Udział katolików świeckich w życiu politycznym i społecznym jest elementem niezwykle aktualnym. Wyraźnie przypominał o tym niejednokrotnie Jan Paweł II, dając do zrozumienia, że poszanowanie zasad i norm etycznych jest podstawą prawidłowego funkcjonowania systemu demokratycznego.
Wiara pod korzec?
W tym kontekście wyjątkową rolę pełnią politycy utożsamiający się z chrześcijaństwem, gdyż bycie chrześcijaninem jest wejściem - jak pisze Ojciec Święty Benedykt XVI - „w sferę osobnego podmiotu kulturowego z własną ukształtowaną historycznie i wielorako uwarstwioną interkulturowością”. W ten sposób wiara nie jest prywatną sprawą, gdyż wprowadza we wspólnotę wierzących, a także w jej historię. A to powoduje, że sprawą ważną staje się, czy polityk kształtuje rzeczywistość w oparciu o to, co wyznaje, czy chowa wiarę pod korzec, a rozum redukuje jedynie do tego, co obliczalne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Degeneracja ku relatywizmowi
W tej perspektywie Benedykt XVI zwraca uwagę na relatywizm, który grozi politykom odwołującym się do chrześcijaństwa. Papież podkreśla, że niebezpieczeństwo polega na tym, iż „pluralizm - słuszny i odpowiadający także strukturze chrześcijaństwa, które otwiera przestrzeń wolności rozumu i jego możliwości - ma tendencję pewnej degeneracji ku relatywizmowi. A wówczas chrześcijanie zaczynają myśleć, że chrześcijaństwo jest tylko jednym spośród wielu głosów, a zatem i oni nie powinni wprowadzać swoich osobistych przekonań na scenę polityczną”.
Pułapka schizofrenii
Takie zjawisko widoczne jest w wielu krajach zachodnich, gdzie chrześcijanie unikają prezentowania swoich osobistych przekonań, podczas, gdy ateiści i agnostycy promują je, gdzie się tylko da. Dlatego słusznie Benedykt XVI stwierdza, że „obserwujemy swoistą schizofrenię polityka katolika, który prywatnie chce być wiernym katolikiem, natomiast publicznie jest przekonany, że nie powinien przenosić swoich osobistych poglądów do sfery publicznej, tłumacząc się koniecznością przestrzegania pluralizmu”. Tylko w ten sposób - na dłuższą metę - wpada w pułapkę, którą sam zastawia, bowiem ukrywanie w życiu publicznym swoich przekonań prowadzi do kryzysu kultury, w której żyjemy, i destabilizuje chrześcijański etos.
Fragment z homilii kard. Stanisława Dziwisza wygłoszonej w Łagiewnikach, 1 stycznia 2009 r.