Reklama

Rodzina

Czego uczymy się od dzieci?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To dzieci mówią dorosłym, kim są, zadając proste, ale jakże ważne i trudne pytania w pierwszych latach swojego życia. Wprawiają rodziców w zakłopotanie, ale i pozwalają im odkryć prawdę o sobie. Wystarczy otworzyć umysł i przetrzeć oczy, by czas spędzony w gronie tych cudownych, nieskomplikowanych istot przemienił się w chwile wartościowe, które pozwolą zrozumieć świat każdej ze stron.

Szczęśliwe macierzyństwo

Marta i Tomasz na synka Ignasia czekali z niecierpliwością. Przez niecałe dziewięć miesięcy przygotowywali się do nowej roli. Zadbali nie tylko o wystrój pokoiku dla synka, ale szykowali siebie nawzajem do nowej roli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Bałam się tego, jak bardzo zmieni się nasze życie - tłumaczy Marta, dziś mama siedmiomiesięcznego Ignacego. - Ten czas oczekiwania na poród był czasem wyciszenia. Modliłam się o to, by Ignacy był silny i zdrowy. Modliłam się również o charyzmaty dla nas obojga. Chciałam, żebyśmy sprawdzili się w nowej roli.

W biblioteczce Marty i Tomasza można znaleźć pokaźny zbiór podręczników i książek mówiących o macierzyństwie.

- Część wypożyczałam z biblioteki, od koleżanek, kupowałam - opowiada Marta. - To, co przeczytałam, było ważne, jednak życie i nasz Ignaś nauczyło mnie o wiele więcej. W pewnym momencie odstawiłam książki na półkę, bo wystarczyło obserwować naszego małego szkraba, by znów zacząć uczyć się świata na nowo.

Reklama

Zmian w życiu Marty i Tomasza wraz z pojawieniem się na świecie Ignasia było znacznie więcej, niż się spodziewali.

Jest już nas pięcioro

Justyna chciała mieć jedno dziecko, bo z jednym jest mniej problemów, można mu poświecić więcej czasu. Kiedy urodziła malutką Joasię, zmieniła zdanie. Macierzyństwo jest jej powołaniem. Dziś ma trójkę dzieci. Myśli o kolejnym.

- Nie wiem, czy jestem dobrą matką - zaczyna swoją opowieść. - Jestem jednak szczęśliwą matką. Nie przeszkadza mi to, że moje koleżanki robią kariery, a ja siedzę w domu, gotuję, sprzątam i odrabiam lekcje z dzieciakami. Ja to lubię, to sprawia mi największą satysfakcję. Obserwuję, jak dzieci się zmieniają, dorastają. Każdy dzień to nowa lekcja życia.

Joasia w tym roku poszła do Pierwszej Komunii św. To było wielkie wydarzenie duchowe w życiu rodziny.

- Płakałam tego dnia bardzo. Sakramenty są ważne w naszym życiu. Bóg odgrywa ważną rolę, choć kiedyś tak nie było. Kiedy jeszcze byłam panną, nie zaglądałam do kościoła. To mąż zmienił moje złe nawyki, wpoił i nauczył nowych, lepszych. Codziennie wieczorem klękamy przy łóżku i modlimy się.

Justyna pamięta, że kiedyś chciała opuścić wieczorną modlitwę, wykręcając się złym samopoczuciem. Jaś, młodszy brat Joasi, nie pozwolił mamie położyć się spać bez zamienienia kilku słów z Bogiem.

Reklama

- Płakałam tego wieczoru, bo zachowanie mojego malutkiego synka bardzo mnie zaskoczyło. Spojrzałam na niego jak na dorosłego mężczyznę, który czuje się odpowiedzialny za rodzinę, który w przyszłości stworzy swój dom - ciepły, przytulny i nie zapomni o wartościach, które wyniósł ze swojego rodzinnego domu - opowiada wzruszona Justyna.

Niepełnosprawność

A co, kiedy na świat przychodzi dziecko niepełnosprawne? Czy ono jest mniej wartościowe od zdrowego? Nic bardziej błędnego. Niepełnosprawne dziecko to doświadczenie, to poświęcenie, które uczy pokory i bliskości, bo ważna staje się rodzina, na której można się wesprzeć. A najważniejsze w takim przypadku jest dziecko.

Stowarzyszenie „Integracja” na ziemi ząbkowickiej istnieje i działa od 13 lat. Początki nie były łatwe i nie chodzi tylko o samą działalność, ale i odbiór lokalnego środowiska. Dziś w przedszkolach i szkołach obok dzieci pełnosprawnych funkcjonują te niepełnosprawne. W klasach integracyjnych dzieci uczą się żyć i pomagać tym, którzy są słabsi i tej pomocy potrzebują.

Stowarzyszenie prowadzi szereg zajęć i odpowiedzialne jest za zapewnienie dowozu podopiecznych do ośrodków kształcenia i na terapeutyczne zajęcia. Ponadto olimpiada integracyjna organizowana na Dzień Dziecka przyciąga do Hali Słonecznej ponad 300 osób.

- Od 3 lat bierzemy udział w Pielgrzymce Osób Niepełnosprawnych organizowanej przez archidiecezję wrocławską - wymienia Irena Szewczyk, prezes Stowarzyszenia „Integracja”.

W działalności stowarzyszenia chodzi o to, by podtrzymać więź podopiecznych z osobami pełnosprawnymi, by odnalazły się w środowisku.

Reklama

- Szkoła przystosowuje i uczy dzieci niepełnosprawne funkcjonować. Chodzi o to, by po jej skończeniu nasi podopieczni nie byli zamknięci ze swoimi rodzicami w domu, by mieli możliwość wyjść i spotkać się z osobami z podobnymi problemami.

Ponadto w każdy wtorek po południu odbywają się zajęcia świetlicowe. Na wtorkowe spotkania do Centrum Terapeutycznego przy ulicy 1 Maja przychodzą także rodzice.

- Te spotkania dużo pomagają rodzicom. Jest to okazja do rozmowy, wymienienia się doświadczeniami i troskami dnia codziennego - opowiada prezes stowarzyszenia.

Rodzicom z dziećmi niepełnosprawnymi jest dużo ciężej. Przychodzą chwile zwątpienia, bezsilności. A stowarzyszenie daje oparcie, zapewnienie, że są osoby, które mają podobne problemy. To pewnego rodzaju grupa wsparcia.

- Kiedy 23 lata urodziła mi się córka Kasia z zespołem Downa, nie wiedziałam, co mam robić, jak pomóc mojemu dziecku. Dziś jest zupełnie inaczej, świadomość środowiska jest większa. Jesteśmy także bardziej przychylni. To, co inne, budzi niepokój i obawę.

Irena Szewczyk do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi zachęca uczniów, którzy jako wolontariusze włączają się do pomocy.

- Nie każdy jest stworzony do tego, by pracować z dziećmi niepełnosprawnymi. Początkowo widzę strach wśród tych, którzy w stowarzyszeniu pojawiają się po raz pierwszy, ale z czasem widzę, że zaczynają się włączać, uczestniczyć, chcą być, przychodzą, pomagają. Po wycofaniu, chwilach obserwacji następuje przełamanie i chęć niesienia pomocy - tłumaczy.

Reklama

Młodzież, która angażuje się w pomoc innym, jest wrażliwsza, delikatniejsza i przede wszystkim szybciej przystosowuje się do sytuacji ekstremalnych. Podobnie jest z dziećmi, które chodzą do klas integracyjnych.

- Klasy integracyjne to był strzał w dziesiątkę, chociaż do dziś jest wiele osób, które uważają, że to nie tędy droga. Ja się z tym nie zgadzam - mówi Irena Szewczyk.

Dzieci, które mają w swojej grupie czy klasie niepełnosprawnego rówieśnika, czują się za niego odpowiedzialne. Troszczą się, martwią, pomagają. To uczy nie tylko odpowiedzialności, ale tolerancji i zrozumienia, że jest ktoś słabszy, kto wymaga naszej uwagi i przede wszystkim pomocy.

- Niepełnosprawności uczyłam się wraz z moją córką - tłumaczy prezes stowarzyszenia. - Gdybym nie urodziła córki z zespołem Downa, nigdy nie poczułabym, że mogę tak działać, pomagać dzieciom niepełnosprawnym. Kiedy dotyka nas niepełnosprawność bezpośrednio, wówczas robimy wszystko, by ją nie tylko zrozumieć. Mnie sytuacja rodzinna zmusiła do tego, by zająć się tym problemem - mówi na zakończenie Irena Szewczyk.

Dzieciństwo nie zawsze jest radosne, beztroskie i szczęśliwe. Jednak dzieci w pierwszych latach swojego życia zawsze są ufne i szczere. Dla nich pojęcie Boga nie jest skomplikowane, a wiara w Niego jest bezgraniczna, choć pojmowana w zupełnie inny sposób niż przez dorosłych. Właśnie tego powinniśmy się od nich uczyć - nieskomplikowanego pojmowania świata, wówczas niektóre kwestie byłyby o wiele prostsze.

2013-06-04 13:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kto kradnie nam dzieci?

Trudno się dziwić, gdy dziecko „letnich” w wierze rodziców odchodzi z Kościoła. Jak jednak zrozumieć fakt, że tak samo dzieje się tam, gdzie rodzice są członkami katolickich ruchów, wspólnot i stowarzyszeń? Co robić, gdy dorastające dziecko odchodzi od wiary?

Staraliśmy się stworzyć naszym dzieciom jak najlepsze warunki do wychowania w duchu chrześcijańskim, jednak obecnie, kiedy dorosły, są daleko od Boga. Wiara została więc przekazana nieskutecznie. Jest to dla nas powodem dużego cierpienia oraz wyrzutów sumienia. Wielokrotnie zastanawialiśmy się z mężem, czy możemy angażować się w życie parafii, gdy sami, choć bardzo chcieliśmy, nie potrafiliśmy doprowadzić młodych do dojrzałej wiary. Służymy w naszej parafii pomocą młodym małżeństwom, bo jest taka potrzeba, ale mamy mieszane uczucia. Świat kradnie nam dzieci. Pozostaje tylko modlitwa i czekanie na łaskę Bożą”.
CZYTAJ DALEJ

Nie bój się, zaufaj!

2025-12-15 13:00

Niedziela Ogólnopolska 51/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

To wydarzenie może poruszyć każdego. Historia odległa w czasie, lecz jakże bliska sercu człowieka. Absolutnie niebanalna, ale z życia wzięta. Józef, cieśla, to człowiek sprawiedliwy, jak podaje nam Ewangelia. Postępuje zgodnie z zasadami, jest uczciwy i prawdomówny, trzyma się ogólnie przyjętych zasad, norm i reguł, które stanowią prawo. Jednocześnie jest już po zaślubinach z Maryją. Wkrótce zamieszkają razem. Życie jednak nie zawsze układa się tak, jak byśmy tego chcieli. Ta wiadomość spada na niego niespodziewanie: jego małżonka jest brzemienna. To, co powinno być radością domu Józefa, staje się nagle przyczyną cierpienia. Nie on jest ojcem. Zna Maryję, kocha Ją, ale nie rozumie tej sprawy. Rozum mówi mu coś innego, a serce dyktuje coś innego. Trzeba wybrać, jakoś się odnaleźć w tej nowej, niekomfortowej sytuacji. Józef ma dylemat. Co zrobić? Postanawia odejść – po cichu, bez rozgłosu, tak, by to ukryć, a przy tym nie skrzywdzić Maryi. To uczciwe rozwiązanie, nikogo nie krzywdzi. Takie jakby salomonowe rozwiązanie na dziś: nic dodać, nic ująć. Sprawiedliwie, pobożnie i po kryjomu.
CZYTAJ DALEJ

Bombka za serce

2025-12-21 04:36

materiały prasowe

Bractwo Miłosierdzia św. Brata Alberta w Lublinie za serce okazane osobom ubogim i bezdomnym odwdzięcza się świątecznymi ozdobami.

Każdy darczyńca, który do końca roku przekaże dowolną darowiznę na rzecz Bractwa, otrzyma bombkę na choinkę. – Nasze bombki to nie tylko ozdoby, ale przede wszystkim symbol realnej pomocy: ciepłego posiłku, leków dla seniora czy bezpiecznego noclegu, które sfinansujemy dzięki wsparciu – mówią wolontariusze z ul. Zielonej. W jadłodajni w centrum miasta z darmowych obiadów korzysta nawet 400 osób dziennie, a to tylko jedna z form pomocy. Oprócz społecznej kuchni, Bractwo prowadzi schronisko, ogrzewalnię, ośrodek dla uchodźców i mieszkania dla osób wychodzących z kryzysu bezdomności. Pracownicy i wolontariusze od ponad 30 lat wiernie stoją u boku tych, którzy zmagają się z ubóstwem, bezdomnością, chorobą czy samotnością, bo każda osoba zasługuje na godność i nadzieję.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję