Reklama

Jan Paweł II

Niczego nie robił na pokaz

O codziennej modlitwie Jana Pawła II, jego wrażliwości i świętości z abp. Mieczysławem Mokrzyckim, metropolitą lwowskim, rozmawia ks. Ireneusz Skubiś

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Należymy do szczęśliwego pokolenia wiernych Kościoła, dla których Karol Wojtyła był papieżem. Ksiądz Arcybiskup jako sekretarz Jana Pawła II był bardzo blisko niego. Czy pomyślał Ekscelencja kiedyś, że człowiek, któremu posługuje, będzie w mszale widniał jako święty?

ABP MIECZYSŁAW MOKRZYCKI: – Rzeczywiście, miałem szczęście być drugim sekretarzem papieskim przez 9 ostatnich lat jego życia. Była to łaska darmo mi dana. Ojciec Święty, mimo że odszedł od nas, nadal jest żywy – w nas. W moim sercu, ale i w sercach wielu Polaków, nie tylko chrześcijan. Ciągle o nim myślimy, pamiętamy, pragniemy go słyszeć. Czasem nie tyle modlę się, ile rozmawiam z nim, proszę go, by pomagał mi w duszpasterzowaniu, w prowadzeniu Kościoła archidiecezji lwowskiej. Powracam do niego myślami, wspomnieniami. Czuję jego obecność w różnych sytuacjach. Przede wszystkim widzę go jako człowieka głębokiej wiary, który zaufał w pełni Panu Bogu, zawierzył Mu swoje codzienne życie, swoje posługiwanie Piotra naszych czasów.

– Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega Jana Pawła II jako człowieka wiary?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Ojciec Święty – jak każdy z nas – był człowiekiem z krwi i kości. Takim samym jak my, a jednocześnie innym, odróżniającym się w jakiś sposób swoją postawą, sposobem bycia, sposobem przemawiania, docierania do drugiego człowieka. Swoją szczególną wiarą już na początku swojego pontyfikatu zachwycił cały świat. Zalecał nam otworzyć się na Chrystusa, całkowicie Mu zawierzyć. Myślę, że przygotowywał się do tego przez poprzednie lata swojego życia, kapłaństwa i biskupstwa. Wzorem pełnego zawierzenia Bogu była dla niego Maryja, stąd zawołanie „Totus Tuus” – Cały Twój. Ojciec Święty mimo wielu trudności, wielkiej odpowiedzialności za cały Kościół – bo Kościół to ludzie – miał w sobie wewnętrzny pokój. Troszczył się o cały świat, uwikłany w różnych konfliktach, ale też wierzył w to, że poprzez modlitwę, wytrwałość w dobru, rozmowy można wyciszyć pewne burze i niepokoje.

– Zapewne jednym z takich momentów, o których mówi się ciągle za mało, jest prześladowanie chrześcijan, ich męczeńska śmierć. Jak Papież przeżywał ich męczeństwo?

– Gdy tylko dowiadywał się o takim wydarzeniu, słyszałem westchnienie: „Boże!”. Potem szedł do kaplicy i modlił się. Ale też reagował: rozmawiał z arcybiskupem ministrem spraw zagranicznych, w jaki sposób można interweniować, i pisał list, telefonował. Na „Anioł Pański” czy podczas audiencji środowych często nawiązywał do tego wydarzenia, by pokazać swoją solidarność z prześladowanymi i wezwać ludzi do zastanowienia się, do modlitwy o pokój i docenienie go. Podejmował także dialog z przywódcami różnych religii, wyznań czy z głowami państw. Wrażliwość Ojca Świętego na ludzką krzywdę była bardzo duża. Wzywał nas wszystkich do tolerancji, wzajemnego szanowania się. Często też, m.in. przez spotkania w Asyżu, podkreślał, że wszyscy wierzymy w Boga, tylko jeszcze nie wszystkie religie czy wyznania mają tego Boga w pełni objawionego. Gdybyśmy wszyscy wierzyli naprawdę w Boga – nie byłoby nieporozumień, prześladowań, morderstw.

– Czy u ludzi światowej dyplomacji, przywódców państw, zwierzchników i wyznawców innych religii, którzy spotykali się z Papieżem, można było zauważyć, że mają świadomość kontaktu z człowiekiem Bożym, ze świętym?

Reklama

– Ojciec Święty był głową Państwa Watykańskiego, ale jednocześnie był głową Kościoła. Widziałem, że kiedy przyjeżdżali prezydenci różnych państw, traktowali Papieża nie tyle jako głowę państwa, ile jako zwierzchnika Kościoła, który ma wielki autorytet i ogromne znaczenie. Widać było jakiś szczególny szacunek dla niego. Nie przychodzili po rady ekonomiczne czy wskazówki, ale by napełnić się duchem, jego osobowością, by spotkać się z nim. Widać było, że ich serca napełniają się pokojem, którym Ojciec Święty promieniował. Spotkania z Papieżem różnych głów państw przyniosły na pewno wiele dobrych owoców.

– Jak Jan Paweł II przeżywał kontakty dla niego niełatwe, które z jednej strony kazały mu być dyplomatą, a z drugiej prorokiem Boga?

– Ojciec Święty był w swoim nauczaniu i przepowiadaniu stanowczy. W czasie niepokoju między Stanami Zjednoczonymi a Irakiem, kiedy USA chciały interweniować tam militarnie, Papież wysyłał swoich delegatów na rozmowy, sam telefonicznie rozmawiał z ministrem spraw wewnętrznych Stanów Zjednoczonych. Potem, kiedy widział, że rozmowy nie przynoszą większych rezultatów, na „Anioł Pański” poza tekstem oficjalnym, w którym apelował, by nie było więcej wojny, wrócił do swoich wspomnień z lat dziecięcych i II wojny światowej, zaznaczając, że wie, czym ona jest. Często też uwrażliwiał ludzi na zło, jakie przynosi konflikt zbrojny. Nigdy natomiast w swoim nauczaniu, w swojej postawie nie był pobłażliwy. Wiemy, że dzięki Ojcu Świętemu – jego modlitwom, rozmowom z głowami państw – blok komunistyczny rozsypał się bez przelewu krwi. Zwłaszcza obywatele wszystkich państw postsowieckich tak myślą, uważają, że zawdzięczają to pontyfikatowi Jana Pawła II.

– A jak Jan Paweł II przyjmował informacje o tym, że blok sowiecki się rozpada?

Reklama

– Zawsze podkreślał, że Bóg powoli kruszy kajdany i żelazne serca. Był pewien, że cierpienia i modlitwy wielu wiernych chrześcijan przełamały system, blokadę, że wiara ludu przyniosła zwycięstwo prawdy i wolności.

– Skąd Papież brał siły i moc dla swojego działania?

Reklama

– Na samym początku dnia, jeszcze przed udaniem się na poranną toaletę, Ojciec Święty, leżąc krzyżem w swojej sypialni, odmawiał cząstkę Różańca św. Potem dużo czasu spędzał w swojej kaplicy na modlitwie. Wielokrotnie w ciągu dnia brał do ręki różaniec i modlił się. W każdy piątek – nie tylko w Wielkim Poście, ale przez cały rok – odprawiał Drogę Krzyżową. Wiele godzin spędzał przed Najświętszym Sakramentem. Wierzę, że siła i moc płynęły z jego modlitwy.
Chociaż był mistykiem, w jego codziennym życiu modlitewnym były także proste modlitwy, które odmawia każdy chrześcijanin. Papież zaczynał od pacierza katechizmowego: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, „Wierzę w Boga”, 10 przykazań Bożych, codziennie modlił się o dary Ducha Świętego i śpiewał Godzinki. W każdy czwartek odmawiał też Godzinę Świętą. Swoje medytacje, rozmyślania przeplatał polskimi pieśniami eucharystycznymi, które nucił albo śpiewał. Odmawiał ze swojego modlitewnika wszystkie litanie. Czasami zastanawiałem się, czy trzeba aż wszystkie – ale on to robił. Już przy końcu swojego życia modlił się, słuchając nas. Często widziałem go zatopionego w modlitwie. W mojej pamięci pozostanie obraz Ojca Świętego klęczącego na klęczniku w swojej prywatnej kaplicy.
Co mnie jeszcze uderzało? Na klęczniku miał spis pracowników całej Kurii Rzymskiej z „L’Osservatore Romano” w języku polskim: od sekretarza stanu, podsekretarza, aż po wykaz wszystkich kongregacji i instytucji. Każdego dnia po Mszy św. brał go do ręki, przewracał kartki (cztery strony) i potem krótko się modlił. Modlił się więc także za swoich najbliższych współpracowników.
Codziennie w swojej prywatnej kaplicy odprawiał Mszę św. w konkretnej intencji. Potem pisał intencje na karteczce – mogliśmy podpatrzeć: często polecał Panu Bogu swoją kurię, diecezję rzymską, cały Kościół powszechny. Raz w tygodniu Msze św. były w intencjach, które wierni przesyłali do niego z prośbą o modlitwę indywidualnie czy w jakichś szczególnych wydarzeniach w życiu Kościoła. To był człowiek modlitwy, bardzo wrażliwy na potrzeby innych, na to, co się dzieje w świecie, w Kościele.

– Ksiądz Arcybiskup zawstydza nas, mówiąc o tym, co praktycznie moglibyśmy realizować my wszyscy, księża, a także biskupi, tymczasem często tłumaczymy się, że nie ma czasu. A Ojciec Święty...

– Tak. Czasem możemy się zastanawiać, skąd Ojciec Święty brał na to wszystko czas. A on nigdy nie opuścił swoich codziennych praktyk religijnych, modlitwy. Nawet podczas trudnych podróży apostolskich, kiedy program był bardzo napięty, organizatorzy wiedzieli, że muszą znaleźć czas na Godzinę Świętą, jeśli wizyta przypadała w czwartek, na Drogę Krzyżową w piątek – bo inaczej to Ojciec Święty opóźniał program o całą godzinę.
Jan Paweł II był człowiekiem bardzo zdyscyplinowanym, każdy jego dzień miał swój program – tego się trzymał. Potem, już przy końcu życia, swoje zadania wykonywał wolniej, brakowało więc trochę czasu na niektóre sprawy i spotkania. Kiedyś abp Dziwisz mówi: „Może by Ojciec Święty coś opuścił, bo ciągle w kaplicy modli się, a potem czyta”. A Papież na to: „To mnie trzyma”. Ten harmonogram dnia zachował do końca swojego życia. Był głodny wiedzy i dlatego też dużo czasu poświęcał na pogłębienie swojej wiedzy teologicznej czy pochłanianie literatury świeckiej.

Reklama

– To bardzo pouczające, Ekscelencja przypomina zarówno kapłanom, jak i świeckim, jak wzrastać w tym, co się nazywa „virtus religionis” – cnota pobożności.

– Ojciec Święty uczył nas prostego życia, uczył bycia chrześcijaninem normalnym. Mimo że był tak wielkim człowiekiem, że osiągnął świętość, to w jego życiu duchowym były proste praktyki religijne – modlitwy katechizmowe, pieśni. Od Bożego Narodzenia do 7 stycznia wieczory były zawsze wypełnione kolędami, w których widział głębię treści teologicznej i biblijnej. Potem, w Wielkim Poście – Droga Krzyżowa, „Gorzkie Żale”; w maju zawsze po kolacji wychodziliśmy na taras, gdzie była kaplica Matki Bożej Fatimskiej, i tam śpiewaliśmy majówki, w czerwcu – Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Jan Paweł II miał wielką cześć do Matki Bożej. Od lat dziecięcych pielgrzymował do Jej sanktuariów, a potem czynił to jako papież podczas swoich wizyt apostolskich. Często wtedy koronował obrazy, wręczał Matce Bożej swój papieski różaniec czy złotą różę. Zwracał uwagę na kult przydrożnych kapliczek, które są w naszych miejscowościach. Nie wstydził się nosić szkaplerza ani odmawiać Różańca, choć często kojarzy się on nam z osobami starszymi. Te proste formy pobożności w życiu Jana Pawła II były obecne i coraz bardziej doskonaliły jego osobowość, więź z Bogiem i życie duchowe.

– Wszyscy mamy w pamięci krzyż, do którego Ojciec Święty przytulił się podczas swojej ostatniej wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej. Ekscelencja jest także z tym krzyżem związany...

– Ten krzyż ma swoją historię. Otóż każdej niedzieli Ojciec Święty przyjmował w Watykanie pielgrzymów z Polski. Pewnego razu pielgrzymi z Zakarpacia ofiarowali mu zwyczajny, prosty krzyż. Ponieważ rozpoczynałem wtedy swoją posługę u Ojca Świętego i potrzebny był krzyż do mojego pokoju, zapytałem po audiencji Papieża, czy mógłbym ten krzyż zatrzymać. I tak od 1996 r. był on w moim pokoju. Podczas tego szczególnego Wielkiego Piątku Ojciec Święty uczestniczył w Drodze Krzyżowej w swojej kaplicy. W czasie rozważania kolejnych stacji dał znać, że potrzebuje krzyża. Wtedy abp Dziwisz powiedział: „Mieciu, przynieś swój krzyż”. Po nabożeństwie krzyż wrócił do mnie, na swoje miejsce. Kiedy Ojciec Święty Benedykt XVI mianował mnie arcybiskupem we Lwowie, zabrałem tę cenną pamiątkę ze sobą. Ten krzyż peregrynuje po Polsce. Jest to już wielka relikwia, do której Polacy są szczególnie przywiązani.

2014-04-22 14:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzień, w którym Rzym mówił po polsku

Nad gmachami z kamienia i marmuru rozłożyła się chłodna rzymska noc. Nic nie zapowiada jeszcze świtu. Nad nami tylko gwiazdy poprzetykane chmurami, niżej latarnie rzucają mokre światło na chodniki i ulice. Po niedawnej burzy powietrze jest świeże, niemal wiejskie

Dokładnie za 6 godzin na Placu św. Piotra rozpocznie się uroczystość kanonizacji dwóch Papieży. Mszę św. koncelebrować będzie kolejnych dwóch Następców św. Piotra. Czujemy na karkach oddech historii, tej pisanej dużą literą. Jednak w tej chwili Rzym wygląda jeszcze jak uśpiony olbrzym.
CZYTAJ DALEJ

Incydent z udziałem prezydenta Nawrockiego w USA. Przebieraniec chciał zakłócić Mszę św.

2025-09-22 17:30

[ TEMATY ]

Stany Zjednoczone

Karol Nawrocki

PAP/Leszek Szymański

Prezydent Karol Nawrocki wraz małżonką Martą w niedzielę uczestniczył w uroczystościach w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown, w stanie Pensylwania. Podczas Mszy św. doszło do incydentu.

Z Mszy św. został wyprowadzony mężczyzna przebrany w ornat, który jednak nie był księdzem. Mężczyzna nie miał przy sobie widocznych niebezpiecznych przedmiotów, nie stawiał też oporu, gdy był wyprowadzany z sanktuarium. Mężczyzna jest znany lokalnej Polonii i już wcześniej zakłócał Msze, jednak po raz pierwszy przebrał się za duchownego.
CZYTAJ DALEJ

Zakon Maltański na Ukrainie: 4 miliony osób objętych pomocą

2025-09-23 17:31

[ TEMATY ]

pomoc

Ukraina

Zakon Maltański

4 miliony

Vatican Media

Wielki Szpitalnik Zakonu Maltańskiego, Josef D. Blotz

Wielki Szpitalnik Zakonu Maltańskiego, Josef D. Blotz

Ludzie na Ukrainie muszą otrzymać pomoc, aby poradzić sobie ze skutkami wojny, fizycznymi i psychicznymi. I to stara się zapewniać od początku Suwerenny Zakon Maltański. O wsparciu Ukraińców mówi mediom watykańskim Wielki Szpitalnik Zakonu Maltańskiego, Josef D. Blotz, który w zeszłym tygodniu odbył wizytę na Ukrainie.

Obecny na terytorium Ukrainy od ponad 30 lat Zakon Maltański uruchomił już w lutym 2022 roku - kiedy wybuchła wojna na pełną skalę na Ukrainie - skoordynowaną akcję wszystkich swoich Stowarzyszeń, Korpusów Ratunkowych oraz około 1000 wolontariuszy (zarówno zagranicznych, jak i ukraińskich), aby zapewnić pomoc medyczną, społeczną i psychologiczną, a także bezpieczne schronienie dla osób przesiedlonych w swoim kraju i do krajów sąsiednich. Wsparciem objęto około 4 miliony osób.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję