Reklama

W wolnej chwili

Ślůnsko godka nasza ojczysta?

O śląszczyźnie i jej zawiłościach rozmawiamy z prof. Haliną Karaś.

[ TEMATY ]

Śląsk

język

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta Żyszkowska-Zeller: Zacznijmy od początku. Śląski to język czy dialekt?

Halina Karaś: Jednoznaczna odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest łatwa, gdyż pod uwagę należy wziąć różne czynniki, nie tylko ściśle językowe. Geneza śląszczyzny – historycznie to jeden z tzw. dialektów kontynentalnych polskich, podobnie jak dialekty wielkopolski, małopolski i mazowiecki – oraz jej system gramatyczny i leksykalny, a więc cechy systemowe, wskazują na dialekt. Ze ściśle językoznawczego, dialektologicznego punktu widzenia mamy zatem do czynienia z dialektem języka polskiego, i to dotychczas uznawanym za mało odrębny, czyli pozbawiony cech, które byłyby właściwe wyłącznie jemu, tj. nie występowałyby w innych dialektach1. Nie oznacza to, że lingwiści nie traktowali go jako dialektu swoistego, podkreślali bowiem, poczynając od Kazimierza Nitscha, różnorodność i wyjątkowość takiego, a nie innego układu cech językowych, które decydowały o odrębności i swoistości śląszczyzny.

A czy przytoczone w uzasadnieniu ustawy sejmowej argumenty na rzecz odrębności lingwistycznej języka śląskiego, cechy ocenione jako wyłącznie śląskie, istotnie takimi są?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie są to cechy wyłącznie śląskie. Przeciwnie, mogą one być interpretowane właśnie jako przejaw wspólnoty językowej z innymi dialektami polskimi czy z językiem ogólnopolskim na poszczególnych etapach jego rozwoju. Poświadczają bowiem dialektalny (polski) charakter mowy śląskiej, np. obecność o pochylonego, a pochylone wymawiane jako o, miękkie rzi (uwarzi), aorystyczne -ch (charakterystyczne też dla gwar Małopolski południowo-zachodniej, z przejściem -ch > -k, por. orawskie, podhalańskie widziołek, byłek, spiskie z przejściem -ch > -f: widziołef, byłef), łącząc śląszczyznę z dialektem małopolskim, zwłaszcza z gwarami południowomałopolskimi, a np. typ widza ta krowa – z gwarami północnopolskimi cechującymi się szeroką wymową samogłoski nosowej ę,.

Pod uwagę są brane jednak kwestie nie tylko czysto językowe.

Sytuacja wygląda inaczej, gdy w ocenie śląszczyzny weźmiemy pod uwagę kryteria socjolingwistyczne. To właśnie inne czynniki – historyczne, kulturowe, społeczne – wyróżniają śląszczyznę na tle innych dialektów polskich. Jest to lekt, który wiele wieków rozwijał się w izolacji od polszczyzny ogólnej i dialektalnej, przechowujący zatem wiele archaizmów, czyli zjawisk typowych dla dawnych etapów rozwoju polszczyzny, najlepiej dziś zachowany w porównaniu z różnymi gwarami na obszarze Polski, które szybko zanikają i którymi młodsze pokolenia rzadko się już posługują. W związku z tym mowa śląska jawi się w świadomości społecznej jako żywa w swojej odrębności. Jest to też obecnie odmiana terytorialna – w porównaniu z dialektami polskimi – najszerzej używana, jedyna, którą posługuje się także ludność miast, a więc zakres użycia nie jest ograniczony do środowisk wiejskich (ewentualnie małomiasteczkowych), częściowo skodyfikowana – wiele uczyniono w ostatnich dwóch dekadach, ale ciągle standaryzacja śląszczyzny jest procesem otwartym i wciąż pojawia się wiele trudności i wyzwań związanych z nim – dysponująca już w jakimś stopniu piśmiennictwem. Wspomnieć tu należy zarówno o przekładach wielkich dzieł literatury polskiej oraz światowej, jak i o oryginalnej literaturze śląskojęzycznej.

Reklama

Trudno nie wspomnieć o tożsamości regionalnej Ślązaków i o używaniu języka śląskiego w kontaktach domowych deklarowanym w spisie powszechnym.

Tak, oczywiście, nie bez znaczenia są deklaracje dotyczące używania śląszczyzny (w 2021 r. przeszło 457 tys. osób, w tym ponad 53 tys. wymieniło śląski jako język jedyny), z drugiej strony – jest rzesza rodowitych Ślązaków uznających język polski za ojczysty i mowę śląską za wyróżnik swojej tożsamości regionalnej. Sama konurbacja górnośląska liczy ok. 2,3 mln mieszkańców, a całość Śląska o wiele więcej, należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że ludności napływowej jest prawie trzy razy więcej niż autochtonicznej. Szkoda, że nie przeprowadzono na Śląsku szerzej zakrojonych badań, które by umożliwiły lepsze zrozumienie panujących w regionie stosunków językowych.

Wracamy zatem niejako do punktu wyjścia: język czy dialekt…

Reklama

Wziąwszy pod uwagę, że nie ma jasno zdefiniowanych kryteriów wyróżniania języków i dialektów w literaturze językoznawczej, podobnie jak i nieprecyzyjna jest definicja języka regionalnego w Europejskiej karcie języków regionalnych lub mniejszościowych, z uwagi na wspomniane wyżej czynniki społeczne, kulturowe i historyczne, jednoznaczna odpowiedź może każdemu badaczowi nastręczać spore trudności. Większość zwolenników uznania śląszczyzny za odrębny język wychodzi z założenia, że zostały już spełnione warunki, które pozwalają mówić o jej samodzielności językowej. Wymienia się następujące cechy: szeroką rzeszę użytkowników traktującą ją jako samodzielny kod językowy; jej funkcjonowanie w przestrzeni publicznej; różnorodne gatunkowo piśmiennictwo wykraczające poza ramy wyznaczane twórczości gwarowej; intensywne prace standaryzacyjne2. Zdaniem innych badaczy, którzy wypowiadają się ostrożniej, nie wszystkie jeszcze warunki zostały spełnione, wciąż jeszcze daleko do pełnej standaryzacji mowy śląskiej, która rozwija się przede wszystkim w przestrzeni publicznej subregionu przemysłowego3. Podkreślić należy jeszcze raz, że wielu rodowitych Ślązaków widzi śląszczyznę jako regionalny lub dialektalny wariant języka polskiego, mocno zresztą zróżnicowany, a swoją tożsamość jako dwupoziomową polską (narodową) i śląską (regionalną). Widoczne niekiedy próby ruchów emancypacyjnych podporządkowania zabiegów o język śląski celowi traktowanemu jako nadrzędny (uznanie narodowości śląskiej) zniechęcały zarówno ich, jak i część opinii publicznej w całym kraju oraz środowisk naukowych do popierania idei uznania języka śląskiego. Czy śląszczyzna to już odrębny język, który wykształcił się z istniejącego dialektu (niektórzy określają to jako proces emancypacji dialektu), czy jest to jeszcze ciągle lekt, który jednak przekroczył pod względem funkcjonalnym granice dialektu i znajduje się w fazie uzyskiwania samodzielności językowej, a więc język in statu nascendi? Podjęcie ustawy o uznaniu śląszczyzny za język regionalny może przyśpieszyć proces kształtowania się śląskiego języka literackiego, ale jednocześnie konieczność wprowadzenia zbyt pośpiesznie dla prawnie uznanego języka regionalnego jednolitego standardu może wywołać wiele dylematów.

Dyskusja na temat statusu śląszczyzny trwa już od jakiegoś czasu, a dobór argumentów bywa bardzo różny, od bardzo subiektywnych, emocjonalnych, niemających nic wspólnego z rzetelnością naukową, po argumenty, które wydają się być w miarę obiektywne. Temperatura tej dyskusji też była i bywa różna, a zachowania niektórych radykalnych autonomistów niedopuszczalne4. Warto zatem spojrzeć na tę sytuację chłodnym okiem, starając się zrozumieć obie strony sporu, nie ignorując czynników ani zewnętrzno- i pozajęzykowych, świadomościowych, kulturowych, ani tych strukturalnych, systemowych. Wydaje się, że obecnie śląszczyzna jeszcze znajduje się „pomiędzy” dialektem i językiem, na etapie „stawania się”, emancypowania się ze śląskiego dialektu języka polskiego, a więc zdobywania odrębności językowej.

Jak fachowo określić to „pomiędzy”?

Reklama

Być może dobrym określeniem śląskiej godki dziś byłby regiolekt – „funkcjonujący ponad poziomem pojedynczych gwar”. To termin zaproponowany alternatywnie przez niemieckiego badacza prof. Gerda Hentschela. Stwierdził on, że taki status można by było przyznać śląszczyźnie, która jako regiolekt powinna spełniać takie same warunki i cieszyć się podobnymi prawami jak język regionalny5. W ten sposób jednocześnie podkreśla się związek z polszczyzną i ponaddialektalny (ponadgwarowy) charakter tej odmiany języka, tj. „niebędącej tylko konglomeratem gwar”.

Projekt ustawy, na mocy której śląski ma zostać uznany za język regionalny, został przyjęty przez Sejm i Senat i wkrótce trafi do Prezydenta RP. Czy Ślązacy powinni otwierać szampany, czy jest się z czego cieszyć?

Stosunek samych Ślązaków, jak wyżej już podkreśliłam, do idei stworzenia odrębnego języka śląskiego jest zróżnicowany. Z pewnością cieszą się zdeklarowani zwolennicy uznania mowy śląskiej za język; cieszy się też duża rzesza Ślązaków mówiąca na co dzień swoją godką, niekoniecznie orientująca się w zawiłościach typu język – dialekt, ale przekonana o większej randze języka regionalnego niż tej odmiany terytorialnej języka, jaką jest dialekt. Niewątpliwie w mniemaniu wielu użytkowników, ale też obiektywnie, zwiększa się prestiż śląszczyzny.

Znam jednak wiele osób – rodowitych Ślązaków, przywiązanych do swojej godki, którzy się z tego nie cieszą, uważając, że wygrały te środowiska, które „krzyczały głośniej”, te, które mogą w przyszłości podejmować kolejne działania, tym razem zmierzające do uznania narodowości śląskiej. Innymi słowy, obawiają się ruchów separatystycznych.

Reklama

Wszystko zależy od samych Ślązaków, od ich mądrości i dalekowzroczności. Wierzę w tę zbiorową śląską mądrość, także i w tworzeniu języka śląskiego. Ważne jest, by nie ulegać „imperatywowi odmienności” (określenie prof. B. Wyderki), czyli nie wybierać głównie wyraźnie form odmiennych od odmiany ogólnopolskiej, by w jak największym stopniu odpodobnić śląski od niej, ale tworzyć standard śląski, wprowadzając te cechy, które są najczęstsze i rodzime.

Jak wiele wspólnego ślůnsko godka ma z polszczyzną ogólną? Przeciętny Polak z regionów Polski innych niż Śląsk ma dużą trudność ze zrozumieniem Ślązaków.

Żadnego dialektu języka polskiego i jego cech nie można rozpatrywać wyłącznie na podstawie porównania z językiem ogólnopolskim. Koniecznie należy uwzględnić całość języka polskiego, także wszystkie odmiany terytorialne, gdyż odmiana ogólnopolska jest tylko jedną z odmian polszczyzny, co prawda najbardziej znaną, powszechnie używaną i funkcjonalnie najbardziej rozwiniętą. Jeżeli weźmiemy pod uwagę np. gwarę podhalańską, lasowską w widłach Wisły i Sanu czy nawet gwarę Pogórza wschodniego(wydawałoby się najmniej swoistą), to w porównaniu z językiem ogólnopolskim rzeczywiście wykazują one wiele różnic. Przeciętny Polak nieznający żadnej odmiany dialektalnej, posługujący się tylko polszczyzną ogólną, może mieć trudności ze zrozumieniem każdej gwary.

Różnice są dostrzegalne chyba przede wszystkim pod względem leksykalnym…

Reklama

Mowa śląska jest rzeczywiście dość powszechnie odbierana w świadomości społecznej jako odrębna w stosunku do innych odmian języka polskiego. Jednak zarówno w warstwie fonetycznej, czyli w wymowie, jak i we fleksji – w odmianie, w składni czy słowotwórstwie nie ma cech całkowicie odmiennych od typowo polskich o charakterze ogólnym lub dialektalnym (np. różne typy wymowy samogłosek nosowych, które spotyka się także w innych dialektach, takie jak szeroka wymowa nosówki przedniej, w wygłosie z odnosowieniem – banda, wypija; wymowa samogłoski pochylonej o pośredniej między o i u, wymowa pochylonego a jako o – trowa, godóm, różne upodobnienia, np. piół [= pił] i wiele innych). Dodać jednak należy, że te cechy w innych regionach wycofują się z użycia, dlatego też zachowane na Śląsku wydają się specyficzne, wyłączne dla niego.

Faktycznie najwięcej chyba różnic obserwuje się w słownictwie, ale i tu, w zależności od tego, czy porównujemy mowę śląską z polszczyzną ogólną, czy z dialektami, nie widać aż tak znaczących różnic. Warto też podkreślić, że spore różnice leksykalne obserwujemy też na samym obszarze śląskim, różni się np. słownictwo cieszyńskie od leksyki gwar Opolszczyzny czy gwar subregionu przemysłowego. Słownictwo Śląska południowego (Cieszyńskiego) ma wiele wspólnego z leksyką południowomałopolską. Z wielu badań wynika, że to wspólne słownictwo „ciągnie się” niejako długim pasem, począwszy od Śląska południowego aż po Pogórze wschodnie (por. np. chłódzić [się], dąga/dęga ‘klepka’, gazda, krzypać, kóniny, marasić).

Wiadomo, że leksyka śląska nasycona jest wieloma germanizmami, ale też dużo pożyczek niemieckich charakteryzuje wiele gwar, w tym zwłaszcza w południowomałopolskich (por. np. ancug, bryle, forzt, mantel, kuknąć ‘spojrzeć’, rychtować / ryktować) czy wielkopolskich (np. ajntopf, bamber, fater, gryfny). Słownictwo jest bowiem tym podsystemem języka, które najszybciej wchłania obce elementy, ale też i najszybciej się ich pozbywa, gdy okazują się niekonieczne.

Reklama

Wśród wielu głosów „przeciw” uznaniu śląszczyzny za język są m.in. takie, że nie jest ona w pełni skodyfikowana. Już kilka lat temu zwracał na to uwagę prof. Jan Miodek, który skądinąd sam jest Ślązakiem, mówiąc: „kodyfikacja dialektu śląskiego jest piekielnie trudna, a może i wręcz niemożliwa”. Czy Pani Profesor podziela ten pogląd? A może przeciwnie? Inny znany językoznawca, prof. Jerzy Bralczyk, twierdzi, że uznanie śląszczyzny za język regionalny to dobry pomysł. W jednym z wywiadów powiedział: „Choć od strony ściśle naukowej śląski należy uznać za odmianę polszczyzny, i to całkiem starą odmianę, to istnienie społecznej potrzeby, by sądzić inaczej, może wszystko zmienić”.

Fakt, że śląszczyzna nie jest w pełni skodyfikowana, podkreślają także inicjatorzy obecnej ustawy i autorzy uzasadnienia. Niewątpliwie mowa śląska jest bardzo zróżnicowana, przywołam tu przykładowo wymowę samogłosek nosowych ę, ą, której wymienia się kilka rodzajów w zależności od pozycji w wyrazie (np. pinta / piynta / pianta; widza / widzã / widzym / widzem). W świadomości społecznej najbardziej chyba kojarzona jako typowo śląska jest odmiana godki używana w subregionie przemysłowym, a więc na wschodnim krańcu Śląska środkowego.

Podzielam opinię, że standaryzacja śląszczyzny nie jest zadaniem łatwym, z uwagi na duże jej zróżnicowanie jest rzeczywiście trudna, na co wskazywał prof. Jan Miodek, ale z dotychczasowych doświadczeń wynika, że nie jest niemożliwa. Szczegółowe problemy związane z tym procesem omówił w 2018 r. prof. Bogusław Wyderka6, który stwierdził, że dopiero kolejne etapy standaryzacji zadecydują o powodzeniu bądź niepowodzeniu tego przedsięwzięcia. Od tego czasu minęło kilka lat, zrealizowano nowe projekty, jest korpus mowy śląskiej, opracowano szczegółowo zasady pisowni języka śląskiego7, poszerzył się zakres piśmiennictwa śląskojęzycznego, wzrósł udział śląszczyzny w przestrzeni publicznej.

Reklama

Dopiero za jakiś czas będzie można ocenić wyniki tego procesu standaryzacji dokonującego się w ostatnich latach i zobaczyć, jak do jednolitego standardu śląskiego ustosunkowały się różne środowiska w regionie. Różne niebezpieczeństwa czyhające na kodyfikatorów widzą zarówno lingwiści polscy, jak i zagraniczni, obserwatorzy zewnętrzni. Warto wspomnieć tu o dwóch poglądach wyrażonych w literaturze przedmiotu; jednym prof. B. Wyderki, że najpierw należałoby przeprowadzić cały proces standaryzacji śląszczyzny, a dopiero potem wszcząć starania o przyznanie jej statusu odrębnego języka8. Drugi – prof. Gerda Hentschela, który powołując się na przykłady standaryzacji retoromańskiego i dolnoniemieckiego, omawia różne niebezpieczeństwa w zakresie kodyfikacji śląszczyzny, wskazując na potrzebę przeprowadzenia odpowiednich analiz językowo-socjologicznych, które pokazałyby, czego życzą sobie aktywni użytkownicy śląszczyzny, a nie tylko działacze ruchu śląskiego. Przedstawia też inne możliwe rozwiązanie w kwestii jej statusu, a mianowicie określenie śląskiej godki jako regiolektu, o czym mówiłam wcześniej, a nie odrębnego języka, i przyznanie jej przy tym podobnych praw i poparcia państwa, jak w przypadku uznania jej za język regionalny9. Niestety, ta interesująca propozycja nie stała się przedmiotem publicznej debaty.

W jednej ze swoich prac prof. Jolanta Tambor napisała, że w językoznawstwie trudno jednoznacznie stwierdzić, czy etnolekt – mowa pewnej grupy ludzi – jest dialektem, czy językiem, są to bowiem kategorie językowo-polityczne, a nie językoznawcze. W samej śląszczyźnie uznanie jej za język regionalny nic nie zmieni, zmiany zajdą tylko na szczeblu politycznym – odtąd będzie można np. wprowadzać do szkół dobrowolne zajęcia z języka śląskiego i montować dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości. Jest sporo głosów mówiących, że uznanie śląskiego za język regionalny to sprawa wyłącznie polityczna, w której tle stoją duże pieniądze, a która ma odwrócić uwagę od „realnych” problemów państwa. Czy, zdaniem Pani Profesor, uznanie śląskiego za język regionalny realnie zmieni coś w życiu ludzi posługujących się godką na co dzień?

Reklama

Zewnętrznie się pewnie wiele zmieni, choćby przez montowanie dwujęzycznych tablic, przez większe możliwości nauczania śląszczyzny w szkołach. Jednak ci, którzy posługują się godką, będą jej dalej używali, a zakres tego użycia zapewne znacząco się nie zmieni. Ci natomiast, którzy się nią nie posługiwali, zapewne teraz nagle nie zaczną nią mówić, jako że będzie ona językiem do wyboru, językiem pomocniczym. Wydaje się, że uznanie śląskiego za język regionalny nie tyle zmieni sytuację ludzi dziś nim mówiących, ile wpłynie w przyszłości na młodsze pokolenia, na tych, którzy będą się go uczyć w szkole. Ucząc się pewnego standardu, jednocześnie mogą zatracać cechy zróżnicowanej terytorialnie śląszczyzny. Może zatem wpłynąć to w przyszłości na zanik wielu cech rzadkich, lokalnych, z drugiej jednak strony może w jakimś stopniu ochronić mowę śląską przed losem, który stał się udziałem wielu polskich gwar, tj. przed szybkim zanikaniem.

Mówi się też, że uznanie śląszczyzny za język doprowadzi tylko do wzmocnienia tendencji izolacjonistycznych na Śląsku… Jak Pani Profesor sądzi, czy jest się czego bać, czy śląszczyzna jest jakimś zagrożeniem dla języka ogólnopolskiego i dla integralności kraju?

Reklama

Trzeba się liczyć z tym, że uchwalona ustawa może wzmocnić te tendencje. Trudno mi jednak ocenić, czy i w jakim stopniu może się to stać. Jestem osobą z zewnątrz i problemów Śląska nie znam z autopsji, jedynie z przekazu naukowego i medialnego, a także z relacji znanych mi mieszkańców regionu. Zapewne w niektórych środowiskach tak, w innych nie. W tym sensie może stanowić jakieś zagrożenie dla integralności Polski. Obawy te nie są bezzasadne, już w 2012 r. Mirosława Siuciak pisała o ostrym sporze na płaszczyźnie prawnej, politycznej i publicystycznej wokół języka i narodowości śląskiej, wskazując na negowanie przez środowisko autonomistów propolskich zachowań Ślązaków w okresie kulturkampfu i powstań narodowych i w związku z tym wejście w konflikt z patriotycznie nastawioną częścią społeczności śląskiej10. Często ataki autonomistów na zwolenników zachowania śląszczyzny w kontaktach domowo-rodzinno-sąsiedzkich i lokalnych bywały niewybredne11, a z relacji znanych mi osób wynika, że i obecnie takie bywają. Wszystko zależy od samych Ślązaków, powtórzę: od ich mądrości, przenikliwości w ocenie sytuacji i od dokonywanych przez nich wyborów. Nie podzielam natomiast obaw, że śląszczyzna jest zagrożeniem dla języka ogólnopolskiego. W jaki sposób miałaby mu zagrażać? To język państwowy, urzędowy, o długiej historii, jeden z najstarszych literackich języków słowiańskich, kształtujący się jako język ponadregionalny już od końca XV wieku, w pełni poliwalencyjny, stylowo zróżnicowany, pełniący różnorodne funkcje, dobrze skodyfikowany, z bogatą literaturą. Nie sądzę, żeby sami Ślązacy porzucili polszczyznę, przechodząc wyłącznie na język śląski, bo śląszczyzna nie obsługuje wszystkich sfer życia społecznego i kulturalnego, i być może wszystkich sfer obsługiwać nigdy nie będzie, o czym mówią także zwolennicy jej ujęzykowienia.

Uznanie śląskiego za język regionalny pociągnie za sobą, jak wspomniałam, środki finansowe. Na większe fundusze mogłyby odtąd liczyć m.in. różne instytucje kultury, które kultywują śląskie tradycje. Czy można powiedzieć, że dla godki jest to pewnego rodzaju szansa na pokazanie się szerszemu gronu odbiorców, na jej popularyzację? Śląszczyzna od dłuższego czasu jest obecna w kulturze – mamy śląski przekład Biblii, tłumaczenia książek, które wydaje Wydawnictwo Literackie, a nawet śląskiego Facebooka – ale po wprowadzeniu ustawy w życie można się spodziewać, że ten udział godki w kulturze ogólnopolskiej się zwiększy. Z perspektywy polskiej kultury to chyba dobra wiadomość.

Z pewnością uznanie śląszczyzny za język regionalny pociągnie za sobą środki finansowe na jej funkcjonowanie i ochronę. Z tego punktu widzenia da to znacznie większe możliwości zarówno prowadzenia działalności standaryzacyjnej, jak i upowszechniania mowy śląskiej, rozszerzania działalności przekładowej, wydawniczej, promowania jej nauczania w szkołach itp. Wszystko to niewątpliwie wpłynie także na większy udział śląszczyzny w kulturze ogólnopolskiej.

Jako dialektolog chciałabym tu wyrazić żal, że dopiero „zadekretowanie” danej odmiany terytorialnej jako odrębnego języka daje w Polsce zwiększone możliwości jej ochrony. Szkoda, że większe finansowanie nie dotyczyło mowy śląskiej traktowanej jako jeden z podstawowych dialektów języka polskiego i nie dotyczy ogólnie różnych odmian terytorialnych (regionalnych i dialektalnych) polszczyzny, które znajdują się w sytuacji zaniku. Już jakiś czas temu wyraziłam pogląd o potrzebie ochrony ginących gwar, stworzenia narodowego programu ich ochrony12. Czy nie należy zadbać w końcu o zachowanie różnorodności dialektalnej Polski, o ochronę tak ważnego wyróżnika tożsamości grup regionalnych i lokalnych, jakim jest ich język? Chodzi o te odmiany języka, które świadczą o bogactwie i różnorodności polszczyzny. Język polski to przecież nie tylko polszczyzna ogólna, ale to przede wszystkim różne odmiany terytorialne (regionalne i gwarowe). Jaka byłaby polszczyzna bez – przykładowo – gwary podhalańskiej, kujawskiej, kurpiowskiej, łowickiej, suwalskiej czy mazurskiej, kociewskiej? Trudno sobie to wyobrazić.

1 Por. wypowiedź Kazimierza Nitscha, jednego z pierwszych badaczy mowy śląskiej, na początku XX wieku: „wzięty jako całość, Śląsk nie ma pozytywnych, znamionujących go właściwości językowych: za taką uznać można chyba tylko je- w wyrazie jegła…”, Dialekty języka polskiego, Wrocław-Kraków 1957, s. 99.
2 Por. H. Jaroszewicz, Rozwój języka Górnoślązaków. Szkic socjolingwistyczny, „Zeszyty Łużyckie” 53, 2019, s. 25-27.
3 Por. B. Wyderka, O standaryzacji języka śląskiego, „Kwartalnik Opolski” 2018, nr 1, s. 3-18.
4 Por. szerzej B. Cząstka-Szymon, Opinia o projekcie zmiany Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, a także niektórych innych ustaw, „LingVaria VIII, 2013, nr 1 (15), s. 185-198.
5 Języki regionalne: zagrożenie czy umocnienie polskiej wspólnoty językowej? „Postcriptum Polonistyczne” 2022, nr 1 (20), s. 10.
6 O standaryzacji języka śląskiego, „Kwartalnik Opolski” 2018, nr 1, s. 3-18.
7 Por. H. Jaroszewicz, Zasady pisowni języka śląskiego. Studium normatywne, Siedlce 2022.
8 O normalizacji języka śląskiego, w: red. J. Tambor, Śląska godka, Katowice 2008, s. 31-38.
9 G. Hentschel, Śląski – gwara – dialekt – język? Spojrzenie z zewnątrz, w: red. J. Tambor, Pogranicza mniejszości. Regiony. Etnolingwistyka, Katowice 2018, s. 62.
10 Czy w najbliższym czasie powstanie język śląski? „Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Językoznawcza” 2012, t. 19 (39), z. 2, s. 35-37.
11 Por. B. Cząstka-Szymon, dz. cyt.
12 H. Karaś, Zadania dialektologii w zakresie ochrony ginących gwar, „Gwary Dziś” 7, 2015, s. 93.

2024-05-16 14:18

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

II Ogólnopolski Festiwal Polskich Tańców Narodowych

10 maja 2016 r. w siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” w Koszęcinie rozpocznie się II Ogólnopolski Festiwal Polskich Tańców Narodowych. Organizatorami są: Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa im. Feliksa Parnella w Łodzi oraz Zespół „Śląsk”. W Festiwalu wezmą udział uczniowie szkół baletowych z Bytomia, Łodzi i Poznania.
CZYTAJ DALEJ

Wigilia świąt Bożego Narodzenia i wspomnienie Adama i Ewy

[ TEMATY ]

wigilia

Karol Porwich/Niedziela

Wieczorna Wigilia rozpoczynająca Boże Narodzenie nie jest jedynym powodem do świętowania w dniu 24 grudnia. Tego dnia wspominamy Adama i Ewę - prarodziców wszystkich ludzi. Adam jest pierwszym człowiekiem stworzonym przez Boga. Kobieta, później dowiadujemy się o jej imieniu Ewa, jest towarzyszką życia Adama - mężczyzny.

Oboje pochodzą od Boga, są zatem równi godnością, przewyższającą inne istoty żywe.
CZYTAJ DALEJ

Wiliorze, Herody i szczodraki - te tradycje bożonarodzeniowe wciąż są żywe w Łódzkiem

2024-12-25 08:53

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

tradycje

woj. Łódzkie

Muzeum Etnograficzne

Kolędowanie od początku Adwentu aż po Trzech Króli, karmienie zwierząt opłatkiem w wigilijną noc, czy rzucanie owsem na świętego Szczepana Męczennika to do niedawna powszechne tradycje bożonarodzeniowe w Łódzkiem. Które z nich są wciąż żywe opowiedziała PAP Olga Łoś, etnolog z MAIE w Łodzi

"Wiele tradycji bożonarodzeniowych jest wspólnych dla różnych regionów, choć noszą różne nazwy. Głównie chodzi o kolędowanie. Grupy kolędników odwiedzające domy spotyka się najczęściej od Wigilii aż do Trzech Króli, ale to nie jest regułą" - powiedziała PAP Olga Łoś, etnograf z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję