Jean Vanier - francuski charyzmatyk, twórca ruchu "l´Arche",
wspólnot, których istotą jest życie pod jednym dachem ludzi zdrowych
i głęboko upośledzonych, powiedział: "Społeczeństwo, w którym nie
ma miejsca dla chorych jest chore; społeczeństwo, w którym nie ma
miejsca dla upośledzonych jest upośledzone". Przywołuję te słowa
z prawdziwym wzruszeniem w kontekście zakończonej w niedzielę 29
października paraolimpiady w Sydney. Absolutnie nie podważam samej
idei, przeciwnie, widzę w niej ogromną wartość, ale uderza mnie oczywista
dysproporcja, zasadnicza asymetria, z jaką media przedstawiły to
wielkie wydarzenie.
Igrzyskom olimpijskim zdrowych towarzyszyło wyjątkowe,
wręcz chorobliwe zainteresowanie: ogromne pieniądze, tysiące reklam,
godziny bezpośrednich transmisji mimo różnic czasowych, wywiady na
gorąco, studio olimpijskie, studio powtórkowe dla drugiej zmiany,
odwiedziny w domach mistrzów, powitania na lotnisku, nawet prezydent "
zaszczycił" swoją obecnością wioskę olimpijską. Na koniec wielka
feta, pokaz sztucznych ogni wart dwa miliony dolarów. Widowisko z
wielkim hukiem otwarte, z niemniejszym hukiem zamknięte! Lecz kto
był jego scenarzystą? Kto był jego reżyserem? Idol pieniądza i sławy!
Wszystko miało być czyste, ekologiczne, miała zwyciężyć idea. Niestety "
światło Olimpu" już w trakcie igrzysk zaczęły przyciemniać kolejne
afery dopingowe. Obecność wielu skorumpowanych członków MKOL była
delikatnie mówiąc niesmaczna, a nieśmiertelny jego prezydent Samaranch
mówił jak zawsze to samo. Tysiące sportowców przypominały paradę
niewolników w starożytnym Rzymie, zaś najróżniejsi agenci i bonzowie
podpisywali kolejne transfery, zaspakajając próżność własną i cudzą.
Miesiąc później - to samo miejsce, te same obiekty, ten
sam znicz, ale już prawie puste trybuny, bo już sportowcy inni, kalecy,
niepełnosprawni, ale czy przez to gorsi? Czy mniej w nich człowieczeństwa
i szlachetnej rywalizacji? Czy mają mniejsze prawo do naszej uwagi,
do kamer i mikrofonów tych samych stacji, które niemal całopalnie
oddawały się na ołtarzu dedykowanym pełnosprawnym? Czy oni nie chcą
być pokazywani, czy może my boimy się ich oglądać? Czy nie warto
pokazać np. jednorękiego pływaka, który płynie 200 m stylem motylkowym,
pokonuje wszystkie możliwe bariery w sobie, nie mogąc ich pokonać
w nas? Czy nie byłaby to wspaniała poruszająca katecheza: oto ktoś
zaakceptował swój krzyż, swoje niezawinione cierpienie. Umie z tym
żyć! Czy nie jest to znak? Czy nie jest to świadectwo pogodzenia
się z własną historią? Czy nie jest to argument przeciwko wprowadzaniu
eutanazji i przeciwko całej "cywilizacji śmierci"? Tak, tacy ludzie
są znakiem sprzeciwu! Są wyzwaniem rzuconym światu zawładniętemu
kultem ciała i siły! Ci ludzie widzą sens życia, czują jego głęboką
wartość, potrafią być szczęśliwi - mimo, że to my zdrowi określamy
kryteria szczęścia i normalności! Pytam więc publicznie ludzi mediów,
zwłaszcza publiczne radio i telewizję, dlaczego stworzyliście swoiste
getto, swoisty mur milczenia, ograniczając się do zdawkowych informacji
i migawek? Dlaczego zabrakło studia olimpijskiego? Dlaczego nie pokazano
rodzin, trenerów czy opiekunów, którzy mogliby dać przykład pięknej
i cierpliwej troski o zranionych przez błąd natury? To prawdziwy
ostracyzm pokazywać wybranych zdrowych, poświęcać im tyle czasu i
uwagi, a pomijać nieśmiałych i pokornych od bólu, ale przez to naprawdę
wyjątkowych! Niech zawstydzą się ci, którzy nie umieli znaleźć proporcji!
Niech się zastanowią czy gdzieś głęboko nie są w istocie rasistami?
I czy my nie ulegamy ich manipulacyjnym przekazom? Nie bez przyczyny
media nazywane są "czwartą władzą", skoro świat stał się globalną
wioską! Tak wiele miejsca poświęca się różnym mniejszościom, zwłaszcza
seksualnym, dlaczego mniejszość zwana chorymi lub sprawnymi inaczej
spotyka się z upośledzeniem naszego wnętrza? Dlaczego chce się uświadamiać
tylko seksualnie? Dlaczego z takim samym wysiłkiem nie chce się uświadamiać;
jak kochać kalekę? Jak go akceptować? Jak być mu partnerem w życiu?
Jak mu służyć? Jak budować wspólny dom, małżeństwo, jak mieć z nim
dzieci? Czy to nie jest temat do uświadomienia?! A tak nawiasem mówiąc
w końcu tak niewiele trzeba, żeby każdy z nas podzielił ich los -
przecież wypadki chodzą po ludziach! Dlaczego jesteśmy gotowi uspokajać
swoje sumienia w tak przewrotny sposób dając kalekom okruchy z pańskiego
stołu?
To nie jest jedyny przykład, kiedy media nie potrafią,
a może nie chcą, pokazywać tego, co naprawdę warto! Weźmy niedawny
konkurs Chopinowski i walkę bokserską Gołota-Tyson! Czego było więcej?
O czym więcej się mówiło i z jakim zaangażowaniem? Co bardziej zapadło
w świadomość szarego Polaka? Jeszcze raz się okazało, że igrzyska
dla współczesnych znaczą więcej niż sztuka! Upiorny pojedynek wygrał
z wielką muzyką! Ring zgromadził więcej gapiów, niż sala koncertowa
prawdziwych koneserów! Brutalny sportowiec wziął sto razy więcej,
niż wyniosło honorarium laureata! Ręce boksera świat wycenił więcej
niż ręce wirtuoza ! Czy to nie chore?! A już czymś zupełnie kuriozalnym
było zachowanie mediów wobec procesu największego aferzysty Trzeciej
Rzeczpospolitej! Był on wszędzie! Korzystając z darmowej okazji wyzywał
i lżył kolejnych ministrów, sąd, którego wyrokowi podlega, a także
media, nazywając je hołotą! Czy takiemu człowiekowi należy poświęcać
tyle uwagi i czasu?! Czy nie należało go ukarać powszechną zmową
milczenia uzasadniając ją tak, jak uzasadniono wyrok na szaleńca
Herostratosa, który w 356 r. podpalił świątynię Artemidy - jeden
z siedmiu cudów świata: "Imię jego niech będzie przemilczane - wymazane
z pamięci!". Żyjemy w nienormalnym świecie pomylonych pojęć, pogubionych
wartości, poniżonych autorytetów! Największy zgiełk robią mali ludzie!
W Piśmie Świętym jest taka przestroga: "Biada człowiekowi, które
sława przerosła jego czyny". Od siebie dodam biada także tym, którzy
w sobie dali na to przyzwolenie!
Zakończę wierszem, który napisałem w czasie paraolimpiady.
Dedykuję go wszystkim niepełnosprawnym, którzy potrafili pokazać
przed światem swój chwalebny krzyż!
To nic że ciało masz inne
niż moje
prawdziwa ułomność
dotyka gdzieś środka
to tam największe
gryzą niepokoje
to tam innego
najtrudniej jest spotkać
to nic że ciało masz
inne od wszystkich
jak oderwane
od skały kamienie
piękny od zewnątrz
bywa wewnątrz brzydki
wewnątrz największe
do przejścia przestrzenie
to nic że ciało twoje
ma stygmaty
których byś nie chciał
i inni nie chcieli
jesteś inaczej niż wszyscy
bogaty
jak ci co w krzyżu swym
niebo ujrzeli
to nic że ciało twe
zdaje się być celą
gdzie niespokojny duch
wszystkiego łaknie
nim inni z tobą
zmierzyć się ośmielą
pokory im zbraknie
siły im zbraknie
Pomóż w rozwoju naszego portalu