Reklama

Kościół

Kard. Ryś: Bóg czyta Kościół swoim Słowem

Zapraszam do wspólnego czytania i pogłębionej refleksji pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich.

[ TEMATY ]

modlitwa

Pismo Święte

Kard. Grzegorz Ryś

Archiwum

Łódzki pasterz

Łódzki pasterz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej. Przybywszy tam weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, [brat] Jakuba. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego.

Wtedy Piotr w obecności braci, a zebrało się razem około stu dwudziestu osób, tak przemówił: „Bracia, musiało wypełnić się słowo Pisma, które Duch Święty zapowiedział przez usta Dawida o Judaszu. On to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, bo on zaliczał się do nas i  miał udział w naszym posługiwaniu. Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył ziemię i spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności. Rozniosło się to wśród wszystkich mieszkańców Jerozolimy, tak że nazwano ową rolę w ich języku Hakeldamach, to znaczy: Pole Krwi. Napisano bowiem w Księdze Psalmów:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niech opustoszeje dom jego i niech nikt w nim nie mieszka! A urząd jego niech inny obejmie! Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty od nas do nieba, stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania”.

Postawiono dwóch: Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja. I tak się pomodlili: „Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą”. I dali im losy, a los padł na Macieja. I został dołączony do jedenastu apostołów.” (Dz 1, 12-26).

Kościół trwający na modlitwie to kluczowy obraz przeczytanego fragmentu. Nie każde czytanie Słowa jest modlitwą. Kiedy nią nie jest? Gdy nasze czytanie Słowa pozostaje tylko spotkaniem z księgą, niezależnie od tego, jak ważna jest dla nas ta księga. Kiedy więc czytanie Słowa jest modlitwą? Gdy zamienia się w spotkanie z osobowym Bogiem – Panem. Kiedy dochodzi do tego spotkania, wtedy wydarza się lectio divina – Boże czytanie. Czy to znaczy, że Bóg czyta? Tak, wtedy Bóg czyta. A jeśli nie ma owego spotkania z Panem, to czytam ja. Mogę na przykład przygotowywać się do bardzo ważnego wykładu egzegetyczne-go. Jednak nie chodzi o to, żebym ja przeczytał tę księgę, nawet najbardziej kompetentnie. Chodzi o to, żeby Bóg przeczytał to Słowo – to jest lectio divina. Właśnie po to apostołowie weszli do Wieczernika. Weszli na modlitwę, są więc skoncentrowani nie na tekście, tylko na Bogu – na osobowym Bogu.

Reklama

Dwa słowa podkreślają tę koncentrację. Pierwsze to greckie słowo proskarterountes. Pochodzi ono od słów pros, czyli „w  kierunku”, i  kartereō, co znaczy „być mocnym, wytrzymać, wytrwać”. Apostołowie trwają, zwróceni w konkretnym kierunku. Są bardzo zdeterminowani, żeby trwać w  ukierunkowaniu na Boga. Są na Nim uparcie skoncentrowani. Są ku Niemu zwróceni niewzruszenie, zależy im na tym spotkaniu. To jest dziesięć dni modlitwy.

Modlitwy radykalnie, uporczywie, mocno i zdecydowanie zwróconej ku Bogu. To sprawia, że Bóg rzeczywiście może ich czytać swoim Słowem. Bóg swoim Słowem czyta Kościół. Skupienie i  skoncentrowanie na Bogu otwiera Mu szansę, żeby ich przeczytał. Nieraz myślę o tym, ile tracimy sposobności, żeby Bóg nas przeczytał. Marnujemy te szanse przez brak postawy zdecydowanego i  upartego skoncentrowania się na Nim. To dotyczy nas wszystkich. Czasem w zakrystii trzeba stukać pastorałem w podłogę, żeby księża uciszyli się przed wyjściem do Eucharystii. Ci, którzy nie odprawiają, też mogą zastanowić się, czy przychodzą na Eucharystię wcześniej, żeby się przygotować. Ile w nas jest determinacji, tego zwrotu ku Bogu i skupienia na Nim, żeby Go usłyszeć, kiedy On mnie czyta? Drugi bardzo ważny termin to homothymadon, który trzeba przetłumaczyć „pod jednym tchnieniem”. Homothymadon to „jeden dech, jedno tchnienie”. To słowo mówi o  uczniach w  ich wzajemnej relacji, w  odniesieniach do siebie, że stanowią jedno dzięki jednemu tchnieniu Ducha.

Reklama

Duch, który tchnie, jest zasadą jedności. Oba słowa, oba te wymiary są ważne. Widzimy wspólnotę skupioną na Bogu w sposób absolutnie zdeterminowany. Dzięki otwarciu na Ducha doświadcza ona jedności między sobą – to moment prawdziwie synodalny. Właśnie o  to chodzi w synodzie, żeby razem słuchać w jednym Duchu.

Artykuł zawiera fragment książki pod red. Ks. Krzysztofa Wonsa SDS - „Twoje Słowo daje mi życie”, wyd. Salwator. Sprawdź więcej: Zobacz

To podkreśla papież Franciszek: nie tylko mamy siebie nawzajem posłuchać, ale musimy razem słuchać Ducha, usłyszeć, co Duch ma do powiedzenia i przeżyć to, że Duch czyni nas jedno. Gdzie nie ma tej jedności w Duchu, tam nie ma żadnego synodu. Można dyskutować o  Kościele w nieskończoność, ale prawdziwy synod jest tam, gdzie jesteśmy razem w jednym Duchu, otwarci na jedno tchnienie.

Mogę, oczywiście, sam być otwarty na Słowo, ale ogromnie ważne jest też, byśmy jako Kościół mieli doświadczenie bycia razem: skierowani ku Bogu i zjednoczeni w Duchu. Musimy razem poddawać się owej lectio divina, aby Bóg mógł nas przeczytać jako wspólnotę, którą tworzymy. Z czym uczniowie wchodzą do Wieczernika? Ich wejście określają trzy ważne elementy zawarte w jedenastu początkowych wersetach. Po pierwsze, wchodzą do Wieczernika ze świadomością zleconej im misji. Tę misję przed chwilą Jezus wypowiedział na Górze Oliwnej: „Będziecie moimi świadkami” (Dz 1, 8). Uczniowie mają świadomość, że są posłani przez Pana. Po drugie, wchodzą z  darem obietnicy. To ogromnie ważne, ponieważ Pan nigdy nas nie posyła bez obietnicy, nie posyła nas niewyposażonych. Obietnica jest kluczowym słowem w  historii zbawienia.

Reklama

Uczniowie wchodzą do Wieczernika z  podwójną obietnicą. Pierwsza to zapewnienie, że otrzymają moc Ducha Świętego. Druga jest obietnicą ponownego przyjścia Pana. Kiedy się wpatrują w niebo, wtedy słyszą słowa: „Mężowie z  Galilei, dlaczego stoicie i  wpatrujecie się w  niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1, 11). To jest ogromnie ważna obietnica. Śmiem twierdzić, że niekiedy wręcz najważniejsza, bo gdy już nie ma na nic nadziei, to jeszcze pozostaje ufność, że Pan przyjdzie. Wreszcie po trzecie, uczniowie wchodzą do Wieczernika także ze świadomością własnego grzechu. Zostało to podkreślone w katalogu apostołów, którzy są wymieniani parami: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej… Pięć pełnych par aż dochodzimy do szóstej, która nie jest pełna. Tu następuje odkrycie braku.

Brakuje dwunastego apostoła. Ten brak jest jakby wyrwą, jest jak lej po bombie –powinien być dwunasty, a go nie ma. To bardzo wyraźny i konkretny brak – pozostał apostoł „bez pary”. Widoczna jest dziura po zdradzie Judasza, dosadnie opisana przez Piotra: „on zaliczał się do nas i miał udział w naszym posługiwaniu. Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył ziemię i spadłszy głową na dół, pękł na pół i  wypłynęły wszystkie jego wnętrzności” (Dz 1, 17-18). Piotr mówi: on był dla nas ogromnie ważny, on był z nas.

Oprócz zdrady jest jeszcze kolejny wymiar tego dramatu – on nie potrafił w  swoim grzechu szukać rozwiązania Bożego. Jest zdrajcą i samobójcą. Zło – to jeden problem, a drugi – jaka jest nasza odpowiedź na zło, któregośmy się sami dopuścili.

Reklama

Między tymi trzema rzeczywistościami: misją, obietnicą i świadomością grzechu widać ogromne napięcie – napięcie między tym, co zostało uczniom zlecone, a tym, czym się oni okazali. Napięcie między misją a  grzechem, między misją a słabością. Tym większe, że posłannictwo zostaje opisane słowem „świadectwo”. Jezus tak zdefiniował tę misję, że ona nie sprowadza się tylko do kompetentnego przepowiadania: ktoś nauczył się, potrafi wytłumaczyć, powiedzieć, ogłosić. Nie.

Misja apostołów jest opisana jako świadectwo, które mają pokazać sobą. Jednak oni sobą pokazali coś zupełnie innego. Gdyby apostołowie okazali swą postawą, że zdrada Judasza ich nie dotyczy, byłaby to kompromitacja kolegium.

Gdyby ulegli pokusie prześcigania się, kto mniej zawinił („przecież mnie to nie dotyczy, ja nie zdradziłem; a ja się nie wyparłem, ja tylko uciekłem…”), to w  takim Kościele nie dałoby się żyć. Jednak uczniowie w  Wieczerniku nie przyjęli takiej postawy. Czuli, że zdrada Judasza dotyczy ich wszystkich, każdy z nich jakoś się nie sprawdził. Żyli ze świadomością własnej słabości i z misją, która jest im zlecona.

Słowo, które teraz rozważamy, jest bardzo dzisiejsze, możemy i powinniśmy się nim często modlić. Niestety dziś w Kościele wielu z nas nie ma poczucia, że jest nam pilnie zlecona misja. Jednak wśród wierzących taka świadomość istnieje i na szczęście rośnie. Chyba też nigdy wcześniej nikt nam nie mówił tak ostro i wyraziście o naszych grzechach i słabościach. Napięcie, z którym uczniowie weszli do Wieczernika, to również nasze dzisiejsze napięcie.

Artykuł zawiera fragment książki pod red. Ks. Krzysztofa Wonsa SDS - „Twoje Słowo daje mi życie”, wyd. Salwator. Sprawdź więcej: Zobacz

materiał prasowy

2023-12-13 08:52

Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezwykle inspirujące doświadczenie

[ TEMATY ]

lektorzy

o. Adam Szustak

Gorzów Wlkp.

Parafia pw. Pierwszych Męczenników Polski

Kard. Grzegorz Ryś

ks. Barnaba Dębicki

Lektorzy spotkali się m.in. z kard. Grzegorzem Rysiem

Lektorzy spotkali się m.in. z kard. Grzegorzem Rysiem

Lektorzy z parafii pw. Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie Wlkp. w miniony weekend wybrali się do Łodzi.

Był czas na spacer po mieście, Eucharystię, spotkanie z dominikanami – o. Adamem Szustakiem i o. Tomaszem Zamorskim, oraz kard. Grzegorzem Rysiem, co – jak przyznają uczestnicy wycieczki – było niezwykle inspirującym doświadczeniem. - Nasi rozmówcy chętnie i z otwartością odpowiadali na zadawane przez nas pytania. Dziękujemy za te spotkania. Wieczorem zagraliśmy w mecze piłki nożnej, siatkówki i koszykówki. Ostatni dzień to wizyta w łódzkim ZOO. Wyjazd oceniamy jako udany i już nie możemy się doczekać kolejnego – mówi ks. Barnaba Dębicki.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Pianiści z całego świata zagrają w Kłodzku

2024-05-15 16:35

stevepb/pixabay.com

Fani muzyki klasycznej będą zachwyceni rozpoczynającym się XXVI Kłodzkim Konkursem Pianistycznym, który po raz pierwszy będzie miał rangę międzynarodową i dlatego będzie to też - I International Kłodzko Piano Competition. Klasyka łączy się z nowoczesnością, bo utwory muzyczne będą do słuchania zarówno stacjonarnie jak i online.

Ten międzynarodowy konkurs pianistyczny odbędzie się w 17-18 maja 2024 roku. Konkurs odbywać się będzie na dwóch płaszczyznach – stacjonarnej na Sali Koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Fryderyka Chopina w Kłodzku oraz online.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję