Reklama

Kultura

GPS na życie

New Life’m = nowe życie

O doświadczeniu wiary w żywego Boga i nowym życiu z członkami zespołu „New Life’m” rozmawia Małgorzata Godzisz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAŁGORZATA GODZISZ: – Nie mogło Was zabraknąć na IV Exodusie Młodych w Zwierzyńcu. Jako zespół tworzycie muzykę pełną wiary. Jak jej doświadczacie i jak żyjecie nią na co dzień?

PIOTR JANKOWSKI: – Nie powiemy całej prawdy. Wiadomo, jest to zawsze jakieś zmaganie między tym, co by się chciało, a tym, co wychodzi. Faktem jest, że zespół powstał dlatego, że doświadczyliśmy spotkania z żywym Chrystusem, który kiedyś był w wielu naszych rodzinach, słyszeliśmy o Nim, a pewnego dnia stał się osobistym Bogiem każdego z nas. To było na tyle mocne doświadczenie, że wpłynęło na nasze późniejsze decyzje jako muzyków. Uważamy, że artysta powinien być szczery w tym, co robi. Skoro przeżywamy coś szczególnego z Panem Bogiem, chcemy dać temu wyraz i robimy to już 20 lat.

– Rozwijacie swoje talenty i łączycie je w spotkaniu z Panem Bogiem. Jak doszło do tego połączenia – powstania „New Life’m”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

JOACHIM MENCEL: – Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w kraju niemieckim, mieście Hamburg spotkał pianista perkusistę. W szczerych rozmowach na wiele różnych tematów, o tym, co ważne i nieważne, okazało się, że z Piotrem jesteśmy na bardzo podobnej ścieżce duchowej. To był jakiś błysk. Pomysł, by spróbować założyć zespół, którego muzyka będzie bezpośrednio zwracać się do Boga i pojawią się słowa takie jak dziękuję. Mamy za co dziękować. Tak jak istniejemy wiele lat, tak też nigdy nie przestaniemy dziękować Panu Bogu za talenty. Taką mamy intencję. Tak nam dopomóż Bóg.

ROBERT CUDZICH: – Lider mojej wspólnoty, w której nauczyłem się modlić, wiary w Pana Boga, ciekawie to ujął – było zjawisko gwiazdy betlejemskiej, gdzie naraz Pan Bóg powołał z różnych stron do tego samego dzieła różnych ludzi. Piotr i Joachim spotkali się w Hamburgu jako muzycy. Joachim miał program. Zaprosił Marcina Pospieszalskiego, Mietka Szcześniaka. W tym samym czasie w Nowym Targu wspólnota, w której grałem na spotkaniach modlitewnych, postanowiła stworzyć rekolekcje dla muzyków. To inicjatywa zespołu oddającego swoje talenty Panu Bogu. Był m.in. ks. Bujnowski, który zechciał być ich opiekunem. Nagle, na początku lat 90. ub. wieku zaistniało zjawisko ewangelizacji przez muzykę, później przez kulturę.

– 20 lat temu „New Life’m” dał początek zjawisku określanemu sceną chrześcijańską. Jak zespół rozwijał się przez te lata i czym charakteryzuje się dzisiaj?

Reklama

JOACHIM MENCEL: – To zadanie dla historyków. Nie czuję przymusu, żeby racjonalizować to wszystko, co przeżywamy. To, co się rodzi w zespole, nie polega na tym, że ktoś to skalkulował, zrobił badania rynku, określił grupę docelową. Oczywiście, wiemy, że w większości gramy koncerty dla ludzi ze środowisk związanych z Kościołem, ale Pan Bóg nas tyle razy zaskakiwał i wciąż zaskakuje. (…) Muzycy operowi np. wiedzą, że ich marzenia i działania zmierzają ku La Scali (red. Teatro alla Scala), Metropolitan Opera. Gdy w końcu się tam dostają, nie są zaskoczeni. My nie wiemy, dokąd zmierzamy. To najbardziej pociągające. Każdy nasz koncert jest niespodzianką. Nie wiemy, dla kogo gramy, a przychodzą coraz większe tłumy ludzi. Nie zawsze tak było. Wiele koncertów graliśmy dla kilku ławek w szkole. Mieliśmy różne etapy. Wszystko to jest dobre. Przynosi dobry owoc. Tak ma być.

– Bez wątpienia jesteście zespołem. Jeden drugiego ubogaca. Czego Agnieszka uczy się od Roberta, Robert od Joachima, a Joachim od Piotra?

AGNIESZKA MUSIAŁ: – Od Roberta pokory. Nie wiem, czy powinien tego słuchać :). On ma taki wyjątkowy dar od Pana Boga. Nigdy mu tego nie mówiłam wcześniej.

Reklama

PIOTR JANKOWSKI: – Nie jest łatwo być z kimś długo razem. Każdy, kto ma męża/żonę i rodzinę, wie, że to nie jest sam spacer. Są też trudne etapy na tej drodze, ale chodzi o pokonywanie ich. W tym jest siła. Z tego czerpie też siłę zespół, pokonaliśmy parę bardzo trudnych etapów. W latach 90., kiedy w ogóle się nie rozumieliśmy, wewnętrznie czuliśmy, że mamy trwać dalej razem. Teraz jesteśmy w dużej jedności. Nabraliśmy pokory do tego, co robimy. Wszystko i tak od Pana Boga zależy. Każdy patrzy na drugiego i może się od niego uczyć. Gdyby tak nie było, to na pewno nie bylibyśmy razem. Nie ma orłów. Nic się nie ukryje, jak się jest tyle lat razem. Często długo w jednym blaszanym kartonie przemieszczamy się przez świat. Zwykle dobiera się ludzi w zespole według tego, jak grają. My wykazaliśmy wierność sobie; przyjmujemy siebie jako ludzie. A nagrodą dla nas są owoce, które widzimy. Nie każdy z nas jest najlepszym muzykiem. Mamy różne etapy w swoim życiu. Aprzecież Pan Bóg nas powołał takimi, jacy jesteśmy. Każdy z nas jest potrzebny w tym organizmie. To trudność wielu zespołów – wytrwać razem. My nauczyliśmy się szanować siebie nawzajem.

JOACHIM MENCEL: – Każdy z nas ma zupełnie inny charyzmat. To są takie obdarowania, które się uzupełniają. Recepta na sukces – bo to jest sukces – że tyle lat gramy razem. Lubimy się. Nie będziemy tego ukrywać. Lubimy ze sobą przebywać. Występujemy na jednej scenie i jesteśmy w tym sensie komplementarni. Każdy ma swoją przestrzeń w tym zespole.

ROBERT CUDZICH: – Jak to w grupie ludzi, czasem denerwujemy się na siebie, ale są też sprawy najpiękniejsze, te międzyludzkie. Piotr mówi często w swoim świadectwie o tym, że tuż po nawróceniu prosił, żeby Bóg dał mu miłość do ludzi. Dla mnie to jest niesamowite. Niedawno się zorientowałem, że on przez te 23 lata nigdy na mnie nie podniósł głosu, a były tysiące sytuacji, w których mógłby to zrobić. Gdy np. jechaliśmy cały dzień w upale, ja mu dokuczałem, a on był dla mnie dobry… I za to ci, Piotrze, bardzo dziękuję. Każdy z nas mógłby powiedzieć coś podobnego w jedną i drugą stronę. To się nazywa przyjaźń na dobre i na złe. W małżeństwie czy we wspólnocie zakonnej to ma najgłębszy wymiar, ale tu też jest coś z tego. Gdy następuje moment zmęczenia materiału, wiemy, że to jest zbyt cenne, by można było się tym bawić. Słuchanie siebie nawzajem, ale przede wszystkim szukanie czegoś z zewnątrz, czyli prowadzenia Pana Boga.

Reklama

– Zdradźcie, jak powstała najnowsza płyta „Tylko Ja i Ty”. Czym odróżnia się od poprzednich?

PIOTR JANKOWSKI: – Zawsze przychodzi moment na pytanie: co dalej? Nagraliśmy płytę „Szukam domu” i przyszedł czas na kolejny etap. Miałem odczucie, że w dzisiejszych czasach jest szczególna potrzeba tego akcentu duchowego w muzyce, by piosenki były modlitwami. Tworząc utwory, wkładamy w usta ludzi konkretne modlitwy. Chodzi o kwestię rozeznania tego, o co mamy się modlić, jak to może wyglądać i jaki ma mieć charakter. Zależy nam, żeby to było oryginalne. Zawsze szukaliśmy swojego brzmienia.

JOACHIM MENCEL: – Od strony muzycznej możemy to różnie rozpatrywać: kompozycje, formy, harmonia, melodia, ale w naszym zespole ważniejszy jest poziom transcendentny. To, co nieokreślone i duchowe w muzyce. Myślę, że na wszystkich naszych płytach jest to dostrzegalne dla ludzi, którzy próbują duchowo wejść w naszą muzykę. Jest ona odświętna, nawet jeśli ktoś jej słucha w dzień powszedni, wtedy ten dzień może się zmienić. O ile przedostatnia płyta „Szukam domu” zawiera piosenki i pieśni, o tyle płyta „Tylko Ty i Ja” – tylko pieśni. Utwory, które naprawdę służą budowaniu ludzkiej duszy.

2014-08-19 14:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O muzyce i cudzie przemienienia...

Niedziela Ogólnopolska 39/2014, str. 26-27

[ TEMATY ]

muzyka

Piotr Mikulak

Prapremiera „Kantaty Przemienienia”. Dyryguje Jakub Milewski

Prapremiera „Kantaty Przemienienia”. Dyryguje Jakub Milewski

Z Jakubem Milewskim – kompozytorem i nie tylko – rozmawia Anna Wyszyńska

ANNA WYSZYŃSKA: – Lektura Pana strony internetowej przyprawia o lekki szok. Jest Pan m.in. kompozytorem, z zamiłowania dyrygentem, producentem projektów muzycznych, wokalistą, aktorem, założycielem Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej w Ostrołęce. I wiek – 21 lat. Co jeszcze wpisuje Pan w swoim CV?
CZYTAJ DALEJ

Święty Czech

Niedziela Ogólnopolska 39/2022, str. 18

[ TEMATY ]

św. Wacław

Adobe.Stock.pl

św. Wacław

św. Wacław

Był synem księcia Wratysława I i lutyckiej księżniczki Drahomiry.

Wacław objął panowanie w Czechach ok. 925 r. Został zamordowany ok. 929 r. na polecenie swojego brata Bolesława, który za namową matki zaprosił go do wzięcia udziału w konsekracji świątyni w Starym Bolesławcu ku czci świętych męczenników Kosmy i Damiana. Był wzorowym chrześcijaninem. Legenda starosłowiańska głosi, że „wspierał wszystkich ubogich, nagich odziewał, łaknących żywił, podróżnych przyjmował zgodnie z nakazami Ewangelii. Nie dozwalał wyrządzać krzywdy wdowom, miłował wszystkich ludzi, biednych i bogatych. Wspomagał sługi Boże, uposażał kościoły”. Ta sama legenda opisuje jego męczeńską śmierć. W świątyni „Bolesław przystąpił doń u drzwi. Wacław zobaczył go i rzekł: «Bracie, dobrym byłeś dla nas wczoraj». Szatan jednak podszepnął Bolesławowi, uczynił przewrotnym jego serce, tak iż wyciągnąwszy miecz, odezwał się: «Teraz pragnę być jeszcze lepszym». To powiedziawszy, uderzył go mieczem w głowę. Wacław, zwróciwszy się do niego, rzekł: «Co czynisz, bracie?». Pochwyciwszy go, rzucił na ziemię. Tymczasem podbiegł jeden ze wspólników Bolesława i ciął Wacława w rękę. Ten, porzuciwszy brata, ze zranioną ręką uszedł do kościoła. W drzwiach kościoła zabili go dwaj zamachowcy. Trzeci, przybiegłszy, przebił mu bok. Wówczas Wacław oddał ostatnie tchnienie z tymi słowami: «W ręce Twoje, Panie, oddaję ducha mego»”.
CZYTAJ DALEJ

Bp Stułkowski o edukacji zdrowotnej: jeśli grozi deprawacja, mówimy „nie”

2025-09-28 19:27

[ TEMATY ]

bp Szymon Stułkowski

edukacja zdrowotna

PAP/Waldemar Deska

Biskup płocki Szymon Stułkowski

Biskup płocki Szymon Stułkowski

Bp Szymon Stułkowski z diecezji płockiej w niedzielę na Jasnej Górze dziękował za podpisy pod obywatelskim projektem ustawy „Tak dla religii i etyki w szkole” i wezwał do modlitwy za dalsze prace nad projektem w komisjach. - Jak chodzi o edukację zdrowotną, jeśli grozi deprawacja dzieci i młodzieży, mówimy: nie - powiedział.

Nawiązując do odczytanych w niedzielę fragmentów Pisma Świętego, biskup podkreślił z nich wezwanie do mądrego życia. - Bóg krytykuje tych, którzy żyją lekkomyślnie - przestrzegł. - Celem ma być to mądre życie: dążenie do świętości na drodze powołania. (...) Mądre życie, to życie, które daje doświadczenie szczęścia, bo to jest pójście przez życie w oparciu o mądrość Boga, który jest źródłem mądrości - stwierdził hierarcha. Jak podkreślił, Kościół i państwo mogą wspierać mądre życie małżeńskie i rodzinne.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję