Reklama

Wiadomości

Siła z siłą

O szpiegach, agentach, nielegałach i graniu zagrożeniem państwa w celach polityczno-propagandowych z płk. Andrzejem Kowalskim rozmawia Wiesława Lewandowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - W ostatnich latach opozycja wytykała polskim służbom specjalnym, zwłaszcza kontrwywiadowczym, że kiepsko wywiązują się ze swych zadań. Aż tu nagle wielki sukces: ujęto dwóch rosyjskich szpiegów! Jak Pan ocenia ten sukces?

PŁK ANDRZEJ KOWALSKI: - Tak naprawdę to nie wiem, co tu oceniać. Nie mamy żadnej informacji potwierdzonej przez czynniki rządowe, nie było konferencji prasowej szefa MSW, konferencji premiera, a wypowiedź prokuratora generalnego trudno uznać za wyczerpującą. Szacunek do społeczeństwa i dobrze rozumiany profesjonalizm nakazuje możliwie wyczerpujące informowanie o tego rodzaju zdarzeniach albo milczenie. Niestety, w naszych służbach obowiązuje źle rozumiany profesjonalizm...

- Co to znaczy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Polega on na bezustannym i naprawdę nie zawsze koniecznym chowaniu się za tajemnicą państwową. W ten sposób można łatwo ukryć olbrzymią niekompetencję, braki organizacyjne i wszystko przedstawić jako sukces.

- Eksperci generałowie zachwycali się w mediach sprawnością polskich służb...

- Rzeczywiście, starsi generałowie, jeszcze rodem z PRL-u, zaczęli dziwnie chętnie chwalić tę operację. Wypowiadali się zwłaszcza ci, którzy nigdy nie służyli w kontrwywiadzie. I właśnie ten zjednoczony chór pochlebców wydaje się niepokojący.

- Dlaczego?

- Dlatego, że - moim zdaniem - usiłowano wyolbrzymić rolę zatrzymanych szpiegów. Chyba tylko po to, aby na tym tle promować nie tylko służby, ale także siłę i wiarygodność nowego rządu. Nagle podkręcono antyrosyjskość. I co najdziwniejsze, robią to ci, którzy jeszcze nie tak dawno nie dostrzegali żadnych zagrożeń ze strony Rosji... Taka manipulacja informacją i granie zagrożeniem bezpieczeństwa państwa w celach polityczno-propagandowych może sprowadzić prawdziwe zagrożenie.

- W jaki sposób?

- W taki, że dochodzi do przekierowania uwagi albo wręcz do znieczulenia społeczeństwa. W sytuacji poważnego zagrożenia ze strony rosyjskich służb - z jakim w dzisiejszej Polsce niewątpliwie mamy do czynienia - takie upuszczenie powietrza wentylem bezpieczeństwa wydaje się co najmniej bardzo nieroztropne...

- To znaczy?

- Wśród Polaków od dawna narastało przekonanie, że Rosjanie za dużo w Polsce mogą, że ich polityka w Polsce jest bardzo widoczna, że polityka rządu Tuska - której fundamenty tworzył także minister Sikorski - pozwoliła Rosjanom na zbyt wiele. Przeprowadzenie tej akcji kontrwywiadowczej odbieram więc przede wszystkim jako przekłucie balonu społecznych nastrojów. Moim zdaniem, to bardzo niebezpieczny poziom manipulacji, bo odwracający uwagę od istoty i prawdziwych rozmiarów całego zjawiska.

- Czy potrafiłby Pan dziś określić - posługując się swą wiedzą oraz rachunkiem prawdopodobieństwa - jak wielka i jak poważna jest obecność rosyjskiego wywiadu w Polsce?

- Najłatwiej jest policzyć i zidentyfikować funkcjonariuszy wywiadu na etatach dyplomatycznych; według ostrożnych szacunków może ich być ponad dwudziestu. W ciągu kilkuletniej pracy najlepsi z nich nawiążą kilkaset pożytecznych dla siebie kontaktów. A co ciekawe, to nie oni prowadzą najważniejsze operacje... Trudno powiedzieć, ilu jest tych, którzy działają bez powiązania z ambasadą, w przedstawicielstwach handlowych, firmach, spółkach, którzy pracują jako dziennikarze mediów rosyjskich. Wywiad sowiecki, obecnie rosyjski, to wielka machina, która zasysa informacje niczym mocny odkurzacz - z różnych miejsc, w różny sposób, różnymi ssawkami. Może być dosłownie wszędzie. Są i tacy jego funkcjonariusze, którzy wrośli w życie kraju na tyle, że nie rozpoznajemy w nich kogoś obcego.

- Czyli tzw. nielegałowie, których opisuje Pan w swojej książce pt. „Rosyjski sztylet”. Nielegałowie to specyfika, twór i siła rosyjskiego wywiadu?

- To w sowieckiej Rosji w latach 20. po raz pierwszy na tak dużą skalę zastosowano tę formę wywiadu. Obecnie rosyjscy nielegałowie tworzą na świecie sieć wywiadowczą, głównie na wypadek wojny lub zamrożenia stosunków międzypaństwowych; wtedy są aktywowani, przejmują agenturę, zaczynają prowadzić pracę wywiadowczą.

- Czy w Polsce udało się kiedyś namierzyć nielegałów? Czy w ogóle polskie służby mogą mieć jakąś wiedzę na ich temat?

- Wiemy na pewno, że nielegałowie w Polsce działali w latach 80. ubiegłego wieku. I właściwie nic więcej nie można na ten temat powiedzieć. To jest ta kartka w księdze historii polskiego kontrwywiadu, na której jest tylko parę zdań, a po jej odwróceniu już nie wiadomo, co dalej...

- Dlaczego?

- Mamy na ten temat tylko jakieś ślady, strzępy informacji w archiwach IPN; to historycy IPN, przegrzebując zasoby, trafiali na podejrzane osoby. Jednak samo stwierdzenie faktu, że nielegałowie byli w latach 80. kierowani do Polski pochodzi z publikacji Wasilija Mitrochina pt. „Archiwum Mitrochina”; padają w niej konkretne pseudonimy.

- Udało się je bliżej zlokalizować?

- Nasi historycy namierzyli w istniejącej dokumentacji kilka osób, które można by było kojarzyć z tymiż nielegałami. Co dalej? To już jest wielkie milczenie...

- Kiedy w naszej najnowszej historii można było zaobserwować największą aktywność sowieckiego wywiadu?

- Mówi się, że w czasie tzw. Wiosny Solidarności, jednak skłaniałbym się raczej do opinii, że wzmożona aktywność sowieckich służb w Polsce trwała nieprzerwanie przez całą pierwszą połowę lat 80. Oczywiście nie mamy żadnych ścisłych danych na ten temat, a jedynie szacunkowe wyliczenia, które wskazują na obecność w tamtym okresie ok. 100 oficerów wywiadu KGB, jak i GRU - ulokowanych w placówkach dyplomatycznych i jednostkach wojskowych.

- W swojej książce pisze Pan, że tamta nadobecność sowieckiego wywiadu pozwala lepiej zrozumieć pookrągłostołową rzeczywistość. To znaczy, że w jakiś bardzo konkretny sposób mógł on wpływać na kształt przyszłości Polski?

- Tak. Wiele wskazuje na to, że w tamtym właśnie czasie sowiecki wywiad chciał i mógł zbudować bardzo silne przyczółki na przyszłość. Wiązałbym tę wzmożoną obecność wywiadowczą z charakterystycznym dla sowieckich służb myśleniem strategicznym.

- Czy sowieckie służby szkicowały przyszłe scenariusze dla Polski?

- Zapewne. Jeżeli sowieccy planiści rozważali pierestrojkę - a na podstawie różnych przesłanek można przyjąć, że decyzja o niej została podjęta już w 1983 r. - to logiczną konsekwencją tego było wysłanie do państw podległych silnych grup wywiadowczych, które przygotują moment i sposób przeobrażenia tak, aby przypadkiem władza nie wymknęła się z rąk tych, którzy powinni ją utrzymać. A że w Polsce Jaruzelski i Kiszczak nie byli ludźmi, którzy działali obok sowieckiego systemu komunistycznego, lecz byli z nim organicznie związani, to nie tylko sami utrzymali się przy władzy, ale nie ma najmniejszej wątpliwości, że wszystko, co zaproponowali - cały schemat przeobrażenia, także ludzi, których lansowali - musiało być w jakiś sposób dozorowane przez ZSRS. A Sowiety miały wtedy nie tylko miliony ludzi pod bronią - czym mogły straszyć - ale także ponadpięćsettysięczną armię służb specjalnych. Mogły więc całkiem spokojnie zrealizować scenariusz przeobrażeń z minimalizacją strat własnych.

- I uważa Pan, że ówczesne działania sowieckiego wywiadu miały naprawdę istotny wpływ na mechanizmy zmian, które miały w Polsce nastąpić?

- Taka jest logika imperium. Wzmożona obecność wywiadu dawała możliwość czuwania nad tym, by wszystko przebiegało zgodnie z myślą strategiczną sowieckich planistów. Nie sugeruję tu oczywiście, że Okrągły Stół to dzieło KGB! Ale sowieckie służby musiały mieć wpływ na różnego rodzaju strategie, które pojawiły się w działaniach polskich elit, także potem, w latach 90.

- Czy można wysnuć wniosek, że to, co zostało przygotowane przez sowieckie służby w latach 80., także dziś daje o sobie znać?

- Nie mam najmniejszej wątpliwości. Świadczy o tym choćby obecna słabość polskich służb, podczas gdy rosyjskie są niezwykle sprawne... Sowieci dobrze wiedzieli, jak pracować w Polsce w latach 80., a potem w latach 90., kiedy to wciąż mieli bardzo duże oparcie w ludziach wspierających ich od dawna, dobrze też wiedzą, jak pracować teraz, w warunkach kapitalizmu i społeczeństwa otwartego.

- Wpływanie na świadomość społeczeństwa i dezinformacja to dziś często stosowane metody pracy rosyjskiego wywiadu?

Reklama

- Ta metoda pracy jest szczególnie wydajna, a rosyjskie służby specjalne stosują ją od dziesiątków lat. Pierwsza potężna operacja dezinformacyjna sowieckich służb została przeprowadzona w latach nowej ekonomicznej polityki Lenina, czyli w latach 20. Wtedy to powstał projekt oszukania Zachodu. Obecnie jest dużo prościej: oficerowie wywiadu otrzymują zestaw określonych tez do rozpropagowania, np. przez Internet. W ten sposób obce służby ingerują w wytwarzane przez rządy i społeczeństwa warstwy informacyjne. Chodzi o to, żeby je zaburzać, modyfikować. Głębszym poziomem tego typu działań jest tworzenie tzw. agentury wpływu.

- Jak silne, Pana zdaniem, jest jej obecne działanie w Polsce?

- Z pewnością poprzez media tzw. agenci wpływu dość skutecznie nadają ton pewnym interpretacjom zdarzeń politycznych. Nietrudno sobie wyobrazić, że w Polsce istnieje niejedno bardzo wpływowe środowisko, sterowane (świadomie lub nieświadomie) przez jedną bądź więcej osób, które jest w stanie modelować opinię społeczną. W medialnej wiosce wystarczy, że jeden człowiek „z nazwiskiem” coś gdzieś powie, by uległo to zwielokrotnieniu, by odłożyło się w masowej wyobraźni. Powstaje rzeczywistość oderwana od rzeczywistości. Niestety, zbyt często, z premedytacją kształtowane są postawy niekorzystne dla Polski.

- Na przykład?

- Na przykład takie, że społeczeństwo zaczyna myśleć w kategoriach „nie chce mi się wysilać”, „nie warto walczyć za Polskę” albo że „NATO nas zdradza”, albo też uznaje, iż rozmawianie o polityce nie należy do dobrego tonu...

- W ostatnim czasie szczególnie wielki zamęt powstał wokół NATO. Uważa Pan, że w dużej mierze stało się to za sprawą rosyjskiej agentury wpływu?

- Tak sądzę. Uważam, że nieustająco trwa w tej sprawie gigantyczna rosyjska operacja dezinformacyjna. NATO zostało uczynione przez media w Polsce podmiotem, który ma nas bezwzględnie obronić. Tymczasem w podpisanym przez Polskę traktacie wyraźnie czytamy, że najpierw trzeba mieć własne możliwości obrony, żeby być partnerem w ramach tegoż Paktu. Gdybyśmy przeanalizowali sposób oddziaływania mediów na polskie społeczeństwo w tej tylko sprawie, to z pewnością zidentyfikowalibyśmy działania agentury wpływu.

- Bez przesady można powiedzieć, że rosyjski wywiad należy dziś do najskuteczniejszych w świecie i wszędzie mierzy wysoko. W Rosji w końcu sam sięgnął po najwyższą władzę. Jest teraz potężny jak nigdy dotąd?

- Bez wątpienia, bo nie ma nad nim kontroli politycznej. W okresie zimnej wojny cała sowiecka potęga opierała się na trzech filarach: partii, armii i służbach specjalnych. Po dojściu do władzy ekipy Putina przez chwilę w tej triadzie był biznes. Obecnie jest tylko armia i dawne KGB, czyli siła z siłą. Tak naprawdę mamy do czynienia z czymś wprost niewyobrażalnym. Zachód tego zjawiska nie pojmuje.

* * *

Płk Andrzej Kowalski
Przez ponad 15 lat służył w kontrwywiadzie (Urząd Ochrony Państwa, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego). W latach 2006-07 uczestniczył w likwidacji WSI i tworzeniu nowej służby SKW (był m.in. zastępcą szefa i p.o. szefa SKW). Autor książki „Rosyjski sztylet”, analizującej cele, metody i osiągnięcia sowieckiego i rosyjskiego wywiadu.

2014-11-04 15:17

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sejm udzielił Ewie Kopacz wotum zaufania

[ TEMATY ]

polityka

sejm

Krzysztof Białoskórski/sejm.gov.pl

Niespodzianki nie było, bo być nie mogło. Koalicyjna większość przegłosowała w Sejmie poparcie dla rządu Ewy Kopacz.

Sejm udzielił Ewie Kopacz wotum zaufania. Głosowało 449 posłów. Większość bezwzględna wynosiła 225. „Za” było 259 posłów, „przeciw” - 183, a wstrzymało się trzech.
Głosowanie w Sejmie zakończyło formalności związane z powołaniem nowego gabinetu PO-PSL.
W środę rano premier Ewa Kopacz przedstawiła w Sejmie expose. Szefowa rządu w swym wystąpieniu zapowiedziała m.in. większe wydatki na obronność, kolejne przywileje dla rodziców, a także pragmatyczną politykę wobec kryzysu na Ukrainie i szybkie prace nad założeniami nowej ordynacji podatkowej.
Co ciekawe, rząd Ewy Kopacz poparli zasiadający (teoretycznie) w opozycji posłowie Twojego Ruchu

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Ks. dr hab. Sławomir Zych - zasłużony dla Powiatu Kolbuszowskiego

2024-04-28 22:10

Bartosz Walicki

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Przyznaje się je osobom fizycznym lub prawnym, a także instytucjom państwowym, jednostkom samorządu terytorialnego oraz organizacjom społecznym i zawodowym, które poprzez swoją działalność zawodową i społeczną przyczyniły się do gospodarczego, kulturalnego i społecznego rozwoju powiatu kolbuszowskiego. Zaznaczyć należy, że wzór odznaki został zaopiniowany przez Komisję Heraldyczną działającą przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz uzyskał zgodę Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Jednym z wyróżnionych odznaką został kapłan diecezji rzeszowskiej, ks. dr hab. Sławomir Zych, dyrektor Ośrodka Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym KUL. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez Komisję Odznaki Honorowej Powiatu Kolbuszowskiego postanowienie o przyznaniu odznaki podjął w dniu 27 marca br. Zarząd Powiatu w Kolbuszowej. Razem z ks. S. Zychem uhonorowani zostali: Józef Kardyś, Zbigniew Chmielowiec, Władysław Ortyl, Maciej Szymański, Zbigniew Strzelczyk i Andrzej Jagodziński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję