Reklama

Wiadomości

Ta praca daje mi satysfakcję

Z Janem Kubiakiem, zielarzem z łódzkiego Konwentu Bonifratrów, rozmawia Anna Skopińska

Niedziela łódzka 30/2014, str. 5

[ TEMATY ]

zakon

Archiwum Bonifratrów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA SKOPIŃSKA: – To prawie 60 lat odkąd związał się Pan z klasztorem łódzkich Bonifratrów. Jak wspomina Pan ten czas?

JAN KUBIAK: – Pierwsze spotkanie z bonifratrami miało miejsce 8 grudnia 1945 r., w dniu poświęcenia kaplicy szpitalnej przez bp. Jasińskiego. Byłem wtedy ministrantem. To czas, gdy zaczęła się moja przygoda z braćmi, którzy mnie duchowo ukształtowali. Czemu to zawdzięczam? W pobliżu klasztoru mieszkali moi rodzice, bonifratrzy byli u nas w domu częstymi gośćmi, więc ta znajomość przekazana została z pokolenia na pokolenie. Bonifratrzy darzyli mnie zaufaniem, znałem nawet kilka tajemnic klasztornych. To był czas, w którym cały czas drżeliśmy, że wyrzucą stąd bonifratrów. Były nawet takie zamiary, by klasztor opuścić. Jednak ówczesny przeor – o. Melaniusz, nie zgodził się na to. Wydaje mi się, że dobrze postąpił, bo gdybyśmy opuścili – mówię z perspektywy czasu, „gdybyśmy”, bo jako honorowy bonifrater uważam się za jednego z nich – więc gdybyśmy opuścili to miejsce, to już nie byłoby powrotu.

– A Pana przygoda z ziołolecznictwem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– W 1947 r. z Wilna przybył o. Aureliusz, zielarz, który prowadził tam aptekę. Przyjechał do Polski pod zmienionym nazwiskiem, bo był poszukiwany przez NKWD. O. Aureliusz wprowadzał mnie w ziołolecznictwo, a właściwie w zbieranie i poznawanie roślin. Dzięki niemu posiadłem dużą wiedzę i postanowiłem w tym zakresie się kształcić. Zaczęliśmy też wspólnie z innymi braćmi na dużą skalę się tym zajmować. I mimo rozmaitych przeszkód, bo czasy były bardzo trudne, to się udawało. Tyle że chociażby sprawy dostawy ziół urastały do wielkiego wyzwania. Często ci, którzy je zbierali i uprawiali, byli poddawani szykanom i kontrolom, musieli mówić, że wiozą paszę, a nie zioła do bonifratrów. Często trzeba było robić to sposobem. Ludzie jednak byli dla siebie bardzo życzliwi i często dostawcy przesyłali nam swoje zioła samochodem Poczty Polskiej.

– Zna Pan receptury, tajniki przyrządzania mieszanek. Czy są one komuś przekazywane, spisywane?

– Są zrobione zapiski, zresztą do tego byłem zobligowany. Wybrano mnie i ja te wszystkie przekazy i receptury miałem do dyspozycji, także te przywiezione z Wilna. W pewnym momencie zostały one skradzione. Jednak wszystko pamiętałem i mogłem odtworzyć i spisać.

Reklama

– Ma Pan swojego następcę?

– W tej chwili bonifratrzy zajmują się szpitalnictwem, bo to jest ich powołanie, i taki był ich założyciel św. Jan Boży. Mam kilku wychowanków. Dużo osób się ode mnie uczyło. W tej chwili nie mam nikogo do pomocy, choć obecny przeor o. Franciszek Salezy Chmiel zapowiedział, że jeśli będę potrzebował ucznia i pomocnika, to mi kogoś wytypuje. Na razie radzę sobie sam.

– Przy okazji pracy przy ziołach spotyka się Pan z ludźmi…

– Wspominam bardzo mile wszystkie te momenty spotkań z ludźmi, z chorymi w szczególności. Bo jeśli ktoś przyjechał, prosił, otrzymał zioła czy jeszcze dodatkowe leki i potem wracał po miesiącu czy dwóch, z uśmiechem, zadowolony, że pomogło, to większej satysfakcji nie można mieć. I po dziś dzień spotykam się z tym, że ludzie składają mi życzenia, zapewniają o modlitwie. Wiem jednak, że i ta moja otwartość i pomoc, jaką ktoś tu uzyska, i wdzięczność ludzka, to wszystko dzieło Boże. Dlatego ta praca daje mi dużo satysfakcji.

– Jaką rolę na etapie leczenia, także tego naturalnego, odgrywa wiara?

– Olbrzymią. Jeśli chce się dobrze skorzystać z leczenia ziołami, to potrzebna jest trafna diagnoza, odpowiednie dobranie ziół i wiara. Trzeba mieć też pełne zaufanie do nas. Z perspektywy czasu przypominam sobie rozmaite przypadki, były nawet takie „cudowne uzdrowienia”. Wtedy sami dochodziliśmy do wniosku, że pomogły zioła, ale przede wszystkim Opatrzność i głęboka wiara chorego. Wiara i modlitwa to podstawa wszystkiego.

– Jest Pan tu też powiernikiem dla chorych...

– Już jako młody człowiek byłem darzony przez ludzi zaufaniem. Jako ministrant chodziłem z księdzem do osób chorych na gruźlicę. Miałem możność obcowania z umierającymi. Nie raz byłem świadkiem odchodzenia. Były to rzeczy trudne, ale pocieszałem, wysłuchiwałem, nieraz zapłakałem. To mnie zahartowało, ale też uwrażliwiło na drugiego człowieka.

– Praca jest więc Pana powołaniem…

– Tak. Zdecydowanie. To trzeba lubić. Bardzo wiele obiecuję sobie po o. Franciszku, przeorze Konwentu w Łodzi. Znamy się wiele lat i wiem, że mnie wesprze. Ludzie chcą coś wiedzieć o leczeniu ziołami, trzeba tylko odpowiednio zachęcić, bo to żmudne i długoterminowe leczenie.

– Z czasem, jak Pan wspomniał, został honorowym bonifratrem. To zobowiązuje?

– Zobowiązuje do tego, by zachowywać się jak bonifrater.

– Zapraszamy więc do honorowego bonifratra, który wie wszystko o ziołach i prawie wszystko o duszy ludzkiej. W środy i piątki. Pomoże Pan?

– Zrobię wszystko, by pomóc.

2014-07-23 14:57

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Lepiej uczyć się zapobiegać niż leczyć” - sympozjum nt. osób konsekrowanych

[ TEMATY ]

zakon

Kraków

osoby konsekrowane

BOŻENA SZTAJNER

Nieustanne pogłębianie swojej wiary, ofiarne miłowanie i ciągłe nawracanie się to „ABC” życia zakonnego, przekonywali wyższych przełożonych zakonnych prelegenci drugiego dnia sympozjum osób konsekrowanych, które odbywa się w Krakowie-Łagiewnikach.

CZYTAJ DALEJ

Gospodyni Śląska z Piekar, módl się za nami...

2024-05-10 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Droga maryjnej pobożności przyprowadziła nas dzisiaj do Śląskiego Zagłębia Górniczego, gdzie położone jest miasto Piekary Śląskie. Tutaj znajduje się ukochane przez ludność śląską sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej, nazywanej Matką Sprawiedliwości i Miłości Społecznej.

Rozważanie 11

CZYTAJ DALEJ

Adorować to postawić Boga w centrum życia

2024-05-11 09:47

ks. Łukasz Romańczuk

Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski

Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski

Drugi dzień II Kongresu Wieczystej Adoracji rozpoczął się w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu. Eucharystii przewodniczył abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.

W homilii abp Józef Kupny wyjaśnił, czym jest adoracja Najświętszego Sakramentu. - Odkrywamy adorację jako wymóg wiary. Adorować to postawić Boga w centrum życia, to nadać wszystkim sprawom właściwy porządek, stawiając Boga na pierwszym miejscu. W życiu wiarą nie wystarczy sama wiedza teologiczna, potrzeba Go spotkać i adorować. Na niewiele zdadzą się nasze wiadomości z zakresu życia religijnego czy zdolności duszpasterskie, jeśli nie padamy na kolana. Wiara jest relacją z żywą osobą, którą się kocha. Stając twarzą w twarz z Jezusem poznajemy Jego oblicze. Adorując odkrywamy dzieje miłości z Bogiem, w którym nie wystarczają idee, ale trzeba Go postawić na pierwszym miejscu, tak jak stawia się osobę, którą kochamy. Taki właśnie musi być Kościół, adorujący i zakochany w Jezusie, swoim Oblubieńcu - wskazał. abp Kupny i dodał: - Trwanie na kolanach przed Jezusem jest lekarstwem na podziały w Kościele. Dzisiaj chcemy rozważać, że adoracja czyni jedność w Kościele. Przez adorację dokonuje się wyzwolenie z największego niewolnictwa, uzależnienia do nas samych.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję