Reklama

Niedziela Wrocławska

Pasyjni czy paschalni? Jacy jesteśmy?

Jaka jest nasza duchowość? Czy bliżej nam do cierpienia Wielkiego Piątku czy radości Niedzieli Zmartwychwstania? Czytelnikom „Niedzieli” przypominamy wywiad z ks. Januszem Czarnym

Niedziela wrocławska 16/2014, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

Keoni Cabral / Foter.com / CC BY

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF KUNERT: – W Wielkim Poście wpatrujemy się w Krzyż i Mękę Chrystusa. Pasja obecna jest także mocno w całym roku liturgicznym. Ale czy życia chrześcijanina nie powinno kształtować całe wydarzenie Chrystusa?

KS. JANUSZ CZARNY: – Paschalni czy pasyjni? Z pewnością nie można tego rozdzielać. W niektórych kulturach religijnych jest tak, że akcentuje się pasyjność: mękę Jezusa Chrystusa, Jego śmierć na krzyżu. Cały Wielki Piątek jest tam niezwykle mocno celebrowany. Tymczasem sądzę, że te akcenty powinny być rozłożone równomiernie, a nawet z naciskiem na paschalność, jeżeli rozumiemy przez to poranek Zmartwychwstania. Ale to także będzie zawężenie, bo paschalność zawiera w sobie pasyjność. Nie ma paschy bez pasji. Nawet jeśli myślą wrócimy do tej pierwszej paschy, prawzoru, paschy wyjścia z Egiptu, paschy przejścia przez Morze Czerwone, to tam też nie obeszło się bez krwi baranka. Krwią oznaczano drzwi mieszkań Żydów, krew obmywała, chroniła, krwią kropiono lud na oczyszczenia z grzechów. Ciągle przewija się wątek krwi przelanej.

– Ale czy krew jest celem samym w sobie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Chrystus przez Mękę i Krzyż odkupił człowieka, natomiast Zmartwychwstanie jest jakby tą ostateczną pieczęcią, potwierdzeniem Jego zwycięstwa, a tym samym naszego odkupienia. Gdyby odciąć te rzeczywistości i pozostać tylko na gruncie pasyjności, to ciągle będziemy bez mocnego fundamentu wiary. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara. Owszem, dokonałby pewnego wielkiego rytuału przelania krwi na Krzyżu, ale to by nie miało ciągu dalszego. Bo co w istocie oznacza pascha? To przejście z doliny nieszczęścia do krainy szczęścia. To jest czas przejścia ze śmierci do życia.

– A gdyby droga Chrystusa zatrzymała się na Golgocie?

– Krzyż byłby wówczas znakiem klęski, a nie zwycięstwa. W tym sensie znakiem klęski, że znowu pojawił się bardzo szlachetny człowiek, który chciał zmienić świat, który chciał aby ten świat był lepszy. I który poniósł klęskę. Takich ludzi było bardzo wielu w historii. Często wspominamy ich, nawet jako bohaterów całej ludzkości. Owszem, często tak przelana krew daje asumpt dla jakiś zdecydowanych postaw, taka krew umacnia, ale nigdy nie daje pewności odkupienia i nie stanie się źródłem zbawienia.

– Dlaczego?

– Dlatego, że cała narracja Startego Testamentu wskazywała na Krzyż i na ten moment krwawej ofiary. Bez krwi, mówiąc trywialnie, tu się nie mogło obejść. A zatem pasja jest wbudowana integralnie w wydarzenie paschalne. Na tym polegała pascha, że oczyszczenia i siły szukano we krwi baranka paschalnego. Natomiast zapowiedź Jana Chrzciciela znad Jordanu „oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”, już wyraźnie wskazuje na charakter i kulminację misji Jezusa Chrystusa, misji Syna Bożego, który po to przyjął ludzkie ciało, aby dokonać krwawej ofiary. Natomiast Zmartwychwstanie jest z jednej strony dalszym ciągiem, ale przede wszystkim jest potwierdzeniem tego, że się dokonało…

– No i szczytem misji.

Reklama

– Jeszcze raz wróćmy do św. Pawła. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara. Bo czego tak naprawdę miałaby dotyczyć? A tymczasem Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest mocnym potwierdzeniem, że odkupienie dokonał prawdziwy Baranek Boży. A rolą Baranka, tego zwierzęcia ofiarnego, było przelanie krwi. Zwłaszcza, że Jezus umierał na Krzyżu w godzinie, św. Jan na to wskazuje, w której w świątyni zabijano baranka.

– Jak przekłada się wydarzenie Zmartwychwstania na duchowość chrześcijańską?

– Przede wszystkim duchowość chrześcijańską kształtuje krzyż, ale nie jako cel sam w sobie, ale środek, którym idzie się do celu. Św. Teresa Benedykta od Krzyża, wrocławianka Edyta Stein zapisała, że krzyż nie jest celem samym w sobie, że krzyż wznosi się w górę, wskazuje na niebo.

– Ale co zmartwychwstanie oznacza dla zwykłego człowieka? Czy ono oznacza przemianę ludzkiego losu?

– Najbardziej dosadnie można to określić w ten sposób, że Zmartwychwstanie Chrystusa nadaje sens ludzkiemu życiu. Gdyby On nie zmartwychwstał nasze życie byłoby kompletnie bez sensu. Bo właściwie po co by było? W Zmartwychwstanie Chrystusa wpisane jest nasze zmartwychwstanie. My po to się rodzimy – stworzył nas Bóg z miłości i pragnie dla nas szczęścia – aby dojść kiedyś do zmartwychwstania.

– Jakie wnioski natury antropologicznej możemy wysnuć z wydarzenia Zmartwychwstania?

Reklama

– Chodzi przede wszystkim o cel i przeznaczenie człowieka. Czasami modlimy się o życie wieczne dla siebie i innych, ale pamiętajmy, że de facto, już jesteśmy nieśmiertelni. Dlatego jeśli modlić się, to o szczęśliwe życie wieczne. Jest kwestią naszych wyborów, czy nasze życie będzie szczęśliwe, czy nie, ale, że ono będzie, to po Zmartwychwstaniu Jezusa, nie ma wątpliwości.

– Nowy Testament bardzo dużo mówi o nowym człowieku. Kim jest nowy człowiek i jaki ma to związek ze Zmartwychwstaniem Chrystusa?

– Związek jest ścisły. Chodziło bowiem o odkupienie win, czyli jakąś korektę grzechu pierworodnego, który zaistniał z powodu człowieka. To ten grzech jest dramatem człowieka, zerwanie jedności między ludźmi a przyrodą, pomiędzy samymi ludźmi. Ale kto wie, czy najbardziej bolesny dramat nie zaistniał we wnętrzu samego człowieka. Dezintegracji zupełnej uległo, to co było harmonią wynikającą z Bożego planu. Rozum, wolna wola, emocje – to wszystko w momencie grzechu pierworodnego uległo strzaskaniu. Odkupienie jest korektą tego fatalnego wydarzenia, natomiast zbawienie jest zaaplikowaniem tego odkupienia do siebie. I tu są środki zbawienia, sakramenty, które swoją moc czerpią z Krzyża. Tam się narodziły. I teraz już ode mnie zależy, czy sięgnę po te owoce Krzyża czy nie, czy sięgnę po zbawienie czy nie. Chrystus na Krzyżu dokonał odkupienia całej ludzkości. On ciągle zbawia, ale człowiek ciągle ma niestety tę moc, aby od siebie odepchnąć zbawienie, które jest w Nim.

– To jest też przejście z niewoli do wolności? Ku wolności wyswobodził nas przecież Chrystus – powiedział św. Paweł. O jakiej wolności on mówił?

Reklama

– To wolność czynienia dobra, wolność, w której człowiek się realizuje. Bo współczesne zdefiniowania wolności: „wolność od” czy „wolność do”, to wszystko jest mało precyzyjne. Bo człowiek jest wolny tylko w obrębie prawdy o dobru, jest wolny wtedy, kiedy wybiera dobro. Z chwilą, kiedy wybiera zło – owszem jest to akt wolnej woli – ale tym samym człowiek popada w niewolę.

– To jest też wyzwolenie od lęku, który towarzyszy nam przed śmiercią?

– Lęk przed śmiercią cały czas towarzyszy człowiekowi. Chrystus daje konkretny lek na ten lęk w postaci swojego Zmartwychwstania.

– Nowy Testament mówi, że dzięki Chrystusowi jesteśmy wolni, że staliśmy się dziećmi Bożymi. A jeśli jesteśmy dziećmi Boga, to kim my właściwie jesteśmy?

– To jesteśmy dziedzicami tego, co u zarania Bóg przewidział dla człowieka. To jest powrót do stanu dziedzictwa sprzed udanego kuszenia diabła. Jest taki moment w Ewangelii, gdzie Chrystus mówi, że przyjdzie powtórnie i weźmie nas ze sobą, abyśmy byli tam, gdzie On jest. Czyli abyśmy byli w całej pełni dziedzicami boskości.

– Przecież to jest wielkie dowartościowanie człowieka…

– Całe wydarzenie Chrystusa bardzo nas dowartościowuje. Wpierw takim momentem było Wcielenie, czyli podkreślenie człowieczeństwa, a potem właśnie Zmartwychwstanie.

– Przełóżmy to na codzienne życie. Dlaczego zatem katolicy są w ciągłej defensywie? Czy czasem nie brak nam dynamizmu Zmartwychwstania?

– Zdecydowanie tego nam brak, chociaż z drugiej strony obraz katoli np. w mediach jest bardzo skrzywiony, sztucznie generowany i jest to jakaś próba zapędzenia chrześcijaństwa w zaścianek. Ktoś go konstruuje dla jakiegoś celu, dla jakiegoś planu społecznego, pewnie chodzi o tzw. rząd dusz. Współczesny mainstream oczekuje od Kościoła dostosowania się do świata. Tymczasem Kościół, w którym jest Ewangelia, ma ten świat przemieniać. I jest tu potrzebna jedna świadomość – to my jesteśmy elitą tego świata, to my jesteśmy jego siłą postępową. Właśnie z tego tytułu, że Jezus Chrystus Zmartwychwstał.

Jeden z ostatnich wywiadów ze śp. ks. Januszem Czarnym, nagrany w Radiu Rodzina

2014-04-16 15:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski dla KAI: Kościół, oprócz tego, że głosi Ewangelię, musi pokazywać, że służy życiu

[ TEMATY ]

wywiad

prymas Polski

abp Wojciech Polak

Piotr Drzewiecki

Kościół, oprócz tego, że głosi Ewangelię, musi pokazywać, że służy życiu. Bo jeśli w trwających sporach społecznych cokolwiek może przemawiać do ludzi, to świadectwo konkretnej działalności, konkretnej troski nas, wierzących, o życie - mówi prymas Polski abp Wojciech Polak. W rozmowie z KAI metropolita gnieźnieński odnosi się do bieżących tematów, którymi żyje polskie społeczeństwo.

Abp Wojciech Polak: Te obchody wiążą się przede wszystkim z pewną refleksją historyczną. Dlatego cieszę się, że po raz pierwszy udało się nam zgromadzić dosyć duże grono profesorów z różnych ośrodków akademickich w Polsce, którzy pochylili się nad historią prymasostwa na przestrzeni wieków. Owocem ich rocznej pracy i organizowanych sympozjów jest pierwsza monografia dziejów prymasostwa polskiego, której promocja odbędzie się 28 kwietnia. Jeżeli natomiast chodzi o współczesność, ten rok służył nie tyle przemyśleniu roli prymasa, ile jej zaznaczeniu. Dlatego rozpoczęliśmy ten jubileusz, goszcząc w Gnieźnie kilku prymasów Europy, m.in. z Hiszpanii i Francji. Przygotowaliśmy też wspólną deklarację, upominającą się o powrót do chrześcijańskich korzeni Europy. Ten głos miał podkreślać nie samą rolę prymasostwa, ale pewną wrażliwość prymasów w Europie na współczesną sytuację. Szkoda, że ten apel był zbyt mało promowany. Nie traktuję tego roku prymasowskiego jako czasu, w którym w szczególny sposób osoba prymasa miałaby zaistnieć. Aczkolwiek z zakończeniem tego jubileuszu zbiega się wydanie mojej pierwszej książkowej wypowiedzi biograficzno-dyskusyjnej, dotyczącej Kościoła. Ukaże się ona w formie wywiadu przeprowadzonego przez red. Marka Zająca. Odnosi się ona do wielu współczesnych sytuacji, w których zabierałem głos, być może będzie więc podkreśleniem roli prymasa w debacie publicznej. Tę rolę określiłbym nie jako proponowanie konkretnych rozwiązań, ale raczej przypominanie o fundamencie, na którym buduje Kościół i społeczeństwo.
CZYTAJ DALEJ

Fałszywe dane, realne szkody. Czyja to jest operacja?

2025-06-29 16:20

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Hahaha, info o fałszowaniu wyborów oparli na analizie wykonanej po pijaku jakiegoś gościa z Wykopu oraz na analizie typa, który NIE jest pracownikiem uczelni” – napisała w mediach społecznościowych jedna z internautek (@szef_dywizji), odnosząc się do informacji portalu money.pl, który ujawnił, że dr Kontek, który „zbadał anomalie wyborcze” nie jest pracownikiem SGH, mimo iż „w doniesieniach mediów przedstawiany jest jako pracownik uczelni”. Czytając tę informację, jak i komentarz miałem poczucie, że wcale nie jest mi do śmiechu i w sumie nam wszystkim generalnie też nie powinno.

Pal sześć sam wątek uczelni, przerażające jest to, co przedstawił dr Kontek, a raczej skutki tej co najmniej „niedokładnej” pracy. Jego „analizy” stały się źródłem fali artykułów, materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych oraz komentarzy w mediach i socialmediach, które w oparciu o jego teorie podważały wybór ponad 10 mln polskich obywateli. Profesor Szkoły Głównej Handlowej Tomasz Berent już wypunktował wątpliwą analizę statystyczną dr. Kontka dotyczącą „anomalii wyborczych”. „Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe” - napisał w opublikowanym liście. „Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę” – zauważył prof. Berent, docierając do sedna skandalu: „Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania”.
CZYTAJ DALEJ

Nie bądź kserokopią. Specjalny pokaz filmu "Carlo Acutis. Plan na życie"

2025-06-29 21:03

[ TEMATY ]

kino

bł. Carlo Acutis

relikwie bł. Carlo Acutisa

Karol Porwich/Niedziela

Czy w XXI wieku, w dżinsach, adidasach i z telefonem w ręku, da się żyć ideą nieba? Czy w dobie technologii i nowych mediów, kiedy pokusą jest to, by upodobnić się do influencerów, można mimo wszystko pozostać sobą?

Na te pytania mogliśmy poszukać odpowiedzi w czwartkowy wieczór, 5 czerwca. To wszystko za sprawą przedpremierowego pokazu filmu "Carlo Acutis. Plan na życie", który miał miejsce w częstochowskim kinie Wolność, a na który zaprosił Tygodnik Katolicki Niedziela.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję