kraju dopiero po wytępieniu szlachty. Wielu zapamiętało także przywiązanie Marszałka do Matki Bożej z Ostrej Bramy, wielu widziało go klęczącego przed Maryją. Za jego rządów odbyła się uroczysta koronacja tego wizerunku. Był uczestnikiem aktu oddania Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa 19 czerwca 1920 r. w Warszawie. Miłość do własnej matki, a przez nią do Niepokalanej i do Boga? Tak właśnie rysuje ks. Meysztowicz duchową drogę Marszałka - „od kantiańskiego sceptycyzmu do katolickiej prawowierności”. Nić wzajemnej sympatii i szacunku, jaka łączyła go z Piusem XI (wcześniej nuncjuszem odrodzonej Rzeczypospolitej), dopełnia obrazu człowieka, który był zbyt inteligentny, by być socjalistą. „Papież Pius XI poważnie odczuł ten zgon: «Eravamo amici» - miał powiedzieć. W prywatnej swojej kaplicy w Castel Gandolfo Pius XI zlecił wymalowanie Janowi Rosenowi dwóch fresków: obrony Częstochowy i bitwy pod Warszawą”. Nad drzwiami - herb Piłsudskich - Kościesza. Ks. Meysztowicz był obecny przy odsłanianiu w Rzymie pomnika Marszałka (przy ulicy jego imienia), i zaznacza, że jest czymś wielce wymownym, iż w całym świecie zachodnim tylko tu, „w stolicy chrześcijaństwa są te pamiątki po ostatnim wodzu, któremu było dane zwycięsko zbrojnie walczyć o wolność Kościoła”. A jednak w Polsce Józef Piłsudski nadal nie jest przez wszystkich doceniany. Dlaczego? Ks. prał. Robert Mäder słusznie wytknął hipokryzję tym, którzy, deklarując moralną wrażliwość i szczytne idee, cenią sobie nade wszystko święty spokój. „Nie lubimy trąbki alarmowej strażnika - zaznacza - który z wieży ujrzał pożar. Nie lubimy ostrzegaczy. Budzą nas ze snu za wcześnie. Gdyby nie oni, wróg wtargnąłby co prawda do obozu, a ogień szerzył się, za to mielibyśmy nieocenioną korzyść. Można by spać pięć minut dłużej. Więc trzeba zabić tych, co ostrzegają! Psy szczekające. Nie złodziei…”.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Organy w roli głównej

2025-09-18 14:14

[ TEMATY ]

Częstochowa

muzyka

organy

CDMO

www.cdmo.pl

Zapraszamy na XX Częstochowskie Dni Muzyki Organowej.

Koncerty odbędą się w częstochowskich świątyniach oraz w auli Zespołu Szkół Muzycznych im. Marcina Józefa Żebrowskiego. We wszystkich tych miejscach znajdują się bardzo dobrej klasy organy o walorach koncertowych oraz jest znakomita akustyka.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję