Reklama

Wiara

Wyjdź z mroku!

Różne są rodzaje cierpienia. Są takie, które powodują nie tylko ból fizyczny, ale i duchowy. To podwójne cierpienie jest udziałem osób zranionych na płaszczyźnie seksualnej. Do nich skierowane są zamknięte rekolekcje, które odbędą się w dniach 15-17 marca w Domu Rekolekcyjnym Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ul. Zamoyskiego w Krakowie.

Niedziela małopolska 8/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

rekolekcje

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA KONIK-KORN: - Skąd wziął się pomysł na rekolekcje dla osób zranionych w sferze seksualności?

BARBARA ŁUBKOWSKA: - Ufam, że wziął się „z góry”. Zainspirował mnie list od mężczyzny o skłonnościach homoseksualnych. Odczytałam z niego wołanie o pomoc, na które realnie, chociażby ze względu na dużą odległość między naszymi miastami, mogłam odpowiedzieć w bardzo małym stopniu. Pomyślałam: jak wielka jest samotność osób zranionych w sferze seksualności, skoro ten człowiek znalazł mnie tak daleko od siebie... Wtedy uświadomiłam sobie, że jest Ktoś większy ode mnie, komu zależy na życiu tego mężczyzny, i kto ma moc przywrócić mu nadzieję, wiarę i miłość.

- Co oznacza być zranionym w sferze seksualności?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- To oznacza m.in. doświadczać trudności w płodnym przeżywaniu swojego życia. Ta sfera nie jest dla mnie źródłem radości, a raczej utrapienia. Dzieje się tak na skutek dezintegracji, która mogła nastąpić np. poprzez molestowanie. Wówczas, obok różnych przykrych konsekwencji tych doświadczeń, mogło dojść do przedwczesnego rozbudzenia seksualności u osoby będącej wówczas jeszcze dzieckiem, co dalej zaprowadziło np. do uzależnienia od onanizmu bądź pornografii. Może się zdarzyć, że ktoś doświadczył obnażania się ze strony osoby starszej tej samej płci i dziś ma trudności z przeżywaniem w pełni swojej kobiecości czy męskości. Ktoś inny natomiast, na skutek naruszenia swojej intymności w przeszłości, może dziś doświadczać awersji do bliskości czy cielesności. Są to oczywiście problemy tak osób niezamężnych, jak i zamężnych.

- Dziś nietrudno doświadczyć zranień na tej delikatnej płaszczyźnie. Bilbordy na przystankach autobusowych, filmy, a nawet kreskówki dla dzieci przesycone są erotyzmem. Nie jesteśmy w stanie uniknąć stykania się z takimi przekazami w codziennym życiu. Czy te rekolekcje mogą pomóc w zachowaniu czystości serca?

- Znamienne dla współczesnej Europy jest to, że żyje w pokoju, jeśli chodzi o bezpieczeństwo granic w ich wymiarze fizycznym, ideologicznie tak daleko posunięte, iż mówi się o społeczeństwie bez granic. Tymczasem dzieci Europy żyją w coraz większym niepokoju serca, ba, w rozdarciu, które jest powodowane i powiększane naruszaniem granic osobistych poprzez indoktrynujące działanie rozmaitych treści, w tym treści erotyzujących, naruszających wolność odbiorców.
Rekolekcje mogą pomóc nauczyć się strzec swojego serca, na nowo otworzyć uczestnika na życie duchowe, którego centrum jest ludzka dusza zamieszkiwana przez Boga. Na drodze zmagania się z różnymi wpływami, których nie jesteśmy w stanie zupełnie uniknąć, dużą pomocą jest świadomość, że to, co otacza mnie na zewnątrz, może na zewnątrz pozostać. Jesteśmy przez Boga wyposażeni we władze duszy, tj. rozum, pamięć i wolę. Mamy wybór.

Reklama

- Mottem rekolekcji są słowa: „Spójrzcie na Niego, promieniejcie radością, a oblicza wasze nie zaznają wstydu” (Ps 34, 6). Czy te słowa mogą być kluczem do zmierzenia się z problemami w sferze seksualności?

- Można by to Słowo Boże oczywiście odczytać tak, że spojrzysz na Chrystusa, rozpromienisz się radością i nigdy więcej nie zaznasz wstydu, nie będziesz doświadczał swojej słabości. Paradoksalnie, największym dramatem danej osoby nie jest to, że np. uzależniła się od pornografii. Większym dramatem jest, że niejeden uzależniony przekreśla siebie i staje się wówczas swoim wrogiem, zamykając tym samym drogi do otrzymania pomocy.
To Słowo jest owocem rozeznawania woli Bożej, nie jest naszym pomysłem. Głęboko wierzę, że jest żywe, i że każdy z uczestników może doświadczyć Jego mocy w swojej konkretnej historii życia, historii upadania i powstawania. Można je będzie usłyszeć różnymi melodiami, także jako zaproszenie, może wręcz wezwanie. Aby podnieść głowę ze swojego smutku, żalu, lęku, wstydu, bólu, niepowodzeń i spojrzeć na Chrystusa, z którym relacja przywraca radość. I swój kłopot przeżywać odtąd ze wzrokiem duszy utkwionym w Niego, co przekłada się na pewność, że gdy upadnę, zbłądzę, Chrystus jest pierwszym, który chce i może mi pomóc.

- Dla wielu osób zranienia w sferze seksualności są tak głębokie, tak intymne, że wcale nie chcą wracać do bolesnych wspomnień. Niektórzy mogą mieć opory przed przyjazdem na te rekolekcje, mogą obawiać się „rozdrapywania ran”...

Reklama

- Tak, to zrozumiałe. Dlatego, co trzeba mocno podkreślić, podczas rekolekcji nie ma punktu, który zawierałby publiczne dzielenie się swoim cierpieniem. Oczywiście, w czasie przerw osoby, w wolności swoich serc, dzielą się, czym chcą. Zachęcamy uczestników do wzajemnego szanowania swoich granic, do niewypytywania, ale i do zrozumienia, gdyby ktoś nie chciał słuchać mojej historii, gdyż okazałaby się dla niego zbyt trudna. Natomiast staramy się z o. Krzysztofem Piskorzem OCD zadbać o to, żeby uczestnicy, wedle indywidualnych potrzeb, mieli możliwość porozmawiania z nami. Ponadto, reflektor jest rzucony na Gospodarza rekolekcji, na Jezusa, który po to zaprasza uczestników, by ich wysłuchać: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28).
Lęk, o którym pani wspomina, daje się wyraźnie zauważyć podczas zapisów. Część osób wprost pisze, że chciałaby przyjechać, ale się boi. Jedną kwestią jest obawa przed rozdrapywaniem ran, drugą zaś publiczne zidentyfikowanie się z grupą adresatów. Nagle wychodzę z ciemności i mówię wobec innych uczestników: „Mnie też coś dolega”. To wyjście z ciemności może być już jednym z elementów leczących. Przebywanie w mroku swojej historii, za szczelnie zamkniętymi oknami, zasłoniętymi zasłonami, w swojej nocy, powoduje, że ciemność nie może maleć, tylko rozlewa się na coraz to szersze obszary życia danej osoby. Doświadczenie wspólnoty, bycia z ludźmi, którzy mają problemy z kręgu moich problemów, jest już samo w sobie wartością. Osoby, które same cierpią, niejednokrotnie są bardziej wrażliwe na cierpienie innych osób, empatyczne, stąd uczestnicy tych rekolekcji w szczególny sposób wzajemnie się obdarowują.

- Czy może Pani opowiedzieć o konkretnych owocach wcześniejszych rekolekcji? Co przynosi większe efekty - praca terapeutyczna czy modlitwa?

Reklama

- Konkretnym owocem poprzednich rekolekcji było rozpoczęcie życia duchowego lub jego odświeżenie, czyli „spojrzenie na Jezusa”, o czym mówiliśmy wcześniej. Było to więc też rozpoczęcie szczerej z Nim rozmowy o swoim życiu, o tym, co się przeżywało do tej pory. Kolejnym owocem było rozradowanie się samym sobą, pięknem dziecka Bożego. Do tej pory wielu uczestników przeglądało się w swoich grzechach, nawet po sakramencie pojednania. Jakby grzech, słabość, uzależnienie, problem - były ich imieniem, ich tożsamością. Poprzez rekolekcje Duch Święty prowadzi nas do przeglądania się na nowo w Chrystusie.
Konkretnym owocem było rozpoczęcie przez kilka osób terapii. Wydaje mi się, że błędem byłoby porównywanie efektów terapii z efektami modlitwy. Natomiast obserwuję, iż osoby, które podczas terapii modlą się, żyją w relacji z Bogiem, doświadczają widocznej współpracy z łaską Bożą, o czym same opowiadają.
Szczególną radością było dla nas uczestnictwo w poprzednich rekolekcjach siostry zakonnej. Zdajemy sobie sprawę, że osoby cierpiące z powodu zranień seksualnych są również w gronie osób duchownych i zakonnych. W związku z dużymi oczekiwaniami społecznymi, wydaje się, że te osoby mogą doświadczać jeszcze większego osamotnienia i lęku przed odrzuceniem, czego skutkiem byłoby nie szukanie pomocy. Siostra dzieliła się z nami, że rekolekcje były odpowiedzią na jej osobistą modlitwę. Prosiła Jezusa, by jej pomógł, w tym, co ją przerasta. Na drugi dzień zobaczyła plakat informujący o rekolekcjach, trzeciego dnia - ten sam plakat ujrzała w innym miejscu, a czwartego - porozmawiała z matką przełożoną i otrzymała zgodę na udział. Po rekolekcjach zaczęła nowy etap swojego życia.

- Zbliżające się rekolekcje będą odbywały się w Wielkim Poście…

- Tym bardziej będziemy zachęcać uczestników, by swoje rany przykładali do ran Chrystusa, by pozwalali Jego Krwi w nie wnikać i je uzdrawiać. Krew wypływająca z ran, które Chrystus dobrowolnie odniósł podczas swojej męki i ukrzyżowania, jest dowodem bezgranicznej miłości Trójcy Przenajświętszej do człowieka. Jednym z celów tych rekolekcji jest głosić Dobrą Nowinę osobom zranionym. Nowinę o tym, że sfera seksualności, która do tej pory była ich przekleństwem, przeżywana z Chrystusem, może stać się błogosławieństwem.
Oboje z o. Krzysztofem jesteśmy głęboko przekonani, że słabość jest łaską, jest miejscem spotkania, jest mocą Kościoła i poszczególnych jego członków. Czerpiemy w tym ze Słowa Bożego oraz z doświadczenia licznych świętych, w szczególności świętych karmelitańskich. Podczas zbliżających się rekolekcji będzie nam towarzyszyła jako ich patronka, obok św. Faustyny, bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej, która odkryła, że: „Przepaść naszej nędzy przyzywa przepaść Bożego Miłosierdzia.”
Poprzez rekolekcje „Spójrzcie na Niego” mamy pewność opartą na wierze, że Bóg chce swoim Miłosierdziem ratować z beznadziei, osamotnienia, rozpaczy, niekończącego się poczucia winy i wstydu, nieprzebaczenia oraz innych, rozmaitych pułapek źle przeżywanego cierpienia.

2013-02-20 12:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bitwa o męskość

Niedziela przemyska 10/2020, str. IV

[ TEMATY ]

rekolekcje

formacja

mężczyźni

Wojownicy Maryi

Dariusz Lasek

Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi

Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi

Potrzeba formacji mężczyzn w Kościele katolickim w oparciu o duchowość maryjną zrodziła się wraz z ubywaniem osób tej płci na Mszach św. i nabożeństwach. Dziś nieco żartobliwie mówi się o „Kościele żeńsko-katolickim” i nie jest to zarzut w stronę kobiet.

Wiele można by pisać o fenomenie Wojowników Maryi, maryjnej pobożności polskich mężczyzn rozwijającej się w ostatnich latach. A wszystko za sprawą ks. Dominika Chmielewskiego SDB, który dostrzegł to, co inni widzą niejasno, bądź w ogóle nie zauważają – kryzys męskości i potrzebę stricte męskiej, w oparciu o duchowość maryjną, formacji w Kościele katolickim. Doskonale widać, że mężczyzn niemal wymiotło z kościoła, a prym wiodą w nim kobiety.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Przyszłość dzieci w naszych rękach

2025-10-01 19:42

Marzena Cyfert

Pod takim hasłem w niedzielę 5 października przejdzie przez Wrocław Marsz dla Życia i Rodziny.

Jego uczestnicy dadzą świadectwo swojego przywiązania do wartości życia, rodziny i wspólnoty. Marsz został objęty patronatem honorowym abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję