Reklama

Kościół

Żeby nie być akwizytorem Ewangelii

Rekolekcje, koncerty, codzienna ewangelizacja każdego napotkanego człowieka i nieustanne zabieganie o to, by pokazać Kościół, który nadąża za współczesnym światem – to codzienność ks. Pawła Gołofita, moderatora Chełmskiego Centrum Ewangelizacji.

Niedziela Ogólnopolska 9/2024, str. 28-29

[ TEMATY ]

życie Kościoła

Zdjęcia: archiwum ks. Pawła Gołofita

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Właśnie zakończył prowadzenie kolejnego kursu ewangelizacyjnego. Wysoki, chudy, w okularach. Zawsze uśmiechnięty. Czasami w sutannie, czasami w bluzie, często z gitarą. Ponad 3 lata temu abp Stanisław Budzik powierzył mu, wtedy kapłanowi z 5-letnim stażem, stworzenie centrum ewangelizacji w Chełmie. Chodziło o to, by jednoczyć wspólnoty ziemi chełmskiej i realizować dwa główne zadania: ewangelizować ludzi słabej wiary bądź zupełnie niewierzących oraz formować tych, którzy już są w Kościele, by podejmowali konkretne misje. – Chyba nam się to już udało – śmieje się ks. Paweł.

Działać zaczął szybko

Księdzem został w 2016 r., ale już jako nastolatek swoje życie powierzył Panu Bogu, wstępując do wspólnoty Odnowa w Duchu Świętym w swoim rodzinnym mieście. – Poznałem wtedy Boga, który działa w niesamowity sposób, który przychodzi do słabych, grzesznych ludzi i się nimi posługuje – opowiada. – Powierzyłem się Mu i poprosiłem, bym był dobrym narzędziem w Jego rękach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jako neoprezbiter trafił do sanktuarium Matki Bożej Chełmskiej. – Pamiętam, dostałem informację, że pierwszy rok to taki trochę rok przyglądania się, jak wygląda praca księdza, to nauka, towarzyszenie. Dopiero później można rzeczywiście działać. No cóż, ja zacząłem dosyć szybko. Ponieważ do parafii przyszedł też wtedy nowy proboszcz, razem postanowiliśmy w Wielkim Poście przygotować rekolekcje – zaprosiliśmy na nie ks. Krzysztofa Kralkę – a po nich zorganizować seminarium odnowy wiary. Rozpoczęło je 400 osób. To był dla nas szok. Niektórzy później wrócili do swoich wspólnot, ale powstały też dwie nowe: Wolni w Chrystusie i Przyjaciele Oblubieńca. Do Przyjaciół na samym początku dołączyło 100 osób. Ja zacząłem się tą wspólnotą opiekować – opowiada.

Ksiądz wokalista i gitarzysta

Przyjaciele Oblubieńca, wspólnota założona przez pallotyna ks. Krzysztofa Kralkę, charakteryzuje się m.in. formacją przez kursy ewangelizacyjne, a więc także w Chełmie od razu przy parafii zaczęto takie organizować. – Na początku pomagali nam ewangelizatorzy z Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji, ale równocześnie sami się rozwijaliśmy i formowaliśmy – wspomina ks. Gołofit.

Reklama

Coraz więcej osób wstępowało do Przyjaciół Oblubieńca. W tym czasie wznowił też, po krótkiej przerwie, swą działalność zespół Good God, który ks. Paweł, jeszcze jako kleryk, założył razem z innymi alumnami w seminarium. – To też było trochę niesamowite, bo wydawało nam się, że zespół nie przetrwa próby czasu. Święcenia miały być takim definitywnym pożegnaniem. I choć mieliśmy na koncie ogólnopolskie sukcesy, nagraną płytę, to przecież każdy z nas został skierowany na inną parafię, miał swoje obowiązki. Okazało się jednak, że chęć uwielbienia Boga przez muzykę i pasja, która nie przeszkadza w pełnieniu kapłańskiej posługi, na nowo nas połączyły – mówi ks. Paweł, lider i gitarzysta w zespole. Good God wrócił do koncertowania, nagrywania kolejnych piosenek, do których ks. Paweł pisał teksty, i organizowania spotkań uwielbieniowych. – Jesteśmy chyba jednym z niewielu zespołów w Polsce, w których skład wchodzą księża – przyznaje lider Good God. – To też okazja, by dotrzeć do młodych i pokazać im, że chrześcijaństwo jest pełne radości, która jest wyrażana na zewnątrz.

Wyjść ze strefy komfortu

Gdy pojawił się pomysł stworzenia Chełmskiego Centrum Ewangelizacji (ChCE), młody wikariusz chełmskiego sanktuarium stał się idealnym kandydatem do bycia moderatorem, a przy okazji dyrektorem nowej w diecezji szkoły ewangelizacji. – Niezwykłe było jak wielu ludzi zaangażowało się w Centrum – podkreśla. – I jak wielu chciało się formować, by móc ewangelizować innych. Do rocznej szkoły ewangelizatora, którą przeprowadziliśmy, przyszło 100 osób. Dziś robimy wszystko, by ci, którzy mają tzw. niedzielną wiarę, weszli w żywą relację z Panem Bogiem. Wychodzimy na ulice, udało nam się zorganizować ewangelizację Chełma. Przyjechało do nas 200 ewangelizatorów z całej Polski, by razem z nami chodzić od domu do domu i mówić o Panu Bogu. Jesteśmy zapraszani na rekolekcje, prowadzimy misje parafialne. Teraz uruchomiliśmy też 2-letnią szkołę biblijną – wylicza ks. Paweł. – Jesteśmy otwarci na działanie Ducha Świętego i mnóstwo rzeczy robimy po raz pierwszy, wychodząc ze strefy swojego komfortu. Drugi rok działa też już przy ChCE dyżur modlitwy wstawienniczej. Uformowaliśmy trochę osób, zaangażowaliśmy księży z Chełma. Ludzie przyjeżdżają z różnych miejsc i proszą o modlitwę. Chcemy też od przyszłego roku zaoferować ludziom kierownictwo duchowe on-line. Jest mnóstwo osób mieszkających za granicą, które chcą się rozwijać, a często nie mają dostępu do posługi kapłana. Zależy mi, żeby ludzie z różnych zakątków świata mogli łączyć się ze swoim kierownikiem duchowym – mówi ks. Paweł.

Reklama

13 kwietnia już po raz drugi ChCE organizuje ogólnopolską konferencję ewangelizacyjną pn. „Twierdza”. – To wydarzenie na 500 osób, spotkanie modlitewno-formacyjne – tłumaczy duchowny. – Chcemy pokazać wierzącym i poszukującym, że wychodzimy do nich z dobrą formacją. Zapraszamy gości, którzy żyją w mocy Ducha Świętego. Chcemy razem uwielbiać Boga i dawać przestrzeń na spotkanie i poznawanie się; pokazywać, że Kościół nadąża za współczesnym światem. Historia się nie zmienia, ale metody jej przedstawiania tak – stwierdza.

Potrzeba nam autentyczności

Dyrektor Chełmskiego Centrum Ewangelizacji ma też ciekawe spojrzenie na współczesną ewangelizację. – W ewangelizacji my, ewangelizatorzy, często popełniamy logistyczny błąd. Stajemy w konkretnym miejscu i tego miejsca wołamy: „Halo! Musisz tu podejść, bo tu jest Bóg, a tam, gdzie stoisz, jest śmierć. Musisz to zmienić”. A powinno to wyglądać w ten sposób, że to ja zostawiam swoje miejsce, idę tam, gdzie jest „owca”, wchodzę w jej „błoto”, zastanawiam się, dlaczego tam jest i dlaczego się zgubiła. W praktyce chodzi o to, by zrozumieć ludzi, którzy żyją inaczej niż my, by przyjąć ich takimi, jacy są, i dopiero później mówić im o Bogu. Trzeba myśleć, co dziś działa, a co nie. Trzeba myśleć, gdzie jest współczesny człowiek i czego dziś potrzebuje. Dzieje Apostolskie bardzo wyraźnie nam pokazują, jak ewangelizować człowieka. Mamy iść z odwagą, nie zamykać się na innych. Bóg sobie poradzi. On wie, co jest potrzebne, by i dziś zbawić ludzi. Musimy też być autentyczni – my, księża, ewangelizatorzy. Jeśli nie potrafimy żyć tak, by słowa Ewangelii materializowały się w naszym życiu, to zawsze będziemy tylko akwizytorami, którzy próbują wcisnąć komuś produkt, w który sami nie wierzą.

2024-02-27 11:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wolność nie jest przywilejem, ale prawem

Domagamy się od państwa, aby nie czyniło swoją żadnej określonej ideologii, aby nie narzucało dogmatów żadnej kultury.

Wydaje się, że zbliżają się czasy, w których bardziej niż w niedalekiej przeszłości będziemy musieli wspominać św. Ambrożego, biskupa Mediolanu z IV wieku, i jego zdolność opierania się uzurpacjom władzy oraz jasnego przypominania, gdzie jest jej miejsce. Jeszcze niedawno wydawało się, że taka sytuacja jest ewentualnością nie do pomyślenia, ale obecnie fakty każą nam widzieć w kwestii wolności Kościoła sprawę szczególnie aktualną. Trzeba wobec tego wszystkiego przypomnieć sobie i władcom, a także tym, którzy im służą, że „cesarz jest w Kościele, a nie ponad Kościołem”. Rządzący nie są bogami!

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

A.Duda: budowanie bezpieczeństwa wymaga "absolutnej współpracy" między władzami w Polsce

2024-05-15 12:57

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

Katar

PAP/Marcin Obara

Budowanie bezpieczeństwa wymaga "absolutnej współpracy" między władzami w Polsce - powiedział w środę prezydent Andrzej Duda podczas briefingu prasowego w Dausze.

Prezydent, który przebywa w Katarze, podkreślił podczas spotkania z polskimi mediami, że najważniejszą kwestią, która w tym momencie wymaga "absolutnej współpracy pomiędzy władzami w Polsce", jest budowanie bezpieczeństwa na wszelkich możliwych polach, w tym bezpieczeństwa granic czy bezpieczeństwa energetycznego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję