Kolejny międzynarodowy występ Chóru Szkoły Podstawowej i Gimnazjum „Canzonetta” ze Strumienia zakończył się dużym sukcesem. Młodzi śpiewacy zajęli III miejsce na IV Międzynarodowym Festiwalu Chórów Dziecięcych i Młodzieżowych „World Peace Choral Festival”, który odbywał się we Wiedniu od 29 lipca do 1 sierpnia br.
W tym roku 32 chóry z całego świata prezentowały swoje umiejętności w Złotej Sali Filharmonii Wiedeńskiej oraz w Pałacu Schonbrunn.
Chórem Szkoły Podstawowej i Gimnazjum „Canzonetta” ze Strumienia dyrygowały Tamara Nowak i Agnieszka Gawron-Gaszczyk. - Uczestnictwo w zmaganiach konkursowych zakończyło się dla „Canzonetty” ogromnym sukcesem. Chór wywalczył III miejsce - Bronze Award, a jego brzmienie, emisja i kultura wokalna zyskały ogromne uznanie wśród jurorów. Zwieńczeniem wiedeńskiej przygody był koncert galowy w słynnej Golden Hall Musikverein. Możliwość występowania w miejscu, gdzie swoją obecność zaznaczyli kompozytorzy i muzycy światowej sławy - Mozart, Strauss, przysporzyła zarówno śpiewakom, jak i dyrygentkom oraz opiekunom „Canzonetty” ogromnych wzruszeń. Łzy radości wszyscy dzieliliśmy razem z rodzicami i bliskimi, którzy w licznej grupie podążyli śladami swoich pociech, by móc je zobaczyć na deskach jednej z najsłynniejszych na świecie sal koncertowych - podkreślają dyrygentki Chóru Szkoły Podstawowej i Gimnazjum „Canzonetta” ze Strumienia.
Strumieński chór szkolny został zaproszony do udziału w IV Międzynarodowym Festiwalu Chórów Dziecięcych i Młodzieżowych „World Peace Choral Festival” przez organizatorów festiwalu pokoju i był jedynym reprezentantem Polski w Wiedniu. Chór „Canzonetta” nie tylko występował w budynku Filharmonii Wiedeńskiej, ale zaśpiewał także w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych, czy też przed wiedeńskim ratuszem. Po powrocie do Strumienia laureatów III miejsca czekała kolejna niespodzianka - uroczyste powitanie przez władze miasta i mieszkańców, które to powitanie śpiewem ubogacili Zespół Regionalny „Strumień” oraz przedstawiciele Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”.
Chórzystki wystąpiły w oryginalnych ludowych strojach dolnośląskich. Śpiewały kolędy polskie i niemieckie
Z potraw wigilijnych z czasów mojego dzieciństwa pamiętam doskonale smak karpia w sosie polskim, który przygotowywała moja mama, biorąc przepis z niemieckiej książki kucharskiej, gdzie figurował pod taką właśnie nazwą – opowiada Dorota Stempowska, która urodziła się w Książu przed II wojną światową i której rodzina ze strony mamy od kilku pokoleń tam mieszkała i pracowała dla właścicieli ogromnych zamkowych dóbr. Jej ojcem był Polak – Franciszek Wawrzyczek z Cieszyna, a mamą Marta z domu Mendel urodzona w Książu. Tato p. Doroty Stempowskiej znał się doskonale na koniach. Odpowiadał za ich przygotowanie do jazdy, dlatego kiedy zachwycony przygotowanymi przez niego po mistrzowsku końmi przebywający w okolicach Cieszyna w pierwszych latach XX wieku książę Jan Henryk XV Hochberg von Pless zaproponował mu pracę u siebie, Franciszek Wawrzyczek zgodził się na to. W Książu poznał swoją żonę Martę, która była wyznania katolickiego. Został w Książu na zawsze. Warto dodać, że do wspólnoty religijnej tego wyznania w przedwojennym Wałbrzychu należało nie więcej, jak ok. 30 procent mieszkańców. – Mimo tego nasz katolicki kościół w dzisiejszym Szczawienku był zawsze wypełniony w niedziele i święta wiernymi po brzegi. Nie tak, jak zdarza się teraz, że jest pusto – wspomina p. Dorota Stempowska. – Pamiętam też jak z mamą jeździłam pociągiem do Wambierzyc, gdzie oglądałam ruchomą szopkę bożonarodzeniową. W kościele św. Anny zostałam ochrzczona i tu znajduje się wpis o nim, który pokazał mi przed laty w starej księdze dawny długoletni proboszcz parafii pw. św. Anny ks. Sieradzki. Przed wojną chodziłam z rodzicami do tego pięknego kościółka, a jak byłam trochę starsza, to również na Pasterkę po Wigilii. W kościele brałam udział w jasełkach, z którymi jeździliśmy również do kościoła w Szczawnie-Zdroju.
Selfie przed trumną papieża Franciszka - takie zachowanie wielu osób w bazylice Świętego Piotra budzi oburzenie wśród wiernych. Jak odnotowują włoskie media, powszechnym zjawiskiem w dniach wystawienia trumny z ciałem papieża jest to, że niektórzy stają przed nią i robią sobie selfie.
W kolejce do ołtarza bazyliki watykańskiej, przed którym wystawiono trumnę słychać głosy oburzenia wiernych z całego świata na widok osób, które robią sobie tam selfie. "Hańba", "Wstyd", "Jak można?" - takie komentarze słychać w bazylice.
„Pokój Łez” to zakrystia Kaplicy Sykstyńskiej. Tam właśnie udaje się nowo wybrany papież bezpośrednio po przyjęciu wyboru oraz wyborze imienia. Skąd nazwa? Prawdopodobnie wielu papieży w tej szczególnej chwili płakało ze wzruszenia.
W "Pokoju Łez" papież przebiera się w białą sutannę, która od tego momentu będzie już jego strojem do końca życia. Na nowego papieża czekają przygotowane trzy sutanny w różnych rozmiarach - jest mała, średnia i duża. Zestawy te przygotowuje jeszcze przed konklawe rodzinna pracownia krawiecka Gammarelli.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.